Konferencja naukowa 22 pazdziernika 2012 - Katastrofa
Smolenska 2010. Wnioski ze sledztwa. Wypadek lotniczy, jego przyczyny i przebieg
- Smolensk 2010 rok. Czesc szosta.
Raport Zespolu Parlamentarnego Macierewicza z dnia 10
wrzesnia 2012 roku. Wnioski ze sledztwa - slady cyrkonu i wapnia na badanych
probkach. Wypadek lotniczy, jego przyczyny i przebieg - Smolensk 2010 rok. Czesc
piata.
© Kampania wrzesniowa 1939 przeciwko sowietom - author Bogdan
Konstantynowicz
Deka Company 1904 - 1918 in St. Petersburg. New website! © author
Bogdan Konstantynowicz
Druga bitwa pod Tomaszowem Lubelskim wrzesien 1939. New website! ©
author Bogdan Konstantynowicz
Katastrofa samolotu w Smolensku dnia 10 kwietnia 2010
Wypadek lotniczy, jego przyczyny i przebieg - Smolensk
2010 rok
and
Smolensk 10 kwietnia 2010 roku
Katastrofa samolotu w Smolensku 2010 - czesc
druga
Rosyjskie i polskie stanowisko w sprawie
katastrofy lotniczej - Smolensk 10 kwietnia 2010 rok
Zamach stanu generala Wladyslawa Sikorskiego we wrzesniu 1939
roku
17 wrzesnia 1939 agresja sowiecka. New website! © author Bogdan
Konstantynowicz
New website! © author Bogdan
Konstantynowicz
© Kampania wrzesniowa 1939 roku
Lącznie w Polsce sowieci wzięli do
niewoli 466 tysiecy obywateli
polskich, sami tracąc do 10.000 zabitych i rannych. Wg innego
zrodla, Armia Czerwona zarejestrowala jako jencow 453 tysiace
zolnierzy, w tym Front Bialoruski 60 tys., a Front Ukrainski az od 388 do
394 tysiecy jencow; kolejne zrodlo o sowietach:
"bezpośrednio wziętych podczas działań" zbrojnych bylo okolo
181.000 Polakow.
Niemcy do wieczora 16 wrzesnia wzieli do
niewoli tylko 124 do 150 tysiecy, a
lacznie podczas tej kampanii 587 tysiecy Polakow (+ ponad 1 tys. do niewoli
slowackiej); tak wiec
od 17 wrzesnia to Rosjanie wzieli wiecej zolnierzy do niewoli, niz
Niemcy. 
Ogólnie zarejestrowano 453
/ 466 + 587 / 588 = 1 milion 154 tysiace
jencow,
z tego od switu 17
wrzesnia: okolo 1 milion 020 tys. zoln. Wojska
Polskiego.
Najwięcej oficerów i zolnierzy
poszlo do sowieckiej niewoli w dniach od 25 września do
7 października 1939
roku.
Przykladowo Front Białoruski
odnotowal 27 września
19.909 jeńców polskich, a tego
samego dnia 27 wrzesnia w pasie dzialan Frontu Ukraińskiego
az 44.216
jeńców: na
polnoc, wsch. i pld. - wsch. od Wlodawy walczyly z sowieckimi oboma
Frontami w dniu 27 wrzesnia
jednostki Floty Pinskiej, KOP generala Ruckemana - Orlika, pozostalosci
GO "Grodno", oddzialy podporzadkowane - okolo 30.000 ludzi - generalowi F.
Kleebergowi, daleko na poludniu pod Krukiennicami GO Andersa, bronią sie przed
Niemcami Hel, Warszawa i Modlin, a dnia 27
wrzesnia konczy sie koncentracja Grupy plka Zieleniewskiego, walczą jeszcze polskie
oddzialy w lasach pod Rawą Ruską,
ale przede wszystkim na wschod
od Bilgoraju w lasach walczą
z Armią Czerwoną okrązone dywizje rozwiązanego Frontu Polnocnego i wg
mnie okolo 35.000
zolnierzy polskich poddaje sie sowieckiemu Frontowi Ukrainskiemu nocą
26 na 27 wrzesnia i 27 wrzesnia, co wiemy dzieki uprzejmosci sluzb
archiwalnych Federacji Rosyjskiej -
Zwierzyniec
i Jozefow Armia Czerwona zajela 27 wrzesnia, a Bilgoraj
sowieci przejeli dnia 28
wrzesnia.
W roznych zakątkach kraju, Niemcy
i sowieci wzieli do niewoli po 06
pazdziernika 1939 roku od 30 do 50 tysiecy
zolnierzy polskich, licząc
do 14 pazdziernika lub pozniej. Tak
wiec podsumujmy: dnia 20 września
1939 r. komunikat sowieckiego
Sztabu Generalnego podawal, że od 17 do 20 września 1939 roku Armia Czerwona
rozbroiła trzy polskie dywizje piechoty, dwie brygady kawalerii i inne grupy
Wojska Polskiego, a wzięto do niewoli
ponad 60.000 żołnierzy i oficerów polskich. Lacznie w Polsce sowieci
wzięli do niewoli 466 tysiecy
Polakow, sami tracac do 10.000
zabitych i rannych. Wg innego zrodla, Armia Czerwona zarejestrowala jako
jencow 453 tysiace
zolnierzy, w tym Front
Bialoruski 60 tys., a Front Ukrainski az 388 / 392 / 394 tysiace jencow, w tym
lącznie oba fronty - 18.789 oficerow polskich; kolejne zrodlo
o sowietach: (przykladowo) zagarneli 3 pociagi pancerne, a
"bezpośrednio
wziętych podczas działań" zbrojnych bylo okolo 181.000 Polakow
lub 240 do 250 tysiecy
polskich zolnierzy nie liczac
innych jencow mundurowych. Niemcy do
wieczora 16 wrzesnia wzieli do niewoli tylko 124 do 150 tysiecy, a
lacznie podczas tej kampanii 587 / 588 tysiecy
zgodnie z danymi OKH z 05 pazdziernika 1939 roku, ale wg Manstein'a tylko niemiecka Grupa Armii
"Poludnie" wziela 523 tysiace
polskich jencow; zrodlo hitlerowskie z 1941 roku wydane w Gotha
podaje 694 tysiace jencow,
wliczajac roznice powstala podczas wymiany jencow z sowietami, a nawet
internowanych w krajach nadbaltyckich, ktorych repatriowano pod okupacje
niemiecka. Dodac trzeba Polakow - ponad 1
tys. - idacych do niewoli slowackiej. Armia Czerwona wziela do
niewoli 18.789 oficerow. Sposrod
nich wieziono w Sowietach: Kozielsk - 4594, Starobielsk - 3894, Ostaszkow - 6364
polskich oficerow i innych jencow wojennych. Razem: 14.852 oficerow i innych jencow.
Z nich wymordowano zapewne 200 kaplanow w dniu 24 grudnia 1939 roku. Stan obozow
specjalnych z dnia 05 marca 1940
roku: 14.736
polskich jencow. Wg danych z 05 marca 1940 lacznie Sowieci
przeznaczyli do wymordowania: 14736 jencow, w tym oficerowie i inni, a
takze 18632 wiezniow w tym 1207 oficerow,
ktorym nie przyznano statusu jenca.
Razem: 33.368 do rozstrzelania.
Z tej liczby Beria zalecil rozstrzelac pilnie: okolo 25700 polskich wiezniow i jencow
wojennych. Z tego zabito: 4410 - Katyn, 3739 - Charkow, 6314 - Twer / Kalinin,
3435 - Kijow, 3870 - Minsk, ? - Tawda na Uralu, Cherson. Mordu uniknelo 395 jencow. Rozstrzelano wiec
lacznie 21.768
obywateli polskich w znanych obecnie miejscach kazni. "Zbrodnia
Katynska" zostala zakwalifikowana jako zbrodnia ludobojstwa przez polski IPN, na czele
z prezesem Januszem Kurtyką
(zginal na Smolenszczyznie dnia
10 kwietnia 2010 roku). Pierwszymi, ktorzy otrzymali
informacje o grobach polskich oficerow w Katyniu, byli przedstawiciele
warszawskiego podziemia w czerwcu 1940
roku; publicznie podali informacje o "Zbrodni Katynskiej" Niemcy, w
dniu 13 kwietnia 1943 roku, przez
radio berlinskie; nastepnie poinformowano o tym w trakcie Procesu Norymberskiego
i dane te powielono w londynskiej gazecie emigracyjnej; w 1948 roku wydano o tej zbrodni dokument
w USA. Dodatkowo wywieziono do Sowietow z Litwy i Lotwy w 1940 roku: 4380 polskich jencow, z zaplanowanych
pierwotnie do transportu 4767 z
krajow nadbaltyckich.
Dodac do powyzszych liczb nalezy zabitych w
walce na obu frontach (66 tys.
+ ok. 7 do 15
tys.) i zamordowanych
polskich zolnierzy (szczegolnie
na Lubelszczyznie po 20 wrzesnia, Mazowszu, Polesiu i Wolyniu
- takze z rąk dywersantow nacjonalisttttycznych i komunistycznych; na
Wolyniu we wrzesniu 1939 roku zamordowano 4.500 Polakow z rąk nacjonalistow, wg
p. Szawlowskiego; Armia Czerwona zamordowala
2.500 zoln. i policjantow w trakcie agresji oraz wielokrotnie wiecej w 1940
sposrod jencow wojennych, m.in. spod
Lublina, Chelma Lubelskiego i
z rejonu Tomaszowa
Lubelskiego - np. z 31 pulku Strzelcow
Kaniowskich) przed ich
zarejestrowaniem oraz oczywiscie doliczyc internowanych na
Wegrzech (wg profesora Madajczyka "na
Węgrzech znalazło się 5.400 polskich oficerów, w tym 12 generałów i 762 oficerów
sztabowych ..., w Rumunii znajdowało się w tym czasie 5.000 oficerów, z których
2.186 wyjechało na zachód ..."; lacznie na Wegrzech nieco ponad 45.000 zolnierzy polskich
wraz z innymi formacjami mundurowymi; w tym Brygada Maczka rozbrojona przez Wegrow dopiero w
dniach 21 i 22 wrzesnia 1939 roku, z obawy sowieckiego przedarcia sie przez
granice wegierska w poscigu za Polakami; caloscia obrony na Przeleczy Tatarskiej
w dniu 19 wrzesnia dowodzil general Juliusz Kleeberg, w porozumieniu z
przyjaznie nastawionymi do nas Wegrami, ktorzy naszych zolnierzy witali polskimi
flagami, bowiem dla rzadu wegierskiego bylismy "przedstawicielami narodu
zaprzyjaznionego" - panowala plotka, ze Wegrzy z naszymi wojskami zaatakuja
Armie Czerwona, a na Przeleczy Beskid wojska wegierskie i polskie w dniu 28
wrzesnia 1939 roku wspolnie odparly atak Armii Czerwonej na nasze ariergardy; w
dniach 15 i 16 wrzesnia polskie Naczelne Wladze braly pod uwage internowanie sie
na Wegrzech, w razie odciecia drog na Rumunie przez Armie Czerwona; jencow
niemieckich odsylalismy z granicy wegierskiej do najblizszych ich
jednostek), w Rumunii (20 / 22 lub
nawet 30 tys.
zoln. i policjantow - lącznie
do Rumunii i na Wegry przeszlo ok. 120 -
140 tys. zoln., policjantow i cywilow; wojskowe wladze rumunskie
pozwalaly, aby polskie czolgi i samoloty robily wypady z ich terytorium na
Przedmoscie Czeremosz), na Litwie
(14
lub 15
tys. zolnierzy i
policjantow - wladze litewskie praktycznie pozwalaly, aby polscy zolnierze mogli
z obozow internowania swobodnie przedostawac sie na Zachod -
oraz niewielkie grupy przechodzące aż do 20
pazdziernika), na Lotwie
(do
maksymalnie 4
tys.) i nawet w
Szwecji (do
maksymalnie 1
tys.); byla
tez znikoma grupa, ktora uniknela wszelkiej rejestracji: niewoli lub
internowania; i lącznie to ok. 1 milion 330
tysiecy do
1 miliona
350 tysiecy zmobilizowanych w
Polsce obywateli, co odpowiada zalozeniom polskiego planu mobilizacyjnego
"Zachod". Porownaj!
© Instytut Pamieci Narodowej o Zbrodni Katynskiej w jej 70
rocznice
Władze bolszewickie i
sowieckie uznały Polske za sztandarowego wroga w 1920 roku i juz w trakcie Wielkiego
Terroru w Sowietach w latach 1937 -
1938, tępily z "wyjątkową zaciekłością polskie
środowiska na swym terenie. Zabito wówczas strzałem w tył głowy ponad 70 tysięcy
Polaków, obywateli sowieckich. Co dziesiąta ofiara Wielkiego
Terroru związana była z Polską". Inne zrodlo
podaje: "Szczątkowe dane z początku lat
20-ych pochodzące od sowieckich wojsk pogranicznych ... mówią o kilkunastu tysiącach Polaków ... i ich
poplecznikach rozstrzelanych bez sądu. W latach 1937 - 1938 miała miejsce tzw. polska
operacja NKWD. W jej wyniku rozstrzelano 111 tys.
osób".
W 70 rocznice
"Zbrodni Katynskiej", dnia 10 kwietnia 2010 roku o
godz. 08.25 / 08.56
rano, kolo Smolenska, ulegl katastrofie polski samolot z Prezydentem RP na pokladzie,
calym najwyzszym dowodztwem Wojska Polskiego oraz ponad 90 innymi osobami, ktore
udawaly sie na uroczystosci związane z tą rocznicą.
Pierwszy zapis, wedlug
rosyjskiego portalu internetowego www.smolensk-auto.ru/, to godz. 08.25 czasu polskiego, co sugerowalo pierwotnie godzine
08.24 dla upadku samolotu. Godz. 08.22 "Tu 154 opuszcza terytorium Białorusi", a
wg agencji Interfax: "Tu-154 opuścił obszar odpowiedzialności białoruskiej o
09.22 czasu lokalnego, tj. 10.22 czasu moskiewskiego". Wg mnie od granicy
bialoruskiej do lotniska wojskowego pod Smolenskiem jest okolo 60 km, a wiec nad
lotniskiem samolot z Prezydentem RP powinien byc po okolo 4 / 5 minutach, tj. o
godz. 08.26 (a o tej godzinie mgla - widocznosc 8 km - dopiero sie pojawiala,
osiagajac kulminacje po 30 minutach, jakoby okolo 09 rano, z widocznoscia do 800
/ 400 metrow). Godz. 08.50 - są poinformowane zagraniczne stacje telewizyjne. O
godz. 08.40 - + 11 minut - czasu polskiego kanal Россия 24 podal juz o 87
zabitych, o godz. - + 11 minut z powodu bledu taktowania serwera w Smolensku -
08.47 podano, ze samolot upadl kolo czolgu; o godz. 08.47 - + 11 minut - naszego
czasu jeszcze w Smolensku nie wiedziano czy Lech Kaczynski zginal,
jednoczesnie potwierdzano liczbe zabitych!; o godz. 08.49 - + 11 minut - w sieci
telewizyjnej канал Вести - Россия 24 potwierdzono liczbe 87 zabitych w
katastrofie; o godz. 08.59 - tj. faktycznie 09.10 po uwzglednieniu zlego
taktowania serwera - MARIKA napisala, ze jej znajomi widzieli wypadek, a Szpital
nr 1 Miejski w Smolensku postawiono w stan gotowosci; o godz. 09.03 Wiesti
podaja, o 132 osobach na pokladzie; o godz. 09.08 potwierdzono 130 osob na
pokladzie! wg www.rian.ru wypadek to godz. 08.37 lub o godzinie 08.36 tj. przed 08.40, wedlug polskich
dziennikarzy, ktorzy 10 kwietnia byli w Moskwie (pan Bater otrzymal telefon o
08.40 o czym poinformowal cala Polske w TV wieczorem dnia 10 kwietnia 2010, a
pokazano rowniez widzom 'billing' z rozmow). O godzinie 08.47 informację
otrzymuje Antoni Macierewicz w Katyniu. Wedlug oficjalnej wersji rządu Rosji
(wersja ta mogla powstac okolo godziny 09 rano dnia 10 kwietnia 2010) samolot
spadl o godzinie 08.56. Godz. 08.55
Agencja Reuters "otrzymuje od strony rosyjskiej potwierdzenie, że samolot
spadł". Dnia 10 kwietnia o godz. 09.26 polskie MSZ
podaje inf. o katastrofie, z bledna godzina, mimo danych jakie powyzej
przedstawiono. "Gazeta Wspolczesna" tego dnia o 09.49 podaje o katastrofie, a o
godz. 13.12 dodaje, ze 3 osoby moze
sie uratowaly.
Godz.
08.56 podaje TVP24, twierdzi tez, ze samolot wystartowal z
Warszawy o godz. 06.50; godz. 08.56 katastrofy podaje
"pl.Wikipedia.org", z czego sie wycofala po 24
kwietnia sugerując 08.40.
Jednak 23 kwietnia firma FDS OPS
opublikowala obliczenie, ze "Tu-154M powinien lecieć z
Warszawy do Smoleńska 62 minuty, a zatem wylądować około 8.25 polskiego
czasu". Tak wiec co sie dzieje z
polskim samolotem, ktory o godzinie 08.25 lub 08.26 jest nad lotniskiem
wojskowym pod Smolenskiem, a ulega katastrofie dopiero o godzinie 08.36 / 08.39
/ 08.41, chociaz wykonuje tylko jedno podejscie do ladowania. Co dzieje sie z
samolotem, zaloga i pasazerami od 08.36 / 08.41 do 08.56, kiedy na lotnisku
wojskowym ogloszono alarm? "Gazeta Prawna" wlasnie rano 23 kwietnia zasugerowala
godzine 08.41 polskiego
czasu. Tak wiec po 24 kwietnia
zaczeto tworzyc "legende", ze o godz.
10.56 czasu lokalnego zawyly na lotnisku syreny i dlatego dwa rządy,
Polski i Rosji, podaly bledny czas katastrofy!
Ostatecznie zweryfikowano bląd
zegara smolenskiego serwera i dnia 25 kwietnia 2010 wieczorem
po 21.00 podano godzine
katastrofy - 08.36 czasu polskiego, tj. 07.36 czasu letniego londynskiego!
Dnia 26 kwietnia okolo 22.00 wieczorem
smolenski portal
zasugerowal godzine 10 minut 36
sekund 32 czasu rosyjskiego dla upadku samolotu rzadowego, wiec polska
prokuratura wojskowa dnia 27 kwietnia
wydala komunikat, w ktorym
m.in. stwierdza, ze nie moze jeszcze dokladnie podac czasu katastrofy; dnia 29
kwietnia powtorzono to samo przed Komisja Obrony!
Dnia 29 kwietnia 2010
centrum dyspozycyjne sieci
energetycznej podalo
10.39.35 czasu rosyjskiego
dla momentu odebrania sygnalu o zerwaniu polaczen, co ostatecznie
zaprzecza informacjom rzadow Rosji i Polski, ktore dnia 10 kwietnia 2010 roku po godz. 09 rano
podaly, ze godzina katastrofy to 08.56 czasu
polskiego, mimo ze o
godzinie 08.51 - uwzgledniajac blad
zegara smolenskiego serwera - rosyjska telewizja informowala juz o 87 zabitych!
Tydzien po katastrofie w calej Polsce o godz. 08.56 rano dnia 17 kwietnia
zabrzmialy dzwieki dzwonow koscielnych dla uczczenia pamieci ofiar katastrofy, o
ktorej Radoslaw
Sikorski powiedzial w USA dnia 02 maja 2010 rano naszego czasu, w sieci CNN,
ze: "Moim zdaniem była to kombinacja nadzwyczaj złej pogody, dość prymitywnego
lotniska oraz błędu pilota", zgodnie z oficjalna wersja wladz rosyjskich z
przedpoludnia 10 kwietnia 2010 roku. Ta wersja tez ulega zmianie i dnia 04 maja
2010 roku wieczorem "Gazeta Wspolczesna" podala: "Jak powiedzial Polskiemu Radiu
gubernator obwodu smolenskiego Siergiej Antufiew, samolot spadl na ziemie o
godzinie 08.38 czasu obowiazujacego w Polsce". Powstaje wiec celowy chaos
dotyczacy czasu upadku samolotu: 08.25 / 08.36 / 08.37 /
08.38 / 08.39 / 08.40 / 08.41 / 08.56 / 08.58 - ostatnia godzina z tu
wymienionych pojawila sie w rosyjskich mediach tylko jeden raz.
Zas Bronislaw Komorowski zauwazyl dnia 05 maja 2010 po poludniu:
"Sugerowałbym zachowanie umiaru w tworzeniu atmosfery, że oto gdzieś znaleziono
kawałek ubrania. To nie jest wielki problem, trzeba z szacunkiem sprawę
zakończyć...", bowiem wlasnie uczestnicy polskiej wycieczki - wg TVN24 - do
Smoleńska alarmowali, że "na miejscu katastrofy wciąż można znaleźć rzeczy
osobiste ofiar...". Odpowiedz padla dnia 06 maja 2010 w polskim parlamencie:
"... choć katastrofa miała miejsce 10 kwietnia, ... nadal nie mamy pewności
nawet co do dokładnej godziny, o której spadł polski samolot ... teren katastrofy
pozostał niezabezpieczony i ciągle jeszcze można znaleźć tam leżące fragmenty
rzeczy osobistych ofiar. Problemy są także z właściwym zabezpieczeniem części z
rozbitego samolotu. Nadal istnieje w związku z tym ryzyko utraty dowodów". Dnia
10 maja 2010 roku po miesiacu od katastrofy, wciąż tajemnica pozostaje film trwający 1 minutę i 24 sekundy, a nagrany w 3 minuty po
katastrofie, tj. o godz. 08.44, bowiem dnia 07 maja polskie wladze podaly nowy
czas upadku samolotu - 08.41 dnia 10 kwietnia 2010 roku.
Antoni Maciarewicz dnia 10 maja 2010 napisal: "Była to w istocie gigantyczna pułapka, która zatrzasnęła się wraz ze
startem Tu-154 10 kwietnia". Tak jak zamach stanu generala
Wladyslawa Sikorskiego we wrzesniu 1939 roku, mozna bylo skomentowac
slowami pana Baliszewskiego z 2006
roku, tak i cytat ten pasuje do wydarzen zwiazanych z katastrofa polskiego
samolotu rzadowego pod Smolenskiem w dniu 10 kwietnia 2010 roku: "... Polska historia rożni się od polskiej rzeczywistości zapamiętanej
przez Polaka, tak jak noc różni się od dnia. ... Tym samym jednak polska
historia niczego nie tłumaczy, niczego nie uczy, nie wyjaśnia i niczego
nie pomaga zrozumieć. ... Zadaniem głównym naszej historii jest, jak się zdaje,
budzenie narodowej dumy z tego powodu, że mamy właśnie wspaniałą historię...". A
calkiem podobna opinia na temat najnowszej historii Polski zawarta jest w
rewelacyjnym wywiadzie Piotra Zychowicza
ze Śp. (zm. 23 marca 2009) prof.
Pawłem Wieczorkiewiczem, z 2007 roku, z ktorego publikacja
"Rzeczpospolita" czekała 2 lata, do 27 marca 2009 roku: "Najnowsza historia
Polski przyzwoicie nie została opisana w ogóle... Wiele poglądów i
teorii, w które wszyscy głęboko wierzymy, nie ma nic wspólnego z prawdą.
W dużej mierze to wina polskich historyków, o których... mam bardzo złe
zdanie... To grupa osób o bardzo zachowawczym sposobie myślenia. Nie są w stanie
wyobrazić sobie, że w rzeczywistości mogło być inaczej, niż im się wydaje. ...
Polscy historycy to grupa skostniała intelektualnie. Oskarżam polskich
historyków o brak wyobraźni i elastyczności, o niemożność oderwania się od
schematów. Sikorski. Rzeczywiscie nie był to mąż
stanu. Sytuacja, w której się znalazł, znacznie go przerosła. Abstrahując
od tego, kto i dlaczego go zabił, jako premier i naczelny wódz nie
zdał egzaminu. Ale i wcześniej miał poważne grzechy na
sumieniu. Mam o nim bardzo negatywne zdanie. Myślę, że w okresie
międzywojennym był agentem francuskim... Działał na szkodę państwa polskiego i jako taki powinien zostać
prawomocnie skazany. ... Historyk, który mówi krytycznie o tak zwanej
spiskowej teorii dziejów, jest historykiem niepoważnym, hołdującym
historii dla idiotów lub prostaczków, którzy wierzą w to, co widzą w telewizji i
czytają w gazetach. Jest bowiem historia prawdziwa i historia medialna,
fasadowa. Ta prawdziwa w dużej mierze toczy się za kulisami...". Polska historia
bedzie miala jeszcze jedna zagadke, bowiem dnia 10 maja 2010 stwierdzono, ze: "Konwencja
chicagowska nie pozwala na ujawnianie opinii publicznej dokumentacji z wypadku
lotniczego...".
Chaos informacyjny wokol
katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku wzmaga sie wraz z uplywem czasu od tego
wydarzenia: dnia 11 maja 2010
roku Jerzy Miller, szef MSWiA,
stwierdzil, ze "Szczegółowa analiza ostatnich minut lotu, ma dać odpowiedź na
pytanie, co było przyczyną katastrofy... zapisy rozmów nie dają wyraźnie do
zrozumienia, jakie były przyczyny tragedii... Nie zostałem zapoznany z żadnym
materiałem, który by mi przybliżył odpowiedź na to jedno z podstawowych pytań";
w tym samym dniu internetowy "dziennik.pl" twierdzi: "Każda część kokpitu
rozbitego TU-154M jest bardzo ważna przy ustalaniu przyczyn katastrofy...
Reporterzy ... znaleźli radiokompas z kokpitu, dzięki
któremu nawigator określał położenie samolotu względem
radiolatarni umieszczonej przy lotnisku. To może być kluczowym
znaleziskiem... To skandal, że rosyjscy śledczy tego wcześniej nie znaleźli -
nie krył oburzenia jeden z polskich prokuratorów... śledczy
(rosyjscy) zabrali znalezisko. ... To
niezbędne urządzenie, zwłaszcza przy kiepskiej widoczności". Tak wiec
coraz bardziej aktualny jest list prof. dr hab. Jacka Trznadla: "...zwracam się do Pana,
Panie Premierze, o powołanie niezależnej, Międzynarodowej Komisji Technicznej
dla zbadania przyczyn katastrofy. Wnioski takiej Komisji, z udziałem najlepszych
światowych ekspertów, miałyby podstawowe znaczenie dla opinii publicznej i dla
historii". Zwlaszcza, ze niezalezne sledztwa tygodnika "Gazeta Polska" doprowadzily dnia 11 maja 2010 do rewelacyjnych wnioskow:
"Według ekspertów od budowy płatowców, z którymi rozmawialiśmy, kadłub
prezydenckiego Tu-154 rozerwała potężna eksplozja. Wiele wskazuje, że mogła to
być bomba paliwowo-powietrzna. Na tym pułapie, przy ziemi, takie
rozczłonkowanie kadłuba mogła spowodować tylko świadoma ingerencja
człowieka...".
Odpowiedz
padla nastepnego dnia, 12 maja 2010
roku, z ust prokuratora generalnego RP
Andrzeja Seremeta, ktory poinformował, ze przyczyną katastrofy mogly byc
wlączone na pokladzie telefony komorkowe! Seremet w środę, 12 maja 2010 roku, poinformował,
że "otrzymanie przez polską prokuraturę zapisu czarnych skrzynek jako dowodu
rzeczowego to kwestia kilku miesięcy". Jednak polskiemu sledztwu zarzucono tego
dnia w artykule prasowym 12 maja,
ze: "Nikt z nas po dzień dzisiejszy nie ma wątpliwości, że mimo zapewnień i
zaklinania się przedstawicieli rządu RP w smoleńskiej glinie pozostały szczątki
ofiar... (bowiem dnia 03 maja) Zobaczyłam kilka żółtych
pokręconych kabli. ... wydobyłam z ziemi duży
fragment urządzenia odpowiedzialnego za
sterowanie wypuszczaniem podwozia, wraz z kontrolkami
i tabliczką informacyjną z
napisem w języku polskim... Wśród nas był ksiądz- sanitariusz. Również on nie
miał wątpliwości, że odnaleźliśmy fragment zwłok. Rozkopaliśmy ziemię nieopodal
rowu, z boku miejsca katastrofy. Pogrzebaliśmy szczątek..." - tak wspominali
uczestnicy polskiej wycieczki bedacej na miejscu katastrofy w Smolensku.
Prokurator wojskowy wciąż powtarza, że "nie znamy godziny wypadku i tu być może
leży klucz do rozwikłania tajemnicy tej tragedii...", wg wypowiedzi prof. Jadwigi Staniszkis w dniu 12 maja.
Dnia 13 maja sledztwo nie posunelo sie do
przodu, bowiem na podstawie zarejestrowanej rozmowy w kabinie wiadomo tylko, ze
piloci:
"... prawie do końca nie wiedzieli, że podeszli do lądowania po złym
kursie, zbyt nisko i zbyt wcześnie. Prawie do końca nie zdawali sobie
sprawy, co im grozi... Z rozmowy w kabinie wynika, że załoga prezydenckiego
tupolewa nie miała żadnych kłopotów technicznych... w czasie uderzenia o ziemię
nie doszło do wybuchu, paliwo miało temperaturę poniżej zera...".
Jak
powiedział w TVN24 szef szkoleń w lotnictwie wojskowym gen. Anatol Czaban:
"... wyglądało to -
wg przeprowadzonej symulacji - nie jak lądowanie, ale jak nagłe
tracenie wysokości - spadanie..."!
W dniu 13 maja 2010 roku "The Washington Times" zamieścił artykuł:
"Katastrofa polskiego samolotu ... pozwoliła Moskwie wejść w posiadanie
wielu nieoczekiwanych tajemnic... Na pokładzie samolotu znajdowały się
najprawdopodobniej ściśle tajne dane, które jeśli dostały się w ręce Moskwy,
mogą okazać się wyjątkowo niebezpieczne dla członków Paktu
Północnoatlantyckiego... istnieje uzasadnione podejrzenie, że po katastrofie w
ręce Rosjan mogły dostać się m.in. ultratajne kody wykorzystywane przez NATO do
zabezpieczania komunikacji satelitarnej."
Zachodni eksperci, ktorzy
obserwują polskie i rosyjskie sledztwa wyrazili calkowitą dezaprobate w
dniu 13 maja 2010 roku:
"Warunki, w jakich prowadzone jest śledztwo po katastrofie 10 kwietnia, nie
odpowiadają zachodnim standardom - sugeruje znany francuski ekspert ds.
katastrof samolotowych Gerard
Feldzer ... szef Muzeum Lotnictwa w Le Bourget koło Paryża ... fakt,
iż miejsce katastrofy nie zostało
odpowiednio zabezpieczone,
może przekreślić szanse na odkrycie przyczyn tragedii.
Według niego najbardziej
zaskakujące jest to, że na teren, na którym doszło do katastrofy, mogli wchodzić
przypadkowi ludzie...".
Natychmiastowa odpowiedz
padla z Rosji w dniu kolejnym 14 maja
2010 roku:
"Sądzę, że jeśli załodze wystarczyłoby cierpliwości, to
katastrofa w Smoleńsku nie miałaby miejsca - twierdzi Wasilij Jerszow, rosyjski instruktor i
autor książek o pilotażu Tu-154... Jak twierdzi parametry zniżania lotu przed
lądowaniem były niewłaściwe. Zawiniła też pogoda. Lotnisko w Smoleńsku ma
przestarzały system naprowadzania".
Sekunduje mu były szef
szkolenia dowództwa sił powietrznych, pulkownik Piotr Łukaszewicz:
"Piloci TU-154
nie zdawali sobie sprawy, że wykonują manewr na dnie niecki... To był błąd
pilotażu...", wg "dziennikwschodni.pl", z dnia 14 maja 2010 rano, cyt.: pismo "Polska".
Dnia 14 maja zaczeto
wyjasniac film nakrecony zaraz po katastrofie i okazuje sie, ze:
"Funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu, którzy czekali 10 kwietnia na
płycie lotniska Siewiernyj w Smoleńsku na przylot prezydenta RP Lecha
Kaczyńskiego i delegacji udającej się do Katynia, byli jednymi z pierwszych na
miejscu katastrofy Tu-154M. Oficerowie nie chcieli wydać ciała prezydenta
Rosjanom...".
Tego dnia minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller "zbagatelizował to, że do
naszego kraju nie powróciły trzy telefony satelitarne, które znajdowały
się na pokładzie Tu-154M... Do dzisiaj nie została też wyjaśniona sprawa laptopa
Aleksandra Szczygły...".
Według "Washington Times", z dnia 14 maja 2010 roku, Rosjanie przejeli "...
nie tylko ...twarde dyski komputerów czy karty pamięci, ale także ... tajne
kody, których NATO używa do szyfrowania komunikacji satelitarnej".
Ponadto w
piątek, 14 maja 2010 z generalem
dyw. Anatolem
Czabanem, szefem Szkolenia Sił Powietrznych rozmawiala Anna Ambroziak i
m.in. stwierdzono:
"Każdy samolot posiada nie jeden, a kilka systemów
sterowania. Tupolew posiada
dwa niezależne systemy. To znaczy, że kiedy jeden się uszkodzi,
drugi, sprawny, pozwala w pełni na sterowanie samolotem".
Brak oficjalnego raportu
powoduje utrzymywanie sie 16 maja
dyskusji "celem uściślenia /
obalenia hipotezy o fałszywej
radiolatarni/ach na podejściu do lądowania
prezydenckiego tu154 w Smoleńsku tragicznego 10 kwietnia...".
Dnia 16 maja ponadto
napisano o lacznosci rzadowej z samolotow:
"W 2008 roku ...Rosja, jako
konstruktor tupolewów takie systemy zainstalowała. Gdy Tu-154M, z nowymi
urządzeniami wrócił do Polski, okazało się, że rosyjscy specjaliści źle
podłączyli końcówki modułu łączności i cała operacja zakłóciła nawigację
tupolewa. W związku z tym moduł został odłączony...".
Tak wiec dnia 16 maja "... prawdopodobny wydaje się
wpływ źle zamontowanego systemu łączności satelitarnej, który mógł zakłócić
nawigację tupolewa. Potwierdza to, prócz wcześniejszego błędu w montażu modułu
łączności, także przebieg i przerwanie rozmowy telefonicznej Izabeli
Tomaszewskiej ... o 8.19 (dnia 10
kwietnia)...".
Dnia 17 maja 2010, kontratakuje "Gazeta Wyborcza":
"... lądując
w Briańsku, samolot prezydencki byłby tam bezpieczny. Rosjanie nie chcieli
pozwolić na lądowanie w Smoleńsku."
Cios odparowal tego samego
dnia 17 maja zastępca dowódcy 36
pułku specjalnego podpułkownik Grzegorz
Kułakowski:
"... załoga była w pełni przygotowana do wykonywania ról
na pokładzie. Jak podkreślił proces szkolenia załogi był zgodny z obowiązującym
prawem".
Dodatkowo Edmund Klich
dnia 17 maja rano
powiedzial:
"Polska może nie przyjąć od Rosji raportu ws. katastrofy 10
kwietnia..., jeśli uwagi polskich ekspertów nie zostaną uwzględnione. W tej
sytuacji Polacy zostaną zwolnieni z tajemnicy i będą mogli ujawnić w Polsce to,
co wiedzą. ...i to wszystko może znaleźć się w raporcie ministra Millera, ta
wiedza, którą posiadamy."
Odpowiedz tym razem pada z Zachodu juz
w nocy 17 na 18 maja 2010 roku:
"Brytyjski pisarz David Vaughan
Icke o katastrofie w Smoleńsku mówi: Najbardziej oczywisty
masowy zamach, jaki kiedykolwiek mogliście zobaczyć. Nie ma mowy żeby to był
wypadek." David Vaughan Icke jest byłym rzecznikiem brytyjskiej partii
Zielonych i autorem ponad 20 książek wyjaśniających jego 'spiskowe' poglądy.
Dziennik "Fakt" dnia 18 maja 2010 wpadl w przerazenie, bo:
"Na pokładzie tupolewa były telefony z dostępem do tajnej bazy
danych Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Telefon prezydenta Lecha
Kaczyńskiego nie miał zabezpieczeń. ...NATO na wieść o katastrofie w Smoleńsku
podniosła alarm. Zmieniono kody i szyfry. ...szyfry w polskich starych
telefonach zostały złamane. ... Dlatego Polska wymienia cały system
telefonicznej łączności. Wymaga tego bezpieczeństwo NATO".
Mimo wszystko
18 maja 2010 wieczorem ogloszono
tylko, ze "Międzypaństwowy Komitet Lotniczy ogłosi jutro wstępne wyniki badania
okoliczności katastrofy polskiego samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem... Przed
wyborami nie będzie raportu końcowego ws. katastrofy pod Smoleńskiem, ponieważ
tego typu raport buduje się miesiącami...". Odpowiedz ze strony polskiej na
ewentualny komunikat rosyjski padla juz dnia 18 maja i rano 19 maja.
W poludnie dnia 19 maja 2010 roku
zakończyła się konferencja prasowana na temat wstępnych przyczyn katastrofy
prezydenckiego TU 154. Na konferencji w Moskwie zaprezentowali je
przedstawiciele rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego:
"Nie było ataku terroru, pożaru, wybuchu
(mimo polskich
informacji o zniszczeniach kadlubu samolotu) ani awarii silników
(mimo
pojawiajacych sie na ten temat watpliwosci w oparciu o
fotografie)... Międzypaństwowa Komisja
Lotnicza nie określiła winnych katastrofy. ... Głosy
(dwa glosy
obce) w kabinie słychać 16 - 20
minut przed katastrofą. Jak ocenił przewodniczący polskiej Państwowej Komisji
Badania Wypadków Lotniczych Edmund
Klich, nie miało to 'decydującego
wpływu na zdarzenie'. ... Prezydencki
Tupolew rozbił się o godz. 10.41
czasu moskiewskiego (mimo, ze polski dziennikarz o
godz. 08.40 czasu poskiego mial
telefon o tej katastrofie; pozniej przerabiano godzine billingu na
08.49). ... Lotnisko w Smoleńsku
było dobrze przygotowane (polskie informacje mowia o
prymitywizmie 'wiezy' kontroli lotow, zmianie lamp i kabla zaraz po katastrofie,
watpliwosciach co do radiolatarnii), a załoga na bieżąco była
informowana o warunkach pogodowych. Cztery minuty przed katastrofą widoczność
była na 200 metrów - mówi Aleksiej Morozow...
(polskie dane
mowia o mgle ograniczajacej widocznosc na 8 km, 800 lub 500 / 400 metrow;
swiadkowie rosyjscy z blokow mieszkalnych widzieli polski samolot z odleglosci 1
km). ... Wszystkie fragmenty urządzeń i wyposażenia samolotu zostały
złożone w specjalnej chronionej strefie - poinformowala też Tatiana Anodina
(co jest absolutnym klamstwem,
bo Polacy znalezli radiokompas i urzadzenie do opuszczania podwozia, a Rosjanie
handlowali czesciami obudowy samolotu). System TARS oraz system
nawigacyjny GSS również działały bezbłędnie. ... Na 18 sekund przed uderzeniem w przeszkodę,
które doprowadziło do uszkodzenia samolotu, system TAWS wydał pierwszy komunikat
"pull up"... samolot nie rozpadł
się w powietrzu i uderzył o ziemię w całości".
Tyle podaje rosyjska komisja
w dniu 19 maja 2010 roku.
Ale polska reakcja byla juz na to przygotowana 18 maja, gdy z Bogdanem Święczkowskim, byłym szefem
Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i prokuratorem Prokuratury Krajowej w stanie
spoczynku, rozmawial Mariusz Bober:
"Uważam, że zabezpieczenie
niedoszłej wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu było dalece
niewystarczające. ... Biuro Ochrony Rządu ... nie zapewniło zapasowego
transportu lądowego ani obecności polskich funkcjonariuszy na wieży kontroli
lotów. ... Chodziłoby po prostu o profesjonalne i sprawne zabezpieczenie dowodów
w śledztwie. Tymczasem z tego, co pokazano w mediach, metodologia oraz środki
techniczne wykorzystywane przez stronę rosyjską są dość archaiczne. ... W
związku z tym istnieje obawa, że pewne dowody zostaną utracone
z powodu takiego, a nie innego sprzętu wykorzystywanego do ich analizy.
Wystarczy popatrzeć na to, jak zabezpieczono szczątki samolotu, układając je nie
w hangarze, ale na otwartej przestrzeni, co mogło doprowadzić do utraty
niektórych dowodów. ... pewne ślady biologiczne mogłyby zostać utracone. ...
Albo jest to przykład kompletnej niekompetencji połączonej ze złymi procedurami
obowiązującymi w Rosji, których nie znamy. Albo była to świadoma
decyzja - aby nie zabezpieczyć całego materiału dowodowego. Dlatego
uważam, że należy wszcząć śledztwo w sprawie zaniedbań w zabezpieczeniu miejsca
katastrofy ze strony polskiej oraz rosyjskiej. ... Uważam, że
doszło już do utraty szeregu śladów, które mogłyby się stać dowodami. Co
najgorsze - tego nie da się już naprawić powtórnymi oględzinami miejsca
zdarzenia z udziałem polskich prokuratorów i specjalistów z zakresu szeroko
pojętej kryminalistyki. ... Poza tym jako były szef ABW
wiem, jak służby specjalne mogą próbować wpływać na różnego rodzaju urządzenia,
chcąc nawet zmienić treść zapisów. Dlatego istnieje pewna obawa, że
osoby nieuprawnione z kręgu jakichś służb specjalnych mogłyby próbować wpływać
na zawartość tych urządzeń. ... za dotychczasowe działania Naczelnej Prokuratury
Wojskowej, które mogły doprowadzić do znacznego utrudnienia śledztwa, ponosi
odpowiedzialność ... jej obecny zwierzchnik, pułkownik Krzysztof Parulski".
Tego samego
dnia 18 maja wieczorem formulowane
sa dalsze zaprzeczenia oficjalnym wynikom sledztwa:
"Jedynym logicznym
wytłumaczeniem zachowania załogi jest wprowadzenie jej w błąd poprzez atak
elektroniczny (meaconing). Tego typu
zabieg nie jest wykrywany, gdy odchylenie od osi lotu maszyny wynosi do 150
metrow. ... Tak więc pilot lądował precyzyjnie według przyrządów. O tym, iż
załoga Tu-154 mogła zostać zmylona przez celowe zakłócenie odbioru GPS, mówił
dwa tygodnie temu "Gazecie
Polskiej" również Hans
Dodel, niemiecki ekspert, autor książki "Satellitennavigation". Niemiecki
oficer podważa też teorię Łukaszewicza ..., że kpt. Arkadiusz Protasiuk został wprowadzony w
błąd wskutek nietypowego ukształtowania terenu przed pasem startowym. ... Gdyby
załoga leciała 'po profilu' ziemi, kierując się radiowysokościomierzem, to
1,5 km od pasa samolot powinien się znajdować na wysokości 75 metrow, więc
biorąc pod uwagę rzeźbę terenu, w tym miejscu 15 metrow poniżej poziomu
lotniska, samolot znajdowałby się na 60 metrow od poziomu lotniska, a nie na
poziomie ziemi. ... dziennikarze..., którzy na początku maja byli w Smoleńsku,
odkryli, że 'głęboki wąwóz', opisywany tak szeroko przez polskie i rosyjskie
media, to rozległa i dość płytka dolina."
Ale i rano dnia 19 maja 2010 roku z Polski
pada dodatkowa odpowiedz:
"...zona Przemysława Gosiewskiego zamierza
wystąpić o ekshumację zwłok męża. ... jest to jedyna możliwość uzyskania dostępu
do jakichkolwiek informacji i dokumentów. ... nurtującą sprawą ...jest brak
informacji o dokładnej przyczynie zgonu. Rodzina dostała informacje o rozległych
obrażeniach, jako przyczynie zgonu... Zwątpiłam w to, że ta władza doprowadzi do
wyjaśnienia czegokolwiek w sprawie katastrofy.
... Ta katastrofa obnażyła słabość
państwa. ... tak naprawdę to był wielki
bałagan i dezinformacja. ... to jakby
próba ukrycia przed rodzinami prawdy".
Jaka jest prawda,
tego - dnia 20 maja 2010 roku - nie
wiemy, chociaz "Informacja, że Tu-1554 podchodził do lądowania prawie do końca
na autopilocie, w 100 proc. potwierdza tezę, że załogę wprowadzono
w błąd przy użyciu tzw. meaconingu - twierdzą Marek Strassenburg Kleciak, specjalista
ds. systemów trójwymiarowej nawigacji, i
Hans Dodel, ekspert od systemów nawigacji i wojny
elektronicznej... Atak na przyrządy nawigacyjne można stwierdzić po
analizie czarnych skrzynek. Niestety, rejestratory lotu to nośniki
magnetyczne i usunięcie śladów meaconingu
... nie jest trudnym zadaniem. ...".
Dnia 22 maja strona polska calkowicie
zdementowala falszywe tezy, ze obecnosc w kokpicie dwoch osob spoza zalogi
samolotu miala jakikolwiek wplyw na przebieg lądowania samolotu z Prezydentem
Lechem Kaczynskim w Smolensku dnia 10 kwietnia 2010 roku:
"Edmund
Klich, przedstawiciel Polski akredytowany przy rosyjskiej Międzynarodowej
Komisji Lotniczej (MAK) badającej przyczyny katastrofy, przywiózł w piątek do
Polski stenogramy rozmów zarejestrowanych w kabinie pilotów prezydenckiego
tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem. Wynika z nich, że nikt
nie wydał pilotom polecenia lądowania".
Skoro polski
przedstawiciel w rosyjskiej Międzynarodowej Komisji Lotniczej wyraznie
zaprzeczyl dotychczasowym dezinformacjom plynacym z kilku stron, to dnia 24 maja 2010 roku czytamy na to
odpowiedz:
"Jerszow, były
pilot Tu-154 ... twierdzi, że doświadczenie załogi prezydenckiego samolotu było
'niewystarczające' i 'ekstremalnie niewystarczające'... próbuje wyjaśnić,
dlaczego prawie do końca Tu-154 leciał na autopilocie... 'Kapitan nie miał
takiego mistrzostwa. Dlatego postanowił użyć autopilota ... liczył, że autopilot
utrzyma zadany kurs i pochylenie dziobu...' 'dziennik.pl' wraca do sprawy tego,
kto mógł być w kabinie prezydenckiego tupolewa ... kilkadziesiąt sekund przed
katastrofą... To mógł być jakiś czynnik, że załoga chciała wylądować znając
zadanie i pewien rodzaj presji...".
Jednak dnia 25 maja nadeszla zdecydowana riposta:
"Nikt rozsądny nie przypuści tego, że do jaru na poziom kilkanaście
metrów poniżej pasa do lądowania piloci sprowadzili samolot świadomie. E. Klich
mówi o świadomym zejściu poniżej 80 metrów, ale nie zainteresował się, że zderzenie z ziemią nastąpiło na wysokości poniżej poziomu
pasa... Nikt dotąd nie upublicznił zasadniczych danych, które musiały
zostać zarejestrowane przez czarną skrzynkę. Nie znamy ani podanego przez wieżę
ciśnienia na lotnisku, ani nastawy tego ciśnienia określającego poziom lotniska
na wysokościomierzach barycznych samolotu przez załogę samolotu. ... Rządowy
Tu-154M wyposażony był w radiokompasy ARK-15M, radiowysokościomierze RW-5M,
systemy nawigacji lądowania Kurs-MP-70, radiodalmierze SD-75, a także w
odbiornik nawigacyjny GPS Bendix/King KLN-89. Najbardziej rozbudowanym
urządzeniem nawigacyjnym był system FMS UNS-1D firmy Universal Avionics. Sercem
tego systemu był komputer nawigacyjny NCU. Z systemem UNS-1D współpracowały:
system sterowania samolotem ABSU-154-2, system kursowy TKS-P2, system
antykolizyjny TAWS, radar pogodowy RDR-4B i wyświetlacz wielofunkcyjny MFD-640.
W dziobowej części kadłuba zainstalowano stację radiolokacyjną Bedix/King RDR-4B
przeznaczoną do wykrywania niebezpiecznych zjawisk pogodowych i obrazowania
powierzchni ziemi podczas lotów w trudnych warunkach atmosferycznych", wedlug
"bibula.com" tj. "Serwis Informacyjny BIBUŁA", pod adresem http://www.bibula.com/?p=22033
aktualizowanym 2010-05-25 9:36 am.
Ale dnia 26 maja
"Klich ujawnił, że na
zapisach z czarnych skrzynek słychać odczytywanie wysokości: '90 metrów, 80
metrów...'. Jego zdaniem przyrządy nie zmyliły załogi prezydenckiego samolotu.
Jednak nie reagowali na sygnały o tym, że są zbyt nisko ...". W kokpicie "był w
chwili katastrofy generał Andrzej
Błasik ... Nie wiadomo, czy wywierał presję na pilotów... Chciał się
zorientować w sytuacji...".
Dyskusja o katastrofie zaczyna sie
powtarzac regularnie, bowiem dnia 26 maja
powrocono do stwierdzen z dnia 26 kwietnia, chociaz nieco je zmieniono;
juz 26 kwietnia napisano:
"Najnowsza hipoteza mówi, że prezydent Lech Kaczyński ... zginął, bo
przed pasem startowym lotniska Siewiernyj jest niestandardowy rozkład
radiolatarni naprowadzających"; a dnia 26
maja wieczorem:
"Radiolatarnia to radiostacja nadawcza lub
nadawczo - odbiorcza wysyłająca sygnał radiowy dla radionawigacji. Sygnał jest
nadawany w stałych odstępach czasu i zawiera kod radiolatarni... Jeżeli taka
radiolatarnia przestanie funkcjonować, może spowodować, że
... systemy samolotu będą się
namierzały na zupełnie inne źródło impulsów. Potem - jeśli
radiolatarnia powróci do pracy - system będzie ją ignorował - tłumaczy
telewizji Krzysztof Zalewski...".
"10 kwietnia radiolatarnia bliższa mogła 'przerywać'. Jest ona położona około 1
kilometra od płyty lotniska. Eksperci pytani przez tvp.info o sprawę awarii
mówili, że mogła ona wpłynąć na ostatnią fazę lotu".
Autor tej
strony internetowej nie komentuje cytowanych wypowiedzi czy przedstawionej
faktografii, jak np. zdania o polskich pilotach: "Jednak nie reagowali na
sygnały o tym, że są zbyt nisko...", poniewaz dnia 27 maja 2010 roku z pewnoscią
ktos to zrobi...
Tak wiec dnia 27 maja wywiazala sie polemika Jaroslawa
Kaczynskiego, Edmunda Klicha i dwoch rosyjskich gazet.
"Szef
Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich powiedział, że piloci za
wcześnie podchodzili do lądowania... Kiedy samolot był na wysokości 80 metrów,
pilot zasugerował przerwanie podchodzenia do lądowania, jednak maszyna dalej
zbliżała się do ziemi...", wedlug
TVN24.
"Piloci prezydenckiego tupolewa świadomie
zeszli poniżej tak zwanej wysokości decyzji, czyli 100 metrów", dodal
E. Klich.
"Mecenas reprezentujący rodziny ofiar katastrofy powiedział,
że 'pan Klich ujawnia informacje
nieprawdziwe' i dodaje:
'Zrzucanie winy wyłącznie na pilotów jest niedorzeczne i szkodliwe dla
śledztwa'...".
Tego dnia wlasnie 27 maja "Rosyjskie media twierdzą, że
przyczyną tragedii pod Smoleńskiem był błąd polskich pilotów. Gazety, radio i
telewizja powołują się na wypowiedź Edmunda Klicha... Gazeta 'Kommiersant' pisze, że polski ekspert Edmund Klich, udzielając gazecie wywiadu, 'faktycznie ogłosił uzgodnioną opinię wszystkich uczestników śledztwa, że
winnymi katastrofy są tylko piloci'... takie wnioski będą zapewne zawarte
w treści oficjalnego sprawozdania komisji ... 'Taka pozycja najwyraźniej
zadowoli obie zainteresowane strony'. ... 'Izwiestia' piszą: '... piloci
wielokrotnie nie reagowali na sygnały z automatyki...'."
Zas Jarosław
Kaczyński "ocenił w wywiadzie dla hiszpańskiej agencji prasowej EFE, że
jeśli chodzi o tragedię pod Smoleńskiem, to obecnie najważniejsze jest poznanie
prawdy na ten temat. Jego zdaniem prawdziwym problem jest to, że 'rząd niewiele wie o tym, co się stało'... 'Każde niepodległe
państwo, które straciło swego prezydenta i dziesiątki osób z najwyższego
szczebla politycznego, chciałoby przeprowadzić własne śledztwo, i są po temu
podstawy prawne'...".
Dnia 27
maja 2010 roku mecenas "Rafał
Rogalski ocenia, że wstępny raport MAK jest nierzetelny i
zawiera wiele nieprawdziwych stwierdzeń... Próba obarczania pilotów winą
za katastrofę prezydenckiego tupolewa i obciążanie generała Andrzeja Błasika, dowódcy Sił
Powietrznych, nie ma oparcia w materiale dowodowym i jest niedorzeczna", pisze z
kolei "Nasz Dziennik". "Gazeta
powołuje się na opinię pełnomocnika rodzin ofiar mecenasa Rafała Rogalskiego,
który od kilku dni zapoznaje się w prokuraturze z przetłumaczonymi protokołami
przesłuchań swiadków".
Dnia 28 maja liczba hipotez co do przyczyn
katastrofy z dnia 10 kwietnia 2010 roku wzrosla do pieciu dziennie:
1. "Rosyjski specjalista do spraw
bezpieczeństwa lotów skomentował w dzienniku 'Komsomolskaja Prawda' informację, że w
kabinie pilotów tupolewa przed katastrofą był ... generał Andrzej Błasik. Wiktor Timoszkin stwierdził: 'My już od dawna mówiliśmy, że
ktoś z osób postronnych mógł nie tylko znajdować się w kabinie pilotów, ale i
usiąść za sterami... Nie wiemy, czy polski generał miał prawo do latania...
wiarygodna jest wersja, że to osoba postronna spowodowała katastrofę, a nie
członkowie załogi...'."
2.
Klich: "... przyrządy nie zmyliły załogi
prezydenckiego samolotu. Jednak nie reagowali na sygnały o tym, że są
zbyt nisko... Gdy prezydencki samolot był 80 metrów nad ziemią, drugi z pilotów
nakazał przerwanie lądowania... Było ponad 20 komend "Pull up"... Na żadną z
nich piloci nie reagowali...".
3. "Z raportu rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego
wynika, że samolot prezydencki podchodził do lądowania na autopilocie, który
sterował zarówno wysokością, ciągiem, jak i kursem rządowej maszyny. Wyłączenie autopilota nastąpiło 5,4 sekundy przed uderzeniem w pierwszą
przeszkodę. Z kolei 'polscy uczestnicy badań są zdania, że komisja nie
doceniła roli smoleńskiego kontrolera, którego polecenia były nieco
spóźnione'... szef zmiany kontrolerów lotów z wieży na lotnisku Siewiernyj,
który 10 kwietnia sprowadzał prezydencki samolot, trzy dni później przeszedł na
emeryturę... To bardzo tajemnicza sprawa - mówi poseł Jerzy Polaczek... szef zmiany po prostu
zniknął".
4. "Kierownik
lotów rekomendował lot na lotnisko zapasowe. Pilot postanowił kontynuować
procedurę lądowania... Lądowanie odbywało się zgodnie z procedurami do wysokości
100 metrów, samolot przyspieszył opadanie i obniżanie wysokości lotu około 1,5
kilometra przed terenem lotniska... Samolot leciał około 150
metrów od osi pasa i był 70-80 metrów niżej niż przewiduje procedura lądowania,
zaledwie kilka metrów nad ziemią... Część pasażerska TU-154M uległa
całkowitemu spaleniu... autopilot opierał się na błędnych danych satelitarnych.
Najprostszą metodą takiej agresji jest meaconing, polegający na nagraniu sygnału
satelity i ponownym nadaniu go ... na tej samej częstotliwości w celu zmylenia
odbiornika GPS...".
5.
"Nawet w ostatniej chwili życia mjr Arkadiusz Protasiuk próbował ratować maszynę... Świadczy o tym
fakt przekręcenia na prawo płaszczyzny steru kierunku... Próbował sterować
samolotem, ale kluczowy ster wysokości dawno już nie działał... według Naszego
Dziennika. Kapitan Arkadiusz Protasiuk
doskonale zdaje sobie sprawę z warunków pogodowych i zna smoleńskie
lotnisko. Postępuje bardzo rozważnie... Piloci rozpoczynają ścieżkę zniżania 10
km od progu pasa startowego, na wysokości 500 metrów... Po wyrzuceniu podwozia
dochodzi do usterki steru wysokości, czyli 'płetwy' z tyłu samolotu. Mogło to
być spowodowane awarią hydrauliki samolotu lub bloku sterowania... Autopilot i
załoga o tym nie wiedzą. Schodzą nieco za szybko, pod zbyt dużym kątem. Kapitan
Protasiuk nie może wiedzieć, dlaczego tak się dzieje... Już na 3 km przed
progiem pasa decyduje się zrezygnować z lądowania. Kapitan przekręca gałki
sterowania autopilotem, ustawiając maksymalną prędkość i wysokość. Autopilot
sterujący ciągiem silników ustawia je na moc startową, a więc maksymalną...
Wszyscy świadkowie potwierdzają, że dźwięk silnika był dziwny... Był to odgłos
maksymalnych obrotów silników... nie będą się wznosić. Nie działa ster
wysokości... System 'mówi' wbrew wersji Rosjan:
'Don't sink! Don't
sink!' ...Nie przepadaj!... gdy
samolot nie wznosi się ... na maksymalnej mocy silników. Nie jest prawdą, że
komunikat systemu brzmiał: 'Terrain ahead! Pull up!' ... Ziemia przed tobą!
Ciągnij w górę!, jak twierdzą Rosjanie. Smoleńskiego lotniska nie ma w bazie
danych systemu, ten tryb ostrzegania był po prostu wyłączony... piloci
przelatują nad wąwozem, zatem wskazówka radiowysokościomierza zdaje się iść w
górę... Tymczasem samolot powoli opada, przez 8-9 sekund. Czarna skrzynka
nagrywa pytania pilota o wysokość i pozycję. Piloci dostrzegają ziemię...
Kapitan Protasiuk próbuje przejąć ręczną kontrolę nad maszyną 5,4 sek przed
uderzeniem... Uderzając w zbocze, gwałtownie przechylony samolot obraca się na
grzbiet... Stąd większe od normalnych zniszczenia samolotu...".
Wreszcie po 48 dniach Wojsko Polskie
kontratakuje: "Grupa kilkudziesięciu pilotów
cywilnych i wojskowych dokonała samodzielnej analizy ostatniej fazy lotu
prezydenckiego Tu-154. W ich
opinii, załoga nie próbowała lądować na lotnisku w
Smoleńsku, a do tragedii doszło z powodu awarii steru
wysokości. Takiego zdania jest reprezentujący lotników dr Tadeusz Augustynowicz, oficer Wojsk
Lotniczych, koordynator lotnisk wojskowych, wieloletni pracownik LOT. W ocenie
dr. Augustynowicza poznane dotąd okoliczności katastrofy samolotu Tu-154M oraz
wzbudzający kontrowersje przebieg śledztwa wskazują, że winnymi wypadku z 10
kwietnia br. nie są polscy piloci. Zawiodła rosyjska maszyna, a konkretnie
jej blok sterowania. Niestety, kluczowe informacje na ten
temat nie są ujawniane opinii publicznej... Wśród ważnych informacji ze strony
MAK brakuje tej o konfiguracji samolotu: o stopniu otwarcia podwozia, pozycji
klap, slotów, lotek, płaszczyzny steru wysokości i kierunku, a także hamulców
aerodynamicznych, prędkości samolotu. Wiele z tych danych zarejestrowała czarna
skrzynka znajdująca się w rękach Rosjan. Czy przemilczenie pewnych informacji
świadczy o tym, że są one dla Rosjan niewygodne? Jak to możliwe, że śledczym
udało się dość dokładnie opisać trajektorię lotu, skoro prędkość samolotu nie
była znana...".
Ale przeciez juz 05
maja 2010 roku Edmund Klich
mowil: "Na obecnym etapie badań wiadomo, że nie zawiodła technika, o czym
świadczą zapisy z rejestratorów parametrów lotu i odsłuchane rozmowy załogi, z
których nie wynika, by była ona zaniepokojona jakimś problemem technicznym...".
Pamietajmy tez co powiedzial Anatol Czaban w rozmowie z Anna
Ambroziak: "... Każdy samolot posiada nie jeden, a kilka systemów sterowania.
Tupolew posiada dwa niezależne systemy. To znaczy, że kiedy jeden się uszkodzi,
drugi, sprawny, pozwala w pełni na sterowanie samolotem".
Dzien 28 maja udowodnil, ze Polakom i Wojsku
Polskiemu nie wolno dluzej dac sie osmieszac, co zauwazyl wieczorem 28 maja Jarosław Kaczyński,
ktory "był w piątek w programie 'Z refleksem' w TVP 1 proszony o opinię na
temat sposobu wyjaśniania katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem.
'Moim najgłębszym przekonaniem - o ile mi wiadomo jest to tez przekonanie
zdecydowanej większości Polaków - powinniśmy wystąpić do
Rosji o przejęcie tego śledztwa... Sądzę,
że naszym świętym obowiązkiem... powinniśmy to
zrobić' - powiedział
Kaczyński."
Na odpowiedz nie trzeba bylo
czekac; dnia 30 maja 2010 powstaly
nowe hipotezy co do przyczyn katastrofy, jak i dwa rządy, Polski i Rosji,
wyrazily odmienna opinie niz J. Kaczynski; poinformował o tym przedstawiciel
komitetu Dumy ds. międzynarodowych
Konstantin Kosaczow po spotkaniu w Warszawie z ministrem spraw
zagranicznych Polski Radosławem
Sikorskim; "minister równie otwarcie odpowiedział, że ani o żadnych
problemach, ani o żadnych pretensjach pod adresem Rosji
od swoich kolegów z rządu, zajmujących się badaniem, ani razu nie
słyszał...", przekazał Kosaczow, a dalej dodano: "... 31 maja Rosja przekaże
Polsce kopie nagrań z czarnych skrzynek samolotu prezydenckiego. Według
wstępnych danych, przyczyną tragedii, w której zginęło 96 osób, było uderzenie w
drzewa we mgle podczas lądowania. Piloci zignorowali ostrzeżenia
o niebezpieczeństwie, które dawały
urządzenia automatyczne samolotu i zdecydowali się na nadmierne ryzyko";
ponadto Marszałek Senatu Bogdan
Borusewicz oświadczył: "... U nas w Polsce nie ma żadnych
pretensji, żadnych uwag dotyczących tego, jak prowadzone jest
śledztwo".
A co do hipotez z dnia 30
maja, to mamy taką:
"Zawiniła prawdopodobnie awaria trybu
automatycznego odejścia na drugi krąg w autopilocie... Rejestrator rozmów
zarejestrował komendę 2 pilota "odchodzimy" na wysokości 80
m... zatem 2 pilot musiał włączyć tryb automatycznego odejścia w
autopilocie przez naciśnięcie guzika "Odejście"... lub przestawienie
przełącznika trybu lotu na "Wznoszenie"... spowodowało 2-krotny wzrost szybkości
opadania samolotu... być może autopilot zmniejszył ciąg silników zamiast
zwiększyć ...".
W Moskwie podpisano w poniedziałek 31 maja 2010 roku "... memorandum o
przekazaniu Polsce nagrań z kokpitu prezydenckiego Tu-154... Oparte jest ono o
Konwencję Chicagowską, według której m.in. nie można ich
upubliczniać bez zgody państwa, na terenie którego toczy się śledztwo. ...".
Dzien wczesniej "Sekretarz Krajowej Rady Lotnictwa Tomasz Hypki watpi, czy uzyskamy wglad w
calosc zapisu rozmów w kokpicie...",
a
Andriej Illarionow, byly doradca Wladimira Putina, twierdzi:
"Wbrew obietnicom sledztwo w sprawie katastrofy nie jest ani
transparentne, ani dynamiczne. Polska strona
nie ma pelnego i swobodnego dostepu do dokumentów i zgromadzonych dowodów.
Polakom pózno udostepnia sie
czarne skrzynki."
Aby nie
czekac na ujawnienie danych z czarnych skrzynek, dnia 01 czerwca 2010 pojawia sie nastepna
hipoteza:
"Kapitan Protasiuk 3 km przed progiem pasa
rezygnuje z lądowania. Moc silników ustawiona jest na maksymalną moc.
Piloci nie widzieli ziemi... ster wysokości nie
działał, jednak załoga nie
wiedziała o tym. Maszyna zbyt szybko schodziła do lądowania, była nachylona pod
dużym kątem. Półtorej minuty przed katastrofą
pojawiła się komenda continue aproach / possible go around, czyli
kontynuujcie schodzenie. Komenda wydawana jest np. wtedy, gdy pas
jest zajęty, ale w niedługim czasie powinien się
zwolnić. ... Załoga miała świadomość,
że schodzi poniżej 100 metrów, nawigator odczytywał wysokość z
radiowysokościomierza, co 10 metrów, do 20 metrów nad ziemią. ... Drugi z
pilotów polskiego samolotu nakazał przerwanie lądowania ... jednak polski
samolot dalej zbliżał się ku ziemi. Na 18 sekund przed katastrofą system
ostrzegający przed zderzeniem zadziałał i dwukrotnie wydał sygnał "ziemia przed
tobą", aż w końcu rozkazał "pull up"... załoga nie zareagowała"
(przypomnijmy slowa pana Klicha
z dnia 28 maja:
"... przyrządy nie zmyliły załogi prezydenckiego samolotu.
Jednak nie reagowali na sygnały o tym, że są zbyt nisko... Gdy prezydencki
samolot był 80 metrów nad ziemią, drugi z
pilotów nakazał przerwanie lądowania... Było ponad 20
komend 'Pull up'... Na żadną z nich piloci nie
reagowali...").
Wg TVN24 z
dnia 01 czerwca:
"Polski
samolot powinien znajdować się: w odległości 10,41 km na wysokości 500 metrów, w
odległości 6,10 km - na wysokości 300 metrów, w odległości 1,1 km
- 70 metrów".
Zas zastępca prokuratora generalnego Federacji
Rosyjskiej, Aleksander Bastrykin
dodaje 01 czerwca:
"na chwilę przed katastrofą w kokpicie padały wykrzykiwane pytania:
'Ustawienie?', 'Wysokość?'...".
Pamietajmy jednak co juz stwierdzili
lotnicy:
"... dane o pułapie pilot czerpie z wysokościomierzy, a nie z
radiolatarni. W czasie podchodzenia do lądowania autopilot korzystał z 2 źródeł
danych o pozycji: GPS i NDB (2 radiolatarnie niekierunkowe). Do pułapu decyzji
można zniżać się na samym GPS. Instrukcja obsługi sytemu zarządzania lotem na to
pozwala. Nie można zniżać się na samym NDB, instrukcja to wyklucza. Tak więc
podstawa to GPS, radiolatarnia ma znaczenie drugorzędne... Artur Wosztyl, kapitan jaka, który
lądował na godzinę przed samolotem prezydenckim, wspomina,
że kontroler opuścił
stanowisko pracy w przeświadczeniu, że tupolew odleciał na lotnisko
zapasowe! Sam kontroler zeznaje, że jego komenda padła tak późno, bo
wszystko działo się za szybko. Trzeba też pamiętać, że nie
miał on możliwości śledzenia samolotu od pewnej wysokości ze względu na brak
Radaru Precyzyjnego Zniżania PAR. Z pewnością nie widział tupolewa w wąwozie...
- twierdzą eksperci. Zaprzeczają też rewelaacjom "Gazety Wyborczej", jakoby samolot
podejmował "próbne lądowanie"... Oceniają, że nie było możliwości, by załoga nie
wiedziała o ewentualnej awarii silnika. Powinni zostać poinformowani o
ewentualnym oblodzeniu wlotu powietrza do silnika i o usterce hydrauliki układu
sterowania przez specjalne kontrolki znajdujące się na pulpicie samolotu".
Oczywiscie strona rosyjska podsumowala, wedlug "Dziennik Gazeta Prawna", wszystkie
rewelacje z dnia 01 czerwca 2010
roku:
"Główny konstruktor samolotu Tu-154 Aleksandr Szengardt oświadczył we wtorek
w wywiadzie dla dziennika 'Izwiestija', że winę za katastrofę
polskiej maszyny prezydenckiej pod Smoleńskiem ponoszą piloci... Szengardt
odpowiedział: 'A dlaczego (takie maszyny) mają nie spadać, jeśli ludzie siedzący
za sterami nie wiedzą, kogo słuchać: komend z ziemi czy wysokiego naczalstwa,
które stoi za plecami, choć nie ma do tego prawa?'... ".
Dnia 01 czerwca 2010 roku rozpoczeto w
Polsce, za zgoda rzadu Rosji, publikowanie fragmentow stenogramow z czarnych
skrzynek:
"Piloci
kilka razy mówią, że w niekorzystnych warunkach odejdą na drugie lotnisko. O
godz. 8.32 kpt. Arkadiusz Protasiuk
oznajmia: 'Podchodzimy do lądowania. W
przypadku nieudanego podejścia, odchodzimy w
automacie' ...", wedlug 'Tygodnika Ostroleckiego' i portalu
'Niezalezna.pl'.
"Najbardziej zagadkowy moment występuje przy
pierwszym i ostatnim podejściu do lądowania. Wysokość decyzyjna, na której piloci powinni
przerwać podejście, to 70 metrów. Następuje odliczanie: '100
metrów', '90'. Gdy pada '80', drugi pilot mówi: 'Odchodzimy', po czym samolot dalej się
zniża na autopilocie, na którym - przypomnijmy - samolot miał odejść, a załoga ani słowem nie komentuje tego niezrozumiałego
zachowania... Szybkość obniżania się Tu-154 jest na tym etapie
ogromna: ok. 14 metrów na
sekundę; samolot,
lądując, powinien zniżać się dwa razy
wolniej. Gdy maszyna jest na wysokości
20 metrów, kontroler z wieży krzyczy 'Odejście na drugi krąg', w tym momencie
Tupolew zahacza o drzewa, a piloci (drugi
pilot? nawigator?) krzyczą 'K...'. Zapis się urywa. ...
załoga
otrzymała od Rosjan zgodę na lądowanie. ... Nie wiemy m.in. dlaczego
załoga zignorowała własną komendę 'odchodzimy!',
dlaczego kpt. Protasiuk po
wypowiedzeniu słowa 'Włączone', w odniesieniu do reflektorów, zamilkł i po
zejściu poniżej 150 metrów nie odezwał się już do samego końca ani
słowem... dlaczego samolot obniżał
się z tak dużą szybkością...".
Zas "Rzeczpospolita" dodaje tego dnia 01 czerwca swoj opis katastrofy w
oparciu takze o stenogramy; cytuje obszerny fragment:
"Na niecałe sześć minut przed
katastrofą z wieży pada pozwolenie, by pilot zszedł na wysokość 100 metrów i był
gotowy do poderwania maszyny, gdyby lądowanie się nie udawało. ... Manewry,
które kapitan Protasiuk wykonywał na minutę przed wypadkiem, nie wywoływały
zaniepokojenia na wieży lotniska. Cztery kilometry przed pasem
kontroler mówił, że Tu154 jest na właściwym kursie i ścieżce
schodzenia. A Protasiuk odpowiadał wieży.
Działo się to tuż po pierwszym ostrzeżeniu TAWS - systemu, który informuje o
niebezpiecznym zbliżaniu się do ziemi. Od tej chwili samolot szybko się zniża.
Nawigator podaje wysokości: 300, 250, 200, 150 metrów. Wszystko w ciągu siedmiu
sekund. Na dwa kilometry przed lotniskiem
rosyjski kontroler podaje, że Tu154 jest nadal na właściwej ścieżce
schodzenia.
Tym razem kapitan już nie odpowiada. Do
wieży nie odezwie się już ani razu.
W kokpicie
systemy ostrzegawcze krzyczą: 'Ziemia przed tobą, do góry!' Mimo to rozpędzony
samolot idzie w dół. Ktoś w kokpicie ... mówi: 'W normie'. Nawigator podaje
kolegom, że samolot schodzi do 80 metrów. Drugi pilot mówi: 'Odchodzimy'. ...
Nawigator: '60, 50 metrów'. Dopiero wtedy reaguje wieża: 'Horyzont, 101'. To
wezwanie, by samolot wyrównał lot. Do katastrofy pozostało raptem 12 sekund.
Samolot ciągle obniża lot. Działają już wszystkie systemy ostrzegawcze.
Kontroler ponownie wzywa do wyrównania. W kabinie dźwięk ścinanych
skrzydłami samolotu drzew. Wieża rozkazuje, by załoga przerwała lądowanie i
odeszła 'na drugi krąg'. W kokpicie słychać przekleństwo. Zapis się urywa".
I juz dnia 02 czerwca
pojawia sie kolejna analiza czarnych skrzynek:
"Dowódca
samolotu steruje sterem wysokości i kierunku, wspierany autopilotem, oraz
lotkami. Drugi pilot steruje ciągiem silnika... nawigator - odczytuje wysokość.
... Operator wieży przez caly czas zejścia podawał, że samolot
jest na ścieżce zejścia. Potwierdzal tę informację dowodca, nawigator
odczytywal wysokość. Nie zauważyłem aby kiedykolwiek odczytywano wysokość z
przyrządu radiowego. Przeciwnie, wedlug danych wieży ustawiono i
potwierdzono ustawienie wysokościomierza barycznego. Drugi pilot o
godz. 10.40.50,5 podał informację
'odchodzimy!' Nie jest to propozycja dla pilota, ale stwierdzenie, że własnie on
odpowiedzialny za sterowanie manetką gazu zwiększa obroty i ciąg silnika. Było
to 8,8 sekundy przed kontaktem z pierwszym drzewem o godz. 10.40.59,3. Samolot pomimo zwiększenia
ciągu przez drugiego pilota, słyszała to załoga Jaka, dalej opadał. Dlaczego?"
Pan Hypki skomentował
dnia 01 czerwca opublikowany zapis
rozmów:
"... załoga realizowała podejście do lądowania, wszystko
wskazuje, że samolot był
sprawny, prawidłowo pracowały
wysokościomierz i TAWS... kontrola lotów widziała samolot na radarze. ...
wypuszczenie klap, podwozia i reflektorów potwierdza ... iż załoga podchodziła
do lądowania".
Dnia 02
czerwca, szef szkolenia Sił Powietrznych gen. Anatol Czaban:
"... dla mnie
kluczowym jest zapis z rejestratora parametrów lotu... Dopiero nałożenie rozmów
na trajektorię lotu daje jakiś pełen obraz.
... (Czaban) nie rozumie
zakończenia stenogramu, 'bo tam w bardzo szybkim czasie następują po sobie
informacje nt. zmniejszania wysokości'... nie wiadomo, według czego ta wysokość
była mierzona. 'Pytanie, czy to był wysokościomierz barometryczny, i w
ogóle dlaczego załoga schodziła na 20 m. Dla mnie to
jest
niezrozumiałe, bo przecież
sama wysokość drzew to jest ok. 20 m, czy może więcej'... stenogram
potwierdza, że załoga nie miała problemów z językiem rosyjskim, ponieważ nawet
żartowała w tym języku. Udowadnia też, że była przygotowana do lotu, bo jeszcze
przed porozumieniem się z kierownikiem lotów na wieży w Smoleńsku ustawiała
wstępne parametry do lądowania, w tym kurs pasa. Jego zdaniem, załoga wiedziała
też 'o tej rzeźbie terenu przed lotniskiem z tego
kierunku'...".
I jeszcze
jedna hipoteza, jak zawsze wiarygodna, z dnia 02 czerwca:
"... pilot Janusz Wieckowski, ... stwierdzil w
TVN24, ze przyczyna katastrofy byla awaria jednego z silników. Zdaniem eksperta,
silnik ten oderwal sie od
samolotu jeszcze w powietrzu, na co wskazuje
jego wyglad zewnetrzny po znalezieniu na miejscu katastrofy. Awaria silnika
uniemozliwila pilotom poderwanie samolotu i nabranie
wysokosci. Samolot nie
znizal sie ku ziemi, a po prostu
spadal, z czego piloci prawdopodobnie nie zdawali sobie
sprawy... ale ten silnik tez mógl sie
im rozpasc uszkadzajac instalacje hydrauliczną".
Wypowiedzial sie
rowniez o stenogramie general Jan
Rejchel, rektor Szkoly Orlat w Deblinie:
"... duzo komend
nieczytelnych. Prawdopodobnie istnieja kolejne wersje, które sa bardziej
szczególowe. ... wysokosc decyzji, która byla ustawiona na okolo
100 metrów byla zachowana. Lot na tych 100 metrów odbywal sie przez okolo 7
sekund. Czy to byla rzeczywiscie wysokosc 100 metrów to juz jest
sprawa watpliwa. Ja osobiscie mysle, ze nie bylo to swiadome ich dzialanie.
Tutaj musial sie wkrasc jakis blad ...".
Cos dodal
takze Pawel Gras, który byl gosciem
'Sygnalów Dnia' w Programie Pierwszym Polskiego Radia:
"... Koncowy raport
ma byc gotowy najblizej za kilka tygodni, a najdalej za kilka miesiecy. ...
zapewnil, ze ujawnione wczoraj materialy pochodza z oryginalnych czarnych
skrzynek i ze nie byly one zamieniane na inne egzemplarze. Jak podkreslil,
strona polska od poczatku miala te nosniki. Zostaly one wydobyte z katastrofy, a
nastepnie czekaly na przybycie polskich ekspertów i prokuratorów. Przy ich
udziale zostaly wyciagniete, odplombowane i przekopiowane, bez ingerencji i
zamiany skrzynek".
Jednak dzien 02
czerwca zakonczyl sie najciekawszą uwagą:
"Wystarczy pobiezna
analiza tzw. 'stenogramu', aby stwierdzic dziwne rozbieznosci z poprzednimi
informacjami. Wczesniej podawano mianowicie dokladna godzine
zerwania kabla energetycznego przez nasz samolot: 10-39-54 s. To ci dopiero, w
'stenogramie' o czasie
10-39-57 s. pada komenda
podająca zdaje sie wysokosc 400 metrów...".
Dzien 03 czerwca 2010 przyniosl komentarz
pana Maciarewicza na tematy powyzej
poruszane.
Ponadto
Bernard Margueritte powiedzial
wreszcie:
"Zrozumieliśmy, że
zostaliśmy wprowadzeni w błąd przez dużą część polskiego
establishmentu i mediów. Jako prezes międzynarodowej
organizacji mediów, The International
Communications Forum, ... chciałbym więc wyrazić przede wszystkim głęboki
wstyd za zachowanie się ogromnej części polskich mediów w stosunku do Prezydenta
Kaczyńskiego".
Jarosław
Kowalik dnia 03 czerwca - w
Sadkowie był na początku lat osiemdziesiątych dowódcą radiopelengatora,
urządzenia służącego do sprowadzania samolotów na oś pasa startowego -
zauwazyl:
"Na lotnisku to
kierownik lotów ma wszystkie informacje. Wie czy samolot jest w dobrym
położeniu, wie wszystko. ... ślad
katastrofy samolotu jest odchylony na kilometr od pasa o 30 stopni od jego
osi. Gdyby służby prawidłowo prowadziły tupolewa, to nawet w razie
wielkiego nieszczęścia, byłby on w osi pasa startowego. Zastanawiające
jest to, że nikt nie ma kontaktu z kierownikiem lotu, który od razu poszedł na
emeryturę. ... Żaden pilot nie jest
samobójcą, więc zawsze opiera się na tym, co mówi ziemia. ... Dla pilota
może być tylko informacja, że lotnisko jest otwarte lub zamknięte. Nie ma
żadnych określeń pośrednich... Samolot nie miał prawa się znaleźć w tym miejscu,
gdzie się znalazł, gdyby miał wszystkie prawidłowe dane... Przed podejściem do
lądowania samolot jest prowadzony przez dalekie radary... Przy bliższym
podejściu do lotniska, kierowanie przestrzenią odbywa się za pomocą
Radiolokacyjnego Systemu Lądowania. Jego zasięg to 50 - 60
kilometrów... Załoga samolotu, podchodząca do lądowania, pyta
radionamiernika ... pod jakim kątem wykonać manewr, aby znaleźć się na osi
pasa startowego. Potem samolot wchodzi w oś pasa startowego. Dalej ma
obowiązek przelecieć nad radiolatarniami. Dalsza radiolatarnia znajduje się
miedzy 6 a 8 kilometrów od początku pasa startowego... Otrzymuje wtedy
komunikat, że jest w osi. Lecąc dalej przelatuje nad bliższą radiolatarnią,
która jest w odległości około 2 kilometrów przed początkiem pasa startowego.
Tutaj również dostaje potwierdzenie. Potem jest świetlna droga lądowania.
Dyżurny kierownik lotów obserwuje lądowanie i podpowiada pilotowi, czy samolot
jest na dobrej drodze ...".
Tego dnia przypomniano rowniez, ze
"19 października 1986 r. na
terytorium RPA rozbił się Tu-134... Podobnie jak w przypadku katastrofy pod
Smoleńskiem, maszyna roztrzaskała się, odchyliwszy się wcześniej o
37 stopni od właściwego toru lotu, a piloci obniżali samolot, zachowując
się tak, jakby nie mieli świadomości, na jakiej wysokości się znajdują...".
Ciagle wraca sprawa radiolatarni:
"Załoga wiedziała o
charakterystycznym ukształtowaniu terenu. W stenogramach o 10.30.45 z ust drugiego pilota pada
stwierdzenie: 'Najgorsze tam jest, że jest dziura tam'. To jasno udowadnia,
że piloci brali poprawkę na ukształtowanie
terenu... Wyjaśnieniem byłaby
fałszywa 'bliższa' radiolatarnia po drugiej stronie wąwozu - włączona, gdy
samolot jest mniej więcej w połowie drogi między 'dalszą' ..., a
'bliższą'. W tym momencie autopilot przestawia się na fałszywą
radiolatarnię, którą mija na założonej wysokości 100 m wg barycznego. Załoga
jest pewna, że jest nad lotniskiem i nawigator zaczyna podawać wysokość wg
radiowysokościomierza, a piloci schodzą do 80 m nad dnem wąwozu...".
Dnia 04 czerwca 2010 polskie media
przypomnialy sobie niespodziewanie o sprawie kontrolera,
ktora byla wiadoma od chwili wypadku. Wczesniej podawano takze, ze
jakoby tenze kontroler to obywatel Bialorusi.
"... relacjonuje dla 'Fakt' osoba z załogi polskiego jaka-40,
który 10 kwietnia lądował w Smoleńsku tuż przed maszyną z prezydencką delegacją.
Nasz rozmówca był już przesłuchany przez polską prokuraturę...
'Po wylądowaniu cześć z nas
stanęła przy pasie lotniska i czekała na tupolewa... Piloci wrócili do
samolotu i przez radio rozmawiali z załogą prezydenckiej maszyny... nie byli spanikowani... Po kilkunastu minutach
usłyszeli dźwięk nadlatującego Tu-154. Początkowo odgłos był całkowicie
normalny, silnik pracował spokojnie. W pewnej chwili jednak dobiegł nas huk silnika, taki jak przy starcie, więc wiedzieliśmy od razu,
że dzieje się coś złego. Po chwili usłyszeliśmy odgłos dwóch eksplozji, po nich jakieś głuche trzaski. I zapadła
cisza. Byliśmy przerażeni, bo zdaliśmy sobie sprawę, że doszło do katastrofy.
Członkowie załogi Jaka ruszyli do stojących przy płycie Rosjan z obsługi
lotniska... Rosjanie jakby niczego nie rozumieli... po chwili
zawracali, bo tam było coś zagrodzone. Musieli jechać inną stroną. Gdy nas
mijali, pytaliśmy, czy coś wiedzą, co z tupolewem? Jeden z nich przez otwarte
drzwi auta rzucił nam: 'Odlecieli'... Gdy auta rosyjskiej obsługi
w końcu odjechały, z wieży wybiegł kontroler, głośno
przeklinając. Krzyczał, że będzie miał straszne kłopoty, wielkie problemy.
Łapał się za głowę, zakrywał rękami twarz, biegał w kółko i powtarzał...
'Job twoju mać, co teraz ze mną
będzie?! Boże, będę mieć kłopoty, wielkie
kłopoty!'... Kontrolera dobrze
zapamiętał, bo wyglądał na bardzo starego człowieka, ze zniszczoną, nalaną,
mocno czerwoną twarzą. Po chwili przez okno wieży wyjrzał człowiek w
zielonym mundurze. Wybiegł i zabrał tego kontrolera. Wojskowi zamknęli zaraz
wieżę, a nam kazali wrócić do jaka... Zamknęli nas na kilka godzin w
samolocie... Nie pozwolono im wyjść, nikt nie chciał niczego im powiedzieć
o losie załogi i pasażerów prezydenckiego samolotu... Dopiero jak go (tj. nowego kontrolera) sprowadzili, dostaliśmy pozwolenie na
wylot...'.
Polska
prokuratura wystąpiła do Rosjan już dwukrotnie z wnioskami o pomoc prawną, bo
nasi śledczy chcą przesłuchać kontrolerów ze Smoleńska i obsługę
lotniska... na razie nie ma rosyjskiej odpowiedzi. Nie wiadomo też, gdzie
jest szef zmiany kontrolerów, który zaledwie 3 dni po katastrofie oficjalnie
odszedł na emeryturę. I zniknął...".
Dzien 04 czerwca potwierdzil, ze racje mial
pan J. Kaczynski, gdy komentowal
rosyjskie sledztwo; "... wyniki sondażu przeprowadzonego na zlecenie 'Super Expressu' nie pozostawiają żadnych
wątpliwości: aż 70 proc. badanych uważa, że nigdy nie
poznamy prawdy o katastrofie. ... Brak zaufania do Rosjan pokazują też
odpowiedzi na inne pytanie naszego sondażu. Aż 73 proc.
badanych stwierdziło, że polski rząd powinien był walczyć o pełną
kontrolę nad śledztwem w sprawie tragedii. ...".
Z dnia 04 na 05 czerwca dyskusja o katastrofie
weszla w nowa faze, bowiem zadano pytanie:
"A może zapis
stenogramu jest jednak sfałszowany? ... na jakiej podstawie z
założenia, że piloci ustawiali wcześniej wysokościomierze ciśnieniowe wyciągany
jest jednoznaczny wniosek, że to właśnie z nich odczytywali wysokość
przynajmniej w końcowej fazie lotu? ... jego przyjęcie prowadzi do wniosku,
że tuż przed osiągnięciem 100 m samolot opadał z prędkością ok. 11-12 m/s, potem
nagle przez 6-7 sekund leciał poziomo, a potem znów zaczął opadać z prędkością
11 m/s, a chwilę później nawet większą (25
m/s)... czy Tu-154M ważący ok. 65-70 ton może realnie w np. sekundę
wyhamować prędkość opadania z 11-12 m/s do zera? Dlatego (przyjmując oczywiście wiarygodność stenogramu)
bardziej pasuje tu jednak stwierdzenie, że przynajmniej od 100 m posługiwano się
wysokościomierzem radiowym...".
A oto inne watpliwosci:
"... stało się to na
wysokości 100 metrów. Musiało coś poważnego nastąpić po
10.40.49,6 albo błąd któregoś z pilotów albo awaria czegoś w samolocie. Nonsensem było świadome zniżanie się
wtedy... Pilot
wyraźnie stwierdził, że może spokojnie latać nad tym lotniskiem przez 30 minut i dopiero potem
zdecydować na odlot na
zapasowe... I jeszcze jedna
ciekawostka: w stenogramie brak jest odczytu wysokości 350
metrów... pominięto go celowo, bo jasno wskazałby, że odczyty wysokości, na tym
odcinku toru lotu, były jednak
według wysokościomierza ciśnieniowego...".
Ktos inny podal: "Samolot odszedł od linii na ok. 370
metrach".
Wedlug
'Super Express' z dnia 04 czerwca 2010
roku nawet Radio Echo Moskwy
"zdecydowało się przepytać kilku
rosyjskich pilotów i nawigatorów
latających na Tu-154M... Nikołaj, doświadczony pilot tupolewa, stwierdził:
'Błąd kontrolera polegał również na
tym, że nie wymusił odejścia na
drugi krąg. Widać było, że ludzie się zabiją. Zbyt długo milczał'...".
Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiało TVP Info,
"kpt. Protasiuk miał prawo wierzyć, że
dolatuje do pasa... To,
że uderzyli w drzewo w odległości 1100 metrów, może sugerować, że byli przekonani, iż w tym
miejscu powinien być pas lotniska.
Pytanie, jak przebiegało naprowadzanie ze strony kontrolera
rosyjskiego?...".
"Sledztwo
internetowe" dnia 04 czerwca
dostrzeglo w stenogramie informacje, ze:
"w momencie 10.40.41,3 samolot
osiąga wysość decyzji 100 metrow powyżej (nastawionej przez wszystkich członków
załogi na ich wysokościomierach barycznych) wysokości pasa do lądowania. Tuż
przed momentem osiągnięcia wysokości decyzji dyspozytor wieży o 10.40.39,9
zgłasza "*2 na kursie i
ścieżce{2}". Oznacza to, że 2 km przed początkiem pasa samolot jest
dokładnie na kursie i na ścieżce zejścia. Samolot leci na wysokości decyzji 100
m w poziomie około 600 metrów do momentu 10.40.48,7. 10.40.48,7 - początek
katastrofy na wysokości 100 m... W momencie 10.40.48,7 samolot nagle rozpoczyna
spadanie... To nie było kontrolowane przez pilota podejście do lądowania...
Samolot prawdopodobnie wpadł w korkociąg... Drugi pilot odpowiedzialny za
sterowanie silnikiem krzyknął 'odchodzimy!' 10.40.50,5... Odczytywanie
wysokości dokonywał... patrzący tylko w pilnowany przez siebie
wysokościomierz, nawigator samolotu... Wysokościomierze
baryczne wszyscy członkowie załogi mieli ustawione jednakowo i prawidłowo... Od
10.24.51,1 nastawiali wszyscy członkowie załogi na wysokościomierzach barycznych
poziom lotniska 745 mm Hg, co drugi pilot o 10.29.58,3 podał również jako
993 hektopaskale. Wszyscy członkowie załogi tak swoje wysokościomierze baryczne
ustawili i potwierdzili ustawienia. Nikt do samego końca nie wspomniał
nawet o radiowysokościomierzu lub innej metodzie określania wysokości... O
10.30.14,2 i 10.30.21,9 dyspozytor wieży i dowódca samolotu uzgodnili, że
wysokość mierzona jest na przyrządzie barycznym ustawionym na poziom lotniska
745... O 10.35.22,6 dyspozytor Smoleńska ustalił wysokość 100 metrów
jako minimum zejścia. Samolot ustawiony do lotu poziomego na wysokości stałej
100 metrów, jak było między 10.40.41,3 i 10.40.49,2 bez specjalnego manewrowania
nie będzie leciał wznosząc się i opadając nad pagórkami utrzymując od nich
stałą odległość 100 metrów... Na wysokości 100 metrów coś się stało i
samolot spadł w okolice bliższej radiolatarni 1,1 km od pasa, przechylony
na skrzydło ... potem przekoziołkował i ślizgał kilkaset metrów...
10.40.56 "*sygnał dźwiękowy
400Hz wysokość niebezpieczna", 10.40.56 "*sygnał dźwiękowy 800 Hz bliższa
prowadząca" ... akurat wtedy będąc w ślizgu na lewe skrzydło
... mieli końcem skrzydła kontakt z drzewami. Cudem z tego wyszli, ale
wkrótce wykonali ćwierć beczki w lewo i się zaryli w pagórku. Istotne powody
katastrofy są przed kontaktem z bliższą prowadzącą".
Dzien 05
czerwca przynosi dalsze rewelacje
- pisze
portal efakt.pl
- związane z
rosyjskim kontrolerem lotow:
"
... 10
kwietnia w wieży ruchu lotniczego w Smoleńsku oprócz dwóch kontrolerów, którzy
prowadzili prezydenckiego tupolewa, był ktoś jeszcze... był to
prawdopodobnie wysoki rangą oficer rosyjskich służb specjalnych ... oficer ten był w stałym telefonicznym kontakcie ze zwierzchnikami w
Moskwie i decydował o poczynaniach kontrolerów... zeznali rosyjskim
śledczym przesłuchiwani tuż po katastrofie sami kontrolerzy... kontrolerzy
nawet podali nazwisko tej osoby. Jednak do dziś tym człowiekiem nie
zainteresowała się rosyjska prokuratura. Treść zeznań kontrolerów mają już nasi
śledczy... badamy ten wątek - mówi nam pułkownik Zbigniew Rzepa z Wojskowej Prokuratury
Okręgowej w Warszawie...".
Atak
na kontrolerow jest juz nieustepliwy - dnia 05 czerwca 2010 w TVP1 o godz. 19.30 w Wiadomościach,
"powiedziano iż
naziemni kontrolerzy, na lotnisku w Smoleńsku, specjalnie podawali
naszym pilotom błędne dane o pułapie
chmur, aby ich zniechęcić do lądowania...". Ponadto "... z przedstawionych wyliczeń wynika,
że wieża podała, iż samolot jest bliżej pasa
startowego, niż to było w rzeczywistości. Okazało się to po
obliczeniu prędkości samolotu. Ze stenogramów wynika, że każde ostatnie dwa
kilometry samolot pokonuje średnio w 22 sekundy... Tymczasem po 20,6 sekundach
rozbija się prawie kilometr przed nim. Oznaczałoby to, że samolot ostatnie
dwadzieścia sekund leciał z prędkością 173 km/h... Jest druga możliwość - błędne
wskazania z wieży. ... To, że uderzyli w drzewo w odległości 1100 m może
sugerować, że byli przekonani, że w tym miejscu powinien być pas lotniska...".
Dnia 07 czerwca
dr Daniel Alain Korona stwierdzil:
"Na 25 sekund
przed katastrofą Tupolewa wieża w Smoleńsku nie powinna była podawać komunikatu
'2 na kursie i ścieżce'. Podano samolotowi prezydenckiemu
nieprawidłowe informacje i komunikaty. Nieświadoma tego
załoga była pewna, iż jest na właściwej ścieżce i że zaraz
wyląduje...".
Opinia
publiczna zostala tego dnia zawiadomiona, ze "... ujawnienie zapisów z rejestratora
dźwięku MARS-BM, czyli jednej z czarnych skrzynek..." jest podpisane przez sześć osób
sporządzających: "eksperci -
Bartosz Stroiński, Sławomir Michalak i Waldemar Targalski... Znajduje się
tam jednak tylko pięć odręcznych podpisów. Brak podpisu ppłk Bartosza Stroińskiego, który
ujawnił w TVN-24, że podpisywał dokument zawierający stenogram z rozmów, a
został opublikowany inny dokument...".
Powrocono tez do rewelacji publikowanych w 'Wiadomościach' TVP1:
"... Kontrolerzy na lotnisku w Smoleńsku chcieli zniechęcić załogę
prezydenckiego Tu-154M do lądowania. Dlatego podali jej zaniżone dane o
widoczności - wynika z zeznań pracowników
lotniska... Zeznań, w
których jest sporo nieścisłości... Starszy kierownik Paweł Pliusnin zeznał
milicjantom, że podał załodze
nieprawdziwe dane o widoczności na
lotnisku. Mówił o 400 m, gdy wynosiła ona jeszcze 800
m... Drugi przesłuchiwany kontroler Wiktor
Ryżenko przyznał, że poza nim i Pliusninem, na wieży była
jeszcze trzecia osoba o nazwisku Krasnokutskij. Jak powiedział
milicjantom Ryżenko, nie wykonywał on jednak żadnych czynności. Do tej pory nie
został przesłuchany.
'... Samopoczucie moje w dniu 10 kwietnia 2010 r. było
dobre... tego dnia ja i Pliusnin odbyliśmy badanie lekarskie w punkcie
zdrowia Jednostki Wojskowej 06755, w wyniku którego stwierdzono, że jestem
zdrowy... ponieważ w punkcie zdrowia nikogo nie było...'. "
Dnia 08
czerwca nieustajaca dyskusja o przyczynach katastrofy trwa. Ciągle
przewazają pytania:
"Jeżeli jest gdzieś
niepodważalny dowód na to, że PLF101 podchodził do
lądowania torem równoległym do osi pasa startowego w
Smoleńsku i przesuniętym w stosunku do tej osi o kilkadziesiąt metrów na
południe, to w połączeniu ze stenogramem jest to także dowód na
działanie w tym czasie mobilnych radiolatarń NDB, podających linię podejścia na
nieistniejący pas startowy. Jest to także dowód na świadome,
przestępcze działanie kontroli naziemnej na lotnisku...". Jarosław Kowalik juz dnia 03 czerwca podal, ze "... ślad katastrofy samolotu jest odchylony na kilometr od pasa o 30 stopni
od jego osi. Gdyby służby prawidłowo prowadziły
tupolewa, to nawet w razie wielkiego nieszczęścia, byłby on w osi pasa
startowego... Samolot nie miał prawa się
znaleźć w tym miejscu, gdzie się znalazł, gdyby miał wszystkie prawidłowe
dane... Przed podejściem do lądowania samolot jest prowadzony przez dalekie
radary... Przy bliższym podejściu do lotniska, kierowanie przestrzenią
odbywa się za pomocą Radiolokacyjnego Systemu Lądowania. Jego zasięg to 50 - 60
kilometrów... Załoga samolotu, podchodząca do lądowania, pyta
radionamiernika ... pod jakim kątem wykonać manewr, aby znaleźć się na osi
pasa startowego. Potem samolot wchodzi w oś pasa startowego. Dalej ma
obowiązek przelecieć nad radiolatarniami. Dalsza radiolatarnia znajduje się
miedzy 6 a 8 kilometrów od początku pasa startowego... Otrzymuje wtedy
komunikat, że jest w osi. Lecąc dalej przelatuje nad
bliższą radiolatarnią, która jest w odległości około 2 kilometrów przed
początkiem pasa startowego. Tutaj również dostaje potwierdzenie. Potem
jest świetlna droga lądowania. Dyżurny kierownik lotów
obserwuje lądowanie i podpowiada pilotowi, czy samolot jest na dobrej
drodze ...".
Niedoinformowanym wyjasniono zas 08 czerwca 2010 roku, ze
"Gen. Błasik nie siedział za sterami
- taką wiadomość podała PAP
powołując się na swoje 'moskiewskie źródło'...";
RMF FM: "... Konrad Piasecki: Czy wie pan już
albo czy Polska wie, czy piloci próbowali poderwać maszynę w tych ostatnich
sekundach lotu? Jerzy Miller:
Zapisy pracy silnika wskazują, że rzeczywiście ta ostatnia faza była fazą chęci
wznoszenia...".
Niektorzy piszą dnia 08 czerwca o
'tragicznej grotesce':
"...Jak pisze
Fakt, wieża kontroli lotów (na wojskowym lotnisku w
Smolensku) korzysta z danych stacji oddalonej o 10 km i
położonej na innej wysokości. Oznacza to, że rosyjscy kontrolerzy nie mieli
dokładnych danych o pogodzie. Potwierdził to Jerzy Polaczek, były minister
infrastruktury i członek sejmowej podkomisji ds. lotnictwa wyjaśniającej
przyczyny katastrofy".
A dla
fachowcow taki cytat:
"TAWS
miał mapy Smoleńska, bo wgrane zostały do niego mapy stworzone przez NASA w 2000
roku... za drugim razem TAWS odezwał się jak znaleźli się w dolinie i byli
na kolizyjnym ze wzniesieniem. Czyli spełniły swoją rolę... Samolot nie mógł być jednocześnie
na minus17m i +10m względem pasa, czyli albo wysokość była podawana
(przynajmniej od jakiegoś momentu) z RW, albo to nie nasz TU-154 ściął
brzozę oznaczoną numerem 1 na zdjęciach S.
Amelina...".
Dzien 09
czerwca 2010 roku przyniosl zapis wypowiedzi Rafala Rogalskiego z dnia
poprzedniego 08 czerwca w
Radio
Maryja:
"... 27 stycznia, zostało wysłane pismo właściwie
jednobrzmiące do pana ministra Radosława Sikorskiego, ministra Andrzeja
Przewoźnika i do ambasadora Rosji. Z informacją, że prezydent pragnie wziąć
udział w uroczystościach 70 rocznicy zbrodni w Katyniu... 15
marca Władimir Grinin, ambasador Rosji w Polsce, oświadcza, że nadal nie
można rozpocząć przygotowania wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu,
ponieważ do tej pory do Moskwy nie dotarły żadne oficjalne informacje na ten
temat... 6 kwietnia Janusz Kurtyka, prezes IPN, ogłasza podczas
zorganizowanej konferencji, że do tej pory na wniosek polskich prokuratorów
Rosjanie udostępnili zaledwie ok. 30 proc.
akt prowadzonego przez nich śledztwa katyńskiego... Media spekulują, czy
w trakcie uroczystości w Katyniu Putin przekaże szefowi polskiego rządu tzw.
białoruską listę katyńską z nazwiskami 3870 Polaków zamordowanych w 1940
roku... 10 kwietnia 2010 tragedia prezydenckiego samolotu Tu-154M w
Smoleńsku. Jako jedni z pierwszych na miejscu wypadku pojawiają się dwaj
oficerowie Biura Ochrony Rządu, którzy ochraniają ciało prezydenta. Teren
zabezpiecza następnie 180 funkcjonariuszy departamentu spraw wewnętrznych obwodu
smoleńskiego i rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Tego samego
dnia rząd RP wyraża kontrowersyjną zgodę na badanie katastrofy
przez stronę rosyjską na podstawie konwencji chicagowskiej z 1944 r. o
lotnictwie cywilnym... 24 kwietnia - Edmund Klich, przewodniczący Komisji
Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego powołanej przez Ministerstwo
Obrony Narodowej, będący jednocześnie przedstawicielem Polski akredytowanym przy
rosyjskim Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym (MAK), krytykuje
dotychczasowy przebieg śledztwa, zwracając uwagę m.in. na to, że
śledczy chcą całą winą obarczyć pilotów maszyny... 11
maja dziennikarze znajdują radiokompas z kokpitu
samolotu, dzięki któremu nawigator określał położenie samolotu względem
radiolatarni umieszczonej przy lotnisku... 25 maja Edmund
Klich, akredytowany przez władze RP przy rosyjskim MAK, obarcza pilotów
odpowiedzialnością za spowodowanie katastrofy. Jego wypowiedzi wzbudzają
sprzeciw prokuratorów polskich, którzy twierdzą, że za wcześnie jest wyrokować o
winie na obecnym etapie śledztwa... oprac. JAC."
Dzien 09
czerwca konczy sie wykresem
katastrofy smolenskiej wedlug
Zbigniewa Charnasa:
"... Samolot schodził łagodnie z 500 metrów i jego
przyziemiający es zaczyna
się na około 7,5 km przed progiem pasa startowego, na wysokości trochę większej niż 400 m powyżej
poziomu płyty lotniska. Około godziny 8.40.15 na wysokości bliskiej 330 m
samolot znalazł się dokładnie na kursie
prowadzącym wprost na próg pasa startowego. Znajdował się wówczas w odległości około 5 km od
niego. W idealnym układzie
osiągnąłby go dokładnie po minucie lotu, zrealizowanego jednakże w 90-procentowej
wiekszości w chmurach. Dalej jednak trajektoria lotu tupolewa dość
gwałtownie obniża się w kierunku
linii naprowadzania wieży kontrolnej i jednocześnie w kierunku lotniskowej krawędzi
porośniętego drzewami jaru... kiedy do pilotów dociera informacja, że samolot jest 6 km przed progiem pasa,
to faktycznie znajduje się on 7,3 km
przed nim. A kiedy pada
stwierdzenie o 2 km, to jest to faktycznie 3,1 km...". Pamietajmy jednak, ze kluczem jest informacja podana przez
Jarosława Kowalika juz dnia 03 czerwca, ze "... ślad katastrofy samolotu
jest odchylony na kilometr od pasa
o 30 stopni od jego osi. Gdyby służby
prawidłowo prowadziły tupolewa, to nawet w razie wielkiego nieszczęścia, byłby
on w osi pasa startowego...".
Historia
katastrof lotniczych przypomina rowniez, ze "19 października
1986 r. na terytorium RPA rozbił się Tu-134... Podobnie jak w przypadku
katastrofy pod Smoleńskiem, maszyna roztrzaskała się, odchyliwszy
się wcześniej o 37 stopni od właściwego toru
lotu, a piloci obniżali samolot, zachowując się tak, jakby nie mieli
świadomości, na jakiej wysokości się
znajdują...".
Jednak najwazniejsze slowa padly dnia 09 czerwca 2010 roku w tym artykule:
"Zbulwersował mnie TVN wczoraj (dnia 07 czerwca 2010) w wieczornych Faktach. Wałkuje się sprawę 'nacisków',
chociaż do osiągnięcia przez nasz rządowy samolot wysokości decyzji 100 metrów,
na której wydarzyła się katastrofa, żadne działanie pilotów nie wskazywało, że
wykonują jakieś polecenie pod przymusem lub działają wbrew sztuce lotniczej i
woli dowódcy. ... Przebieg lotu był uzgodniony z dyspozytorem smoleńskiego
lotniska a jego
prawidłowość aż do osiągnięcia wysokości decyzji 100 metrów była wielokrotnie
potwierdzana przez dyspozytora
wieży. Niemal co kilometr lotu dyspozytor potwierdzał, że samolot znajduje się
prawidłowo na ścieżce i nie stwierdzał żadnych rozbieżności z zadanymi warunkami
podejścia do pułapu decyzji o ewentualnym rozpoczęciu lądowania na
wysokości 100 metrów. ... Dowódca samolotu bez owijania w bawełnę
informował każdego zaglądającego do kokpitu, że w Smoleńsku nie ma warunków do
lądowania, że samolot będzie musiał odlecieć na założone wcześniej dla tego lotu
lotnisko zapasowe (Mińsk lub Witebsk), ale że zrobi próbę czy da się zobaczyć
pas do lądowania oraz, ze względu na duży zapas paliwa ewentualnie poczeka na
taką możliwość krążąc do 30 minut nad lotniskiem. Chyba nikt nie zaprzeczy, że
ta decyzja dowódcy samolotu była w tych warunkach optymalna... O
godzinie10.24.51,2 dyspozytor lotniska stwierdza, że 'warunków do lądowania nie
ma'. Dowódca tupolewa przyjmuje to do wiadomości, ale proponuje próbę
podejścia, zastrzegając 'jeśli
można'. Dyspozytor lotniska w Smoleńsku po uzyskaniu wszystkich
niezbędnych informacji o 10.35.22,6 wyraził zgodę na warunkowe
lądowanie wyznaczając pułap 100 metrów, jako wysokość dla zbadania
warunków pogodowych i podjęcia wspólnie decyzji o lądowaniu lub odejściu na
drugi krąg. Okazało się, że to nie Prezydent podejmował tę decyzję, ani nie
generał Błasik... Dyspozytor i załoga samolotu dobrze się rozumieją i
wykonują wzajemnie uzgodniony program lotu. Dyspozytor wyraźnie informuje 'pas wolny', czyli w przypadku podjęcia
decyzji na 100 metrach będzie można na pasie lądować... Dyspozytor o
godz. 10.39.40,8 uzupełnia te dane resztą informacji niezbędnych pilotowi
dla wykonania lądowania. Podaje dodatkowe dane do lądowania: kierunek wiatru
(azymut 120 stopni) i
prędkość wiatru (3 m/sek). ... W
tym fragmencie widać trzy sprawy. Pierwsza, że między 6 i 3
kilometrem podchodzenie do wysokości
decyzji odbywa się bez żadnej zmiany. Druga, że dyspozytor przez cały czas potwierdza
prawidłowość schodzenia samolotu po ścieżce. Trzecią sprawą, jest
wadliwe działanie TAWSu. Major Fiszer
przypuszcza, że powodem tego jest zamieszanie między stopami i metrami.
Załoga słusznie błędne informacje TAWS
ignoruje. ...".
Dzien 10 czerwca 2010, czwartek, 2 miesiace po
katastrofie lotniczej, przynosi kolejną rewelacje o opublikowanym
stenogramie:
"Wraz z zewnetrzną
radiolatarnią (NDB) był zaistalowany Marker Beacon ... Marker
miał pinformować pilota kiedy nad nim przelatuje (w tym przypadku również nad
NDB). W stenogramie jest, że wysokość nad zewn. markerem wynosiła 400 m, a
prędkośc 300 km/h godz. Otóż, zgodnie z zapisam stenogramu czas sygnału zewn.
markera (Marker Beacon) wynosi 7,8 sekundy. Jest to czas w jakim samolot wlatuje
i wylatuje z elipsy ... Przy szybkości 300 km/h i wys. 400 m jest
matematycznie niemożliwe, aby samolot przeleciał elipsę w 7,8 sek. Są mozliwe 3
przypadki: 1. Prędkośc
i czas sygnału są prawidłowe... 2. Prędkośc i wysokość są
prawidłowe... Wówczas, zgodnie ze wzorem na tangens, krótsza oś elipsy
powinna mieć nie 730 m, ale 1040 m. Przy prędkości 300 km/h ( 83, 33 m/s) i
wysokosci 400 m czas przelotu 1040 m wyniesie 12,5 sekundy. 3. Czas i
wysokość są prawidłowe... Podane w stenogramie 3 wartości wykluczają
sie wzajemnie...".
Redakcja 'Newsweek' sprawdzila "co laczy kierujacego sledztwem
Wladimira Putina z MAK, Samarą i Smolenskiem... samolot, po
remoncie w Samarze byl na gwarancji. W przypadku stwierdzenia, ze
katastrofa byla spowodowana awaria samolotu, Rosjanie mieli wyplacic Polsce
53 miliony zlotych rekompensaty... 1. Szefem zakladów remontowych w Samarze jest
ziec kierujacego sledztwem W. Putina. 2. Wlascicielem tych zakladów jest
pan Potanin, sponsor partii Putina 'Jedna Rosja'. 3. Zaklady certyfikuje
MAK, który prowadzi sledztwo w sprawie Smolenska...".
Dzien 10 czerwca poglebil chaos
informacyjny, bo "... Jezeli od 2
maja rosyjscy specjalisci nie posuneli sie w badaniu zawartosci czarnej skrzynki
z nagraniami rozmów ... i jezeli tresc rozmów znana ze stenogramu w zasadniczych punktach nie pokrywa
sie z relacją dyspozytora, jest czas najwyzszy, by strona
polska zwrócila sie o czarne skrzynki... Polska prokuratura wyslala juz w sumie
piec wniosków o pomoc prawna. W ostatnim oskarzyciele poprosili o wypozyczenie
oryginalnych czarnych skrzynek. Okazalo sie bowiem, ze w cyfrowej kopii rejestratora rozmów z kokpitu
jest blad... Dlatego w srode do Moskwy polecial minister
Miller wraz z prokuratorem Parulskim. Wrócili w czwartek (dnia 10 czerwca 2010
roku) z nowa kopia nagran...".
Dnia 12
czerwca 2010
"mecenas Rafał Rogalski,
pełnomocnik rodzin pięciu ofiar uważa, że Rosjanie nie przekazują naszym
prokuratorom kluczowych materiałów. ... 'Dlaczego Rosjanie nie przekazali dokumentów dotyczących pracy wieży
na lotnisku w Smoleńsku? Te informacje są podstawowymi w
śledztwie. Instrukcje, regulaminy, wytyczne, rozkazy i rozmowy w wieży mogłyby
wyjaśnić, czy do katastrofy nie doprowadziły błędy rosyjskiej obsługi' ...".
Nadal nikt nie odpowiedzial na
zarzuty pana
Strassenburg Kleciaka, ze "...
Zwłaszcza,
że załoga prawie do samego końca korzystała z autopilota,
którego powinna
deaktywować (wyłączyć), podchodząc do
lądowania... Jeśli z zapisów rozmów faktycznie jednak wynika, że piloci
świadomie zeszli na wysokość 20 m, a nie stóp (liczonych w dziesiątkach), i zrobili to w
dodatku na autopilocie, który powinien zostać wyłączony na wysokości decyzyjnej
70 m, to albo celowo doprowadzili do własnej śmierci,
albo zapisy rejestratorów lotu zostały sfałszowane. Innej
możliwości po prostu nie ma...". Dodajmy jeszcze, ze "... załoga świadomie kontynuowała
obniżanie wysokości do 20 m, chociaż nie widziała płyty lotniska, a samolot znajdował się ponad kilometr od pasa startowego, w
dodatku odchylony o ponad 40 m od jego osi. ... Pamiętajmy, że
według Rosjan działanie żadnego z urządzeń pokładowych nie było zakłócone...".
Leszek Misiak i Grzegorz Wierzchołowski
napisali (a oto obszerny
cytat), ze
"... najbardziej zagadkowe jest ostatnie 15 sekund lotu, gdy po
komendzie drugiego pilota Roberta Grzywny 'odchodzimy', Tu-154 gwałtownie
zaczął tracić wysokość... O
10.26, kwadrans przed katastrofą, kpt. Arkadiusz Protasiuk mówił 'W tej chwili, w tych warunkach, które są obecnie, nie
damy rady usiąść. Spróbujemy podejść, zrobimy jedno zajście, ale prawdopodobnie
nic z tego nie będzie'. ... niemożliwe wydaje się, by załoga po
komendzie 'odchodzimy' zdecydowała
się na lądowanie... w zapisach rozmów zachowałaby się jakakolwiek reakcja
na samobójcze obniżanie przez dowódcę maszyny wbrew komendzie drugiego
pilota... według karty podejścia, na 70 m Tu-154 powinien odebrać sygnał bliższej radiolatarni, znajdującej się 1,1 km od pasa
lotniska ... Tymczasem sygnał ten został odebrany... poniżej 20 m, trzy sekundy przed
pierwszym uderzeniem w drzewa... Co więcej, niemal do końca
wieża informowała, że Tu-154 jest 'na ścieżce i kursie'. Kontroler
smoleńskiego lotniska przekazał załodze komendę zaprzestania zniżania '101
horyzont' dopiero trzynaście sekund przed katastrofą
(na wysokości 50 m!), a gdy maszyna była
na 20 m i zbliżała się do drzew,
padł komunikat nakazujący... odejście na drugi krąg. ... Jeżeli
samolot schodzi poniżej ścieżki podejścia, operator na wieży powinien zareagować
'jesteś poniżej ścieżki
zniżania'. Takiej reakcji nie było... zastrzeżenia do pracy
Rosjan ma polska prokuratura wojskowa. ... O tym, że na rosyjskiej wieży działy
się dziwne rzeczy, świadczy kilka tajemniczych wydarzeń: zeznania rzekomego
pracownika wieży kłamliwie oskarżającego Polaków o nieznajomość rosyjskiego,
zniknięcie szefa kontrolerów na lotnisku i szefa zmiany (jeden z nich odszedł na emeryturę trzy dni po
katastrofie, drugi rozpłynął się w powietrzu po zabraniu go przez nieokreślonego
bliżej 'mundurowego'), brak zgody Rosjan na przesłuchanie obsługi
lotniska przez polskich prokuratorów, a wreszcie ujawniona przez 'Fakt' obecność na wieży agenta
rosyjskich służb specjalnych ... prawdopodobnie FSB lub GRU ... Zastanawiające, że pomocnik
kontrolera wieży, Ryżenko ... został oddelegowany na lotnisko
Smoleńsk-Siewiernyj 'do czasu zakończenia lotów
10 kwietnia'. Tak jest w protokołach zeznań. ... brak
oświetlenia, skromna obsada wieży i płyty lotniska ... Z raportu
rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego ... wynika, że już po 13
minutach od katastrofy ... teren wypadku został otoczony przez 180
... członków służby zarządu spraw wewnętrznych obwodu Smoleńskiego i
Federalnej Służby Ochrony. Tuż po katastrofie na miejscu byli też
funkcjonariusze OMON ... Z wyliczeń naszych ekspertów, dokonanych na
podstawie czasów przelotu i wysokości ze stenogramów i raportu MAK, wynika,
że tor lotu był zakłócony. Podobne zdanie ma mjr Waldemar Łubowski, pilot: 'Nie ma w stenogramach prośby załogi o
sposób zajścia do lądowania, oni zostali wyprowadzeni na styczną do kręgu o
promieniu 19 km. Przy takich warunkach to jest zdecydowanie za blisko.
Wyprowadza się samoloty dalej, na około 30 km i ustawia w osi pasa po to, by
załoga mogła zgrać wszystkie parametry i dokładnie się w niej utrzymywać...'. ... Marek Strassenburg Kleciak, specjalista
od systemów trójwymiarowej nawigacji, mówi: 'Albo piloci byli samobójcami, albo na
80-90 m wydarzyło się coś, o czym jeszcze nie wiemy. Z moich wyliczeń wynika, że
samolot leciał powyżej prawidłowej ścieżki podejścia, a poniżej punktu decyzji
leciał poniżej tej ścieżki. Wytłumaczeniem sugerowanym przez stenogram, jeśli mu
w ogóle wierzyć, jest to, że nawigator zaczął podawać pilotowi jako wysokości
wskazania wysokościomierza radiowego zamiast wysokościomierza barometrycznego.
Jest to kompletny absurd, ale z gatunku tych wytłumaczeń, które można
przedstawić laikowi jako przyczynę katastrofy. Nawet początkujący nawigator nie
popełni takiego błędu. Nie było żadnego powodu, by załoga miała złamać
procedurę...'. ... Za pomocą meaconingu piloci mogli zostać
sprowadzeni nad jar (rozległą dolinę)
zamiast na smoleńskie lotnisko, natomiast bezpośrednią przyczyną katastrofy
mogła być awaria lub inne zdarzenie, które
spowodowało, że piloci utracili wpływ na sterowność maszyny. ... mogło to
być np. uszkodzenie serwozaworu hydraulicznego
steru samolotu... może to było przyczyną obecności gen. Błasika w kabinie pilotów i
czytanie na głos instrukcji. ... Tuż przed katastrofą w Smoleńsku pojawiła się w
tej okolicy gęsta mgła, która wpłynęła na to, że piloci z opóźnieniem
zorientowali się, iż znajdują się obok
ścieżki podejścia i tuż nad ziemią. ... Gdy pilot nastroi
odpowiednio urządzenia w kabinie, samolot sam leci, tak jak mu się wytyczy
ścieżkę. Leci, kierując się na anteny. Gdy samolot jest nastrojony na dalszą i
bliższą radiolatarnię, pilot wie, że wyjdzie idealnie na pas startowy. Gdyby
przeleciał na właściwej wysokości nad drugą, bliższą radiolatarnią, to
wyleciałby równo na pas startowy. Nie ma innej możliwości. ... Zastosowanie
fałszywej radiolatarni miałoby uzasadnienie, gdyby została umieszczona
wcześniej. ... Chyba że odebrany sygnał, odnotowany w stenogramach, dotarł
z prawdziwej radiolatarni, która w tym momencie znajdowała się w
odległości około 40 m z prawej strony, a około półtora
kilometra wcześniej na fałszywą ścieżkę skierował samolot
marker fałszywej radiolatarni... (Ponadto) ustawienie
przesuniętych fałszywych APM-ów, czyli specjalnego oświetlenia
naprowadzającego samolot na pas, a zarazem wygaszenie lub usunięcie prawdziwych
świateł (znane są zdjęcia rosyjskich służb,
które po katastrofie wkręcały żarówki do lamp). Są one ustawiane na progu
pasa. Jeśli pilot zobaczyłby te światła, byłby przekonany, że widzi pas
startowy".
Poslowie dnia
12 czerwca 2010
pytali
Jerzego Millera: "...
Jaka
byla dokladna godzina katastrofy? (komentowali)
'prawda sie od nas
oddala'...".
Jednoznacznie podsumowano
tego dnia: "...Przedlozony przez
Rosjan stenogram rozmów z pokladu prezydenckiego
Tu-154M nie
jest spójny z punktu widzenia regul matematyki. ... W ocenie doswiadczonych lotników, na ostatnich
kilometrach lotu prezydencki samolot
powinien poruszac sie z predkoscia ok. 260-280 km/h... Potwierdza to predkosc srednia Tu-154M wyliczona
na podstawie czasów wystapienia
sygnalów radiolatarni (dalszej i
blizszej), która oscyluje wokól wartosci 270 km/h. Dlaczego komunikaty kontrolera lotu sugerują
znacznie szybsze pokonanie tego
dystansu (szczególnie miedzy 6 i 3 kilometrem)? Jak wytlumaczyc te rozbieznosci?..."
Ponadto przypomniano ponownie, ze
"...polska strona poprosila Rosjan, by funkcjonariusze BOR mogli
wejsc na wieze w Smolensku. Rosjanie
odmówili, podobnie jak nie zgodzili sie, by na wiezy byl polski nawigator, o co z kolei
wystapil 36 Specjalny Pulk
Lotnictwa Transportowego. Odmowa Rosjan zostala przekazana 5 kwietnia - wynika ze zlozonych w
prokuraturze zeznan funkcjonariuszy
BOR, do których tresci dotarl 'Fakt'. ... agentom BOR - grupie, która przyleciala do
Smolenska wczesniej i czekala na przylot delegacji - Rosjanie zakazali
posiadania broni. Pistolety mieli jedynie ci borowcy w tupolewie. Agenci
czekający na lotnisku nie mogli nawet poruszac sie w sasiedztwie wiezy.
... Borowcy mówili mi
jeszcze na lotnisku, ze gdy spadl samolot, zostali stamtad przegonieni przez
rosyjskie specsluzby...".
Dzien 13 czerwca 2010 rozpocząl sie ponowną
analizą toru samolotu, z ktorej tylko podaje kilka szczegolow: "... Komunikat kontrolera
o przejściu 3-go kilometra, przy odczycie 250 m, wskazywał, że są wciąż za
wysoko... Na drugim kilometrze powinna była być osiągnięta wysokość 100 m. Po odczycie 150 m natychmiast nastąpił
komunikat kontrolera - 2 km. ... Po odczycie 150 m nachylenie
powinno było być zmniejszane, ponieważ celem był lot poziomy na wysokości 100 m,
i zmiana kąta nie jest natychmiastowa. Zamiast zmniejszenia - nachylenie
zostało zwiększone lub było utrzymane. Sygnał TAWS, który trwał 2,6
sekundy, wskazuje raczej na pierwszą akcję...".
Dnia 14 czerwca dyskusja krązy wokol tych
samych problemow, pomijając jednak odchylenie od osi pasa lotniska i pomijając
kwestie czasu upadku samolotu:
"...prędkości pionowej ...
wartość
średnia ze 100 m na 20 m - 13,9 m/s. Wiedząc,
że Tu-154 w ostatnich 5 sek. wzniósł się o ok. 15 m, wartość ta jest absolutnie nierealna, bowiem mając uprzednio prędkość pionową
opadania rzędu 14 m/s nie zdążyłby się wznieść ani o 1 m. W tej
sytuacji pozostaje tylko wariant, że odczyty były z radiowysokościomierza, ale
wtedy wracamy do znanej już trajektorii także sprzecznej z prawami fizyki.
Wniosek: ścieżka dźwiękowa nie jest prawdziwa (została nagrana
na prawdziwych odgłosach, aby je ukryć), albo
nieprawdziwe są odczyty (mniej prawdopodobne). Dodatkowo
ze stenogramu:
10.40.06,7
alarm 'Terrain ahead' (ziemia z przodu)
10.40.13,5
wieża uspokaja '4 na kursie i trasie'
10.40.26,6
wieża uspokaja '3 na kursie i trasie'
10.40.32,4
kontynuacja alarmu 'Terrain ahead'
10.40.38,7
wieża ponownie uspokaja '2 na kursie i trasie'
10.40.42,6
po kolejnym 'Terrain ahead' pojawia się alarm 'pull up' (podnieś), do
rozbicia pozostało 30 s
... Tu-154
rozbił się 37,2 s od pierwszego 'pull up', ponieważ Tu-154 w ostatnich sekundach
podniósł się dzięki refleksowi kapitana o ok. 15 m i przeleciał dalsze
kilkaset metrów. ... Możliwe wnioski: 1. tor
Tu-154 już przy pierwszym 'pull up' był prawdopodobnie poziomy (nie mógł opadać, bo w samej końcówce nie
podniósłby się o 15 m), czyli załoga została oszukana
- zamiast zejść na decyzyjną Tu-154 -& znalazła się ponad 100 m
niżej. 2. ścieżka
dźwiękowa z odczytami wysokości nie pochodzi z tego lotu. 3. obsługa
wieży brała udział w oszustwie."
"Rosyjski samolot transportowy Il-76,
który ... próbowal ladowac przed prezydenckim Tu-154, nie byl naprowadzony
na wprost pasa i dwa razy znalazl sie na lewo od linii lądowania", wedlug RMF FM. "... informacja ta moze sugerowac
zlą prace rosyjskich kontrolerów lotów... 'Albo jest jakis problem z
radiolatarniami, albo jest problem związany z niewlasciwym oswietleniem pasa
albo z komunikacją z wiezą'... ",
zauwazyl Piotr Schram.
Dnia 15 czerwca probowano
juz podsumowac wszystkie hipotezy. Tutaj o geopolityce, jako
przyczynie katastrofy w Smolensku 10 kwietnia 2010 roku. Mamy tez syntezy. Obraz katastrofy coraz bardziej sie komplikuje. Trudno
wierzyc wszystkiemu.
Ale podobne hipotezy stawial juz dnia 08 czerwca 2010 Tomasz Sakiewicz: "... O problemach z radiolatarnią
informował samolot Jak-40 lądujący z polskimi dziennikarzami... Kontroler częściowo przyznał, że podawał nieprawdziwe dane... dla
jej dobra. ... Przyjęto założenie, że ta katastrofa naraża ekipę
Władimira Putina. Być może jakieś siły w Rosji mogłyby pójść i na taką grę, by
tę ekipę osłabić. Niedawno zmieniono szefa GRU, które konkurowało z ekipą
kagiebowców od Putina... Co i kogo mogło tak zdeterminować, żeby mógł
spowodować tragedię?...".
Ale wedlug 'Gazety Polskiej'
"... Polskie
służby posiadają bardzo ważny dowód w śledztwie, trzecią
czarną skrzynkę. ... nie przekazały Rosji jej oryginału, choć
tego żądała strona rosyjska. Rejestrator jest dobrze
zabezpieczony... Trzecia skrzynka to cyfrowy rejestrator szybkiego dostępu,
produkcji warszawskiej firmy ATM PP, typu ATM-QAR/R128ENC. Ocalał on z
katastrofy... zarejestrował on o wiele więcej parametrów, niż pierwotnie
sądziła rosyjska komisja śledcza. Stanowił niezależną kopię głównego
rejestratora pokładowego MŁP 14-5 ...
'da się z niego odczytać wszystko to, co
z rejestratora MŁP-14-5, ponieważ QAR jest wpięty równolegle w instalacje
MSRP-64 ... Pochylenie, przechylenie, kurs, przyspieszenia we wszystkich
osiach itp., a także ... wysokość decyzji, naciśnięcie przycisku 'Uchod'-2
krąg. Wysokość z RW i baro'... W samolocie (Jak) czeka minister Jacek Sasin, który chciał zaraz po
katastrofie (10 kwietnia 2010)
wracać do Polski. Rosjanie nie pozwalają mu jednak ani odlecieć, ani wyjść na
zewnątrz. Tłumaczą, że Jak-40 nie może wystartować, ponieważ na wieży nie ma
kontrolera, bo jest właśnie przesłuchiwany. Dziwne, bo widzimy, że
na lotnisku wciąż lądują rosyjskie samoloty i śmigłowce. Rosjanie
pozwolili wystartować Jakowi-40 z ministrem Sasinem dopiero po interwencji
polskich konsulów... Także pojawienie się przed terminem lądowania
prezydenckiego Tu-154 rosyjskiego Iła-76, który wykonał karkołomny manewr tuż
nad płytą lotniska, jest do dziś niewyjaśnione. Rosjanie tłumaczyli, że iłem
lecieli funkcjonariusze FSB mający chronić prezydenta RP. To jednak za wielki
samolot do tego celu. Przy tym Ił-76 nie wylądował, a funkcjonariusze FSB mimo
wszystko w Smoleńsku byli... Polscy śledczy nie mogą przeprowadzić własnej
analizy fonoskopijnej oryginalnej czarnej skrzynki, która jest w rękach
rosyjskich, ponieważ gen. Anodina
kategorycznie stwierdziła, że Rosja nie zwróci ich Polsce. ...
Dlaczego FSB tak pilnie strzeże tajemnic katastrofy smoleńskiej? ...
Niedługo po katastrofie 'Rzeczpospolita' podała, że
polska Służba Kontrwywiadu Wojskowego na bieżąco otrzymywała informacje o
położeniu prezydenckiego Tu-154 w drodze do Smoleńska. Informacje, które
wpływały do SKW, były zbliżone do tych przesyłanych przez zwykłe urządzenia GPS.
Były to dane m.in. o położeniu maszyny, jej wysokości i prędkości. ... SKW
najprawdopodobniej już w momencie katastrofy posiadała też nagrania m.in. rozmów
pilotów samolotu z wieżą kontroli lotów. Wojskowe służby mają bowiem tajną
stację nasłuchową. ... Jeszcze bardziej zastanawiające jest
milczenie wokół zdjęć satelitarnych, jakie polski rząd otrzymał od
National Security Agency (NSA)... Śledczy mieli określić je jako 'bardzo
ważne materiały dowodowe'...".
Dnia 17 czerwca 2010 roku powrocono
niespodziewanie do rozwazan nad czasem katastrofy: "...jak się od 10.41 odejmie te osiem
minut, które... nagrały się na trzydziestominutowej taśmie to wyjdzie nam
godzina 10.33. Na forum smoleńskim
pierwsza informacja o tym , że coś się stało jest z 10.25. Po pięćdziesięciu
stronach dyskusji admin wyjaśnia, że mieli źle ustawiony zegar i trzeba dodać
sześć minut = 10.31 lub 32...".
Powstaje
wiec kolejny chaos dotyczący czasu upadku samolotu: 08.25 / 08.31 / 08.32 / 08.33 / 08.36 /
08.37 / 08.38 / 08.39 / 08.40 / 08.41 / 08.56 / 08.58 - ostatnia godzina
z tu wymienionych pojawila sie w rosyjskich mediach tylko jeden raz.
Tego
tez dnia kwestia czasu jest
porownywana (Nasz
Dziennik) ze
stenogramem i w kontekscie pracy autopilota: "... Piloci zwrócili uwagę na dwie
poważne kwestie związane ze stenogramami: 1. Stenogramy obejmują dłuższy
odcinek czasu niż 30 minut... 2. Autopilot był nastawiony na określony
czas, po upływie którego automatycznie przełączał sterowanie na odejście na
drugi krąg. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że do tego nie doszło, albo że
stenogramy o tym kłamią... W stenogramie rozmów zarejestrowanych na
urządzeniu MARS-BM ...roi się od błędów. W transkrypcji brakuje kluczowych
fragmentów rozmów i komend, które powinny padać w kabinie. Całość nagrania trwa
aż 38 minut, przekracza to możliwości techniczne taśmy magnetycznej 70A-11
umieszczonej w rejestratorze CVR znajdującym się w pomarańczowym
zasobniku OL4... Długość nagrania na taśmie magnetycznej w powyższym
rejestratorze jest równa 30 minut. Głowica kasuje poprzednie treści, nagrywając
kolejne, a taśma obraca się w zamkniętym obwodzie. ... Długość taśmy nie
powinna trwać 38.16,8 minuty. Początek zapisu: 10:02:48,6 czasu rosyjskiego,
koniec zapisu: 10.41.05,4 czasu rosyjskiego. Czas o prawie jedną trzecią
dłuższy niż możliwości techniczne taśmy stawia pod znakiem zapytania
wiarygodność dokumentu...".
Przypomniano tez tekst z
'USA Today' z
dnia
15 kwietnia:
"...
Prezydencki Tupolew był wyposażony w urządzenie zabezpieczające, które ostrzega
pilotów przed nadmiernym zbliżeniem się do ziemi. Ten fakt pogłębia tylko
tajemnicę upadku i eksplozji samolotu z Lechem Kaczyńskim. Na zagadkowość katastrofy zwrócił uwagę dwa dni
temu John
Hamby, rzecznik Universal Avionics Systems
of Tucson - producenta urządzenia, zwanego Terrain Awareness and
Warning System (TAWS)...".
Zakonczmy dzien 17 czerwca 2010 artykulem gromadzącym dowody na niescislosci w
materialach przekazanych przez Rosjan: "...Na dalszym markerze samolot
znajdował się na właściwym kursie podejścia. Na bliższym, kilometr od pasa, okazuje się,
że samolot zszedł z osi 40 do 60 m na lewo, jego wysokość
nad ziemią wynosi 2,5 m, tj. poniżej ścieżki zejścia, leci z
prędkością ok. 280 km/h, z przepustnicami otworzonymi do odejścia i w tym
właśnie momencie uderza w ziemię...".
Dnia 18 czerwca 2010 echem powraca artykul
z 16 czerwca, ktory byl
tlumaczeniem
'WW'
tekstu Gene Poteat,
jaki ukazał się w amerykańskim piśmie
'Charleston
Mercury'; autor jest specjalnym korespondentem do
spraw wywiadu, emerytowanym oficerem służb wywiadowyczych
CIA. Zacytuje obszerne fragmenty: "... Wizyta w
Smoleńsku miała podkreślać ostateczne przyznanie się Rosji jako sprawcy
zbrodni, po latach obciążania odpowiedzialnością Niemców.
Przyznanie, do zbrodni, którą tak bardzo starali się ukrywać przez 70
lat. ... Praktycznie wszyscy w Polsce i wielu na całym świecie podejrzewali, że
Rosja, a w szczególności Putin musieli przyłożyć do katastrofy rękę. ... TU-154M
był wyposażony w amerykański TAWS w najnowocześniejszej wersji nazywanej GPWS.
Podczas remontu zainstalowano również system telefonii satelitarnej. Ponieważ
telefony satelitarne mogą zakłócać funkcjonowanie innych pokładowych urządzeń
(co stwierdzono), podczas instalacji wyeliminowano ten
problem. ... Nadajniki systemu ILS na Smoleńskim lotnisku to rosyjska
odmiana amerykańskiego systemu. System ILS emituje dwie wiązki - pierwsza
tzw. glide slope pomaga we właściwym
zniżaniu się do lądowania samolotu, druga utrzymuje samolot w osi pasa do
lądowania. W pewnych okolicznościach instalacje naziemne mogą funkcjonować
nieprawidłowo - może tak się zdarzyć np. w sytuacji, gdy przed antenami
nadajnika przebywałby w ruchu lub był zaparkowany jakiś pojazd. Amerykańscy
piloci lądujący na ILS muszą uzyskać od wieży kontroli lotów zapewnienie, że
teren przed antenami ILS jest czysty. ... Czterdzieści minut przed
katastrofą rosyjski JAK-40 wiozący 40 osób wylądował bezpiecznie. Dwadzieścia minut
przed katastrofą rosyjski samolot AWAC zaledwie
dotknął kołami pasa w manewrze touch-and-go i nie wylądowawszy odleciał z
powrotem do Moskwy... Na dalszym markerze samolot znajdował się na
właściwym kursie podejścia. Na bliższym, kilometr od pasa okazuje
się, że samolot zszedł z osi
40 do 60 m na lewo, jego wysokość nad ziemią wynosi 2,5 m,
tj. poniżej ścieżki zejścia, leci z prędkością ok. 280 km/h, z
przepustnicami otworzonymi do odejścia i w tym właśnie momencie
uderza w ziemię. ... Edmund
Klich, szef polskiego KBWL oznajmił niedługo potem, że
kontroler prowadzący rozmowy z prezydenckim samolotem zniknął.
Rosjanie stwierdzili, że przeszedł na emeryturę. ... Rosjanie
błyskawicznie przejęli kontrolę nad terenem katastrofy, odnaleźli 'czarne
skrzynki' oraz - takich okazji wywiad nigdy nie przepuści - ogołocili zwłoki
wszystkich 96 martwych pasażerów z rzeczy osobistych, takich jak: bagaże,
laptopy, nośniki pamięci flash, telefony, dokumenty, wszelkie dane z nazwiskami,
numerami telefonów i korespondencją, tajne dyplomatyczne i wojskowe kody - łup
dla rosyjskiego wywiadu... Funkcjonariusze rosyjskich służb bezpieczeństwa
przesłuchiwali członków rodzin ofiar, którzy po ciała musieli polecieć do
Moskwy. Przesłuchania trwały nierzadko godzinami, a warunkiem odzyskania ciał
było zakończenie przesłuchań. Nie ma najmniejszych dowodów na to, że ciała
wróciły w komplecie... rosyjskie dochodzenie łamie kilka umów - Konwencję Chicagowską, która zarządza
prowadzenie dochodzeń międzynarodowych, czy dwustronne porozumienie z 1993 roku ...
Polacy jednak widzą
to wszystko jako Jałtę II ... Polska wrze
...".
20
czerwca 2010 roku mozna rozpocząc filozoficzną mieszanką, bo dzien ten raczej nie sprzyja rozwazaniom o technicznej
stronie katastrofy w Smolensku w dniu 10 kwietnia 2010 roku...
Pozostaje wiec interesujący artykul z
'Nasz Dziennik', z czwartku, 17 czerwca 2010, nr 139 podpisany
przez
Marte Ziarnik (wedlug 'bibula.com'): "... Czy załoga
Tu-154 M mogła zejść poniżej pułapu decyzji ustalonej na 100 metrów? ...
wyklucza to instrukcja obsługi autopilota (system zarządzania lotem – Flight
Managing System typu Universal Avionics UNS-1D)... Załoga ustawia (co
znajduje odzwierciedlenie w stenogramie) tzw. wysokość docelową na 100 metrów.
Poniżej tej wysokości autopilot nie zejdzie... Instrukcja obsługi samolotu
Tu-154M zakłada, że po uzyskaniu wysokości docelowej kapitan ma 3,5 s na
podjęcie decyzji o ewentualnym lądowaniu... jedynie po tzw. zobaczeniu
ziemi. ... Jeśli zaś nie, należy wcisnąć przycisk 'odejście', co spowoduje
zadanie przez autopilota startowego (maksymalnego) obrotu silników i wzniesienie
na wysokość 500 metrów. Nie nastąpiło wyłączenie autopilota, a więc 'chęć'
lądowania można wykluczyć... załoga wykluczała lądowanie w ryzykownych
warunkach. Pilot sprawdza ilość paliwa, rozważając możliwość lądowania na
lotnisku zapasowym. ... Przeczy to opinii rosyjskich ekspertów
twierdzących, że ze względu na brak doświadczenia piloci w ogóle nie
klasyfikowali podejścia jako trudnego. ... Nawigator mówi dwie kwestie
jednocześnie... ze stenogramu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK)
wynika, że nawigator Artur Ziętek mówi dwie kwestie jednocześnie. Chodzi o
końcową fazę lotu... nawigator kończy mówić '50' ..., a już ...zaczyna
mówić '40' ... Mówił dwie rzeczy naraz. To niemożliwe z technicznego punktu
widzenia... Lotnicy zwracają uwagę na jeszcze jeden fakt: oznaczenie
'niezrozumiałość tekstu' i 'niezidentyfikowanie autora wypowiedzi' pojawia się
niemal zawsze w momencie, gdy mówić powinien kapitan Arkadiusz Protasiuk. Co
dziwne, czytelne są zaś wszystkie wypowiedzi nawigatora...
Zastanawiająca
jest także podana w stenogramie, nierealna, prędkość schodzenia maszyny. Nie
dość, że jej wartość jest ekstremalna, to jeszcze samolot po 7-sekundowym locie
poziomym traci 20 metrów wysokości w 1 sekundę, podczas gdy nie powinien w tym
czasie przekraczać 4-6 metrów. To nie jest możliwe, zwłaszcza biorąc pod uwagę
ukształtowanie terenu...
Nierzeczywisty jest także sam tor lotu, który
wskazuje na tzw. sterowaną oscylację... Tymczasem autopilot miał zadany kąt
zniżania 2 stopnie. Oscylacja nie jest możliwa, bo autopilot miał kontrolę nad
samolotem, w przeciwnym wypadku nie wyrównałby na 7 sekundach. ... W
przypadku normalnej ścieżki zniżania i zdarzeń CFIT - Controlled Flight Into
Terrain (sterowane zderzenie z ziemią, dosł. kontrolowany lot w teren), tor lotu
to nachylona linia prosta lub prosta przechodząca w krzywą (w przypadku części
CFIT)... Tor lotu, który przyjął Tu-154M przed katastrofą, wskazuje
natomiast na dwie możliwości przebiegu zdarzeń: świadome zanurkowanie pilota w
jar lub przeciągnięcie (spadanie z powodu prędkości poniżej minimalnej) z
odzyskaniem zdolności do lotu przy ziemi. ... O awarii może świadczyć fakt,
iż mimo że na radiowysokościomierzu została ustawiona wartość docelowa
schodzenia na 100 m, po przekroczeniu tej granicy nie pojawił się standardowy
sygnał dźwiękowy. A przynajmniej nie ma tego w stenogramie ...
Eksperci
wskazują też na dziwne zachowanie systemu ostrzegawczego TAWS. ... Piloci,
...że to nietypowa sytuacja, bo TAWS zawsze kończy komunikat, niezależnie od
okoliczności. Wiarygodność zapisu MAK podważa brak autoryzacji identyfikacji
głosów i podpisu pod dokumentem jednego z reprezentantów strony
polskiej... MAK nie podał danych i nazwy laboratorium, w którym nagranie
zostało odtworzone i zbadane. Nie ma też danych odnośnie do stanu technicznego
badanego rejestratora, stopnia uszkodzeń taśmy i jakości samego nagrania, co
powinno być zawsze ujęte w raporcie...
Rosyjski stenogram rozmów z kabiny
załogi obejmuje: nagranie z dwóch mikrofonów otwartych..., nagranie z
mikrofonów przy pulpitach technika samolotu i nawigatora, nagranie rozmów z
wieżą kontroli, nagranie z pokładowego interkomu...
Wnioski z
eksperckiej analizy ostatniej fazy lotu prezydenckiego Tu-154M. Członkowie
załogi znali się dobrze, byli zintegrowani i nic nie wskazuje na ich niezgranie.
... Łączność działa poprawnie. Komunikaty radiowe, które nie pochodzą z
mikrofonów otwartych i nie są wrażliwe na szumy, nie wykazują treści
niezrozumiałych. Prawidłowo działa elektryka. Załoga wiedziała o złej
widoczności, zanim otrzymała taką informację od kontroli białoruskiej.
... Wszelkie sugestie dotyczące działań pilota pod przymusem nie zyskują
potwierdzenia w stenogramie. ... Załoga w sposób poprawny posługuje się
radiostacją... Po wejściu w komunikację z wieżą w Moskwie załoga zostaje
przekierowana na częstotliwość wieży Korsaż lotniska bazy lotniczej Smoleńsk
Północny. Przebiega to sprawnie i zgodnie z przepisami lotniczymi.
... Decyzję odnośnie do wyboru lotniska zapasowego kapitan przekazuje
Mariuszowi Kazanie... Kapitan i drugi pilot aktywnie uczestniczą w procesie
decyzyjnym przed rozpoczęciem zniżania, prawidłowo wykonują czynności
przewidziane przez procedury... Instrukcja wyklucza ignorowanie ostrzeżeń
TAWS. Choć bardzo częsta jest opcja wyłączenia systemu, załoga Tu-154M
najwyraźniej wybrała pierwszą, bezpieczniejszą... Ignorowanie komunikatów
systemu nie wchodzi w grę i jest sprzeczne z jego instrukcją. ...
Drugi ciekawy fragment stenogramu to komunikat w języku rosyjskim wypowiedziany
przez kogoś określonego jako 'Bort' = 'Pokład'. Mówi on 'zrzut zakończony'. Jest to wysoce
zastanawiające i wymaga dogłębnej analizy. Komunikat nie pochodzi raczej
z pokładowego interkomu, oznaczenie go jako 'Bort' wydaje się nieuzasadnione.
... Brak odpowiedzi kapitana na komunikat załogi Jaka-40: 'Arek teraz widać
200' odnośnie do pogorszenia warunków pogodowych. Odpowiedź nakazują
zasady komunikacji radiowej. Tymczasem nie odpowiada nikt z załogi
Tu-154M. Nie nagranie odpowiedzi jest wykluczone. Komunikacja
zewnętrzna tak w tym przypadku, jak zawsze w zapisach rejestratorów MARS-BM jest
w niemal 100 procentach czytelna i poprawnie zapisana. ... Kąt zniżania nie
jest zachowany prawidłowo...
Kapitan
Arkadiusz Protasiuk, choć zniżanie kontrolował manetką, nie mógł zejść
poniżej zadanej wysokości docelowej 100 m, jak sugerują rosyjscy eksperci i jak
zdaje się przekonywać komisja MAK...".
"Przy okazji wydarzeń związanych z katastrofą pod Smoleńskiem należy przypomnieć sylwetkę Marka Karpia, dyrektora Ośrodka Studiów
Wschodnich, ...".
Powrocmy dnia 21 czerwca 2010 do interesujacej dyskusji o katastrofie w Smolensku 10 kwietnia
2010 roku:
"... (informacje) na temat 'katastrofy' pojawiające
się jeszcze przed oficjalnym czasem, w którym nastąpiła
tragedia... Dlaczego zgodnie ze stenogramem po komendzie 'ODCHODZIMY'
samolot gwałtownie obniża pułap, a kapitan milczy? ... odpowiedzi na to
pytanie należy szukać w zeznaniach kontrolera lotu ... Oto wycinek z podanej
rozmowy: '... Oni przestali słuchać waszych rozkazów? Powinni
dawać potwierdzenia, a nie dawali. Jakie potwierdzenia? Dane o
wysokości przy podejściu do lądowania. Oni nawet nie dawali wam informacji
o wysokości samolotu? Tak...'
... Pamiętamy również, że kontroler lotów twierdził, iż
Tu-154m Lux 'zniknął z radarów' ... Wtedy wydał
on komendę '101 horyzont' ... A przecież samolot przeleciał jeszcze od
miejsca, w którym miał się rozbić (zbocze
jaru) około kilometra ...
...pojawia się w stenogramie dziwaczna
wypowiedź:
08.27.58 Bort (niezr.) 'Zakończyłem zrzut,
zniżanie na wschód'.
08.28.04 Bort
'Pozwolili'. Czy polscy piloci usłyszeli te dziwne
słowa i zaniepokoili się widząc na radarze tuż przed sobą inny samolot?
08.29.17 044 A... Jeszcze jedno... AMP-y są oddalone
od progu pasa jakieś 200 metrów.
08.29.24 2P Dzięki.
08.29.27 2P AMP-y rozstawili.
08.29.29 2P Od progu pasa 200 metrów.
08.29.29 KBC Spytaj, czy Rosjanie już przylecieli.
08.29.34 2P A Rosjanie już przylecieli?
08.29.37 A (niezr.)
08.29.40
044 Ił dwa razy odchodził i chyba gdzieś odlecieli.
...
Kapitan i Drugi wiedzą już, że nie są sami w powietrzu, jakiś
inny samolot jest bardzo blisko i wzbudza ich niepokój i podejrzenia. Ale
lecą dalej mając ten fakt na uwadze i obserwują rozwój wydarzeń...
...Chwilę
tą (dot. katastrofy) ogląda Wiśniewski ze swego
hotelu. Jak zeznał, widział nisko idący samolot, w lewym przechyle,
samolot ten lewym skrzydłem prawie orał ziemię. Czy wynika z tego, że lewe
skrzydło samolotu w tym momencie było jeszcze całe? Następnie Wiśniewski słyszy dwa
wybuchy...
... Цитата (vic-666-666 10.4.2010,
11.47) Знакомый с покровки добирался, грит какой-то самолет
упал возле танка, никого не пускают, все перекрыто, куча
скорых... Возле танка? Ну вроде как ничего слышно не было ... живу то
недалеко... A friend says some plane fell down next to TANK, nobody is
allowed in, everything blocked, ton af emergencies... next to TANK? I could
not hear anything of kind, I live nearby...".
Gieorgij Gordin, skomentowal z
Rosji smierc Kaczyńskiego; a
"... około 1300 kart rosyjskiego śledztwa: zeznania świadków, protokoły i
dokumentacja fotograficzna z oględzin miejsca katastrofy i protokoły z
identyfikacji ciał ofiar..." dotarły do polskiej
prokuratury pocztą dyplomatyczną z Rosji.
Kwaśniewski zna przyczyny smoleńskiej katastrofy: "... We wczorajszym (tj. dnia 21 czerwca 2010 roku) wieczorze
wyborczym powiedział... 'Można tworzyć relacje z Rosją i uznać katastrofę smoleńską za splot
niekorzystnych okoliczności albo doszukiwać się podwójnego dna, jak
Kaczyński...'."
W zwiazku z katastrofa
smolenska zwrocono dnia 22 czerwca
uwage na kilka tragicznych wypadkow:
1. bp Mieczysław Cieślar zm. 18. 04. 2010
r., zginął w godzinach nocnych w wypadku samochodowym,
2. dr Dariusz Ratajczak zm. 28. 05. 2010 r.,
zginął w bardzo zagadkowych okolicznościach; był doktorem historii...,
3. Krzysztof Knyż zm. 02. 06.
2010 r., operator 'Faktów', informacja pojawiła się w
serwisie tvn; "... pracował z W. Baterem, który pierwszego dnia
podał poprawną godzinę katastrofy; ...smierć operatora nieomal przemilczana
... "
4. prof. Marek Dulinicz zm. 06. 06. 2010 r., szef
'rzekomej' grupy archeo, ktora
miala wyjechac do Smolenska, zginal w wypadku samochodowym
5. Wojciech Sumliński (przeżył) 08. 06. 2010 r., dziennikarz
śledczy uderzył w Białej Podlaskiej samochodem w mur cmentarny. W
oponie znaleziono poziomo wbity gwóźdź...
6. "...Pod koniec ubiegłego roku też
zdarzyła się dziwna historia. Grzegorz
Michniewicz, dyrektor generalny Kancelarii Premiera Tuska zmarł
nagle 23. 12. 2009 r., powiesił się na kablu od odkurzacza. Nie zostawił
listu pożegnalnego...".
Dnia 23 czerwca
2010 roku "w ocenie mecenasa Rafała Rogalskiego, pełnomocnika rodzin
kilku ofiar, materiał dowodowy został mocno okrojony. 1300 kart rosyjskiego śledztwa w sprawie kwietniowej
katastrofy prezydenckiego tupolewa, które zostały przekazane stronie polskiej,
to mniej niż 10 procent zebranego przez Rosjan materiału
dowodowego".
W
kontekscie katastrofy w Smolensku 10 kwietnia 2010 roku rozmawial z ks.
prof. dr. hab. Tadeuszem Guzem, kierownikiem Katedry Filozofii Prawa
Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, pan Adam Kruczek: "... W
potocznej świadomości politycznej Polaków utarło się - głównie pod wpływem
mediów - przekonanie, że po 1989 r. 'skończył się w Polsce komunizm' i
przynajmniej ta ideologia już nam nie zagraża. To było
złudzenie? Tak, jedną z największych iluzji, jakiej uległa większość
Polaków po roku 1989, było przekonanie, że po usunięciu zewnętrznych struktur
realnego socjalizmu PRL i po rozpadzie Związku Sowieckiego można ogłosić również
rozpad ideowy marksizmu-leninizmu. A to niestety wymaga ... ideowego
przezwyciężenia, które do chwili obecnej w dziejach myśli ludzkiej nie nastąpiło. ... Ideowe przemiany,
czyli przemiany myślenia, chcenia, przeżywania i rozumienia świata, są procesem
rozłożonym na dziesiątki lat, a pewne przemiany w zakresie np. świadomości
narodowej można nawet mierzyć w wiekach ...".
Wszyscy zaczynają byc zgodni, ze wraz z uplywem
czasu i po przekazaniu Polsce kolejnych materialow ze sledztwa powstalych w
Rosji, obraz katastrofy jest jeszcze bardziej skomplikowany i ma wiecej znakow
zapytania; znalazlo to odbicie w artykule z dnia 12
czerwca, publikowanym tez
dnia 23 czerwca 2010:
" ... Zdaniem emerytowanego pilota, kpt. Janusza Więckowskiego, jeżeli faktycznie
piloci próbowali poderwać samolot, to w kluczowym momencie mogło dojść do awarii
lub częściowego rozpadnięcia się silnika. ... niemożliwe wydaje się, by
załoga po komendzie 'odchodzimy'
zdecydowała się na lądowanie. ... Po trzecie wreszcie: według karty
podejścia, na 70 m Tu-154 powinien odebrać sygnał bliższej
radiolatarni, znajdującej się 1,1 km od pasa lotniska (dalsza radiolatarnia ulokowana jest w odległości 6,1
km od pasa). Tymczasem sygnał ten został
odebrany... poniżej 20 m, trzy sekundy przed pierwszym uderzeniem w
drzewa! ... Kontroler smoleńskiego lotniska przekazał
załodze komendę zaprzestania zniżania '101
horyzont' dopiero trzynaście sekund przed katastrofą (na wysokości 50 m!), a gdy maszyna była na 20
m i zbliżała się do drzew, padł komunikat nakazujący odejście na drugi
krąg. ...W ujawnionych stenogramach dziwi wysoki stopień zaszumienia
taśm. Na niektórych stronach dokumentu wyrażenia 'niezrozumiałe' stanowią
20 - 30 proc. zapisu ... Jakby tego było mało, głos należący według Rosjan
do szefa protokołu MSZ Mariusza
Kazany ... mógł być
głosem zupełnie innej osoby... poinformowała rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak. ...
Być może
lecieli według GPS, który im fałszywie pokazywał odległość do pasa.
... Marek Strassenburg
Kleciak, ... mówi: 'Albo piloci byli samobójcami, albo na 80 - 90 m
wydarzyło się coś, o czym jeszcze nie wiemy. Z moich wyliczeń wynika, że samolot
leciał powyżej prawidłowej ścieżki podejścia, a poniżej punktu decyzji leciał
poniżej tej ścieżki'...
Jedna z teorii utraty sterowności po minięciu dalszej radiolatarni
(6,1 km od pasa) mówi, że mogło to być
np. uszkodzenie serwozaworu hydraulicznego steru samolotu. ... Problem
sterowności samolotu mógł zacząć się już na wysokości poniżej 400 m.
... Tuż przed katastrofą w Smoleńsku pojawiła się w tej okolicy gęsta mgła,
która wpłynęła na to, że piloci z opóźnieniem zorientowali się, iż znajdują się
obok ścieżki podejścia i tuż nad ziemią. ...
Jeśli w przypadku
prezydenckiego Tu-154M miało miejsce celowe zakłócenie sygnału GPS, tzw.
meaconing, to ... musiałyby być zakłócone również dane wysokości i
odległości od pasa, lub wydarzyć się awaria. Pilot korzysta ze wskazań GPS, lecz
jeśli sygnał GPS został zakłócony bez zastosowania fałszywych radiolatarni, to w
odległości 6,1 km, na wysokości dalszej radiolatarni, pilot zorientowałby się,
że znajduje się w złym położeniu. ... W przypadku zastosowania fałszywych
radiolatarni szanse na uratowanie się maleją niemal do zera. ...
To wszystko
dowodzi, że samolot był na fałszywym kursie...
Przy nalocie na radiolatarnię
pilot obserwuje radiokompas. Lot obok linii osi pasa powoduje wychylenie
wskaźnika tego urządzenia. Pilot zna wysokość położenia każdej radiolatarni i
jej odległość od pasa, wie też, na jakiej wysokości powinien przelecieć nad
każdą z nich. Piloci już przed startem przygotowują parametry ścieżki podejścia.
...
... zarówno dalsza, jak i bliższa radiolatarnia zostały przez urządzenia
pokładowe wykryte. Podejrzewam, że radiolatarnie miały znaczenie pomocnicze, bo
on mógł się kierować wskazaniami GPS, wykorzystując możliwości, jakie miał
samolot - mówi ... Krzysztof
Zalewski z magazynu 'Lotnictwo'...
Czy jednak sprowadzenie
prezydenckiego Tu-154 z właściwej ścieżki podejścia w dolinę, obok pasa, poprzez
sygnał z fałszywej bliższej radiolatarni, było w przypadku tej katastrofy
prawdopodobne? Samolot odebrał go, będąc poniżej 20 m nad ziemią. Zastosowanie
fałszywej radiolatarni miałoby uzasadnienie, gdyby została umieszczona
wcześniej. Odebranie jej sygnału tuż nad ziemią, czyli zaledwie 9 sekund przed
katastrofą i poniżej 20 m od ziemi, a nie 70, jak nakazują procedury, nie ma
sensu. ...".
Dnia 25 czerwca powrocono do dawnego (tlumaczyl
Leonardas Vilkas ze strony 'Tiesa apie antrąją Katynę
sukeltų Trečiąjį pasaulinį karą'), a wielce dyskusyjnego
tekstu: "...
Prawda o 'Drugim Katyniu' wywołałaby Trzecią Wojnę Światową.
... W samolocie, który spadł z wysokości kilku metrów, nie
pozostało ani jednej żyjącej, rannej osoby lub przynajmniej niezmasakrowanych
zwłok (tymczasem ze statystyki wynika, że
w takich okolicznościach
przeżywa około 80 proc. pasażerów i członków załogi). Ziemia na
miejscu katastrofy nie była wypalona, choć powinno tak się stać, gdy spadnie
samolot napełniony paliwem...
Agencja 'Polskaweb News' podała, że na początku szef
Sztabu Generalnego WP i inni wysocy oficerowie do Katynia mieli lecieć samolotem
Casa C-295M, ale niespodziewanie w urządzeniach tego samolotu wykryto 'usterki techniczne'... Prezydent USA Franklin Delano Roosevelt kiedyś
powiedział: 'W polityce nic nie zdarza się przypadkowo.
Jeśli jednak się zdarzy, bądźcie pewni, że tak zostało
zaplanowane'."
Dzien 30 czerwca 2010 przyniosl sensacje
('Gazeta Polska' 29 czerwca): "... Wieża w Smoleńsku podała pilotom
Tu-154, ... 'zejdźcie
do 50 metrów'... Tak wynika z zeznań pilota
Jaka-40, porucznika Artura
Wosztyla, złożonych w prokuraturze (karta1165)... Porucznik Wosztyl słyszał słowa kontrolera wieży
wydawane po rosyjsku pilotom Tu-154 w radiostacji pokładowej
Jaka-40... Rosyjski kontroler wypowiedział je, gdy drugi pilot Tu-154,
Robert Grzywna, podał
na wysokości 80 - 70 metrów komendę 'odchodzimy'... To dowodzi, że
wieża kontrolna w Smoleńsku kierowała prezydencką maszynę do
zderzenia z ziemią. Kontrolerzy na lotnisku
Smoleńsk-Siewiernyj wiedzieli, że polski samolot był na
fałszywej ścieżce schodzenia - był kierowany wprost w
dolinę, głęboką na 60 metrów... Jak zeznał Wosztyl, rosyjski kontroler powiedział
do pilotów prezydenckiego tupolewa: 'jak na wysokości 50 metrów nie zobaczycie pasa,
odlatujcie'... Wieża wiedziała, że widoczność w pionie w rejonie lotniska
wynosiła wówczas zaledwie 30
metrów. Zejście polskiego Tu-154 do poziomu
50 metrów oznaczało nieuchronne zderzenie ze zboczem kończącej się
doliny...".
Dnia 02 lipca 2010 roku,
trzy dni po upublicznieniu przez 'Gazetę Polską' zeznań por. Wosztyla (potwierdzonych przez Remigiusza Musia)
"do Prokuratury Okręgowej w Warszawie przekazano
materiały w sprawie publicznego rozpowszechniania bez
zezwolenia wiadomości ze śledztwa dotyczącego katastrofy prezydenckiego
samolotu",
wedlug rzecznika Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk. Zbigniewa Rzepy. Naczelna Prokuratura
Wojskowa poinformowała, że "chodzi o upowszechnianą w mediach treść
zeznań
Wiktora Ryżenki, kontrolera lotów smoleńskiego lotniska i Artura Wosztyla, pilota samolotu Jak-40
...".
Dnia 04
lipca nadeszla oczekiwana przez wszystkich Polakow informacja ze Stanow
Zjednoczonych: "...
Wkrótce po aresztowaniu przez FBI grupy osób
podejrzewanych o szpiegostwo na rzecz Rosji, przed komisją
zagraniczną Izby Reprezentantów pojawił się znany republikański
kongresmen Peter T. King. Polityk przedstawił
komisji projekt rezolucji dotyczącej śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej
... Temat niezależnego międzynarodowego śledztwa podejmuje amerykański Kongres
za sprawą republikańskiego kongresmena Petera T. Kinga, który
30 czerwca złożył w Kongresie USA projekt (sygn. H.RES.1489) rezolucji wzywającej
do przeprowadzenia niezależnego międzynarodowego śledztwa w
sprawie katastrofy smoleńskiej...".
Dnia 06
lipca 2010 roku sprawa katastrofy w Smolensku dnia 10 kwietnia 2010,
spowodowala spor miedzy zalogą Jaka 40, a slawnym juz Edmundem
Klichem.
Jednoczesnie 04 lipca przypomniano
Kodeks Karny, Art.
129:
"Kto, będąc upoważniony do występowania w
imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w stosunkach z rządem obcego państwa lub
zagraniczną organizacją, działa na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, podlega
karze pozbawienia wolności od roku do lat 10."
Ponadto
Remigiusz Muś, "technik pokładowy Jaka 40, który wylądował 10 kwietnia w
Smoleńsku, potwierdził w rozmowie z TVN24, że kontroler z wieży w
Smoleńsku zalecił załodze prezydenckiego Tupolewa zejście do wysokości 50
m. Informację o zeznaniach pilota Jaka,
który ujawnił treść komendy, podała 'Gazeta Polska'.
Muś twierdzi, że
słyszał, jak wieża podała pilotom liczbę '50' jako wysokość bezpiecznego
zejścia samolotu. ... rosyjski kontroler wypowiedział komendę o 50
metrach, gdy drugi pilot Tu-154, Robert
Grzywna, podał na wysokości 80 - 70 metrów komendę: 'odchodzimy'. To dowodzi, że wieża kontrolna w
Smoleńsku kierowała prezydencką maszynę do zderzenia z ziemią. ... komendy słyszanej przez
Remigiusza Musia nie ma w stenogramach! W zapisie rozmów z
kokpitu wieża mówi nie o 50, a 100 metrach. Oznaczałoby to, że stenogramy zostały sfałszowane. Pośrednio potwierdza to
sam Muś w rozmowie z TVN24 ... Moze ona (tj. sprawa GPS) świadczyć o
prawdziwości hipotezy celowego zakłócania
sygnału nawigacyjnego na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj. ...'GPS wyprowadzał nas w lewo, a radiolatarnie w
prawo. No więc lecieliśmy wypadkową. Gdy zobaczyliśmy światła APM-ów, tak jak
mówiłem, trzeba było 'dogiąć' w prawo. Ostatnio usłyszałem sugestię, że
nasze karty podejścia nie są najaktualniejsze, że istnieją nowsze. Jeśli nawet
tak jest, to nie otrzymaliśmy ich i lądowaliśmy - tak jak Tupolew - według
kart, które mieliśmy w Pułku. Opatrzone są one datą '2006 r.' Przed kwietniowymi lotami pytaliśmy
stronę rosyjską - przez nasze MSZ - czy są uaktualnienia. Otrzymaliśmy
odpowiedź, że nic się nie zmieniło ... Dlaczego zatem GPS wszystkich wyprowadzał
na lewo? Przecież TU-154 też schodziło na lewą stronę. Ił dwukrotnie tak
samo' - powiedział technik Jaka...", wedlug Niezależna.pl.
"Żadne dokumenty na
to nie wskazują - tak Edmund Klich,
polski przedstawiciel przy Międzypaństwowej Komisji Lotniczej (MAK), komentuje
dla PAP słowa członka załogi
polskiego Jaka-40, który miał słyszeć, jak kontroler pozwala Tu-154 zejść na 50
metrów". Klich przyznał,
że 'w analizie' jest "kwestia rozbieżności w zeznaniach
kontrolera lotu ze Smoleńska co do tego, czy 'prowadząc' polski samolot do lądowania
rzeczywiście go widział - bo raz mówił, że
widział, a innym razem, że nie".
Remigiusz Muś w
wywiadzie twierdzi (podano 06 lipca 2010 roku),
że "już po wylądowaniu Jaka-40,
pozostając w kabinie, słyszał przez radio rozmowę między załogą Tu-154 i
kontrolerem i słyszał wyraźnie, że kontroler miał zezwolić na zejście do 'wysokości decyzji' 50 m, na której załoga
miała zdecydować, czy wyląduje. Według Musia, również załoga Jaka dostała zgodę
na zejście do 50 m, podobnie jak załoga rosyjskiego Iła z funkcjonariuszami
ochrony, który po nieudanej próbie lądowania odleciał na inne lotnisko...".
Dnia 09
lipca 2010 roku, po 3 miesiącach od katastrofy w Smolensku polskiego
samolotu rządowego,
"...
polska prokuratura poprosiła USA o pomoc prawną w śledztwie dotyczącym
katastrofy smoleńskiej. ... Amerykanie mieli przechwycić i
nagrać rozmowy toczące się na pokładzie samolotu lecącego na uroczystości
w Katyniu, m. in. były to rozmowy prowadzone przez telefon satelitarny...".
Juz dwa dni wczesniej
"... prokuratura wojskowa zwróciła się o pomoc do Departamentu
Sprawiedliwości USA... Prokuratorzy proszą m.in. o
sprawdzenie, czy istnieją naukowe i techniczne możliwości wygenerowania
sztucznej mgły."
"Na
stronie 388
(notatki z akt
śledztwa) znajduje
się notatka mówiąca o możliwości rozpylenia środka chemicznego
przez rosyjskiego Iła-76, który znalazł się w Smoleńsku niedługo
przed Tu-154. Środek ten miał spowodować wystąpienie sztucznej mgły".
Portal niezalezna.pl, skomentowal to tak: "... sztucznie wytworzona mgła
ułatwiłaby przeprowadzenie zamachu poprzez zakłócenie nawigacji samolotu i
zniszczenie maszyny w wyniku eksplozji bomby paliwowo-powietrznej
... Ta teoria tłumaczyłaby, dlaczego samolot TU 154 znalazł się tak nisko
nad ziemią i dlaczego był tak bardzo zniszczony...".
'Nasz
Dziennik' pisze o rozbieżności w materiałach ze śledztwa: "... to Ił-76 mógł uszkodzić linię
energetyczną doprowadzającą prąd do lotniska Siewiernyj. Tymczasem z rosyjskich
akt wynika, że zrobił to prezydencki tupolew, gdy ścinał wierzchołki drzew.
... w protokole rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego ... nie ma nawet śladu informacji o utracie skrzydła?... ".
Dnia 10
lipca 2010 roku, po trzech miesiącach od katastrofy w Smolensku polskiego
samolotu prezydenckiego w dniu 10 kwietnia 2010 roku, sytuacja wokol sledztwa
jest bardziej zagmatwana niz poprzednio, co sugeruje zaplanowane kroki
dezinformacyjne i to z paru kierunkow jednoczesnie.
Wobec tego poproszono
strone amerykanską, ktora posiada system ECHELON, o pomoc w sledztwie
polskim. Wypowiedzial sie o tym Duncan Campbell,
wspólpracujacy z BBC brytyjski dziennikarzy sledczy specjalizujący sie w
systemach szpiegowania:
"... Poprzez globalny system monitoringu Echelon Agencja
Bezpieczenstwa Narodowego USA (NSA) sledzi rozmowy przywódców panstw...
(ktore są) rutynowo
nagrywane". NSA ma siedzibe w
Fort Meade w stanie Maryland.
"Przechwytuje informacje przesylane drogą radiowa, siecią komórkowa czy
przez internet ... (zródla) emisji fal
elektromagnetycznych. ...Amerykanie mogą rejestrowac takie rozmowy na podstawie
pakietu ustaw przeciwdzialajacych terroryzmowi ... Zdaniem
Campbella od czasu katastrofy w Smolensku Amerykanie odsluchali juz nagrane
rozmowy ...", wedlug Macieja Dudy.
Ponadto ("Rzeczpospolita")
przypomniano, ze:
"... w
Polsce jest tzw. rejestrator eksploatacyjny Tu-154M
(także na nim zapisywane są wszystkie ważne parametry lotu).
Informacje z tego rejestratora, który Rosjanie przekazali nam niedługo po
katastrofie, nie zostały ujawnione opinii publicznej. ...
Rosyjscy
kontrolerzy lotu Paweł Waleriewicz Plusnin
i Wiktor Anatoliewicz Ryżenko
to jedni z głównych bohaterów... Plusnin w zeznaniach złożonych tuż
po katastrofie przyznał, że świadomie podawał załodze Tu-154
nieprawdziwe dane o pogodzie. Kilkanaście minut przed wypadkiem zaniżał
widoczność. Mówił lotnikom, że wynosi 400 metrów, podczas gdy widać było na 800
metrów. ... Gdy maszyna nadlatywała do Smoleńska, Plusnin nawiązał
kontakt z Moskwą, z dyżurnym 'Logiki'. Co oznacza ten kryptonim?
... Zaraz po tragedii Plusnin
udzielił wywiadu portalowi
LifeNews.ru. Twierdził, że proponował załodze, by leciała na lotnisko
zapasowe, ale Polacy mieli odmówić. Śladu takiej propozycji i ewentualnej odmowy
nie ma w opublikowanych stenogramach. Wątpliwości budzą też działania Ryżenki, który sprowadzał tupolewa na
pas. Posługując się wskazaniami radaru, podawał kpt. Protasiukowi informacje, że samolot
jest na właściwej wysokości. ... Na przykład 4 km od pasa samolot
powinien być 200 metrów nad ziemią. Tymczasem z meldunków nawigatora wynika, że
był na 300 metrach. Mimo tego Ryżenko mówił, że są na kursie i ścieżce
podejścia. ... Podał załodze, że są 2 km od pasa i
dopiero 13 sekund później wezwał Protasiuka do wyrównania lotu. Wtedy
wypadek był już nieunikniony. Ryżenko powinien zareagować szybciej.
... prócz niego i Plusnina w dyspozytorni była trzecia osoba o
nazwisku Krasnokutski.
... Trzeba wyjaśnić np. działanie radaru RSP-10MN, za pomocą którego
Plusnin i Ryżenko sprowadzali tupolewa na ziemię. W kluczowych
momentach Rosjanie nie korygowali wysokości samolotu, który był ponad ścieżką
podejścia... Według technika z jaka-40 kontroler wydał
pozwolenie na zejście do wysokości 50 m. Ryżenko zeznał, że na 2 km przed
lądowiskiem kreska oznaczająca Tu-154 mrugnęła mu na monitorze radaru, choć
samolot był wtedy na prawidłowej wysokości. ... czy aparat lub kamera były
zamontowane w dyspozytorni? ...
Ważnym dowodem z Siewiernego są taśmy
dokumentujące pracę kontrolerów. ... Zarejestrowana jest komunikacja
kontrolerów z nadlatującym samolotem. Nagrane powinny być też rozmowy Plusnina z moskiewską
'Logiką'... Kolejna rzecz to radiolatarnie, które naprowadzają maszynę na
pas lądowiska. Z fragmentów zeznań Artura
Wosztyla ..., wynika, że sygnał bliższej radiolatarni przerywał. ...
... wynika, że odległość między lotniskowymi radiolatarniami była inna, niż
oznaczono to w dokumentacji, którą dysponowały załogi polskich samolotów. Według
rosyjskich danych z 2006 r. ta odległość wynosiła 5,15 km. Lotnik twierdzi, że w
rzeczywistości była o 650 metrów mniejsza. ...
... Chorąży Remigiusz Muś,
technik pokładowy jaka-40, udzielił TVN 24
ważnego wywiadu ... Twierdził, że jego samolot miał od wieży w
Smoleńsku zgodę na lądowanie. Przeczy to wcześniejszym informacjom, które 8 czerwca podała TVN 24 (powołując się na zeznania rosyjskich
kontrolerów), że załoga wylądowała, bez zgody kontrolerów.
... Według jego relacji kontroler lotów ze Smoleńska wydawał podchodzącym
do lądowania samolotom pozwolenie na zejście do wysokości 50 metrów. ...
Czy
są dowody, które potwierdzą, że chorąży Muś mówi prawdę? Komunikacja wieży z
samolotem ił-76 została nagrana na magnetofon w jaku-40. Taśmę ma prokuratura.
...
Są też świadkowie: polecenie musieli słyszeć pierwszy i drugi pilot jaka
... przyznał w rozmowie z 'Rzeczpospolita' płk Jerzy Artymiuk z Naczelnej Prokuratury
Wojskowej.
Największy kłopot jest z poleceniem 50 metrów, które wieża miała
wydać Tu-154. Inni członkowie załogi jaka jej nie słyszeli ... a magnetofon
był wyłączony ... Komenda powinna nagrać się na czarnej skrzynce tupolewa -
jednak jej tam nie ma. ... Sprawę może wyjaśnić nagranie z magnetofonu, który
był w wieży...
Zapis rozmów pilotów Tu-154 z wieżą w Smoleńsku
... dlaczego Rosjanie przysłali kopię, a nie oryginał? Przekazali nam
pierwszą wersję stenogramów ... Czy mogli zmanipulować zapis? ...
chorąży Muś, który jako
pierwszy ze świadków pod nazwiskiem, publicznie podważył wiarygodność
stenogramów. Według niego nigdy nie padła komenda o pozwoleniu na zejście na 100
metrów zapisana w stenogramach ... Według Musia w tym czasie kontroler miał
wydać zupełnie inne polecenie...
...spekulowano, że mogą je mieć np.
Amerykanie...
Co ważniejsze, załoga - choć pułk o to prosił - nie dostała
nowych kart podejścia, schematów lotniska i łączności na Siewiernym! Poleciano
według starych danych z 2009 r., które nadeszły z polskich ataszatów faksem! ...
... Piloci 36 pułku latali z otwartymi drzwiami do kokpitu - do
kabiny często wchodzili pasażerowie. ...
... Rosjanie przekazali nam 1300
kart śledztwa ... Polska prokuratura wciąż nie ma wielu istotnych dla
sprawy materiałów: nie wie, jakie dokładnie urządzenia nawigacyjne były na
lotnisku, nie ma zapisów rozmów kontrolerów ani oryginałów czarnych skrzynek.
... rosyjski wicepremier Siergiej Iwanow
oświadczył, że wszystkie materiały zostały już przekazane. Nie bardzo
wiadomo, jak to tłumaczyć ... W tej chwili w Rosji nie ma ani jednego
polskiego prokuratora! ...".
Dnia 10 lipca
przypomnijmy program TVN, 'Kropka nad i' z 08 lipca 2010, gdzie
gosc Moniki Olejnik, Prokurator Generalny Andrzej Seremet powiedział: "... Broń konwencjonalna nie
została użyta... wątek zamachu terrorystycznego przy
użyciu innego rodzaju broni niekonwencjonalnej jest nadal badany...
możliwość użycia elektronicznych środków o charakterze
niekonwencjonalnym wpływających na możliwość zakłócenia nawigacji samolotu
rzeczywiście została postawiona we wniosku, który 30 czerwca tego roku Prokuratura
skierowała do strony amerykańskiej...
strona Polska wystąpiła o
możliwość przesłuchania członków załogi IL-76 oraz kontrolerów
lotu... strona Polska zwróciła się do Rosji z prośbą o wydanie wraku
samolotu ...
... film i materiał fotograficzny wykonany według
wszelkiego prawdopodobieństwa przez obywatela Białorusi - w tym zakresie
prokuratorzy zwrócili się z odrębnym wnioskiem do Białorusi, wskazując pewne
informacje, które pozwalają zidentyfikować te osoby, z prośbą o dokonanie
szczegółowego przesłuchania tej osoby...
... do tej pory dysponujemy jedynie
sekcją zwłok ciała pana Prezydenta. Lekarze polscy byli obecni w Rosji, ale w
nie wszystkich
czynnościach sekcyjnych uczestniczyli, jeśli chodzi o
obecność Prokuratorów polskich to jedynie prokurator Parulski uczestniczył w czynnościach
sekcyjnych dotyczących ciała pana Prezydenta...".
Dnia 11 lipca 2010 roku celnie podsumowano zacieranie sladow (na przyklad w powyzej cytowanym
artykule z "Rzeczpospolitej":
"... Największy kłopot jest z
poleceniem 50 metrów, które wieża miała wydać Tu-154. Inni członkowie załogi
jaka jej [komendy] nie słyszeli ... a magnetofon był
wyłączony ...") wokol
katastrofy w Smolensku z dnia 10 kwietnia 2010 roku:
"... W okresie 3 miesięcy pojawiło się wiele różnych
informacji dotyczących katastrofy,
niestety wśród informacji można znaleźć fałszerstwa wyssane
z palca mające
na celu podbić poczytność danej strony czy gazety. ... W sprawie katastrofy smoleńskiej ilość fałszerstw jest przerażająca, często gdy w jednym dniu pojawiała się jakaś
informacja, już następnego dnia była dementowana. ... Polska strona wciąż nie ma podstawowych informacji na temat pracy
kontrolerów z lotniska Siewiernyj w dniu katastrofy. Dlaczego
kontroler Wiktor Ryżenko podaje
załodze Tu-154, że samolot jest na ścieżce
podejścia do lądowania, skoro na niej nie jest? Z jakiego
powodu tak późno reaguje na
gwałtowne zniżanie się maszyny? Niejasności rosną po ujawnieniu przez media zeznań pilota jaka-40,
który lądował przed tupolewem, por. Artura
Wosztyla i sensacyjnym wywiadzie, którego udzielił portalowi Tvn24.pl
technik maszyny Remigiusz
Muś. Obaj twierdzą, że rosyjski kontroler
sprowadzał
samoloty, w tym jaka-40 i Tu-154M, na wysokość 50 metrów, co byłoby
złamaniem zasad
bezpieczeństwa. Słowa lotników stoją też w sprzeczności z tym,
co wiemy z opublikowanych
stenogramów rozmów wieży z tupolewem.
...".
Polskie prawo w takim przypadku
mowi:
"Ustawa z dnia 6
czerwca 1997 r. - kodeks karny (Dz. U. Nr 88,
poz. 553 z późniejszymi zmianami), która weszła w życie w
dniu 1 września 1998 r. w artykule
177 § 1 kk określa: 'kto, naruszając chociażby nieumyślnie, zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, wodnym lub
powietrznym, powoduje wypadek, w którym inna osoba odniosła obrażenia ciała
określone w art. 157 § 1 kk, podlega
karze pozbawienia wolności do lat 3.' W przypadku, kiedy skutkiem wypadku jest śmierć
innej osoby albo ciężki uszczerbek na jej zdrowiu, zagrożenie karą pozbawienia
wolności wynosi od 6 miesięcy do lat 8 (art.177& 2 kk). ... przez sprawcę będącego pod wpływem alkoholu lub
środka odurzającego. Art. 178 kk., przewidujący zagrożenie do górnej granicy
ustawowego zagrożenia zwiększonego o połowę czyli maksymalnie do
12 lat w przypadku śmierci lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dotyczy
również sprawców wypadków naruszających zasady bezpieczeństwa w ruchu
powietrznym...".
Trzy
miesiace po katastrofie w Smolensku dnia 10 kwietnia 2010 roku, z Witoldem Waszczykowskim, byłym zastępcą
Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, rozmawia Paulina Jarosińska (dnia 10 lipca 2010
roku):
"... Strona polska nie wykazuje w ogóle woli, by
doprowadzić do wyjaśnienia sprawy. Cały czas przekaz był
taki, że uspokajano Polaków, mówiąc, że mamy niezależną prokuraturę, a potem
nagle okazało się, że trzeba powołać komisję rządową pod nadzorem ministra spraw
wewnętrznych... Po trzech miesiącach wciąż nie widzę woli, a wręcz
przeciwnie: widzę skandaliczne próby zrzucania winy na śp. prezydenta. Padają
bulwersujące oskarżenia, że właściwie sam na siebie zrobił zamach. Takie słowa
wypowiedzieli ostatnio Janusz Palikot
i Kazimierz Kutz.
... Jako Biuro Bezpieczeństwa Narodowego jesteśmy
kompletnie odcięci od śledztwa, nie mamy żadnych nowych informacji oprócz tych,
które otrzymujemy za pośrednictwem mediów.
...".
Dnia 13 lipca 2010 pan Jaroslaw Kaczynski udzielil wywiadu,
(bedąc calkowicie
zdeterminowanym) w ktorym m.in. powiedzial: "Jednak jest sprawą zupełnie oczywistą,
że państwo polskie nie może przejść do porządku nad tą niespotykaną wprost
tragedią. Uczynię wszystko, by wyjaśnić przyczyny
katastrofy samolotu rządowego. To jest dziś dla mnie najważniejsze i osobiście,
i politycznie. Będę zabiegał o wyciągnięcie
konsekwencji nie tylko prawnych wobec tych, którzy mogli przyczynić się do tego
zdarzenia, ale także politycznych i moralnych. Ustalenie osób
odpowiedzialnych politycznie za katastrofę smoleńską nie wymaga śledztwa. Ale to
trzeba powiedzieć w odpowiednim momencie tak, by usłyszała o tym cała Polska i
cały świat."
Wobec tego jego przeciwnicy w dniu
nastepnym 14 lipca dostarczyli
kolejną wersje stenogramow,
doskonalej odczytanych, a zapewne nie ostatnią wersje: tym razem kapitan samolotu rządowego mial
powiedziec na kilkadziesiąt sekund przed uderzeniem w ziemie,
ze "go
zabiją jesli nie wyląduje...". Tym razem "wersje" są dostarczane juz z Polski a
nie z Rosji, ale na bazie rosyjskich materialow, o ktorych wartosci dowodowej
powiedzial dnia 18 maja pan Bogdan Święczkowski, były szef Agencji
Bezpieczeństwa Wewnętrznego i prokurator Prokuratury Krajowej w stanie
spoczynku: "... Poza
tym jako były szef ABW wiem, jak służby specjalne mogą
próbować wpływać na różnego rodzaju urządzenia, chcąc nawet zmienić treść
zapisów. Dlatego istnieje pewna obawa, że osoby
nieuprawnione z kręgu jakichś służb specjalnych mogłyby próbować wpływać na
zawartość tych urządzeń. ... za dotychczasowe działania Naczelnej
Prokuratury Wojskowej, które mogły doprowadzić do znacznego utrudnienia
śledztwa, ponosi odpowiedzialność ... jej obecny zwierzchnik, pułkownik Krzysztof Parulski". Podobna
jest wersja TVN24: "Jak nie wyląduję(my), to mnie
zabije(ą)". Lub to samo w aranzacji 'Gazety Wyborczej': "Jeśli nie wyląduję, będę miał
przechlapane (przewalone)...".
Dnia 14
lipca 2010 roku ten pojedynek konczy artykul:
"...
W protokole z dochodzenia w sprawie odłączenia linii wysokiego napięcia
jest informacja, że przerwanie dostaw energii ze stacji elektroenergetycznej
Siewiernaja nastąpiło w godzinach 10.39.35 - 10.41.11. Tymczasem ze stenogramów MAK
wynika, iż polski samolot rządowy był wówczas na wysokości około 300 - 400
metrów. ... w odległości 6 km od tej linii. ... Nie zgadzają
się nawet czasy. ... W protokole czytamy, że przerwanie dostaw nastąpiło
'przypuszczalnie z
powodu upadku samolotu'. W odległości 10 metrów znajdowały
się szczątki samolotu. ... Rosjanie początkowo oficjalnie
oświadczyli, że znaleźli na miejscu zerwania linii części polskiego samolotu.
Później jednak przyznali, iż znaleźli jedynie kawałek skrzydła
Tu-154M. ... linia jest odległa zaledwie kilkaset metrów od
ogrodzenia lotniska. Polski Tu-154M 101 był wtedy 5 - 6 km od niej.
... Najwcześniejszy moment oderwania tej części skrzydła to godzina 10.40.9, w stenogramie 'odgłos zderzenia z masywem leśnym'. ... straż pożarna przybyła tam o
10.44, samochód Ministerstwa do spraw Sytuacji Nadzwyczajnych
około 10.50.
... dlaczego rosyjski minister do spraw
sytuacji nadzwyczajnych podawał bardzo długo 10.56 jako godzinę katastrofy.
... Prawdopodobnie linię uszkodził zupełnie inny samolot, o którym
jeszcze nie wiemy. Jeśli by tak było w rzeczywistości, to cała sprawa katastrofy
naszego samolotu rządowego jeszcze bardziej by się skomplikowała. ... Ił-76 może być kluczowy w całej tej sprawie. ...".
Dnia 17
lipca 2010 roku powrocmy do niedawnej oficjalnej konferencji
prasowej Jarosława
Kaczyńskiego: "Nie może być
tak, że w Polsce demokracja jest po prostu cieniutką,
przezroczystą fasadą, za którą kryją się zupełnie inne mechanizmy.
W każdym demokratycznym kraju ludzie, którzy choćby po części w
niewielkim stopniu odpowiadaliby za największą tragedię po 1945 roku
... musieliby zejść ze sceny politycznej...".
Wiemy juz dnia 17 lipca 2010 roku, ze będzie biała
księga w sprawie katastrofy smoleńskiej już na jesieni. Zasięg białej księgi ma
być międzynarodowy. J. Kaczynski
bedzie dążyc "... do
ujawnienia prawdy o katastrofie rządowej maszyny... katastrofy, o której
mówił 'dziwna'...".
Według Małgorzaty Kidawy-Błońskiej wystąpienie
prezesa PiS stoi w sprzeczności z jego deklaracjami z kampanii wyborczej. "Nie godzę się na to, by Jarosław Kaczyński
ferował moralne wyroki", mówi
Ryszard Kalisz.
Dnia 18
lipca 2010 roku posel
Ryszard Czarnecki
pyta: "Czy Komisja Europejska zamierza
zapytać władze Federacji Rosyjskiej o postępy śledztwa ws. katastrofy
samolotu TU-154, w którym 10 kwietnia 2010 r. tragicznie zginął prezydent
Rzeczpospolitej Polskiej Lech Kaczyński, dowódcy wszystkich rodzajów sił
zbrojnych, prezes banku centralnego, Rzecznik Praw Obywatelskich, wielu liderów
partii politycznych, a także przedstawiciele stowarzyszeń upamiętniających
mord na polskich oficerach dokonany przez Związek Sowiecki w 1940 roku - w
sumie 96 polskich obywateli? Rosyjscy prokuratorzy opóźniają
przekazanie dokumentów w tej sprawie prokuraturze polskiej. Duża część
opinii publicznej w Polsce uważa, że strona rosyjska śledztwo to
prowadzi opieszale i wręcz ma coś do ukrycia."
"Dochodzenie w sprawie kwietniowej
katastrofy pod Smoleńskiem, w której zginął między innymi prezydent Polski,
zostało przedłużone do października" - poinformował rosyjski minister
sprawiedliwości Aleksandr
Konowałow. W tym czasie w Polsce zostanie wydana biala ksiega o
katastrofie w Smolensku z dnia 10 kwietnia 2010 roku. Odpowiedz Komisji
Europejskiej na zapytanie o katastrofie ma byc we wrzesnia 2010 roku.
Dnia 19 lipca 2010 roku zwrócono uwagę,
że to, "co uchodzi za
skrzydło tupolewa pozostawione przez niego po uderzeniu w brzozę, skrzydłem
tupolewa nie jest. Gdyby okazało się to prawdą, to mielibyśmy pierwszy
poważny dowód na to, że 10 kwietnia dokonano przestępstwa, a
następnie fałszerstwa na światową skalę. Jeśli ten
kawałek jest fragmentem innego samolotu, to świadczyłoby to, że przed smoleńskim
lotniskiem doszło do jakiejś kolizji, tzn., że równocześnie z polskim
tupolewem rozbiła się inna, lekka maszyna ... Ta ostatnia nie
musiała być pilotowana, lecz zdalnie sterowana. To, czy zderzyła się z polską
... to rzecz jeszcze do ustalenia. ... z tego, co słyszeliśmy wiele z
tych drzew po prostu ścięto po katastrofie...".
Wiemy tez, że "samolotowi lecącemu do Smoleńska paliwa może
przybywać w trakcie przelotu: 10.10.14,9 'Około 11 ton do lądowania' (drugi
pilot), 10.18.24,7 'Mamy około 13-12,5 tony' (drugi pilot), 10.23.55,0
'Pozostało 11 ton' (kapitan), 10.33.25,1 'Aktualnie mamy 12 ton' (inżynier
pokładowy)". Oczywiście, te "nagłe skoki w ilości paliwa można
tłumaczyć ... przeklejaniem (w trakcie
montażu 'materiału dowodowego') nagranych wypowiedzi
członków polskiej załogi z różnych
chwil (jeśli nie z
różnych lotów 'debesciakow') ... Jest to
zarazem ewidentny dowód fałszowania oficjalnych dokumentów
dostarczanych Polsce przez Rosjan. Nie zmienia to jednak
faktu, że Rosjanie traktują stenogramy jako całkowicie wiarygodne...".
Na temat miedzynarodowych
powiazan finansowych w kontekscie katastrofy w Smolensku dnia
10 kwietnia 2010 roku ponownie napisano dyskusyjny artykul dnia 19 lipca 2010 roku. Zas tego dnia
pan Wałęsa opisał wyjątkowo dokladnie "całą
sekwencję wydarzeń, która - w jego opinii - wiarygodnie składałaby się na
scenariusz tragedii z 10 kwietnia.
'Prezydent wysłał szefa protokółu do pilotów z poleceniem lądowania,
piloci odmówili. Prezydent wezwał i wysłał Generała, piloci odmówili. Generał po
żołniersku załatwił lądowanie. Tak moim zdaniem wyglądało to
lądowanie'."
W dniu 20
lipca 2010 roku w dyskusje o katastrofie w Smolensku zaangazowal sie portal litewski.
Portal litewski przytacza
analizy austriackiej analityk Jane
Bürgermeister oraz niemieckiego dziennikarza Gerharda Wisnewskiego.
Litewska strona zwraca uwage po ponad stu
dniach od katastrofy, ze "...
zgodnie z
wersja dominującą w Rosji, Tu-154M mial spasc dlatego, ze 'jego
piloci nie zastosowali sie do zalecen wiezy kontrolnej lotniska wojskowego w
Smolensku i usilowali wyladowac w nieodpowiednich warunkach pogodowych, gdy pas
startowy byl pokryty gesta mglą'."
Zdaniem Litwinów, "dziwne jest to, ze katastrofy nie
przezyla ani jedna osoba badz ze nie znaleziono przynajmniej jednych
niezmasakrowanych zwlok... dlaczego ziemia na miejscu katastrofy nie byla
wypalona, choc powinno tak sie stac, gdy spadnie samolot napelniony paliwem...
Porównuje smierc prezydenta Lecha Kaczynskiego do
niewyjasnionej do tej pory katastrofy na Gibraltarze, w której zginal gen. Wladyslaw
Sikorski".
Jednoczesnie amerykanski
portal Prison
Planet podaje opinie ekspertow, ze "... nagrane przez swiadków filmy z
miejsca katastrofy oraz dane meteorologiczne z tej godziny zaprzeczają
twierdzeniom, jakoby to mgla miala przeszkodzic pilotowi zorientowac
sie... mgla - o ile nie jest wytwarzana sztucznie - powstaje, gdy
wilgotnosc powietrza zblizona jest do 100 procent. Tymczasem dane
meteorologiczne wskazują, ze 10 kwietnia pod Smolenskiem wynosila ona mniej niz
60 procent ... do tej pory nikt nie zanegowal autentycznosci opublikowanego
w internecie amatorskiego filmiku, na którym slychac glosy w jezyku polskim ...
'Nie zabijajcie
nas'... a nastepnie odglosy strzalów. ...".
Dzien
wczesniej, ukazal sie
komunikat rosyjskiego MAK:
"19 Lipca 2010 ... zakończono analizę warunków meteorologicznych,
warunki na lotnisku o godzinie
10.41: wiatr przy
gruncie 110-130 stopni, prędkość wiatru 2 m/s, widoczność 300-500
m, mgła, zachmurzenie sięgające 10 stopni, warstwowe,
dolna granica 40-50
m, temperatura powietrza +1, +2 stopni, warunki atmosferyczne na lotnisku Smoleńsk
Sewiernyj nie spełniały wymogów lądowania, piloci byli o tym
poinformowani, samolot wyleciał
z Warszawy nie uzyskawszy prognozy i faktycznego stanu pogody na lotnisku docelowym, ... Załoga prezydenckiego samolotu była źle przygotowana do
lotu... ".
Polska "Gazeta Wyborcza" dnia 21 lipca wyjasnila do konca sprawy
pogodowe przytaczając wiarygodną wersje stenogramu:
"... Ze znanych już zapisów
czarnych skrzynek wiemy, że o godz. 8.04
anonimowy głos w kokpicie mówi 'To
będzie... makabra będzie. Nic nie będzie widać'. Siedem minut
później drugi pilot dodaje 'Nie, no ziemię
widać... Coś tam widać... Może nie będzie tragedii...'. W
tym momencie załoga przygotowywała się już do procedury podejścia do
lądowania...".
Dnia 22
lipca 2010 roku rzecznik
prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew
Rzepa podkresla oficjalnie, ze: "... Nadal nie wykluczono żadnej z
czterech hipotez dotyczących przyczyny katastrofy smoleńskiej... Każda z
tych wersji jest ważna ... są to cztery wersje śledcze: awaria
samolotu, skutek działań ludzkich ... po stronie polskiej, ewentualnie
po stronie rosyjskiej, działanie osób trzecich ... m.in. zamach terrorystyczny..." oraz czwarta wersja
- organizacja lotu.
"... Pytany, czy udało się ustalić, czy nie wykorzystano
jakiejś supertajnej broni do strącenia tupolewa,
powiedział, że jest za wcześnie, by to ustalić. ... oprócz protokołów z
sekcji zwłok ofiar katastrofy, prokuratura oczekuje od strony rosyjskiej
dokumentów, aktów prawnych, które regulowały w dniu katastrofy ... kwestie
ruchu lotniczego w Rosji. ... chodzi o dokumenty wewnętrzne, które nie są
ogólnodostępne... protokoły zeznań świadków, między innymi naocznych
świadków katastrofy i przesłuchania osób, które podczas katastrofy były w wieży
kontrolnej w Smoleńsku. Zeznania kontrolerów są już w dyspozycji prokuratury
... Minister sprawiedliwości
Krzysztof Kwiatkowski zapowiadał w tym tygodniu po swojej wizycie w
Rosji, że dokumenty, na które oczekuje prokuratura, mają trafić do Polski w sierpniu...".
Dnia 22 lipca dowiadujemy sie, ze "... Szef parlamentarnego zespołu ds.
katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz
... zwrócił się w środę do premiera Donalda Tuska z pytaniem, czy również on
został 'wprowadzony w błąd' przez
minister zdrowia Ewę Kopacz w
sprawie pracy polskich patomorfologów w Rosji. ... Rzepa pytany tam, czy polscy
prokuratorzy i patomorfolodzy uczestniczyli w sekcjach zwłok ofiar smoleńskiej
katastrofy, odpowiedział, że
nie. ... nie było prokuratorów i nie było patomorfologów przy sekcji
zwłok ofiar 'smolenskich'. To rzeczywiście jest samo w sobie szokujące, ale
trzeba do tego jeszcze dodać, że przecież my wszyscy, na posiedzeniu Sejmu,
przez panią minister Kopacz, która robiła to na polecenie pana premiera Tuska,
byliśmy zapewniani, że właśnie byli - prokuratorzy i
zwłaszcza patomorfolodzy... - 29
kwietnia podczas dyskusji nad informacją rządu o śledztwie w sprawie
katastrofy smoleńskiej. ... 'Z wielką uwagą
obserwowałam pracę naszych patomorfologów przez pierwsze
godziny...'."
Dnia 24
lipca 2010 odchodzą do kosza slawne zdjecia autorstwa Sergeja Amelina, bowiem czesc z nich jest falszerstwem - "...
zostały sfotografowane aparatem wbudowanym w komórkę Sony Ericsson
W810i ... (takze) kilka zdjęć, które
zostały upublicznione na stronie
Yandex przez użytkownika BBC77 ... (autor zdjec) dezinformuje.
Wpierw hipoteza dotycząca obrotu Tupolewa, później mix kilku fotografii w
jednym zdjęciu ... Autor lub autorzy fałszujący to zdjęcie
mieli zaledwie 24 godziny na wykonanie oraz dostarczenie fałszerstwa
Amelinowi. Przy dobrej organizacji wykonanie takiego fałszerstwa jest
możliwe w krótkim czasie, ale po pierwsze autor fałszerstwa musi być
przynajmniej średnio zaawansowanym grafikiem, po drugie musi mieć materiały
źródłowe, a po trzecie musi mieć czas na wykonanie zdjęć modelu strażaka ...".
Znowu
dnia 26 lipca 2010 roku dyskusja
powraca do czasu katastrofy w Smolensku polskiego samolotu z Prezydentem RP na
pokladzie. "Zegarek gen. Błasika zatrzymał się
na godz. 8.38
... ".
"... Czas?
... w okolicach 8.20 - 8.25 (poszlaki takie jak połączenia z telefonu
satelitarnego i wpis z motoryzacyjnego forum w Smoleńsku) ... by
zostać rozbitym w okolicach 8.36, przy czym zdarzenie to
zostało zagłuszone drugim przelotem IŁa nad lotniskiem i Yakiem ... Około 8.50 - 8.53 Wiśniewski widzi
'mały, sportowy samolot, może
wojskowy', który orząc ziemię lewym skrzydłem rozbija się w miejscu,
gdzie od kilkunastu minut leżą resztki Tupoleva ... Około 8.56 wpada z komórką autor filmu ... i
nagrywa widoczną przez chwilę sylwetkę śmigłowca ... Wiśniewski na miejscu jest koło 9.00 - i zastaje już błogi spokój
... Straż pożarna ... już dojechała ...".
Przypomnijmy jeszcze dnia 26 lipca 2010 roku, ze juz dnia 10 kwietnia "Gazeta Wspolczesna" o 09.49 podaje o
katastrofie, a o godz. 13.12
dodaje, ze 3 osoby moze sie
uratowaly. Teraz 26 lipca do sprawy powrocono: "... Co najmniej jedna z ofiar
katastrofy smoleńskiej zmarła od 10 do 19 minut po zderzeniu tupolewa z
ziemią. ...wynika z formalnej rosyjskiej dokumentacji medycznej. W akcie
zgonu co najmniej jednego z pasażerów, do którego dotarł 'Nasz Dziennik', widnieje godzina 8.50 - 9.00 czasu
polskiego... Ze stenogramu moskiewskiego MAK wynika, że katastrofa polskiego
tupolewa na lotnisku Smoleńsk Siewiernyj, w której nikt nie przeżył, nastąpiła o
8.41 czasu polskiego. Odgłos zderzenia z masywem leśnym stenogram MAK określa
na 8.40, cały zapis urywa się
o 8.41.05,4. Z raportu komitetu
wynika, że sekundę później nastąpiło rozerwanie kadłuba
polskiego Tu-154M z 96 najważniejszymi osobami w państwie. ... to
znaczy, że pasażer przeżył zderzenie z ziemią i zmarł po 19 minutach
... Ewa Błasik, żona gen.
Andrzeja Błasika, dowódcy Sił Powietrznych RP, powiedziała w rozmowie z
'Naszym Dziennikiem', że czas na zegarku jej męża zatrzymał się na godz. 8.38", wedlug Anny Ambroziak.
Dnia 30
lipca 2010 obraz katastrofy w Smolensku jest bardziej zagmatwany niz
kilka dni temu i mozna go porownac do katastrofy w Gibraltarze 1943:
"... Lekarz badający zwłoki
(generala Wladyslawa Sikorskiego)
stwierdził 'Badania wykazały u wszystkich ofiar
wypadku wielokrotne obrażenia ciała oraz rany na
głowie'. Łubieński i Quale stwierdzili, że ciała były
'zmasakrowane' lub stanowiły 'jedną ranę'. Cazalet i nie tylko
on miał tak zmasakrowaną twarz, że został zidentyfikowany po bucie. A więc
wszyscy, niezależnie od miejsca w samolocie, otaczających ich przedmiotów
i przyjętej pozycji ciała zostali potraktowani tak samo, a pilot tylko 'skręcił nogę w kostce'. Zdumiewające i
nieprawdopodobne. Ślady takie absolutnie nie wskazują na katastrofę
komunikacyjną, bo w wyniku jednego uderzenia nie można mieć 'wielokrotnych
obrażeń'. Wszak samolot nie koziołkował jak i nie odbijał się od band. Z
tych samych przyczyn nie powinny występować powszechnie 'rany' na głowie tylko raczej rana na głowie,
jedna rana od uderzenia się raz o coś ... Na uwagę zasługuje jeszcze jeden
fakt. Na powierzchni wody znaleziono jedynie zwłoki Sikorskiego (nie licząc żywego jeszcze przez chwilę
Whiteleya) i nastąpiło to niemal natychmiast po zdarzeniu. Co za
niebywały zbieg okoliczności - z 14 potencjalnych ciał, pod ręką ratownika, na
powierzchni wody pośród szeregu klamotów, znajduje się tylko to jedno, to
właściwe - Sikorskiego! Zleceniodawcom zabójstwa zależało więc przede wszystkim
na tym, aby natychmiast po incydencie było dla wszystkich jasne,
że Sikorski nie żyje. Jego legenda
musiała się zakończyć nagle, odpowiednio dramatycznie i bez żadnych
niedomówień. Reszta osób, dokumentów, bagażu i co tam jeszcze mogła
zaginąć, a Sikorski nie ... Na koniec rzecz znamienna. 'Katastrofa', śmierć głowy
państwa, a w dokumentacji nie ma ani jednego zdjęcia. W ogóle nie ma zdjęć
innych niż odległe plany. A ponoć fotografowane były wyłowione detale.
Ponoć zrobiono zdjęcie popiersia zwłok Sikorskiego ...".
PAP podaje juz dnia 29 lipca 2010 roku, ze
"... Prokuratura bada wszystkie
hipotezy katastrofy, łącznie z zamachem... Seremet zapewnił jednocześnie, że
prokuratura cały czas bada wszystkie hipotezy katastrofy, łącznie z zamachem,
choć ta 'wydaje się
nieco mniej uprawniona niż pozostałe'... W śledztwie dotyczącym
katastrofy w Smoleńsku możliwe jest postawienie 'określonym osobom
zarzutów' dotyczących organizacji prezydenckiej wizyty...".
Dnia 30 lipca wnosi nieco do faktografii katastrofy w Smolensku 2010 rozmowa z Siergiejem Amielinem, docentem z Katedry
Elektroniki i Technik Mikroprocesowych smoleńskiego oddziału Moskiewskiego
Instytutu Energetyki:
"... Słyszał Pan od naocznych świadków, jak wyglądała
katastrofa? Rozmawiałem z właścicielem działki rolnej, na której znajduje
się brzoza. Właśnie o nią samolot złamał skrzydło. Ten człowiek odmówił podania
imienia i nazwiska. Mogę powiedzieć tylko tyle, że jest emerytem i 10 kwietnia
był na swojej działce letniskowej. Opowiadał mi, że tego
dnia była tak silna mgła, iż źle widział nawet wierzchołek
brzozy. Nie dostrzegł też zbliżającego się samolotu, słyszał
jedynie jego dźwięk. Powiedział, że samolot przeleciał bardzo nisko i że to
działo się tak szybko, iż nie zdążył nawet zorientować się, o co chodzi.
Strumień powietrza zwalił go z nóg i odrzucił na bok. Mężczyzna usłyszał tylko
uderzenie o drzewo i widział, jak brzoza się połamała. Kiedy już zdołał się
podnieść, pobiegł w stronę miejsca, gdzie roztrzaskał się samolot. Myślał, że
może pasażerowie będą potrzebować pomocy. Ale od jego działki do miejsca upadku
samolotu jest dość daleko, bo ponad 500 m po prostej, a
drogą jeszcze dalej. Dlatego znalazł się na miejscu jednocześnie ze strażakami,
którzy go tam nie wpuścili. Ten człowiek powiedział mi też, że na
jego działce znajdowały się niewielkie szczątki skrzydła, a ziemia była
zalana jakimś płynem. Myślę, że pochodził on z układu hydraulicznego. Przy
uderzeniu w brzozę nie tylko odłamała się część skrzydła, być może został
uszkodzony układ hydrauliczny. Dodatkowo sterowanie częściowo lub
całkowicie odmówiło posłuszeństwa ... Minister Siergiej Szojgu mówił, że
samolot był przełamany na dwie części. Jak już mówiłem, szczątki samolotu
widziałem z daleka. Ale uważnie przestudiowałem wszystkie fotografie i materiały
wideo, jakie udało mi się zrobić osobiście bądź dostać od innych osób, a na
których wyraźnie widać, że samolot rozpadł się nie na dwie,
ale na kilka części! Duże szczątki to ogon samolotu, dwa kawałki skrzydeł
z podwoziem i fragment kadłuba. Cała reszta rozpadła się
na drobne kawałeczki. Nie widziałem kokpitu.
...".
Dnia 30 lipca skomentowano
glosy krytyki dotyczące wniosku polskiej prokuratury do
USA o pomoc w sprawie sztucznej mgły.
Wniosek ten został
"przez część komentatorów wyśmiany i potraktowany jako uleganie
'oszołomom'... Tymczasem dotarliśmy do informacji, że urządzenie
produkujące sztuczną mgłę powstanie wkrótce przy jednej z niemieckich
elektrowni atomowych... Już w głośnym tekście, jaki na początku maja 2010 r. ukazał się w
tygodniku 'Polityka', hipoteza o
sztucznej mgle ... posłużyła autorowi jako pretekst do wyszydzenia
wszelkich 'teorii spiskowych' na temat katastrofy w Smoleńsku. Gdy polska
prokuratura złożyła do Departamentu Sprawiedliwości USA wniosek o pomoc prawną -
także w sprawie możliwości wytworzenia sztucznej mgły - internet wręcz zaroił
się od seryjnie wypisywanych szyderstw o Polsce ... Czy Ił-76 mógł
więc przyczynić się do pogorszenia warunków pogodowych w Smoleńsku?
Techniczną możliwość takiego zabiegu potwierdził w rozmowie z nami
... polski fizyk: 'Środki wiążące fizycznie lub
chemicznie tlen w atmosferze, a także środek wytwarzający sztuczną mgłę, mogły
zostać rozpylone przez Iła w dwóch warstwach w osi pasa'... Aby jednak
stwierdzić takie działanie, należałoby m.in. przeprowadzić analizę biochemiczną
próbek gruntu ze Smoleńska ...
Jako przykład można podać niemieckojęzyczną
depeszę agencji prasowej AFP z 22 lipca
2010 r., do której dotarliśmy. Według tekstu informacji, w Niemczech
powstanie wkrótce urządzenie produkujące sztuczną mgłę, a zgodę na jego budowę
wydało Ministerstwo Ochrony Środowiska Badenii-Wirtembergii. Wyrzutnie granatów
mgielnych staną wokół elektrowni atomowej w Philippsburgu, aby w chwili, gdy
jakiś samolot zejdzie z kursu i skieruje się w stronę reaktora, pociski zostana
wystrzelone, utrudniając terrorystom precyzyjne przeprowadzenie ataku... ".
I jeszcze jedna zaskakująca
informacja z 29 / 30 lipca:
"'Gazeta Polska' podała, że funkcjonariusz BOR przeżył katastrofę i zaraz po
rozbiciu się prezydenckiego tupolewa w Smoleńsku wykonał lub
próbował wykonać połączenie telefoniczne. A dopiero potem zmarł w
wyniku odniesionych ran... Sprawę połączeń telefonicznych
pasażerów Tu-154 z osobami spoza samolotu zajmuje się Agencja Bezpieczeństwa
Wewnętrznego... Nadal nie wiadomo, o której tak naprawdę doszło do
wypadku. Najpierw podawano godzinę 8.56, potem 8.41. Zegarek generała Błasika
zatrzymał się o godzinie 8.38 ...".
Dnia 30 lipca 2010
wiemy juz, ze 'Rzeczpospolita'
podala:
"prokuratura dysponuje
2-minutowym filmem, nakręconym tuż przed startem prezydenckiego samolotu w
Warszawie ... szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie Ireneusz Szeląg przyznał, że prokuratura
ma w posiadaniu 2-minutowy film, nakręcony tuż przed
startem prezydenckiego samolotu. Co więcej, jak powiedział Szeląg,
zdjęcia nakręcone 10 minut po starcie samolotu, nie pokazują
żadnych niepokojących sygnałów...".
Dnia 31
lipca nadal pojawiają sie (trudne do
zweryfikowania!) zaskakujące informacje, jak na przyklad w
najnowszym numerze 'Najwyższego Czasu' artykuł Leszka Szymowskiego 'Dowody
matactwa':
"... ujawniający zupełnie nowe dane ... Autor pisze: 'W ręce dziennikarza 'Najwyższego Czasu' wpadło ponad 100
zdjęć wykonanych w miejscu katastrofy przez funkcjonariusza FSB. Zdjęcia te
zdobył polski wywiad, a naszej redakcji przekazał je znajomy funkcjonariusz
Agencji Wywiadu... Najważniejsze zdjęcie zostało wykonane o godz.
12.52 czasu polskiego. Przedstawia zwłoki Lecha Kaczyńskiego leżące wsród
szczątków rozbitego samolotu. Poza oderwaną nogą, zwłoki są w stanie
zbliżonym do nienaruszonego'... Okazuje się więc, że po
pierwsze zostały one zidentyfikowane wcześniej niż twierdzili Rosjanie, a po
drugie zostały póżniej celowo zmasakrowane ... Ekspert - pirotechnik,
który ogladał omawiane zdjęcia twierdzi, że przeczą one wersji MAK o przebiegu
katastrofy. Silniki TU154 są na nich nie zniszczone i ... nie
pracowały w momencie wypadku. Błoto na podwoziu świadczy o tym, że samolot
uderzył kołami o miękki grunt i przekoziolkował... Polski wywiad sprawdził
też zeznania Pawlenki, szefa
dochodzeniowców smoleńskiego OMON-u, Wbrew temu co zeznawał, jedyny tego dnia
telefon otrzymał on o godz
8.31, a więc wtedy, gdy samolot z Lechem Kaczyńskim na pokładzie
był jeszcze w powietrzu...".
Ktos inny dnia 31 lipca
przypomina: "... niedawno
słyszałem nigdzie niepublikowane nagranie
Wiśniewskiego, gdy
kategorycznie twierdził, że na
miejscu katastrofy nie widział
żadnych ofiar. ... Podobne tezy są w reportażu Jane Burgermeister z 18 kwietnia 2010 roku...".
Sobota dnia 31 lipca: "... Jeszcze 8 kwietnia lotnisko Siewiernyj nie miało
wszystkich danych o przylocie prezydenckiego samolotu... Rzecznik MSZ
potwierdził ..., że resort wiedział, iż 8 kwietnia lotnisko Siewiernyj nie
miało jeszcze numeru zgody na przelot i lądowanie prezydenckiego tupolewa...".
'Nasz Dziennik' z dnia 31 lipca - 01 sierpnia 2010 roku
informuje, ze: "... W pierwszej
połowie lipca prokuratura zwróciła się do szefa Komisji Badania Wypadków
Lotniczych Lotnictwa Państwowego o przekazanie wyników analizy danych z tzw.
rejestratora szybkiego dostępu (ATM), który znajdował się na pokładzie Tu-154M i
był badany w Instytucie Technicznym Wojsk Lotniczych w Warszawie. Śledczy nie
ujawniają, czy wniosek został już zrealizowany... Prokuratura pytana o to, czy w
zapisach rejestratorów parametrów lotu znajdują się kluczowe dla analizy
ostatniej fazy lotu dane (jak wskazania
wariometru, prędkościomierza, stan wychylenia lotek, steru wysokości, steru
kierunku czy obroty turbin), podkreśla, że 'nie ma wiedzy' w zakresie parametrów
wskazanych przez 'Nasz
Dziennik'... Jak wiemy, oryginały czarnych skrzynek wciąż znajdują
się w Rosji...".
Dnia 02
sierpnia 2010 roku powracamy do sprawy mgly na lotnisku w Smolensku dnia 10 kwietnia 2010 roku
rano. "... Komunikat z godz. 07.00 (05.00 czasu polskiego) pokazywał, że widzialność wynosi 4
kilometry. Stacje meteo uaktualniają komunikaty co 3 godziny i
taki uaktualniony komunikat z godz. 10.00 (08.00 czasu polskiego) dotarł do polskich
służb o godzinie 10.25 (08.25 czasu polskiego) ...
7.00 AM widzialnośc 4
kilometrów WsPdWs 7.2 km/h ... zamglenia... A teraz proszę spojrzeć na dane z dnia 09. 04.
2010, a więc dzień przed katastrofą ... 7.00
AM widzialnośc 0.5 kilometrów wschodni 7.2 km/h ... mgła gęsta mgła...
Jak widać widzialność 0.5 km o godz.
07.00 (06.00 czasu
białoruskiego) była ale dzień wcześniej czyli 09. 04. 2010...".
Dnia 02
sierpnia 2010 roku tygodnik 'Wprost' ustalił, "kim jest tajemnicza
trzecia osoba, która 10 kwietnia znajdowała się w wieży w Smoleńsku.
Dopiero dwa miesiące po katastrofie
pod Smoleńskiem polscy śledczy wystąpili do Rosjan o zapis rozmów prowadzonych
10 kwietnia między kontrolerami lotu oraz między kontrolerami a moskiewską
'Logiką'... Płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej
Prokuratury Wojskowej przekazał także 'Wprost' informacje na temat tajemniczej
trzeciej osoby, która 10 kwietnia znajdowała się w wieży. ... o
nazwisku
Krasnokutski. Okazuje się, że chodzi o rosyjskiego
pułkownika, zastępcę dowódcy Jednostki Wojskowej nr 21350 w Twerze
... Według 'Rzeczpospolitej' jeden z pracowników
wieży był przesłuchiwany dwukrotnie i za każdym razem mówił
co innego. Drugi zeznał z kolei, że świadomie podawał
pilotom prezydenckiego Tu-154 nieprawdziwe dane o pogodzie...
Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie
zwróciła się do Prokuratury Rosyjskiej z wnioskiem o pomoc prawną z dnia 9
czerwca 2010 roku o przekazanie zapisu wszystkich rozmów prowadzonych w dniu 10
kwietnia 2010 roku w wieży kontroli lotów na lotnisku w Smoleńsku, w tym także
z Logiką ... to kryptonim
Dyżurnego Operacyjnego Sztabu Kierowania Lotnictwem Wojskowo-Transportowym Sił
Powietrznych Federacji Rosyjskiej w Moskwie...".
I
najwazniejszy artykul pod
tytulem 'Dowody matactwa' pana Leszka Szymowskiego, zostal
opublikowany w formie zdjecia.
Dnia
02 sierpnia 2010 roku docierają do
opinii publicznej oswiadczenia: B'nai B'rith - "B'nai B'rith International
(hebr.
Synowie Przymierza)
opłakuje tragiczną stratę polskiego Prezydenta
Lecha Kaczyńskiego, jego żony, Marii i blisko 100 liderów rządowych, wojskowych
i kościelnych, w tragicznym wypadku samolotu 10 kwietnia. Grupa była w drodze na
uroczystości upamiętniające 20 tys. oficerów polskich pomordowanych w sowieckiej
masakrze w czasie II wojny światowej. Kaczyński był niezawodnym
przyjacielem społeczności żydowskiej, wspierającym edukację i pamięć o
Holocauście. Jako prezydent Warszawy przyczynił się do położenia
fundamentów pod budowę Muzeum Historii Żydów Polskich, które zostanie otwarte w
roku 2012. W czasie swej prezydentury odwiedził Izrael z okazji obchodów
60 rocznicy państwa żydowskiego, a także, na początku tego roku, przemawiał
w Auschwitz w czasie ceremonii 65 rocznicy wyzwolenia nazistowskiego
obozu koncentracyjnego. Jako
zagorzały przeciwnik komunizmu, Kaczyński stał się zdecydowanym zwolennikiem
partnerstwa transatlantyckiego ... Prezydent Kaczyński także osobiście okazał się być bliskim i
zaufanym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych i Izraela".
Oraz oswiadczenie wolnomularzy Wielkiego Wschodu Polski: "... składają kondolencje rodzinom
i bliskim osób, które zginęły w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem 10
kwietnia 2010 roku. ... Każda
Ofiara tej trudnej do przyjęcia i zrozumienia tragedii
zasługuje na szczególne oraz godne potraktowanie i uczczenie. Ruch
wolnomularski stoi zawsze na straży demokracji i wynikającego z niej
porządku politycznego i społecznego w swoim kraju. Tym boleśniej odczuwamy fakt,
iż w gronie nieżyjących jest tak wielu znaczących i oddanych Polsce
przedstawicieli struktur i organizacji odpowiedzialnych za funkcjonowanie państwa i pozycję naszej Ojczyzny
w świecie - z Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej Lechem Kaczyńskim na
czele...".
Dnia 02
sierpnia 2010 roku premier Donald
Tusk, pan Edmund Klich i
nawet "Gazeta Wyborcza" zmieniają
front w sprawie katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku w Smolensku:
"Szef rządu poinformował, że to jego
inicjatywą było, aby akredytowany przez Polskę przy Międzypaństwowym Komitecie
Lotniczym (MAK) Edmund Klich
zwrócił się w tej sprawie do szefowej MAK Tatiany Anodiny. ... Tusk: 'jeśli trzeba, sam
porozmawiam... Problemy są tej skali...'. O podobny
list do MAK premier zwrócił się też do ministra Millera ... 'w sposób bardziej formalny do szefowej MAK z
precyzyjną informacją i kategorycznym
oczekiwaniem'... 'Rzadko
kiedy spotykamy się z kategorycznymi odmowami, natomiast niektórych dokumentów
jak nie ma, tak nie ma i dlatego Edmund Klich zdecydował się na tę
korespondencję...' ...".
"Rosja opóźnia udzielanie polskiej prokuraturze i
komisji badania wypadków lotniczych informacji dotyczących przyczyn katastrofy
smoleńskiej..." wedlug
'Gazety Wyborczej', a dalej "Edmund Klich, przedstawiciel Polski
przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym w Moskwie, zażądał od Rosjan
informacji w sprawie wypadku oraz pełnej otwartości i poszanowania zasad
międzynarodowej współpracy... Zaczęły się schody. Rosjanie nie chcą udostępniać
materiałów - powiedział nam kilka dni temu
Edmund Klich...".
Dnia 06 sierpnia sledztwo w sprawie katastrofy
smolenskiej z dnia 10 kwietnia 2010 roku nie posuwa sie do przodu, a staje sie
obszarem walk politycznych w Polsce. Mamy publikacje fragmentow stenogramu:
10:35:14,4
D "1-0-1,wykonujcie trzeci, radialna 19"
10:35:15,1 KWS
"Dziękuję"
10:35:19,9 KWS "Wykonaliśmy
trzeci, polski 101"
10:35:21,6
A "3-3-0 (prędkość 330 km/h
?)"
10:35:22,6 D "Polski 101,
i do 100 metrow być gotowym do odejścia na drugi
krąg"
10:35:29,5 KWS "Tak
jest"
10:35:59,2 SzT "0,7 mil od
osi"
10:36:25,4 SzT
"0-1"
10:36:34,1 A
"Klapy"
10:36:35,3 2P "Klapy
28"
10:36:48,0 A "(???)"
10:36:56,0
A "(???)"
10:37:01,0
KWS "Klapy"
10:37:01,3
044 "Arek, teraz widać 200"
10:37:01,4
KWS "Klapy"
10:37:03,0
2P "(???)"
10:37:04,0
KWS "Dziękuję"
10:37:18,0
2P "(???)"
10:37:23,1
KWS "Wykonujemy czwarty, polski
101"
10:37:26,2 D "101,
wykonujcie czwarty"
10:37:38,0 2P
"(???)"
10:37;01,0 044 "Arek, teraz widać
200" |
10:38:00,4
A "Wkurzy się, jeśli
???"
10:38:02,0 2P "(???)"
10:38:20,0
SzT "Pół mili nam zostało"
10:38:37,0
2P "I redukuję 300"
10:38:49,0
2P "I klapy 36, mamy
2-8-0"
10:38:35,9 KWS "Klapy
3-6"
10:39:04,2 KWS
"Dziękuję"
10:39:08,7 D
"101-y odległość 10, wejście na ścieżkę"
10:39:20,6
KWS "Włączone i wypuszczone"
10:39:22,4
B/I "Wypuszczone"
10:39:22,0
SzT "Podwozie"
10:39:23,1
A "(niezrozumiałe) (Głos w tle czytania
karty)"
10:39:23,8 SzT "Wentylatory
kół"
10:39:24,6 B/I
"Włączone"
10:39:25,5 SzT "I sterowanie
przednim podwoziem"
10:39:26,0 KWS
"Włączone na 10"
10:39:28,3 SzT
"Dziękuję, karta zakończona"
10:39:30,1
D "8 na kursie i
śnieżce"
10:39:33,6 KWS "Podwozie, klapy
wypuszczone
10:39:37,3 D
"Pas wolny"
10:39:39,0 A
"(???)"
10:39:40,8 D
"Lądowanie dodatkowo 120-3 metry"
10:39:41,4
A "???"
10:39:45,6
KWS
"Dziękuję" |
10:39:49,9
D "Podchodzicie do dalszej, na kursie i ścieżce,
odleglość 6"
10:39:50,2 X "Sygnał dźwiękowy, F=845Hz
dalsza prowadząca"
10:39:52,2
A "Dalsza"
10:39:54,1
KWS "???"
10:39:54,1 KWS
"(niezr)"
10:39:57,1 A "400
metrów"
|
Podano, ze "...
Wojciech Gawkowski, pełnomocnik
prawny bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej, złożył dziś w Wojskowej
Prokuraturze Okręgowej wniosek o ... dopuszczenie dowodu z zeznań
... sześciu Rosjan: Władimira Putina
(premiera Rosji),
Siergieja Ławrowa (ministra spraw
zagranicznych Federacji Rosyjskiej), gen. Siergieja Szojgu (ministra ds. sytuacji nadzwyczajnych),
Gieorgija Połtawczenko (pełnomocnika
prezydenta Federacji Rosyjskiej), Władimira Titowa (wiceministra spraw zagranicznych
Rosji) i Siergieja Antufjewa (gubernatora obwodu
smoleńskiego)... Na okoliczność wizyt przedstawicieli władz
RP na terenie Federacji Rosyjskiej 7 i 10 kwietnia 2010 r. oraz na okoliczność
działań podjętych po katastrofie polskiego Tu-154 dnia 10 kwietnia 2010 r. ...".
W piątek, 6 sierpnia 2010, jedna z gazet informuje, ze :
"... Wdowa po Przemysławie Gosiewskim oznajmiła, że
nie wie, w co zostało ubrane ciało jej męża ... nie pozwolono rodzinom
ofiar po powrocie trumien z Rosji na ich otworzenie ... Gosiewska
podkreśliła, że padały nawet takie uzasadnienia, iż Rosjanie tego sobie życzyli
... Towarzyszący wdowie mecenas Rafał Rogalski powiedział, że otwarcie
trumien jest możliwe w sytuacjach nadzwyczajnych, m.in. kiedy zachodzą
wątpliwości co do osoby złożonej w trumnie
... ".
Dnia 09 sierpnia 2010 roku ukazaly sie
rownolegle dwa teksty o awionice tupolewa rzadowego, tekst
"fachowca" rosyjskiego i artykul polski.
Odpowiedziano na nie podając dane o tejze awionice: "... UNS-1D (zdublowany) ... TAWS,
radar pogodowy RDR-4B i wyświetlacz wielofunkcyjny MFD - 640
... TAWS działał a piloci właściwie reagowali na jego komendy."
Juz 25 maja podano:
"Rządowy Tu-154M
wyposażony był w radiokompasy ARK-15M, radiowysokościomierze RW-5M, systemy
nawigacji lądowania Kurs-MP-70, radiodalmierze SD-75, a także w odbiornik
nawigacyjny GPS Bendix/King KLN-89. Najbardziej rozbudowanym urządzeniem
nawigacyjnym był system FMS UNS-1D firmy Universal Avionics. Sercem tego systemu
był komputer nawigacyjny NCU. Z systemem UNS-1D współpracowały: system
sterowania samolotem ABSU-154-2, system kursowy TKS-P2, system antykolizyjny
TAWS, radar pogodowy RDR-4B i wyświetlacz wielofunkcyjny MFD-640. W dziobowej
części kadłuba zainstalowano stację radiolokacyjną Bedix/King RDR-4B
przeznaczoną do wykrywania niebezpiecznych zjawisk pogodowych i obrazowania
powierzchni ziemi podczas lotów w trudnych warunkach atmosferycznych"
(wedlug "bibula.com").
Zwrocono
tez uwage, ze: "... stan w jakim
zachowala sie odziez niektórych ofiar smolenskiej katastrofy, diametralnie
odbiega od zakresu obrazen, jakich doznali jej wlasciciele. Wciaz tez nie
wiadomo, co stalo sie z kamizelkami kuloodpornymi oficerów BOR, które mialy byc
przedmiotem badan polskich prokuratorów ... Jak wynika z relacji rodzin
ofiar smolenskiej katastrofy,
mundury niektórych tragicznie zmarlych pasazerów Tu-154M przetrwaly wypadek w
dobrym stanie, podczas gdy ciala osób, które powinny je miec na sobie, zostaly
bardzo powaznie uszkodzone. Sprawe bedzie szczególowo badal Parlamentarny Zespól do spraw
Wyjasnienia Katastrofy Smolenskiej, który wstepnie przyjal, iz o stanie
cial ofiar decydowalo miejsce, jakie zajmowaly w samolocie w chwili katastrofy
... niektóre mundury powrócily z oderwanymi pagonami ...".
Dnia 10
sierpnia 2010 roku, cztery miesiące po katastrofie w Smolensku polskiego
samolotu rządowego z Prezydentem RP na pokladzie w dniu 10 kwietnia 2010 roku,
najwazniejszy artykul pod
tytulem 'Dowody matactwa' pana Leszka Szymowskiego,
zostal opublikowany w formie tekstowej w Internecie. A oto obszerne cytaty:
"... Działania rosyjskiej prokuratury nie mają
faktycznie na celu wyjaśnienia przyczyn katastrofy tupolewa, lecz
uwiarygodnienie wersji o błędzie pilotów. ... strona rosyjska dochowała
wszelkich procedur od samego początku. Już po kilku minutach po tragedii na
miejscu pojawiła się bowiem rosyjska ekipa ratunkowa, której niestety nie udało
się nikomu pomóc, bowiem żaden z pasażerów nie przeżył ... 'Najwyższy CZAS!' zdobył dowody, że
wersja strony rosyjskiej w całości rozmija się z prawdą. I
co ciekawe, są to dowody wytworzone przez stronę rosyjską. ...
... ponad 100 zdjęć wykonanych w miejscu katastrofy
przez funkcjonariusza Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Zdjęcia te zdobył
polski wywiad, a naszej redakcji przekazał je znajomy oficer Agencji Wywiadu.
Najważniejsze zdjęcie zostało wykonane o
godzinie 14.52 czasu moskiewskiego czyli o 12.52 czasu polskiego.
Przedstawia zwłoki Lecha Kaczyńskiego leżące wśród szczątków rozbitego samolotu.
Zwłoki są w stanie zbliżonym do nienaruszonego. Gdyby nie oderwana noga, Lech
Kaczyński wygląda, jakby spał. ... dowodzi, że zwłoki
prezydenta zostały zidentyfikowane znacznie wcześniej, niż ogłosili to
oficjalnie Rosjanie. Bowiem dopiero kilkanaście minut po godzinie 16.00 gubernator obwodu smoleńskiego
poinformował opinię publiczną o odnalezieniu zwłok Kaczyńskiego. Omawiane
zdjęcie nie pasuje do wersji, którą przedstawili później Maks Kraczkowski i
Joachim Brudziński ... Zwłoki prezydenta były zmasakrowane. Noga i ręka
były oderwane od korpusu - wspominał jeden z posłów, odmawiając podania do
publicznej wiadomości dalszych szczegółów. ... zwłoki Lecha
Kaczyńskiego najpierw przez ponad 4 godziny leżały nie pilnowane obok wraku
samolotu, a później zostały celowo zmasakrowane przez
Rosjan! I w takim stanie zobaczyli je dopiero wieczorem posłowie PiS z
Jarosławem Kaczyńskim na czele ...
Zdjęcie zwłok prezydenta dowodzi również
tego, że na miejscu nie ma ani polskich ochroniarzy z BOR, ani nikogo z Rosjan,
kto pilnowałby ciała Kaczyńskiego. ...
... Na omawianych zdjęciach bardzo
dobrze widać poszczególne fragmenty rozbitego Tupolewa. Bardzo dobrze widać silniki i wirniki, które zachowały się w stanie niemal
nienaruszonym. ... przeczą one wersji MAK o przebiegu katastrofy. W
ostatnich sekundach lotu kapitan Arkadiusz Protasiuk otworzył całkowicie
przepustnicę i zwiększył ciąg do maksymalnego. Nie zdążył jednak podnieść
samolotu. ... Jeśli o ziemię uderzy silnik pracujący z taką prędkością,
wirniki i części turbiny muszą rozpaść się na drobne kawałki, które można
znaleźć w odległości kilku kilometrów ... Tymczasem silniki Tupolewa
zachowały się prawie niezniszczone ...
... może to świadczyć tylko o tym,
że w momencie uderzenia silnik nie
pracował ... ślady barwy popielatej, które zachowały
się na wraku silnika, to ślady materiału grafitowego, który
zablokował pracę turbiny i wirników, powodując najpierw
gwałtowne zejście samolotu, a później uderzenie o ziemię. Zatrzymane silniki,
które nie pracowały w momencie uderzenia, nie wybuchły i dlatego pozostały całe.
...
Tej wersji przeczą zdjęcia, na których widać koła i golenie samolotu
... Są wyraźnie zabrudzone błotem. Jak to się stało, że koła
i golenie samolotu wybrudziły się błotem, skoro maszyna uderzyła o ziemię
odwrócona? ...
Wersji lansowanej przez MAK i rosyjską prokuraturę
najbardziej przeczy amatorski film nagrany telefonem komórkowym tuż po
katastrofie. Widać na nim sylwetki biegających ludzi i słychać odgłosy
strzałów. ... Do jego wykonania przyznał się Władimir Iwanow
... Iwanow stwierdził, że na miejscu nie widział żadnych osób, a źródłem
strzałów były wybuchy amunicji z magazynków należących do funkcjonariuszy BOR
towarzyszących prezydentowi ... Aparat telefoniczny, którym, jak twierdził,
wykonał film, nie posiada kamery ani funkcji nagrywania! Później okazało się, że
Iwanow kłamał jeszcze jeden raz. Źródłem odgłosu strzałów nie mogła być amunicja
należąca do funkcjonariuszy BOR. Znalezione przy nich magazynki były
bowiem pełne i nie wybuchły po katastrofie...
Faktycznym autorem filmu
był niejaki Andriej Mendierej
... 14 kwietnia 2010 roku spotkał się z nim oficer Agencji Wywiadu
podający się za pracownika śledczego polskiej prokuratury ... Następnego
dnia został zasztyletowany w Kijowie i kilka godzin później zmarł.
Zabezpieczony w internecie film trafił do technika pracującego dla AW i ABW. Po
kilku tygodniach ekspert oczyścił film z szumów. Po oczyszczeniu słychać
komendy: strielaj, strielaj i rosyjskie zdanie: eta żenszczina żywiot ('ta kobieta żyje'). Słychać po polsku
prośbę: 'Nie dobijajcie nas' ...
widać mężczyznę w garniturze, który wyczołguje się spod wraku samolotu
...
Nagranie kończy się chwilę po tym, jak na lotnisku włączone
zostały syreny alarmowe. Chwilę później na miejscu zjawiły się ekipy ratunkowe,
dochodzeniowcy ... Wśród nich był pułkownik Nikita Siergiejewicz Pawlenko
... OMON-u. Następnego dnia, w rozmowie z prokuratorem, Pawlenko zeznał, że
w sobotę 10 kwietnia miał zaplanowany urlop, ale został wezwany nagłym telefonem
przez szefa ... Zaskoczenie śledczych wzbudziło to, że z drugiego końca
miasta pułkownik przyjechał samochodem w ciągu kilku minut. Polski wywiad
postanowił zweryfikować tę relację poprzez biling telefoniczny
oficera. Okazało się, że jedyny tego dnia telefon pułkownik Pawlenko
otrzymał o godzinie
8.31, a więc wtedy, gdy samolot z Lechem Kaczyńskim na pokładzie
był jeszcze w powietrzu ...".
Dnia 11 sierpnia 2010 roku krytycznie kontynuowano powyzsze wątki:
"... Biegli powołani przez
prokuraturę zbadają, czy silniki Tu-154M, który rozbił się 10 kwietnia br. pod
Smoleńskiem, działały w chwili uderzenia o ziemię. Ich znikome zniszczenia
świadczą o tym, że piloci odcięli dopływ paliwa tuż przed
katastrofą. Załoga próbowała w ten sposób zminimalizować ryzyko wybuchu i
pożaru ... Wprawdzie załoga
usiłowała jeszcze wyciągnąć samolot, ale widząc, że niesterowna maszyna zmierza
ku ziemi, zdecydowali się wyłączyć silniki
... tłumaczyłoby to wielkość zniszczeń silników
samolotu, które po katastrofie pozostały w stosunkowo dobrym stanie...
Jest to oczywiste, bo dodatkowy
pożar, poza straszną śmiercią pasażerów i załogi w płomieniach, praktycznie
wyklucza szansę uratowania się kogokolwiek... podkreślił dr inż. Ryszard Drozdowicz, pilot, specjalista
ds. aerodynamiki lotnictwa. Jak zauważył, takie działanie nie mogło być przyczyną anormalnej konfiguracji samolotu i jego trajektorii w
krytycznej fazie lotu, a odpowiedź na pytanie, co się stało wcześniej,
może przynieść jedynie analiza wraku samolotu oraz oryginalnych i kompletnych
zapisów rejestratorów...
O
informacje na temat szczegółów tych działań poprosiliśmy rzecznika Dowództwa Sił
Powietrznych... odcięcie paliwa od silnika lecącego samolotu takiego
jak Tu-154M jest możliwe tylko w sytuacjach awaryjnych, jak np.
pożar maszyny. Kiedy zaś katastrofa jest nieunikniona, instrukcja
przewiduje odcięcie paliwa od zbiorników i od silników.
Jak powiedział 'Naszemu Dziennikowi' płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej
Prokuratury Wojskowej, sprawy techniczne są obecnie przedmiotem analiz komisji
badających okoliczności katastrofy smoleńskiej ... Jeśli rejestrator ATM-QAR udało się odczytać w
całości, informacje o pracy silników powinny się tam znajdować.
Czy
jednak możliwe jest, że wszystkie silniki odmówiły posłuszeństwa? Śladem ma być
obecność materiału grafitowego, który rzekomo je uszkodził.
Jak tłumaczy gen. bryg. rez. Jan Baraniecki, były zastępca dowódcy
Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej, który ma doświadczenie w wyjaśnianiu
przyczyn katastrof lotniczych, istotne informacje na temat pracy silników
znajdują się w rejestratorach pokładowych ...
Jego zdaniem,
prawdopodobieństwo zatrzymania trzech silników jest znikome, chyba żeby dopuścić
możliwość przeprowadzenia zamachu ...
Silniki przy uderzeniu w ziemię
na ogół się nie rozsypują. One są bardzo ciężkie, więc zwykle się urywają i lecą
do przodu. By silnik się rozpadł, samolot musiałby lecieć z bardzo dużą
prędkością, to raczej zdarza się przy samolotach naddźwiękowych
... Baraniecki, pytany o ślady grafitu na silnikach, zaznaczył, że w jednostkach napędowych samolotów znajdują się elementy wykonane z
tego materiału, które odpowiadają za szczelność ... Także według prof. dr. hab. inż. Piotra Wolańskiego, kierownika Zakładu
Silników Lotniczych Politechniki Warszawskiej, jednoczesne zatrzymanie
wszystkich silników samolotu jest mało realne ...
Choć wypadki zatrzymania silników występowały, to
piloci oceniają ich prawdopodobieństwo jako bardzo niskie ...
Zdaniem dr. inż. Ryszarda Drozdowicza, zarówno awaria,
jak i zamierzone wyłączenie jednocześnie trzech silników w powietrzu są możliwe
... z samolotem zaczęło się coś dziać na
podejściu od wysokości ok. 200
metrów. Przy wypuszczonych klapach wyporowych oraz podwoziu, które
dają duży opór aerodynamiczny, i minimalnej prędkości niewiele większej od
prędkości przeciągnięcia, nagły zanik ciągu musiałby spowodować prawie
natychmiastowe gwałtowne spadanie samolotu ... Jednak, jak zauważył,
cząstkowy stenogram z rejestratora głosu takich sygnałów od pilotów nie
zarejestrował, a samolot musiał uderzyć w ziemię 'płasko'.
...
Dla pilotów
dyskusyjny pozostaje także sposób, w jaki samolot uderzył w ziemię. Jak
zauważyli, publikowane fotografie z miejsca tragedii mogą wskazywać, że maszyna była mocno przechylona i niekoniecznie lądowała
bezpośrednio na grzbiecie. Wątpliwości pozostawia też to, w jaki sposób doszło
do uszkodzenia skrzydła ... skrzydło ucierpiało raczej na
skutek kontaktu z ziemią ... Poza tym w opublikowanych stenogramach
MAK nie znajdziemy informacji o reakcji załogi, która potwierdzałaby uderzenie w
pojedyncze drzewo. Pilotów zastanawia też relacja Siergieja Amielina, który w 'Naszym Dzienniku' potwierdził, że na
działce, na której rosła feralna brzoza, pozostały ślady cieczy i nie było to
paliwo. Jeśli był to płyn z hydraulicznego układu
przeniesienia sterowania, to należałoby dokładnie ustalić, czy jego
wyciek nastąpił po kolizji z drzewem, czy też jego ślady można odnaleźć
wcześniej ...
", wedlug Marcina
Austyna.
Dzien 12 sierpnia 2010 roku, to jak poprzednia
dyskusja o silnikach, gra prawd i falszow. Zacytujmy swietne porownanie:
"... Być może pojawią się cudownie znalezione na jakimś Chińskim
serwerze zdjęcia satelitarne przedstawiające rejon
katastrofy TU-154M, tak jak to miało miejsce, gdy Polacy zaczęli
dopytywać się o ciała ofiar katastrofy, których nie widział
ani Wiśniewski, ani Bahr. W tym przypadku pojawiła
się paczka sfałszowanych zdjęć na stronie yandex.ru (użytkownik BBC-77) ...
...być może
okaże się że Cichocki miał na myśli
zdjęcia satelitarne, ale te mniej dokładne ... pogodowe ... 29 kwietnia 2010 '...
Polska otrzymała od Stanów Zjednoczonych
zdjęcia satelitarne miejsca katastrofy pod Smoleńskiem.
Poinformował o tym sekretarz Kolegium do spraw Służb Specjalnych, Jacek Cichocki. Cichocki
odpowiadał w Sejmie na pytania posłów po informacji premiera na temat działań
rządu po katastrofie. Cichocki powiedział, że strona polska zwróciła się o
udostępnienie zdjęć do jednego z państw NATO, które ma odpowiednie satelity.
Jacek Cichocki uściślił, że to Stany Zjednoczone były adresatem
prośby. Dodał, że jeśli komisja lub prokuratura, prowadzące śledztwo ws.
wypadku, zwrócą się o te zdjęcia, to zostaną im przekazane ...'
... źródło: Polskie Radio ... 12 sierpnia (06.29) ' ... Prokuratura badająca katastrofę
prezydenckiego samolotu nie ma fotografii satelitarnych zrobionych 10 kwietnia
nad Smoleńskiem ... - informuje 'Gazeta Wyborcza' -
... zaraz po tragedii, zebrało się Centrum Antyterrorystyczne ABW. Jego
analitycy zebrali informacje ... Dane przekazali prokuraturze. Mamy
fotografie satelitarne z 5 i 12 kwietnia. Z 10 - nie - mówi 'Gazecie
Wyborczej' płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Wojskowej
Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Prowadzący śledztwo mają z dnia katastrofy
tylko fotografie zrobione przez znacznie mniej dokładne satelity
meteorologiczne...'
... źródło: RMF... ".
Ale wszyscy jakby zapomnieli,
dlaczego rosyjski
minister do spraw sytuacji nadzwyczajnych podawał bardzo długo 10.56 jako godzinę
katastrofy.
Ale wszyscy
jakby zapomnieli,
dlaczego
rosyjski kontroler sprowadzał samoloty, w tym jaka-40 i Tu-154M, na
wysokość 50 metrów, co byłoby złamaniem zasad
bezpieczeństwa.
Pamietajmy jednak, ze kluczem jest informacja podana przez
Jarosława Kowalika juz dnia 03 czerwca, ze "... ślad katastrofy samolotu
jest odchylony na kilometr od pasa
o 30 stopni od jego osi. Gdyby służby
prawidłowo prowadziły tupolewa, to nawet w razie wielkiego nieszczęścia, byłby
on w osi pasa startowego...".
Konferencja
Jerzego Millera - kopia z dnia 18 stycznia 2011 roku.
Raport Zespolu Parlamentarnego Macierewicza z dnia 10
wrzesnia 2012 roku. Wnioski ze sledztwa - slady cyrkonu i wapnia na badanych
probkach. Wypadek lotniczy, jego przyczyny i przebieg - Smolensk 2010 rok. Czesc
piata.
COPYRIGHT BY BOGDAN KONSTANTYNOWICZ
June 2010 / 03rd June
2011
|
This all paper is sold
subject to the condition that it
shall
not, by way of trade or otherwise, be lent,
re-sold, any public performances, hired out, or
otherwise circulated without the publisher's prior consent in any
form of binding or cover other than that in which it is published
and without a similar condition including this condition being
imposed on the subsequent purchaser. Warning:
this paper / all website is sold for private home
use only.
|
© All rights reserved. No part of all this work
covered by copyright
hereon may be reproduced in any form or by any
means - graphic, electronic, or mechanical - including
photocopying, recording, downloading, uploading, taping,
or storage in an information retrieval system, without
the prior written permission of the copyright owner
- ©
author Bogdan Konstantynowicz.
|
The author is
greatly indebted to all those
who kindly
supplied
information. I inform
all readers about statistic of my main
website bog4konsta 18898
times on
August the 31st, 2009 and this page was made over
7
years ago on March 9th, 2003;
my
five "geocities" 42530
times
(only single openings
index.html), and were made in March 2003. My domain
"konstantynowicz.info" July 2009 to May the 05th, 2010 - 9499; my all
websites at Yahoo! host, March 2003 to 05th May 2010 - 53159. Many thanks
for your help.
Osobom
dyskutujacym w jezyku polskim - szczegolnie od 16 maja 2009
do 31 maja 2009 - w Internecie na temat moich stron, w
tym o tej stronie poswieconej sowieckiej agresji na Polske w 1939 roku,
pragne juz w kwietniu 2009 roku odpowiedziec w jezyku polskim: 1. dziekuje za obiektywizm i
podawanie dodatkowych faktow z historii w: Sowieci pod Tomaszowem Lubelskim Uwazajcie jednak na wlasne
bledy, np. "regularna armia polska" to m.in. Front Polnocny, ktory
toczyl wielodniowe boje z Armia Czerwoną; z Grupy Zieleniewskiego poszlo
do radzieckiej niewoli tylko 10 / 15 tysiecy zolnierzy z ogolnej
liczby ponad 15000 / 17000; Opoczno nie lezy nad Wisla i nie dotarli tam
nigdy sowieci - moze chodzi komus o OPOLE LUBELSKIE
blisko srodkowego odcinka Wisly w dniach 1 i 2
pazdziernika 1939 roku - ta raczej pomylkowa inf. o Opocznie
funkcjonuje od ok. 15 lat! Co do walk o stacje Mrozy na Mazowszu, to
data 25 wrzesnia moze jeszcze
dotyczyc Niemcow, ale to trzeba jeszcze sprawdzic!; 2. wyjasniam, ze wiedza
historyczna, w obszarze nie ujawnianych z powodow politycznych faktow,
rodzi sie takze z przeprowadzania krytyki zrodel, ich porownywania,
logicznego wiazania ze soba rozlicznych wydarzen oraz interpretacji zrodel
pisemnym i nawet ustnych - nazywamy to kwerenda i zazwyczaj trwa to
pokolenie; 3. aby
generalizowac opinie
o 1939 roku
trzeba
wiele lat badac tysiace pojedynczych malych faktow - te bowiem starano sie
ukrywac przez dziesiatki lat z paru powodow: A. otoz na terenie Polski toczyly
sie rownolegle i lacznie
trzy
wojny -
ta z Rzeszą Niemiecką, wlasciwie
poznana; wojna domowa rozpetana
przez grupe politykow i wyzszych dowodcow, z ktorych czesc to otoczenie
generala Sikorskiego;
oraz trzecia wojna - z Sowietami, a nie z Rosją
(prezydent Rosji Borys
Jelcyn dnia 25 sierpnia 1993 w Warszawie uzyl slowa przepraszam wobec
calej Polski).
Jednak nie nalezy tych trzech
wojen traktowac oddzielnie, jak to robią polscy historycy, np. publikując
monografie o agresji sowieckiej lub w odseparowaniu od niej - o
wojnie z Niemcami, albo rozpatrując postac Sikorskiego bez tla kampanii
wrzesniowej w 1939 roku. To uniemozliwia do dzisiaj doglebną analize
wydarzen z wrzesnia i z pazdziernika 1939 roku. Znieksztalca to
tez wytlumaczenie polskich decyzji wojskowo - politycznych i to juz
podejmowanych od nocy 09 na 10 wrzesnia 1939 roku, a potem w dniach 10
wrzesnia, 13 i 14 wrzesnia. Calosc wojny z Niemcami wygladalaby inaczej,
gdyby nie rozkazy ewakuacyjne i odwrotowe, ktorych przyczyną byly dane o
zblizajacej sie agresji sowieckiej i
to juz od wieczora
09 wrzesnia. Polskie dzialania w dniach 15 i 16
wrzesnia mialy prawie wylacznie przygotowac Kraj na inwazje Armii
Czerwonej ewentualnie 15 lub 17 - 18 wrzesnia 1939 roku. Ogromne straty w
dniach 13 - 17 wrzesnia 1939 byly spowodowane dywersją czesci wyzszych
dowodcow polskich, podporządkowanych m.in. blednym rozkazom Sosnkowskiego
- Sikorskiego i to juz od nocy 12 na 13 wrzesnia. Tak wiec w 1939 roku
mielismy do czynienia
z jedną wojną
obronną, rozgrywaną w trzech plaszczyznach:
niemieckiej, sowieckiej i domowej. Tylko wojne z Niemcami udalo nam sie
wygrywac w dniach 15 - 17 wrzesnia, a niestety przewaga Armii Czerwonej
byla zbyt wielka aby podjac z nią rownorzedną walke; wojna domowa
doprowadzila w ostatecznosci do kleski Polski i to nie tylko w 1939 roku.
Autor tej strony internetowej wyraza zadowolenie, ze po 70 latach, wlasnie
posłowie polscy mają przyjąć 23 września 2009 roku przez aklamację,
uchwale gdzie Katyń określono jako "zbrodnię wojenną", która ma "znamiona
ludobójstwa", a data 23 wrzesnia jest w tym wypadku symbolicznym
przypomnieniem generalnego szturmu Armii Czerwonej na Cukrownie Wozuczyn i
Sztab Frontu Polnocnego generala dywizji Stefana Dab
Biernackiego.
Ponadto"strategiczne i polityczne skutki
związania Wehrmachtu w Polsce zostały przekreślone przez Stalina. Sowieci
uderzyli 17 września, a chociaż prowadzili operacje nieudolnie i
ślamazarnie, skutek polityczny był natychmiastowy. Alianci
zachodni, którzy 14 września zdecydowali się
czasowo zawiesić główne działania zaczepne do momentu zakończenia
koncentracji całości sił (co miało nastąpić miedzy
22 a 29
września) oraz do wyjaśnienia, czy główna część
Wehrmachtu nie została w tym czasie przerzucona na zachód –
zatrzymali 18 września
wszystkie działania zaczepne na froncie zachodnim (jako ostatnie prowadzone na
osi Metz-Trewir), a w początkach października
ewakuowali zajęte wcześniej przedpola linii Zygfryda". B. drugi powod to spychanie na
Niemcow ciezaru dzialan wojennych w 1939 roku, co jest nieprawda bo po 17
wrzesnia, a z cala pewnoscia po 20
wrzesnia, to Armia Czerwona
prowadzila glowne
boje z Polakami; 4. obecnosc Armii Czerwonej na
przedpolu Pragi warszawskiej to opinia autora, ktora powstala na podstawie
zrodel, danych posrednich i interpretacji dostepnego materialu, jak i na
zwroceniu uwagi na to, co jest do chwili dzisiejszej nie publikowane
- np. ruchy brygad pancernych sowieckich po ok. 24 / 25 wrzesnia 1939
roku, itd.; tak wiec informacja moja w Wikipedii o obecnosci Armii
Czerwonej na przedmiesciach Pragi warszawskiej jest udokumentowana na tej
stronie internetowej - wczytajcie sie w szczegoly; 5. bitwa pod Lukowem i Kockiem
oraz Druga Bitwa pod Tomaszowem Lubelskim - obie prowadzone glownie
z Sowietami - to tematy tak oczywiste dla osob, ktore chociaz 10 lat
gromadza o nich faktografie, ze jedynie podsune tutaj wszystkim pomysl
wprowadzania do komputerowych baz danych, najdrobniejszych wydarzen, z
uwzglednieniem godzin a nie dni, ze zwroceniem uwagi np. na to, ze wsie
maja dwa krance - na jednym atakowali Sowieci, a z drugiego kranca
wycofywali sie Niemcy, a miedzy nimi byli Polacy, to tylko dla
przykladu...; 6. niestety
trzeba czytac w kilku jezykach i trzeba przeczytac wszystko co jest dla
Was dostepne wylacznie w wielkich miastach; 7. pamietajmy tez, ze niestety
historycy sa najczesciej powiazani ze swoimi dostawcami zrodel i nie zawsze moga publikowac to co
widzieli na wlasnym biurku; 8.
tak wiec za kilka lat wspolnie z moimi czytelnikami doprowadzimy do
calkowitej zmiany tresci podrecznikow szkolnych w aspekcie obrazu wojen z
wrzesnia i pazdziernika 1939 roku; autor w tym miejscu wyjasnia (20 czerwca 2009),
ze odpowiada na pytania wylącznie na lamach
tej strony internetowej lub w korespondencji z poczty bog4konsta@yahoo.com.
We
bear in mind that the website was made up in memory of my father Edward Gwidon
Konstantynowicz who died on 03rd November 1987
in very strange circumstances,
so now this is independent website thanks to Los Angeles host
Yahoo!
Prawa autorskie dla Bogdana
Konstantynowicza - wszelkie prawa zastrzeżone. Każda reprodukcja lub
adaptacja całości bądź części niniejszej publikacji niezależnie od
zastosowanej techniki (drukarskiej, fotograficznej,
komputerowej, nagrań fonograficznych itd.) wymaga pisemnej zgody
Autora.
November - December 2013 and January 2014 - new websites on the genealogy and history of the noble
Konstantynowicz family in Russia 1772 - 1918, Poland 1918 - 1939 and next at a Polish territory
1939 - 2012.
The Russian military intelligence to 1918 and radio-intelligence (Sweden, Russia, Estonia, Poland) at the beginning of the 20th century. "...August 1931 to May 1935, Artuzov was the head of OGPU foreign intelligence / INO.
May 1934 until early 1937, Artuzov was also deputy head of the IV Directorate of the Staff of the RKKA /
the Soviet military intelligence / later GRU (to the IV Directorate from May 25, 1934; his raport
to Stalin on June 23, 1934). On January 11, 1937, Artuzov was dismissed from his position
as deputy head of the Soviet military intelligence. Artuzov wrote to Stalin on January 17, 1937.
Artuzov was then sent back to the GUGB NKVD, was the head of archival department.
On May 13, 1937, he was arrested...".
All on the life of the noble Konstantinovich family in tsarist Russia 1772 to 1918. The Duflon and Konstantinovich Company 1892 - 1918 in tsarist Russia. The Breguet Company and Edward Brown of Clerkenwell in Russia.
Cryptography, ciphers, radio and telegraph in Sweden, Switzerland, Russia (Nobel, Damm, Hagelin and Schilling)
in 19th century and at the beginning of the 20th century. The Breguet Company and Edward Brown of Clerkenwell.
Cryptography, ciphers, radio and telegraph. History on the noble Constantinovich family in Russia in 19th century and at the beginning of the 20th century. The Breguet Company and Duflon & Constantinovich Company 1892 - 1918.
The noble Konstantynowicz family in new Poland 1945 - 2013.
Breguet, Brown, Masson, Rey, Armand, Constantinowitz / Konstantynowicz, Duflon and history of research on telegraph, radio and electricity. Deka Company
in Petersburg, Moscow and Zaporoze - Russian engines and airplanes.
|
|