Katastrofa

samolotu w Smolensku 

10 kwietnia 2010 roku 


German, Russian and British Intelligence and the greatest conspiracy theories in history of Scotland, Ireland, Estonia, Switzerland, Russia and Poland.

Part 1 - Intelligence. Scotland, Ireland, Estonia, Switzerland, Russia. Bolshevik Revolution 1917. Key note.


Part 2 - Intelligence. Scotland, Ireland, Estonia, Switzerland, Russia. Bolshevik Revolution 1917. Key note.


Espionage and intelligence in Russia 1772, 1914, 1917, 1937, 1989.



November 2013 - new websites on the genealogy and history of the noble Konstantynowicz family in Russia 1772 - 1918, Poland 1918 - 1939 and next at a Polish territory 1939 - 2012.

Cryptography, ciphers, radio and telegraph in Sweden, Switzerland, Russia (Nobel, Damm, Hagelin and Schilling) in 19th century and at the beginning of the 20th century. The Breguet Company and Edward Brown of Clerkenwell.

The noble Konstantynowicz family in new Poland 1945 - 2013.

Breguet, Brown, Masson, Rey, Armand, Constantinowitz / Konstantynowicz, Duflon and history of research on telegraph, radio and electricity. Deka Company in Petersburg, Moscow and Zaporoze - Russian engines and airplanes.



Table of contents for pages of the plane crash in Smolensk on 10 April 2010:
 First page to 12 August 2010
Second page
Third page
Fourth page
Fifth page
Sixth page
Seventh page
 
PART EIGHT
Page No 9 - April 2013 until today

Druga Konferencja Smolenska 21 i 22 pazdziernika 2013 roku w Warszawie



Konferencja naukowa 22 pazdziernika 2012 - Katastrofa Smolenska 2010. Wnioski ze sledztwa. Wypadek lotniczy, jego przyczyny i przebieg - Smolensk 2010 rok. Czesc szosta.

Raport Zespolu Parlamentarnego Macierewicza z dnia 10 wrzesnia 2012 roku. Wnioski ze sledztwa - slady cyrkonu i wapnia na badanych probkach. Wypadek lotniczy, jego przyczyny i przebieg - Smolensk 2010 rok. Czesc piata.

Teza o dwoch wstrzasach lub wybuchach na pokladzie samolotu rzadowego z Prezydentem RP na pokladzie, Lechem Kaczynskim w dniu 10 kwietnia 2010 roku pod Smolenskiem w Rosji. Czesc czwarta dot. katastrofy lotniczej w 2010 roku - materialy z 2012 roku.

  © Kampania wrzesniowa 1939 przeciwko sowietom - author Bogdan Konstantynowicz

  Deka Company 1904 - 1918 in St. Petersburg. New website! © author Bogdan Konstantynowicz

  Druga bitwa pod Tomaszowem Lubelskim wrzesien 1939. New website! © author Bogdan Konstantynowicz

Katastrofa samolotu w Smolensku dnia 10 kwietnia 2010

Wypadek lotniczy, jego przyczyny i przebieg - Smolensk 2010 rok

and 

Smolensk 10 kwietnia 2010 roku

Katastrofa samolotu w Smolensku 2010 - czesc druga

Katyn 1940 - 1943 Smolensk 2010

Rosyjskie i polskie stanowisko w sprawie katastrofy lotniczej - Smolensk 10 kwietnia 2010 rok

General Władysław Eugeniusz Sikorski

Zamach stanu generala Wladyslawa Sikorskiego we wrzesniu 1939 roku

  17 wrzesnia 1939 agresja sowiecka. New website! © author Bogdan Konstantynowicz

New website! © author Bogdan Konstantynowicz

  © Kampania wrzesniowa 1939 roku


Lącznie w Polsce sowieci wzięli do niewoli 466 tysiecy obywateli  polskich, sami tracąc do 10.000 zabitych i rannych. Wg innego zrodla, Armia Czerwona zarejestrowala jako jencow 453 tysiace zolnierzy, w tym Front Bialoruski 60 tys., a Front Ukrainski az od 388 do 394 tysiecy jencow; kolejne zrodlo o sowietach: "bezpośrednio wziętych podczas działań" zbrojnych bylo okolo 181.000 Polakow. Niemcy do wieczora 16 wrzesnia wzieli do niewoli tylko 124 do 150 tysiecy, a lacznie podczas tej kampanii 587 tysiecy Polakow (+ ponad 1 tys. do niewoli slowackiej); tak wiec od 17 wrzesnia to Rosjanie wzieli wiecej zolnierzy do niewoli, niz Niemcy.  Armia Czerwona 28 - 30 wrzesnia 1939 roku


Ogólnie zarejestrowano 453 / 466 + 587 / 588 = 1 milion 154 tysiace jencow, 

z tego od switu 17 wrzesnia: okolo 1 milion 020 tys. zoln. Wojska Polskiego. 

Najwięcej oficerów i zolnierzy poszlo do sowieckiej niewoli w dniach od 25 września do 7 października 1939 roku.  

Przykladowo Front Białoruski odnotowal 27 września 19.909 jeńców polskich, a tego samego dnia 27 wrzesnia w pasie dzialan Frontu Ukraińskiego az 44.216 jeńców: na polnoc, wsch. i pld. - wsch. od Wlodawy walczyly z sowieckimi oboma Frontami w dniu 27 wrzesnia jednostki Floty Pinskiej, KOP generala Ruckemana - Orlika, pozostalosci GO "Grodno", oddzialy podporzadkowane - okolo 30.000 ludzi - generalowi F. Kleebergowi, daleko na poludniu pod Krukiennicami GO Andersa, bronią sie przed Niemcami Hel, Warszawa i Modlin, a dnia 27 wrzesnia konczy sie koncentracja Grupy plka Zieleniewskiego, walczą jeszcze polskie oddzialy w lasach pod Rawą Ruską, ale przede wszystkim na wschod od Bilgoraju w lasach walczą z Armią Czerwoną okrązone dywizje rozwiązanego Frontu Polnocnego i wg mnie okolo 35.000 zolnierzy polskich poddaje sie sowieckiemu Frontowi Ukrainskiemu nocą 26 na 27 wrzesnia i 27 wrzesnia, co wiemy dzieki uprzejmosci sluzb archiwalnych Federacji Rosyjskiej - Zwierzyniec i Jozefow Armia Czerwona zajela 27 wrzesnia, a Bilgoraj sowieci przejeli dnia 28 wrzesnia. 

roznych zakątkach kraju, Niemcy i sowieci wzieli do niewoli po 06 pazdziernika 1939 roku od 30 do 50 tysiecy zolnierzy polskich, licząc do 14 pazdziernika lub pozniej. Tak wiec podsumujmy: dnia 20 września 1939 r. komunikat sowieckiego Sztabu Generalnego podawal, że od 17 do 20 września 1939 roku Armia Czerwona rozbroiła trzy polskie dywizje piechoty, dwie brygady kawalerii i inne grupy Wojska Polskiego, a wzięto do niewoli ponad 60.000 żołnierzy i oficerów polskich. Lacznie w Polsce sowieci wzięli do niewoli 466 tysiecy Polakow, sami tracac do 10.000 zabitych i rannych. Wg innego zrodla, Armia Czerwona zarejestrowala jako jencow 453 tysiace zolnierzy, w tym Front Bialoruski 60 tys., a Front Ukrainski az 388 / 392 / 394 tysiace jencow, w tym lącznie oba fronty - 18.789 oficerow polskich; kolejne zrodlo o sowietach: (przykladowo) zagarneli 3 pociagi pancerne, a "bezpośrednio wziętych podczas działań" zbrojnych bylo okolo 181.000 Polakow lub 240 do 250 tysiecy polskich zolnierzy nie liczac innych jencow mundurowych. Niemcy do wieczora 16 wrzesnia wzieli do niewoli tylko 124 do 150 tysiecy, a lacznie podczas tej kampanii 587 / 588 tysiecy zgodnie z danymi OKH z 05 pazdziernika 1939 roku, ale wg Manstein'a tylko niemiecka Grupa Armii "Poludnie" wziela 523 tysiace polskich jencow; zrodlo hitlerowskie z 1941 roku wydane w Gotha podaje 694 tysiace jencow, wliczajac roznice powstala podczas wymiany jencow z sowietami, a nawet internowanych w krajach nadbaltyckich, ktorych repatriowano pod okupacje niemiecka. Dodac trzeba Polakow - ponad 1 tys. - idacych do niewoli slowackiej. Armia Czerwona wziela do niewoli 18.789 oficerow. Sposrod nich wieziono w Sowietach: Kozielsk - 4594, Starobielsk - 3894, Ostaszkow - 6364 polskich oficerow i innych jencow wojennych. Razem: 14.852 oficerow i innych jencow. Z nich wymordowano zapewne 200 kaplanow w dniu 24 grudnia 1939 roku. Stan obozow specjalnych z dnia 05 marca 1940 roku: 14.736 polskich jencow. Wg danych z 05 marca 1940 lacznie Sowieci przeznaczyli do wymordowania: 14736 jencow, w tym oficerowie i inni, a takze 18632 wiezniow w tym 1207 oficerow, ktorym nie przyznano statusu jenca. Razem: 33.368 do rozstrzelania. Z tej liczby Beria zalecil rozstrzelac pilnie: okolo 25700 polskich wiezniow i jencow wojennych. Z tego zabito: 4410 - Katyn, 3739 - Charkow, 6314 - Twer / Kalinin, 3435 - Kijow, 3870 - Minsk, ? - Tawda na Uralu, Cherson. Mordu uniknelo 395 jencow. Rozstrzelano wiec lacznie 21.768 obywateli polskich w znanych obecnie miejscach kazni. "Zbrodnia Katynska" zostala zakwalifikowana jako zbrodnia ludobojstwa przez polski IPN, na czele z prezesem Januszem Kurtyką (zginal na Smolenszczyznie dnia 10 kwietnia 2010 roku). Pierwszymi, ktorzy otrzymali informacje o grobach polskich oficerow w Katyniu, byli przedstawiciele warszawskiego podziemia w czerwcu 1940 roku; publicznie podali informacje o "Zbrodni Katynskiej" Niemcy, w dniu 13 kwietnia 1943 roku, przez radio berlinskie; nastepnie poinformowano o tym w trakcie Procesu Norymberskiego i dane te powielono w londynskiej gazecie emigracyjnej; w 1948 roku wydano o tej zbrodni dokument w USA. Dodatkowo wywieziono do Sowietow z Litwy i Lotwy w 1940 roku: 4380 polskich jencow, z zaplanowanych pierwotnie do transportu 4767 z krajow nadbaltyckich.

Dodac do powyzszych liczb nalezy zabitych w walce na obu frontach (66 tys. + ok.do 15 tys.) i zamordowanych polskich zolnierzy (szczegolnie na Lubelszczyznie po 20 wrzesnia, Mazowszu, Polesiu i Wolyniu - takze z rąk dywersantow nacjonalisttttycznych i komunistycznych; na Wolyniu we wrzesniu 1939 roku zamordowano 4.500 Polakow z rąk nacjonalistow, wg p. Szawlowskiego; Armia Czerwona zamordowala 2.500 zoln. i policjantow w trakcie agresji oraz wielokrotnie wiecej w 1940 sposrod jencow wojennych, m.in. spod Lublina, Chelma Lubelskiego i z rejonu Tomaszowa Lubelskiego - np. z 31 pulku Strzelcow Kaniowskich) przed ich zarejestrowaniem oraz oczywiscie doliczyc internowanych na Wegrzech (wg profesora Madajczyka "na Węgrzech znalazło się 5.400 polskich oficerów, w tym 12 generałów i 762 oficerów sztabowych ..., w Rumunii znajdowało się w tym czasie 5.000 oficerów, z których 2.186 wyjechało na zachód ..."; lacznie na Wegrzech nieco ponad 45.000 zolnierzy polskich wraz z innymi formacjami mundurowymi; w tym Brygada Maczka rozbrojona przez Wegrow dopiero w dniach 21 i 22 wrzesnia 1939 roku, z obawy sowieckiego przedarcia sie przez granice wegierska w poscigu za Polakami; caloscia obrony na Przeleczy Tatarskiej w dniu 19 wrzesnia dowodzil general Juliusz Kleeberg, w porozumieniu z przyjaznie nastawionymi do nas Wegrami, ktorzy naszych zolnierzy witali polskimi flagami, bowiem dla rzadu wegierskiego bylismy "przedstawicielami narodu zaprzyjaznionego" - panowala plotka, ze Wegrzy z naszymi wojskami zaatakuja Armie Czerwona, a na Przeleczy Beskid wojska wegierskie i polskie w dniu 28 wrzesnia 1939 roku wspolnie odparly atak Armii Czerwonej na nasze ariergardy; w dniach 15 i 16 wrzesnia polskie Naczelne Wladze braly pod uwage internowanie sie na Wegrzech, w razie odciecia drog na Rumunie przez Armie Czerwona; jencow niemieckich odsylalismy z granicy wegierskiej do najblizszych ich jednostek), w Rumunii (20 / 22 lub nawet 30 tys. zoln. i policjantow - lącznie do Rumunii i na Wegry przeszlo ok. 120 - 140 tys. zoln., policjantow i cywilow; wojskowe wladze rumunskie pozwalaly, aby polskie czolgi i samoloty robily wypady z ich terytorium na Przedmoscie Czeremosz), na Litwie (14 lub 15 tys. zolnierzy i policjantow - wladze litewskie praktycznie pozwalaly, aby polscy zolnierze mogli z obozow internowania swobodnie przedostawac sie na Zachod - oraz niewielkie grupy przechodzące aż do 20 pazdziernika), na Lotwie (do maksymalnie 4 tys.) i nawet w Szwecji (do maksymalnie 1 tys.); byla tez znikoma grupa, ktora uniknela wszelkiej rejestracji: niewoli lub internowania; i lącznie to ok. 1 milion 330 tysiecy do 1 miliona 350 tysiecy zmobilizowanych w Polsce obywateli, co odpowiada zalozeniom polskiego planu mobilizacyjnego "Zachod".  Porownaj

   © Instytut Pamieci Narodowej o Zbrodni Katynskiej w jej 70 rocznice

 Władze bolszewickie i sowieckie uznały Polske za sztandarowego wroga w 1920 roku i juz w trakcie Wielkiego Terroru w Sowietach w latach 1937 - 1938, tępily z "
wyjątkową zaciekłością polskie środowiska na swym terenie. Zabito wówczas strzałem w tył głowy ponad 70 tysięcy Polaków, obywateli sowieckich. Co dziesiąta ofiara Wielkiego Terroru związana była z Polską". Inne zrodlo podaje: "Szczątkowe dane z początku lat 20-ych pochodzące od sowieckich wojsk pogranicznych ... mówią o kilkunastu tysiącach Polaków ... i ich poplecznikach rozstrzelanych bez sądu. W latach 1937 - 1938 miała miejsce tzw. polska operacja NKWD. W jej wyniku rozstrzelano 111 tys. osób".
Table of contents for pages of the plane crash in Smolensk on 10 April 2010:
 First page to 12 August 2010
Second page
Third page
Fourth page
Fifth page
Sixth page
Seventh page
 
PART EIGHT until today

W
70 rocznice "Zbrodni Katynskiej", dnia 10 kwietnia 2010 roku o godz. 08.25 / 08.56 rano, kolo Smolenska, ulegl katastrofie polski samolot z Prezydentem RP na pokladzie, calym najwyzszym dowodztwem Wojska Polskiego oraz ponad 90 innymi osobami, ktore udawaly sie na uroczystosci związane z tą rocznicą. P
ierwszy zapis, wedlug rosyjskiego portalu internetowego www.smolensk-auto.ru/, to godz. 08.25 czasu polskiego, co sugerowalo pierwotnie godzine 08.24 dla upadku samolotu. Godz. 08.22 "Tu 154 opuszcza terytorium Białorusi", a wg agencji Interfax: "Tu-154 opuścił obszar odpowiedzialności białoruskiej o 09.22 czasu lokalnego, tj. 10.22 czasu moskiewskiego". Wg mnie od granicy bialoruskiej do lotniska wojskowego pod Smolenskiem jest okolo 60 km, a wiec nad lotniskiem samolot z Prezydentem RP powinien byc po okolo 4 / 5 minutach, tj. o godz. 08.26 (a o tej godzinie mgla - widocznosc 8 km - dopiero sie pojawiala, osiagajac kulminacje po 30 minutach, jakoby okolo 09 rano, z widocznoscia do 800 / 400 metrow). Godz. 08.50 - są poinformowane zagraniczne stacje telewizyjne. O godz. 08.40 - + 11 minut - czasu polskiego kanal Россия 24 podal juz o 87 zabitych, o godz. - + 11 minut z powodu bledu taktowania serwera w Smolensku - 08.47 podano, ze samolot upadl kolo czolgu; o godz. 08.47 - + 11 minut - naszego czasu jeszcze w Smolensku nie wiedziano czy Lech Kaczynski zginal, jednoczesnie potwierdzano liczbe zabitych!; o godz. 08.49 - + 11 minut - w sieci telewizyjnej канал Вести - Россия 24 potwierdzono liczbe 87 zabitych w katastrofie; o godz. 08.59 - tj. faktycznie 09.10 po uwzglednieniu zlego taktowania serwera - MARIKA napisala, ze jej znajomi widzieli wypadek, a Szpital nr 1 Miejski w Smolensku postawiono w stan gotowosci; o godz. 09.03 Wiesti podaja, o 132 osobach na pokladzie; o godz. 09.08 potwierdzono 130 osob na pokladzie! wg www.rian.ru wypadek to godz. 08.37 lub o godzinie 08.36 tj. przed 08.40, wedlug polskich dziennikarzy, ktorzy 10 kwietnia byli w Moskwie (pan Bater otrzymal telefon o 08.40 o czym poinformowal cala Polske w TV wieczorem dnia 10 kwietnia 2010, a pokazano rowniez widzom 'billing' z rozmow). O godzinie 08.47 informację otrzymuje Antoni Macierewicz w Katyniu. Wedlug oficjalnej wersji rządu Rosji (wersja ta mogla powstac okolo godziny 09 rano dnia 10 kwietnia 2010) samolot spadl o godzinie 08.56. Godz. 08.55 Agencja Reuters "otrzymuje od strony rosyjskiej potwierdzenie, że samolot spadł". Dnia 10 kwietnia o godz. 09.26 polskie MSZ podaje inf. o katastrofie, z bledna godzina, mimo danych jakie powyzej przedstawiono. "Gazeta Wspolczesna" tego dnia o 09.49 podaje o katastrofie, a o godz. 13.12 dodaje, ze 3 osoby moze sie uratowaly. Godz. 08.56 podaje TVP24, twierdzi tez, ze samolot wystartowal z Warszawy o godz. 06.50; godz. 08.56 katastrofy podaje "pl.Wikipedia.org", z czego sie wycofala po 24 kwietnia sugerując 08.40. Jednak 23 kwietnia firma FDS OPS opublikowala obliczenie, ze "Tu-154M powinien lecieć z Warszawy do Smoleńska 62 minuty, a zatem wylądować około 8.25 polskiego czasu". Tak wiec co sie dzieje z polskim samolotem, ktory o godzinie 08.25 lub 08.26 jest nad lotniskiem wojskowym pod Smolenskiem, a ulega katastrofie dopiero o godzinie 08.36 / 08.39 / 08.41, chociaz wykonuje tylko jedno podejscie do ladowania. Co dzieje sie z samolotem, zaloga i pasazerami od 08.36 / 08.41 do 08.56, kiedy na lotnisku wojskowym ogloszono alarm? "Gazeta Prawna" wlasnie rano 23 kwietnia zasugerowala godzine 08.41 polskiego czasu. Tak wiec po 24 kwietnia zaczeto tworzyc "legende", ze o godz. 10.56 czasu lokalnego zawyly na lotnisku syreny i dlatego dwa rządy, Polski i Rosji, podaly bledny czas katastrofy! Ostatecznie zweryfikowano bląd zegara smolenskiego serwera i dnia 25 kwietnia 2010 wieczorem po 21.00 podano godzine katastrofy - 08.36 czasu polskiego, tj. 07.36 czasu letniego londynskiego! Dnia 26 kwietnia okolo 22.00 wieczorem smolenski portal zasugerowal godzine 10 minut 36 sekund 32 czasu rosyjskiego dla upadku samolotu rzadowego, wiec polska prokuratura wojskowa dnia 27 kwietnia wydala komunikat, w ktorym m.in. stwierdza, ze nie moze jeszcze dokladnie podac czasu katastrofy; dnia 29 kwietnia powtorzono to samo przed Komisja Obrony! Dnia 29 kwietnia 2010 centrum dyspozycyjne sieci energetycznej podalo 10.39.35 czasu rosyjskiego dla momentu odebrania sygnalu o zerwaniu polaczen, co ostatecznie zaprzecza informacjom rzadow Rosji i Polski, ktore dnia 10 kwietnia 2010 roku po godz. 09 rano podaly, ze godzina katastrofy to 08.56 czasu polskiego, mimo ze o godzinie 08.51 - uwzgledniajac blad zegara smolenskiego serwera - rosyjska telewizja informowala juz o 87 zabitych! Tydzien po katastrofie w calej Polsce o godz. 08.56 rano dnia 17 kwietnia zabrzmialy dzwieki dzwonow koscielnych dla uczczenia pamieci ofiar katastrofy, o ktorej Radoslaw Sikorski powiedzial w USA dnia 02 maja 2010 rano naszego czasu, w sieci CNN, ze: "Moim zdaniem była to kombinacja nadzwyczaj złej pogody, dość prymitywnego lotniska oraz błędu pilota", zgodnie z oficjalna wersja wladz rosyjskich z przedpoludnia 10 kwietnia 2010 roku. Ta wersja tez ulega zmianie i dnia 04 maja 2010 roku wieczorem "Gazeta Wspolczesna" podala: "Jak powiedzial Polskiemu Radiu gubernator obwodu smolenskiego Siergiej Antufiew, samolot spadl na ziemie o godzinie 08.38 czasu obowiazujacego w Polsce". Powstaje wiec celowy chaos dotyczacy czasu upadku samolotu:  08.25 / 08.36 / 08.37 / 08.38 / 08.39 / 08.40 / 08.41 / 08.56 / 08.58 - ostatnia godzina z tu wymienionych pojawila sie w rosyjskich mediach tylko jeden raz.  

Zas Bronislaw Komorowski zauwazyl dnia 05 maja 2010 po poludniu: "Sugerowałbym zachowanie umiaru w tworzeniu atmosfery, że oto gdzieś znaleziono kawałek ubrania. To nie jest wielki problem, trzeba z szacunkiem sprawę zakończyć...", bowiem wlasnie uczestnicy polskiej wycieczki - wg TVN24 - do Smoleńska alarmowali, że "na miejscu katastrofy wciąż można znaleźć rzeczy osobiste ofiar...". Odpowiedz padla dnia 06 maja 2010 w polskim parlamencie: "... choć katastrofa miała miejsce 10 kwietnia, ... nadal nie mamy pewności nawet co do dokładnej godziny, o której spadł polski samolot ... teren katastrofy pozostał niezabezpieczony i ciągle jeszcze można znaleźć tam leżące fragmenty rzeczy osobistych ofiar. Problemy są także z właściwym zabezpieczeniem części z rozbitego samolotu. Nadal istnieje w związku z tym ryzyko utraty dowodów". Dnia 10 maja 2010 roku po miesiacu od katastrofy, wciąż tajemnica pozostaje film trwający 1 minutę i 24 sekundy, a nagrany w 3 minuty po katastrofie, tj. o godz. 08.44, bowiem dnia 07 maja polskie wladze podaly nowy czas upadku samolotu - 08.41 dnia 10 kwietnia 2010 roku.  

Antoni Maciarewicz dnia 10 maja 2010 napisal: "Była to w istocie gigantyczna pułapka, która zatrzasnęła się wraz ze startem Tu-154 10 kwietnia". Tak jak zamach stanu generala Wladyslawa  Sikorskiego we wrzesniu 1939 roku, mozna bylo skomentowac slowami pana Baliszewskiego z 2006 roku, tak i cytat ten pasuje do wydarzen zwiazanych z katastrofa polskiego samolotu rzadowego pod Smolenskiem w dniu 10 kwietnia 2010 roku: "... Polska historia rożni się od polskiej  rzeczywistości zapamiętanej przez Polaka, tak jak noc różni się od dnia. ... Tym samym jednak polska historia  niczego nie tłumaczy, niczego nie uczy, nie wyjaśnia i niczego nie pomaga zrozumieć. ... Zadaniem głównym naszej historii jest, jak się zdaje, budzenie narodowej dumy z tego powodu, że mamy właśnie wspaniałą historię...". A calkiem podobna opinia na temat najnowszej historii Polski zawarta jest w rewelacyjnym wywiadzie Piotra Zychowicza ze Śp. (zm. 23 marca 2009) prof. Pawłem Wieczorkiewiczem, z 2007 roku, z ktorego publikacja "Rzeczpospolita" czekała 2 lata, do 27 marca 2009 roku: "Najnowsza historia Polski przyzwoicie nie została opisana w ogóle... Wiele poglądów i teorii, w które wszyscy głęboko wierzymy, nie ma nic wspólnego z prawdą. W dużej mierze to wina polskich historyków, o których... mam bardzo złe zdanie... To grupa osób o bardzo zachowawczym sposobie myślenia. Nie są w stanie wyobrazić sobie, że w rzeczywistości mogło być inaczej, niż im się wydaje. ... Polscy historycy to grupa skostniała intelektualnie. Oskarżam polskich historyków o brak wyobraźni i elastyczności, o niemożność oderwania się od schematów. Sikorski. Rzeczywiscie nie był to mąż stanu. Sytuacja, w której się znalazł, znacznie go przerosła. Abstrahując od tego, kto i dlaczego go zabił, jako premier i naczelny wódz nie zdał egzaminu. Ale i wcześniej miał poważne grzechy na sumieniu. Mam o nim bardzo negatywne zdanie. Myślę, że w okresie międzywojennym był agentem francuskim... Działał na szkodę państwa polskiego i jako taki powinien zostać prawomocnie skazany. ... Historyk, który mówi krytycznie o tak zwanej spiskowej teorii dziejów, jest historykiem niepoważnym, hołdującym historii dla idiotów lub prostaczków, którzy wierzą w to, co widzą w telewizji i czytają w gazetach. Jest bowiem historia prawdziwa i historia medialna, fasadowa. Ta prawdziwa w dużej mierze toczy się za kulisami...". Polska historia bedzie miala jeszcze jedna zagadke, bowiem dnia 10 maja 2010 stwierdzono, ze: "Konwencja chicagowska nie pozwala na ujawnianie opinii publicznej dokumentacji z wypadku lotniczego...".  

Chaos informacyjny wokol katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku wzmaga sie wraz z uplywem czasu od tego wydarzenia: dnia 11 maja 2010 roku Jerzy Miller, szef MSWiA, stwierdzil, ze "Szczegółowa analiza ostatnich minut lotu, ma dać odpowiedź na pytanie, co było przyczyną katastrofy... zapisy rozmów nie dają wyraźnie do zrozumienia, jakie były przyczyny tragedii... Nie zostałem zapoznany z żadnym materiałem, który by mi przybliżył odpowiedź na to jedno z podstawowych pytań"; w tym samym dniu internetowy "dziennik.pl" twierdzi: "Każda część kokpitu rozbitego TU-154M jest bardzo ważna przy ustalaniu przyczyn katastrofy... Reporterzy ... znaleźli radiokompas z kokpitu, dzięki któremu nawigator określał  położenie samolotu względem radiolatarni umieszczonej przy lotnisku. To może być kluczowym znaleziskiem... To skandal, że rosyjscy śledczy tego wcześniej nie znaleźli - nie krył oburzenia jeden z polskich prokuratorów... śledczy (rosyjscy) zabrali znalezisko. ... To niezbędne urządzenie, zwłaszcza przy kiepskiej widoczności". Tak wiec coraz  bardziej aktualny jest list prof. dr hab. Jacka Trznadla: "...zwracam się do Pana, Panie Premierze, o powołanie niezależnej, Międzynarodowej Komisji Technicznej dla zbadania przyczyn katastrofy. Wnioski takiej Komisji, z udziałem najlepszych światowych ekspertów, miałyby podstawowe znaczenie dla opinii publicznej i dla historii". Zwlaszcza, ze niezalezne sledztwa tygodnika "Gazeta Polska" doprowadzily dnia 11 maja 2010 do rewelacyjnych wnioskow: "Według ekspertów od budowy płatowców, z którymi rozmawialiśmy, kadłub prezydenckiego Tu-154 rozerwała potężna eksplozja. Wiele wskazuje, że mogła to być bomba paliwowo-powietrzna. Na tym pułapie, przy  ziemi, takie rozczłonkowanie kadłuba mogła spowodować tylko świadoma ingerencja człowieka...".  

Odpowiedz padla nastepnego dnia, 12 maja 2010 roku, z ust prokuratora generalnego RP Andrzeja Seremeta, ktory poinformował, ze przyczyną katastrofy mogly byc wlączone na pokladzie telefony komorkowe! Seremet w środę, 12 maja 2010 roku,  poinformował, że "otrzymanie przez polską prokuraturę zapisu czarnych skrzynek jako dowodu rzeczowego to kwestia kilku miesięcy". Jednak polskiemu sledztwu zarzucono tego dnia w artykule prasowym 12 maja, ze: "Nikt z nas po dzień dzisiejszy nie ma wątpliwości, że mimo zapewnień i zaklinania się przedstawicieli rządu RP w smoleńskiej glinie pozostały szczątki ofiar... (
bowiem dnia 03 maja) Zobaczyłam kilka żółtych pokręconych kabli. ... wydobyłam z ziemi duży fragment
urządzenia odpowiedzialnego za sterowanie wypuszczaniem podwozia, wraz z kontrolkami i tabliczką informacyjną z napisem w języku polskim... Wśród nas był ksiądz- sanitariusz. Również on nie miał wątpliwości, że odnaleźliśmy fragment zwłok. Rozkopaliśmy ziemię nieopodal rowu, z boku miejsca katastrofy. Pogrzebaliśmy szczątek..." - tak wspominali uczestnicy polskiej wycieczki bedacej na miejscu katastrofy w Smolensku. Prokurator wojskowy wciąż powtarza, że "nie znamy godziny wypadku i tu być może leży klucz do rozwikłania tajemnicy tej tragedii...", wg wypowiedzi prof. Jadwigi Staniszkis w dniu 12 maja.  

Dnia 13 maja sledztwo nie posunelo sie do przodu, bowiem na podstawie zarejestrowanej rozmowy w kabinie wiadomo tylko, ze piloci:
"... prawie do końca nie wiedzieli, że podeszli do lądowania po złym kursie, zbyt nisko i zbyt wcześnie.  Prawie do końca nie zdawali sobie sprawy, co im grozi... Z rozmowy w kabinie wynika, że załoga prezydenckiego tupolewa nie miała żadnych kłopotów technicznych... w czasie uderzenia o ziemię nie doszło do wybuchu, paliwo miało temperaturę poniżej zera...".
Jak powiedział w TVN24 szef szkoleń w lotnictwie wojskowym gen. Anatol Czaban:
"... wyglądało to - wg przeprowadzonej symulacji - nie jak lądowanie, ale jak nagłe tracenie wysokości - spadanie..."!
W dniu 13 maja 2010 roku  "The Washington Times" zamieścił artykuł:
"Katastrofa polskiego samolotu ... pozwoliła Moskwie wejść w posiadanie wielu nieoczekiwanych tajemnic... Na pokładzie  samolotu znajdowały się najprawdopodobniej ściśle tajne dane, które jeśli dostały się w ręce Moskwy, mogą okazać się wyjątkowo niebezpieczne dla członków Paktu Północnoatlantyckiego... istnieje uzasadnione podejrzenie, że po katastrofie w ręce Rosjan mogły dostać się m.in. ultratajne kody wykorzystywane przez NATO do zabezpieczania komunikacji satelitarnej."  
Zachodni eksperci, ktorzy obserwują polskie i rosyjskie sledztwa wyrazili calkowitą dezaprobate w dniu 13 maja 2010 roku:
"Warunki, w jakich prowadzone jest śledztwo po katastrofie 10 kwietnia, nie odpowiadają zachodnim standardom - sugeruje znany francuski ekspert ds. katastrof samolotowych Gerard Feldzer ... szef Muzeum Lotnictwa w Le Bourget koło Paryża ... fakt, iż
miejsce katastrofy nie zostało odpowiednio zabezpieczone, może przekreślić szanse na odkrycie przyczyn tragedii. Według niego najbardziej zaskakujące jest to, że na teren, na którym doszło do katastrofy, mogli wchodzić przypadkowi ludzie...".  

Natychmiastowa odpowiedz padla z Rosji w dniu kolejnym 14 maja 2010 roku:
"Sądzę, że jeśli załodze wystarczyłoby cierpliwości, to katastrofa w Smoleńsku nie miałaby miejsca - twierdzi Wasilij Jerszow, rosyjski instruktor i autor książek o pilotażu Tu-154... Jak twierdzi parametry zniżania lotu przed lądowaniem były niewłaściwe. Zawiniła  też pogoda. Lotnisko w Smoleńsku ma przestarzały system naprowadzania".

 Sekunduje mu były szef szkolenia dowództwa sił powietrznych, pulkownik Piotr Łukaszewicz:
"Piloci TU-154 nie zdawali sobie sprawy, że wykonują manewr na dnie niecki... To był błąd pilotażu...", wg "dziennikwschodni.pl", z dnia 14 maja 2010 rano, cyt.: pismo "Polska".  
Dnia 14 maja zaczeto wyjasniac film nakrecony zaraz po katastrofie i okazuje sie, ze:  
"Funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu, którzy czekali 10 kwietnia na płycie lotniska Siewiernyj w Smoleńsku na przylot prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i delegacji udającej się do Katynia, byli jednymi z pierwszych na miejscu katastrofy Tu-154M. Oficerowie nie chcieli wydać ciała prezydenta Rosjanom...".  
Tego dnia minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller "zbagatelizował to, że do naszego  kraju nie powróciły trzy telefony satelitarne, które znajdowały się na pokładzie Tu-154M... Do dzisiaj nie została też wyjaśniona sprawa laptopa Aleksandra Szczygły...".
Według "Washington Times", z dnia 14 maja 2010 roku, Rosjanie przejeli "... nie tylko ...twarde dyski komputerów czy karty pamięci, ale także ... tajne kody, których NATO używa do szyfrowania komunikacji satelitarnej".
Ponadto w piątek, 14 maja 2010 z generalem dyw. Anatolem Czabanem, szefem Szkolenia Sił Powietrznych rozmawiala Anna Ambroziak i m.in. stwierdzono:  
"Każdy samolot posiada nie jeden, a kilka systemów sterowania. Tupolew posiada dwa niezależne systemy. To znaczy, że kiedy jeden się uszkodzi, drugi, sprawny, pozwala w pełni na sterowanie samolotem".  

Brak oficjalnego raportu powoduje utrzymywanie sie 16 maja dyskusji "celem uściślenia / obalenia hipotezy o fałszywej radiolatarni/ach na podejściu do lądowania prezydenckiego tu154 w Smoleńsku tragicznego 10 kwietnia...".  
Dnia 16 maja ponadto napisano o lacznosci rzadowej z samolotow:
"W 2008 roku ...Rosja, jako konstruktor tupolewów takie systemy zainstalowała. Gdy Tu-154M, z nowymi urządzeniami wrócił do Polski, okazało się, że rosyjscy specjaliści źle podłączyli końcówki modułu łączności i cała operacja zakłóciła nawigację tupolewa. W związku z tym moduł został odłączony...".
Tak wiec dnia 16 maja "... prawdopodobny wydaje się wpływ źle zamontowanego systemu łączności satelitarnej, który mógł zakłócić nawigację tupolewa. Potwierdza to, prócz wcześniejszego błędu w montażu modułu łączności, także przebieg i przerwanie rozmowy telefonicznej Izabeli Tomaszewskiej ... o 8.19 (
dnia 10 kwietnia)...".  


Dnia 17 maja 2010, kontratakuje "Gazeta Wyborcza":  
"... lądując w Briańsku, samolot prezydencki byłby tam bezpieczny. Rosjanie nie chcieli pozwolić na lądowanie w Smoleńsku."  
Cios odparowal tego samego dnia 17 maja zastępca dowódcy 36 pułku specjalnego podpułkownik Grzegorz Kułakowski:
"... załoga była w pełni przygotowana do wykonywania ról na pokładzie. Jak podkreślił proces szkolenia załogi był zgodny z obowiązującym prawem".
Dodatkowo Edmund Klich dnia 17 maja rano powiedzial:
"Polska może nie przyjąć od Rosji raportu ws. katastrofy 10 kwietnia..., jeśli uwagi polskich ekspertów nie zostaną uwzględnione. W tej sytuacji Polacy zostaną zwolnieni z tajemnicy i będą mogli ujawnić w Polsce to, co wiedzą. ...i to wszystko może znaleźć się w raporcie ministra Millera, ta wiedza, którą posiadamy."  
Odpowiedz tym razem pada z Zachodu juz w nocy 17 na 18 maja 2010 roku:  
"Brytyjski pisarz David Vaughan Icke o katastrofie w Smoleńsku mówi: Najbardziej oczywisty masowy zamach, jaki kiedykolwiek mogliście zobaczyć. Nie ma mowy żeby to był wypadek." David Vaughan Icke jest byłym rzecznikiem brytyjskiej partii Zielonych i autorem ponad 20 książek wyjaśniających jego 'spiskowe' poglądy.  

Dziennik "Fakt" dnia 18 maja 2010 wpadl w przerazenie, bo:  
"Na pokładzie  tupolewa były telefony z dostępem do tajnej bazy danych Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Telefon prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie miał zabezpieczeń. ...NATO na wieść o katastrofie w Smoleńsku podniosła alarm. Zmieniono kody i szyfry. ...szyfry w polskich starych telefonach zostały złamane. ... Dlatego Polska wymienia cały system telefonicznej łączności. Wymaga tego bezpieczeństwo NATO".
Mimo wszystko 18 maja 2010 wieczorem ogloszono tylko, ze "Międzypaństwowy Komitet Lotniczy ogłosi jutro wstępne wyniki badania okoliczności katastrofy polskiego samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem... Przed wyborami nie będzie raportu końcowego ws. katastrofy pod Smoleńskiem, ponieważ tego typu raport buduje się miesiącami...". Odpowiedz ze strony polskiej na ewentualny komunikat rosyjski padla juz dnia 18 maja i rano 19 maja.  


W poludnie dnia 19 maja 2010 roku zakończyła się konferencja prasowana na temat wstępnych przyczyn katastrofy prezydenckiego TU 154. Na konferencji w Moskwie zaprezentowali je przedstawiciele rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego:  
"Nie było ataku terroru, pożaru, wybuchu (
mimo polskich informacji o zniszczeniach kadlubu samolotu) ani awarii silników (mimo pojawiajacych sie na ten temat watpliwosci w oparciu o fotografie)... Międzypaństwowa Komisja Lotnicza nie określiła winnych katastrofy. ... Głosy (dwa glosy obce) w kabinie słychać 16 - 20 minut przed katastrofą. Jak ocenił przewodniczący polskiej Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich,
nie miało to 'decydującego wpływu na zdarzenie'. ... Prezydencki Tupolew rozbił się o godz. 10.41 czasu moskiewskiego (mimo, ze polski dziennikarz o godz. 08.40 czasu poskiego mial telefon o tej katastrofie; pozniej przerabiano godzine billingu na 08.49). ... Lotnisko w Smoleńsku było dobrze przygotowane (polskie informacje mowia o prymitywizmie 'wiezy' kontroli lotow, zmianie lamp i kabla zaraz po katastrofie, watpliwosciach co do radiolatarnii), a załoga na bieżąco była informowana o warunkach pogodowych. Cztery minuty przed katastrofą widoczność była na 200 metrów - mówi Aleksiej Morozow... (polskie dane mowia o mgle ograniczajacej widocznosc na 8 km, 800 lub 500 / 400 metrow; swiadkowie rosyjscy z blokow mieszkalnych widzieli polski samolot z odleglosci 1 km). ... Wszystkie fragmenty urządzeń i wyposażenia samolotu zostały złożone w specjalnej chronionej strefie - poinformowala też Tatiana Anodina (co jest absolutnym klamstwem, bo Polacy znalezli radiokompas i urzadzenie do opuszczania podwozia, a Rosjanie handlowali czesciami obudowy samolotu). System TARS oraz system nawigacyjny GSS również działały bezbłędnie. ... Na 18 sekund przed uderzeniem w przeszkodę, które doprowadziło do uszkodzenia samolotu, system TAWS wydał pierwszy komunikat "pull up"... samolot nie rozpadł się w powietrzu i uderzył o ziemię w całości".
Tyle podaje rosyjska komisja w dniu 19 maja 2010 roku.  

Ale polska reakcja byla juz na to przygotowana 18 maja, gdy z Bogdanem Święczkowskim, byłym szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i prokuratorem Prokuratury Krajowej w stanie spoczynku, rozmawial Mariusz Bober:  
"Uważam, że zabezpieczenie niedoszłej wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu było dalece niewystarczające. ... Biuro Ochrony Rządu ... nie zapewniło zapasowego transportu lądowego ani obecności polskich funkcjonariuszy na wieży kontroli lotów. ... Chodziłoby po prostu o profesjonalne i sprawne zabezpieczenie dowodów w śledztwie. Tymczasem z tego, co pokazano w mediach, metodologia oraz środki techniczne wykorzystywane przez stronę rosyjską są dość archaiczne. ... W związku z tym istnieje obawa, że pewne dowody zostaną utracone z powodu takiego, a nie innego sprzętu wykorzystywanego do ich analizy. Wystarczy popatrzeć na to, jak zabezpieczono szczątki samolotu, układając je nie w hangarze, ale na otwartej przestrzeni, co mogło doprowadzić do utraty niektórych dowodów. ... pewne ślady biologiczne mogłyby zostać utracone. ... Albo jest to przykład kompletnej niekompetencji połączonej ze złymi procedurami obowiązującymi w Rosji, których nie znamy. Albo była to świadoma decyzja - aby nie zabezpieczyć całego materiału dowodowego. Dlatego uważam, że należy wszcząć śledztwo w sprawie zaniedbań w zabezpieczeniu miejsca katastrofy ze strony polskiej oraz rosyjskiej. ... Uważam, że doszło już do utraty szeregu śladów, które mogłyby się stać dowodami. Co najgorsze - tego nie da się już naprawić powtórnymi oględzinami miejsca zdarzenia z udziałem polskich prokuratorów i specjalistów z zakresu szeroko pojętej kryminalistyki.  ... Poza tym jako były szef ABW wiem, jak służby specjalne mogą próbować wpływać na różnego rodzaju urządzenia, chcąc nawet zmienić treść zapisów.  Dlatego istnieje pewna obawa, że osoby nieuprawnione z kręgu jakichś służb specjalnych mogłyby próbować wpływać na zawartość tych urządzeń. ... za dotychczasowe działania Naczelnej Prokuratury Wojskowej, które mogły doprowadzić do znacznego utrudnienia śledztwa, ponosi odpowiedzialność ... jej obecny zwierzchnik, pułkownik Krzysztof Parulski".

Tego samego dnia 18 maja wieczorem formulowane sa dalsze zaprzeczenia oficjalnym wynikom sledztwa:
"Jedynym logicznym wytłumaczeniem zachowania załogi jest wprowadzenie jej w błąd poprzez atak elektroniczny (
meaconing). Tego typu zabieg nie jest wykrywany, gdy odchylenie od osi lotu maszyny wynosi do 150 metrow. ... Tak więc pilot lądował precyzyjnie według przyrządów. O tym, iż załoga Tu-154 mogła zostać zmylona przez celowe zakłócenie odbioru GPS, mówił dwa tygodnie temu "Gazecie Polskiej" również Hans Dodel, niemiecki ekspert, autor książki "Satellitennavigation". Niemiecki oficer podważa też teorię Łukaszewicza ..., że kpt. Arkadiusz Protasiuk został wprowadzony w błąd wskutek nietypowego ukształtowania terenu przed pasem startowym. ... Gdyby załoga leciała 'po profilu'  ziemi, kierując się radiowysokościomierzem, to 1,5 km od pasa samolot powinien się znajdować na wysokości 75 metrow, więc biorąc pod uwagę rzeźbę terenu, w tym miejscu 15 metrow poniżej poziomu lotniska, samolot znajdowałby się na 60 metrow od poziomu lotniska, a nie na poziomie ziemi. ... dziennikarze..., którzy na początku maja byli w Smoleńsku, odkryli, że 'głęboki wąwóz', opisywany tak szeroko przez polskie i rosyjskie media, to rozległa i dość płytka dolina."  

Ale i rano dnia 19 maja 2010 roku z Polski pada dodatkowa odpowiedz:  
"...zona Przemysława Gosiewskiego zamierza wystąpić o ekshumację zwłok męża. ... jest to jedyna możliwość uzyskania dostępu do jakichkolwiek informacji i dokumentów. ... nurtującą sprawą ...jest brak informacji o dokładnej przyczynie zgonu. Rodzina dostała informacje o rozległych obrażeniach, jako przyczynie zgonu... Zwątpiłam w to, że ta władza doprowadzi do wyjaśnienia czegokolwiek w sprawie katastrofy. ...
Ta katastrofa obnażyła słabość państwa. ... tak naprawdę to był wielki bałagan i dezinformacja. ... to jakby próba ukrycia przed rodzinami prawdy".  

Jaka jest prawda, tego - dnia 20 maja 2010 roku - nie wiemy, chociaz "Informacja, że Tu-1554 podchodził do lądowania prawie do końca na autopilocie, w 100 proc. potwierdza tezę, że załogę wprowadzono w błąd przy użyciu tzw. meaconingu - twierdzą Marek Strassenburg Kleciak, specjalista ds. systemów trójwymiarowej nawigacji, i Hans Dodel, ekspert od systemów nawigacji i wojny elektronicznej... Atak na przyrządy nawigacyjne można stwierdzić po analizie czarnych skrzynek. Niestety,  rejestratory lotu to nośniki magnetyczne i
usunięcie śladów meaconingu ... nie jest trudnym zadaniem. ...".  

Dnia 22 maja strona polska calkowicie zdementowala falszywe tezy, ze obecnosc w kokpicie dwoch osob spoza zalogi samolotu miala jakikolwiek wplyw na przebieg lądowania samolotu z Prezydentem Lechem Kaczynskim w Smolensku dnia 10 kwietnia 2010 roku:  
"Edmund Klich, przedstawiciel Polski akredytowany przy rosyjskiej Międzynarodowej Komisji Lotniczej (MAK) badającej przyczyny katastrofy, przywiózł w piątek do Polski stenogramy rozmów zarejestrowanych w kabinie pilotów prezydenckiego tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem. Wynika z nich, że nikt nie wydał pilotom polecenia lądowania".  


Skoro polski przedstawiciel w rosyjskiej Międzynarodowej Komisji Lotniczej wyraznie zaprzeczyl dotychczasowym dezinformacjom plynacym z kilku stron, to dnia 24 maja 2010 roku czytamy na to odpowiedz:  
"Jerszow, były pilot Tu-154 ... twierdzi, że doświadczenie załogi prezydenckiego samolotu było 'niewystarczające' i 'ekstremalnie niewystarczające'... próbuje wyjaśnić, dlaczego prawie do końca Tu-154 leciał na autopilocie... 'Kapitan nie miał takiego mistrzostwa. Dlatego postanowił użyć autopilota ... liczył, że autopilot utrzyma zadany kurs i pochylenie dziobu...' 'dziennik.pl' wraca do sprawy tego, kto mógł być w kabinie prezydenckiego tupolewa ... kilkadziesiąt sekund przed katastrofą... To mógł być jakiś czynnik, że załoga chciała wylądować znając zadanie i pewien rodzaj presji...".  

Jednak dnia 25 maja nadeszla zdecydowana riposta:  
"Nikt rozsądny nie przypuści tego, że do jaru na poziom kilkanaście metrów poniżej pasa do lądowania piloci sprowadzili samolot świadomie. E. Klich mówi o świadomym zejściu poniżej 80 metrów, ale nie zainteresował się, że zderzenie z ziemią nastąpiło na wysokości poniżej poziomu pasa... Nikt dotąd nie upublicznił zasadniczych danych, które musiały zostać zarejestrowane przez czarną skrzynkę. Nie znamy ani podanego przez wieżę ciśnienia na lotnisku, ani nastawy tego ciśnienia określającego poziom lotniska na wysokościomierzach barycznych samolotu przez załogę samolotu. ... Rządowy Tu-154M wyposażony był w radiokompasy ARK-15M, radiowysokościomierze RW-5M, systemy nawigacji lądowania Kurs-MP-70, radiodalmierze SD-75, a także w odbiornik nawigacyjny GPS Bendix/King KLN-89. Najbardziej rozbudowanym urządzeniem nawigacyjnym był system FMS UNS-1D firmy Universal Avionics. Sercem tego systemu był komputer nawigacyjny NCU. Z systemem UNS-1D współpracowały: system sterowania samolotem ABSU-154-2, system kursowy TKS-P2, system antykolizyjny TAWS, radar pogodowy RDR-4B i wyświetlacz wielofunkcyjny MFD-640. W dziobowej części kadłuba zainstalowano stację radiolokacyjną Bedix/King RDR-4B przeznaczoną do wykrywania niebezpiecznych zjawisk pogodowych i obrazowania powierzchni ziemi podczas lotów w trudnych warunkach atmosferycznych", wedlug "bibula.com" tj. "Serwis Informacyjny BIBUŁA", pod adresem http://www.bibula.com/?p=22033 aktualizowanym 2010-05-25 9:36 am.  


Ale dnia 26 maja  
"Klich ujawnił, że na zapisach z czarnych skrzynek słychać odczytywanie wysokości: '90 metrów, 80 metrów...'. Jego zdaniem przyrządy nie zmyliły załogi prezydenckiego samolotu. Jednak nie reagowali na sygnały o tym, że są zbyt nisko ...". W kokpicie "był w chwili katastrofy generał Andrzej Błasik ... Nie wiadomo, czy wywierał presję na pilotów... Chciał się zorientować w sytuacji...".  

Dyskusja o katastrofie zaczyna sie powtarzac regularnie, bowiem dnia 26 maja powrocono do stwierdzen z dnia 26 kwietnia, chociaz nieco je zmieniono; juz 26 kwietnia napisano:  
"Najnowsza hipoteza mówi, że prezydent Lech Kaczyński ... zginął, bo przed pasem startowym lotniska Siewiernyj jest niestandardowy rozkład radiolatarni naprowadzających"; a dnia 26 maja wieczorem:  
"Radiolatarnia to radiostacja nadawcza lub nadawczo - odbiorcza wysyłająca sygnał radiowy dla radionawigacji. Sygnał jest nadawany w stałych odstępach czasu i zawiera kod radiolatarni... Jeżeli taka radiolatarnia przestanie funkcjonować, może spowodować, że ...
systemy samolotu będą się namierzały na zupełnie inne źródło impulsów. Potem - jeśli radiolatarnia powróci do pracy - system będzie ją ignorował - tłumaczy telewizji Krzysztof Zalewski...". "10 kwietnia radiolatarnia bliższa mogła 'przerywać'. Jest ona położona około 1 kilometra od płyty lotniska. Eksperci pytani przez tvp.info o sprawę awarii mówili, że mogła ona wpłynąć na ostatnią fazę lotu".  

Autor tej strony internetowej nie komentuje cytowanych wypowiedzi czy przedstawionej faktografii, jak np. zdania o polskich pilotach: "Jednak nie reagowali na sygnały o tym, że są zbyt nisko...", poniewaz dnia 27 maja 2010 roku z pewnoscią ktos to zrobi...  

Tak wiec dnia 27 maja wywiazala sie polemika Jaroslawa Kaczynskiego, Edmunda Klicha i dwoch rosyjskich gazet.  
"Szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich powiedział, że piloci za wcześnie podchodzili do lądowania... Kiedy samolot był na wysokości 80 metrów, pilot zasugerował przerwanie podchodzenia do lądowania, jednak maszyna dalej zbliżała się do ziemi...", wedlug TVN24.  
"Piloci prezydenckiego tupolewa świadomie zeszli poniżej tak zwanej wysokości decyzji, czyli 100 metrów", dodal E.  Klich.
"Mecenas reprezentujący rodziny ofiar katastrofy powiedział, że '
pan Klich ujawnia informacje nieprawdziwe' i dodaje: 'Zrzucanie winy wyłącznie na pilotów jest niedorzeczne i szkodliwe dla śledztwa'...".  

Tego dnia wlasnie 27 maja "Rosyjskie media twierdzą, że przyczyną tragedii pod Smoleńskiem był błąd polskich pilotów. Gazety, radio i telewizja powołują się na wypowiedź Edmunda Klicha... Gazeta 'Kommiersant' pisze, że polski ekspert Edmund Klich, udzielając gazecie wywiadu, 'faktycznie ogłosił uzgodnioną opinię wszystkich uczestników śledztwa, że winnymi katastrofy są tylko piloci'... takie wnioski będą zapewne zawarte w treści oficjalnego sprawozdania komisji ... 'Taka pozycja najwyraźniej zadowoli obie zainteresowane strony'. ... 'Izwiestia' piszą: '... piloci wielokrotnie nie reagowali na sygnały z automatyki...'."   

Zas Jarosław Kaczyński "ocenił w wywiadzie dla hiszpańskiej agencji prasowej EFE, że jeśli chodzi o tragedię pod Smoleńskiem, to obecnie najważniejsze jest poznanie prawdy na ten temat. Jego zdaniem prawdziwym problem jest to, że 'rząd niewiele wie o tym, co się stało'... 'Każde niepodległe państwo, które straciło swego prezydenta i dziesiątki osób z najwyższego szczebla politycznego, chciałoby przeprowadzić własne śledztwo, i są po temu podstawy prawne'...".  
Dnia 27 maja 2010 roku mecenas "Rafał Rogalski ocenia, że wstępny raport MAK jest nierzetelny i zawiera wiele nieprawdziwych stwierdzeń... Próba obarczania pilotów winą za katastrofę prezydenckiego tupolewa i obciążanie generała Andrzeja Błasika, dowódcy Sił Powietrznych, nie ma oparcia w materiale dowodowym i jest niedorzeczna", pisze z kolei "Nasz Dziennik". "Gazeta powołuje się na opinię pełnomocnika rodzin ofiar mecenasa Rafała Rogalskiego, który od kilku dni zapoznaje się w prokuraturze z przetłumaczonymi protokołami przesłuchań swiadków".   


Dnia 28 maja liczba hipotez co do przyczyn katastrofy z dnia 10 kwietnia 2010 roku wzrosla do pieciu dziennie:
1.
"Rosyjski specjalista do spraw bezpieczeństwa lotów skomentował w dzienniku 'Komsomolskaja Prawda' informację, że w kabinie pilotów tupolewa przed katastrofą był ... generał Andrzej Błasik. Wiktor Timoszkin stwierdził: 'My już od dawna mówiliśmy, że ktoś z osób postronnych mógł nie tylko znajdować się w kabinie pilotów, ale i usiąść za sterami... Nie wiemy, czy polski generał miał prawo do latania... wiarygodna jest wersja, że to osoba postronna spowodowała katastrofę, a nie członkowie załogi...'."  
2.
Klich: "... przyrządy nie zmyliły załogi prezydenckiego samolotu. Jednak nie reagowali na sygnały o tym, że są zbyt nisko... Gdy prezydencki samolot był 80 metrów nad ziemią, drugi z pilotów nakazał przerwanie lądowania... Było ponad 20 komend "Pull up"... Na żadną z nich piloci nie reagowali...".  
3.
"Z raportu rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego wynika, że samolot prezydencki podchodził do lądowania na autopilocie, który sterował zarówno wysokością, ciągiem, jak i kursem rządowej maszyny. Wyłączenie autopilota nastąpiło 5,4 sekundy przed uderzeniem w pierwszą przeszkodę. Z kolei 'polscy uczestnicy badań są zdania, że komisja nie doceniła roli smoleńskiego kontrolera, którego polecenia były nieco spóźnione'... szef zmiany kontrolerów lotów z wieży na lotnisku Siewiernyj, który 10 kwietnia sprowadzał prezydencki samolot, trzy dni później przeszedł na emeryturę... To bardzo tajemnicza sprawa - mówi poseł Jerzy Polaczek... szef zmiany po prostu zniknął".  
4.
"Kierownik lotów rekomendował lot na lotnisko zapasowe. Pilot postanowił kontynuować procedurę lądowania... Lądowanie odbywało się zgodnie z procedurami do wysokości 100 metrów, samolot przyspieszył opadanie i obniżanie wysokości lotu około 1,5 kilometra przed terenem lotniska... Samolot leciał około 150 metrów od osi pasa i był 70-80 metrów niżej niż przewiduje procedura lądowania, zaledwie kilka metrów nad ziemią... Część pasażerska TU-154M uległa całkowitemu spaleniu... autopilot opierał się na błędnych danych satelitarnych. Najprostszą metodą takiej agresji jest meaconing, polegający na nagraniu sygnału satelity i ponownym nadaniu go ... na tej samej częstotliwości w celu zmylenia odbiornika GPS...".  
5.
"Nawet w ostatniej chwili życia mjr Arkadiusz Protasiuk próbował ratować maszynę... Świadczy o tym fakt przekręcenia na prawo płaszczyzny steru kierunku... Próbował sterować samolotem, ale kluczowy ster wysokości dawno już nie działał... według Naszego Dziennika. Kapitan Arkadiusz Protasiuk doskonale zdaje sobie sprawę z warunków pogodowych i zna smoleńskie lotnisko. Postępuje bardzo rozważnie... Piloci rozpoczynają ścieżkę zniżania 10 km od progu pasa startowego, na wysokości 500 metrów... Po wyrzuceniu podwozia dochodzi do usterki steru wysokości, czyli 'płetwy' z tyłu samolotu. Mogło to być spowodowane awarią hydrauliki samolotu lub bloku sterowania... Autopilot i załoga o tym nie wiedzą. Schodzą nieco za szybko, pod zbyt dużym kątem. Kapitan Protasiuk nie może wiedzieć, dlaczego tak się dzieje... Już na 3 km przed progiem pasa decyduje się zrezygnować z lądowania. Kapitan przekręca gałki sterowania autopilotem, ustawiając maksymalną prędkość i wysokość. Autopilot sterujący ciągiem silników ustawia je na moc startową, a więc maksymalną... Wszyscy świadkowie potwierdzają, że dźwięk silnika był dziwny... Był to odgłos maksymalnych obrotów silników... nie będą się wznosić. Nie działa ster wysokości... System 'mówi' wbrew wersji Rosjan: '
Don't sink! Don't sink!' ...Nie przepadaj!... gdy samolot nie wznosi się ... na maksymalnej mocy silników. Nie jest prawdą, że komunikat systemu brzmiał: 'Terrain ahead! Pull up!' ... Ziemia przed tobą! Ciągnij w górę!, jak twierdzą Rosjanie. Smoleńskiego lotniska nie ma w bazie danych systemu, ten tryb ostrzegania był po prostu wyłączony... piloci przelatują nad wąwozem, zatem wskazówka radiowysokościomierza zdaje się iść w górę... Tymczasem samolot powoli opada, przez 8-9 sekund. Czarna skrzynka nagrywa pytania pilota o wysokość i pozycję. Piloci dostrzegają ziemię... Kapitan Protasiuk próbuje przejąć ręczną kontrolę nad maszyną 5,4 sek przed uderzeniem... Uderzając w zbocze, gwałtownie przechylony samolot obraca się na grzbiet... Stąd większe od normalnych zniszczenia samolotu...".  
Wreszcie po 48 dniach Wojsko Polskie kontratakuje: "Grupa
kilkudziesięciu pilotów cywilnych i wojskowych dokonała samodzielnej analizy ostatniej fazy lotu prezydenckiego Tu-154. W ich opinii, załoga nie próbowała lądować na lotnisku w Smoleńsku, a do tragedii doszło z powodu awarii steru wysokości.  Takiego zdania jest reprezentujący lotników dr Tadeusz Augustynowicz, oficer Wojsk Lotniczych, koordynator lotnisk wojskowych, wieloletni pracownik LOT. W ocenie dr. Augustynowicza poznane dotąd okoliczności katastrofy samolotu Tu-154M oraz wzbudzający kontrowersje przebieg śledztwa wskazują, że winnymi wypadku z 10 kwietnia br. nie są polscy piloci. Zawiodła rosyjska maszyna, a konkretnie jej blok sterowania. Niestety, kluczowe informacje na ten temat nie są ujawniane opinii publicznej... Wśród ważnych informacji ze strony MAK brakuje tej o konfiguracji samolotu: o stopniu otwarcia podwozia, pozycji klap, slotów, lotek, płaszczyzny steru wysokości i kierunku, a także hamulców aerodynamicznych, prędkości samolotu. Wiele z tych danych zarejestrowała czarna skrzynka znajdująca się w rękach Rosjan. Czy przemilczenie pewnych informacji świadczy o tym, że są one dla Rosjan niewygodne? Jak to możliwe, że śledczym udało się dość dokładnie opisać trajektorię lotu, skoro prędkość samolotu nie była znana...".
Ale przeciez juz 05 maja 2010 roku Edmund Klich mowil: "Na obecnym etapie badań wiadomo, że nie zawiodła technika, o czym świadczą zapisy z rejestratorów parametrów lotu i odsłuchane rozmowy załogi, z których nie wynika, by była ona zaniepokojona jakimś problemem technicznym...".  
Pamietajmy tez co powiedzial Anatol Czaban w rozmowie z Anna Ambroziak: "... Każdy samolot posiada nie jeden, a kilka systemów sterowania. Tupolew posiada dwa niezależne systemy. To znaczy, że kiedy jeden się uszkodzi, drugi, sprawny, pozwala w pełni na sterowanie samolotem".

Dzien 28 maja udowodnil, ze Polakom i Wojsku Polskiemu nie wolno dluzej dac sie osmieszac, co zauwazyl wieczorem 28 maja Jarosław Kaczyński, ktory "był w piątek w programie 'Z refleksem' w TVP 1 proszony o opinię na temat sposobu wyjaśniania katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. 'Moim najgłębszym przekonaniem - o ile mi wiadomo jest to tez przekonanie zdecydowanej większości Polaków -
 powinniśmy wystąpić do Rosji o przejęcie tego śledztwa... Sądzę, że naszym świętym obowiązkiem...   powinniśmy to zrobić' - powiedział Kaczyński."  

Na odpowiedz nie trzeba bylo czekac; dnia 30 maja 2010 powstaly nowe hipotezy co do przyczyn katastrofy, jak i dwa rządy, Polski i Rosji, wyrazily odmienna opinie niz J. Kaczynski; poinformował o tym przedstawiciel komitetu Dumy ds. międzynarodowych Konstantin Kosaczow po spotkaniu w Warszawie z ministrem spraw zagranicznych Polski Radosławem Sikorskim; "minister równie otwarcie odpowiedział, że ani o żadnych problemach, ani o żadnych pretensjach  pod adresem Rosji od swoich kolegów z rządu, zajmujących się badaniem, ani razu nie słyszał...", przekazał Kosaczow, a dalej dodano: "... 31 maja Rosja przekaże Polsce kopie nagrań z czarnych skrzynek samolotu prezydenckiego. Według wstępnych danych, przyczyną tragedii, w której zginęło 96 osób, było uderzenie w drzewa we mgle podczas lądowania. Piloci zignorowali ostrzeżenia o niebezpieczeństwie, które dawały urządzenia automatyczne samolotu i zdecydowali się na nadmierne ryzyko"; 
ponadto Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz oświadczył: "... U nas w Polsce nie ma żadnych pretensji, żadnych uwag dotyczących tego, jak prowadzone jest  śledztwo".
A co do hipotez z dnia 30 maja, to mamy taką:
"Zawiniła prawdopodobnie awaria trybu automatycznego odejścia na drugi krąg w autopilocie... Rejestrator rozmów zarejestrował komendę 2 pilota "odchodzimy" na wysokości 80 m... zatem 2 pilot musiał włączyć tryb automatycznego odejścia w autopilocie przez naciśnięcie guzika "Odejście"... lub przestawienie przełącznika trybu lotu na "Wznoszenie"... spowodowało 2-krotny wzrost szybkości opadania samolotu... być może autopilot zmniejszył ciąg silników zamiast zwiększyć ...".  

W Moskwie podpisano w poniedziałek 31 maja 2010 roku "... memorandum o przekazaniu Polsce nagrań z kokpitu prezydenckiego Tu-154... Oparte jest ono o Konwencję Chicagowską, według której m.in. nie można ich upubliczniać bez zgody państwa, na terenie którego toczy się śledztwo. ...".
Dzien wczesniej "Sekretarz Krajowej Rady Lotnictwa Tomasz Hypki watpi, czy uzyskamy wglad w calosc zapisu rozmów w kokpicie...",
a Andriej Illarionow, byly doradca Wladimira Putina, twierdzi:  
"Wbrew obietnicom sledztwo w sprawie katastrofy nie jest ani transparentne, ani dynamiczne.
Polska strona nie ma pelnego i swobodnego dostepu do dokumentów i zgromadzonych dowodów. Polakom pózno udostepnia sie czarne skrzynki."  


Aby nie czekac na ujawnienie danych z czarnych skrzynek, dnia 01 czerwca 2010 pojawia sie nastepna hipoteza:  
"Kapitan Protasiuk 3 km przed progiem pasa rezygnuje z lądowania. Moc silników ustawiona jest na maksymalną moc. Piloci nie widzieli ziemi...
ster wysokości nie działał,  jednak załoga nie wiedziała o tym. Maszyna zbyt szybko schodziła do lądowania, była nachylona pod dużym kątem. Półtorej minuty przed katastrofą pojawiła się komenda continue aproach / possible go around, czyli kontynuujcie schodzenie. Komenda wydawana jest np. wtedy, gdy pas jest zajęty, ale w niedługim czasie powinien się zwolnić. ... Załoga miała świadomość, że schodzi poniżej 100 metrów, nawigator odczytywał wysokość z radiowysokościomierza,  co 10 metrów, do 20 metrów nad ziemią. ... Drugi z pilotów polskiego samolotu nakazał przerwanie lądowania ... jednak polski samolot dalej zbliżał się ku ziemi. Na 18 sekund przed katastrofą system ostrzegający przed zderzeniem zadziałał i dwukrotnie wydał sygnał "ziemia przed tobą", aż w końcu rozkazał "pull up"... załoga nie zareagowała"
(
przypomnijmy slowa pana Klicha z dnia 28 maja:
"... przyrządy nie zmyliły załogi prezydenckiego samolotu. Jednak nie reagowali na sygnały o tym, że są zbyt nisko... Gdy prezydencki samolot był
80 metrów nad ziemią, drugi z pilotów nakazał przerwanie lądowania... Było ponad 20 komend 'Pull up'... Na żadną z nich piloci nie reagowali...").  

Wg TVN24 z dnia 01 czerwca:  
"Polski samolot powinien znajdować się: w odległości 10,41 km na wysokości 500 metrów, w odległości 6,10 km - na wysokości 300 metrów, w odległości 1,1 km - 70 metrów".  
Zas zastępca prokuratora generalnego Federacji Rosyjskiej, Aleksander Bastrykin dodaje 01 czerwca:  
"na chwilę przed katastrofą w kokpicie padały wykrzykiwane pytania: 'Ustawienie?', 'Wysokość?'...".
Pamietajmy jednak co juz stwierdzili lotnicy:  
"... dane o pułapie pilot czerpie z wysokościomierzy, a nie z radiolatarni. W czasie podchodzenia do lądowania autopilot korzystał z 2 źródeł danych o pozycji: GPS i NDB (2 radiolatarnie niekierunkowe). Do pułapu decyzji można zniżać się na samym GPS. Instrukcja obsługi sytemu zarządzania lotem na to pozwala. Nie można zniżać się na samym NDB, instrukcja to wyklucza. Tak więc podstawa to GPS, radiolatarnia ma znaczenie drugorzędne... Artur Wosztyl, kapitan jaka, który lądował na godzinę przed samolotem prezydenckim, wspomina, że
kontroler opuścił stanowisko pracy w przeświadczeniu, że tupolew odleciał na lotnisko zapasowe! Sam kontroler zeznaje, że jego komenda padła tak późno, bo wszystko działo się za szybko. Trzeba też pamiętać, że nie miał on możliwości śledzenia samolotu od pewnej wysokości ze względu na brak Radaru Precyzyjnego Zniżania PAR. Z pewnością nie widział tupolewa w wąwozie... - twierdzą eksperci. Zaprzeczają też rewelaacjom "Gazety Wyborczej", jakoby samolot podejmował "próbne lądowanie"... Oceniają, że nie było możliwości, by załoga nie wiedziała o ewentualnej awarii silnika. Powinni zostać poinformowani o ewentualnym oblodzeniu wlotu powietrza do silnika i o usterce hydrauliki układu sterowania przez specjalne kontrolki znajdujące się na pulpicie samolotu".  

Oczywiscie strona rosyjska podsumowala, wedlug "Dziennik Gazeta Prawna", wszystkie rewelacje z dnia 01 czerwca 2010 roku:
"Główny konstruktor samolotu Tu-154 Aleksandr Szengardt oświadczył we wtorek w wywiadzie dla dziennika 'Izwiestija', że winę za katastrofę polskiej maszyny prezydenckiej pod Smoleńskiem ponoszą piloci... Szengardt odpowiedział: 'A dlaczego (takie maszyny) mają nie spadać, jeśli ludzie siedzący za sterami nie wiedzą, kogo słuchać: komend z ziemi czy wysokiego naczalstwa, które stoi za plecami, choć nie ma do tego prawa?'... ".  

Dnia 01 czerwca 2010 roku rozpoczeto w Polsce, za  zgoda rzadu Rosji,
publikowanie fragmentow stenogramow z czarnych skrzynek:
"Piloci kilka razy mówią, że w niekorzystnych warunkach odejdą na drugie lotnisko. O godz. 8.32 kpt. Arkadiusz Protasiuk oznajmia: '
Podchodzimy do lądowania. W przypadku nieudanego podejścia, odchodzimy w automacie' ...", wedlug 'Tygodnika Ostroleckiego' i portalu 'Niezalezna.pl'.  
"Najbardziej zagadkowy moment występuje przy pierwszym i ostatnim podejściu do lądowania.
Wysokość decyzyjna, na której piloci powinni przerwać podejście, to 70 metrów. Następuje odliczanie: '100 metrów', '90'.
Gdy pada '80', drugi pilot mówi: 'Odchodzimy', po czym samolot dalej się zniża na autopilocie, na którym - przypomnijmy - samolot miał odejść, a załoga ani słowem nie komentuje tego niezrozumiałego zachowania... Szybkość obniżania się Tu-154 jest na tym etapie ogromna: ok. 14 metrów na sekundę; samolot, lądując, powinien zniżać się dwa razy wolniej. Gdy maszyna jest na wysokości 20 metrów, kontroler z wieży krzyczy 'Odejście na drugi krąg', w tym momencie Tupolew zahacza o drzewa, a piloci (drugi pilot? nawigator?) krzyczą 'K...'. Zapis się urywa. ...
załoga otrzymała od Rosjan zgodę na lądowanie
. ... Nie wiemy m.in. dlaczego załoga zignorowała własną komendę 'odchodzimy!',
 dlaczego
kpt. Protasiuk po wypowiedzeniu słowa 'Włączone', w odniesieniu do reflektorów, zamilkł i po zejściu poniżej 150 metrów nie odezwał się już do samego końca ani słowem... dlaczego samolot obniżał się z tak dużą szybkością...".  

Zas "Rzeczpospolita" dodaje tego dnia 01 czerwca swoj opis katastrofy w oparciu takze o stenogramy; cytuje obszerny fragment:  
"
Na niecałe sześć minut przed katastrofą z wieży pada pozwolenie, by pilot zszedł na wysokość 100 metrów i był gotowy do poderwania maszyny, gdyby lądowanie się nie udawało. ... Manewry, które kapitan Protasiuk wykonywał na minutę przed wypadkiem, nie wywoływały zaniepokojenia na wieży lotniska. Cztery kilometry przed pasem kontroler mówił, że Tu154 jest na właściwym kursie i ścieżce schodzenia. A Protasiuk odpowiadał wieży. Działo się to tuż po pierwszym ostrzeżeniu TAWS - systemu, który informuje o niebezpiecznym zbliżaniu się do ziemi. Od tej chwili samolot szybko się zniża. Nawigator podaje wysokości: 300, 250, 200, 150 metrów. Wszystko w ciągu siedmiu sekund.
Na dwa kilometry przed lotniskiem rosyjski kontroler podaje, że Tu154 jest nadal na właściwej ścieżce schodzenia.
Tym razem kapitan już nie odpowiada. Do wieży nie odezwie się już ani razu.

W kokpicie systemy ostrzegawcze krzyczą: 'Ziemia przed tobą, do góry!' Mimo to rozpędzony samolot idzie w dół. Ktoś w kokpicie ... mówi: 'W normie'. Nawigator podaje kolegom, że samolot schodzi do 80 metrów. Drugi pilot mówi: 'Odchodzimy'. ... Nawigator: '60, 50 metrów'. Dopiero wtedy reaguje wieża: 'Horyzont, 101'. To wezwanie, by samolot wyrównał lot. Do katastrofy pozostało raptem 12 sekund. Samolot ciągle obniża lot. Działają już wszystkie systemy ostrzegawcze. Kontroler ponownie wzywa do wyrównania.  W kabinie dźwięk ścinanych skrzydłami samolotu drzew. Wieża rozkazuje, by załoga przerwała lądowanie i odeszła 'na drugi krąg'. W kokpicie słychać przekleństwo. Zapis się urywa".  

I juz dnia 02 czerwca pojawia sie kolejna analiza czarnych skrzynek:  
"Dowódca samolotu steruje sterem wysokości i kierunku, wspierany autopilotem, oraz lotkami. Drugi pilot steruje ciągiem silnika... nawigator - odczytuje wysokość. ... Operator wieży przez caly czas zejścia podawał, że samolot jest na ścieżce zejścia. Potwierdzal tę informację dowodca, nawigator odczytywal wysokość. Nie zauważyłem aby kiedykolwiek odczytywano wysokość z przyrządu radiowego. Przeciwnie, wedlug danych wieży ustawiono i potwierdzono ustawienie wysokościomierza barycznego. Drugi pilot o godz. 10.40.50,5 podał informację 'odchodzimy!' Nie jest to propozycja dla pilota, ale stwierdzenie, że własnie on odpowiedzialny za sterowanie manetką gazu zwiększa obroty i ciąg silnika. Było to 8,8 sekundy przed kontaktem z pierwszym drzewem o godz. 10.40.59,3. Samolot pomimo zwiększenia ciągu przez drugiego pilota, słyszała to załoga Jaka, dalej opadał. Dlaczego?"  

Pan Hypki skomentował dnia 01 czerwca opublikowany zapis rozmów:  
"... załoga realizowała podejście do lądowania, wszystko wskazuje, że
samolot był sprawny, prawidłowo pracowały wysokościomierz i TAWS... kontrola lotów widziała samolot na radarze. ... wypuszczenie klap, podwozia i reflektorów potwierdza ... iż załoga podchodziła do lądowania".  

Dnia 02 czerwca, szef szkolenia Sił Powietrznych gen. Anatol Czaban:  
"... dla mnie kluczowym jest zapis z rejestratora parametrów lotu... Dopiero nałożenie rozmów na trajektorię lotu daje jakiś pełen obraz. ...
(Czaban) nie rozumie zakończenia stenogramu, 'bo tam w bardzo szybkim czasie następują po sobie informacje nt. zmniejszania wysokości'... nie wiadomo, według czego ta wysokość była mierzona. 'Pytanie, czy to był wysokościomierz barometryczny, i w ogóle dlaczego załoga schodziła na 20 m. Dla mnie to jest niezrozumiałe, bo przecież sama wysokość drzew to jest ok. 20 m, czy może więcej'... stenogram potwierdza, że załoga nie miała problemów z językiem rosyjskim, ponieważ nawet żartowała w tym języku. Udowadnia też, że była przygotowana do lotu, bo jeszcze przed porozumieniem się z kierownikiem lotów na wieży w Smoleńsku ustawiała wstępne parametry do lądowania, w tym kurs pasa. Jego zdaniem, załoga wiedziała też 'o tej rzeźbie terenu przed lotniskiem z tego kierunku'...".  

I jeszcze jedna hipoteza, jak zawsze wiarygodna, z dnia 02 czerwca:  
"... pilot Janusz Wieckowski, ... stwierdzil w TVN24, ze przyczyna katastrofy byla awaria jednego z silników. Zdaniem eksperta,
silnik ten oderwal sie od samolotu jeszcze w powietrzu, na co wskazuje jego wyglad zewnetrzny po znalezieniu na miejscu katastrofy. Awaria silnika uniemozliwila pilotom poderwanie samolotu i nabranie wysokosci. Samolot nie znizal sie ku ziemi, a po prostu spadal, z czego piloci prawdopodobnie nie zdawali sobie sprawy... ale ten silnik tez mógl sie im rozpasc uszkadzajac instalacje hydrauliczną".  

Wypowiedzial sie rowniez o stenogramie general Jan Rejchel, rektor Szkoly Orlat w Deblinie:
"... duzo komend nieczytelnych. Prawdopodobnie istnieja kolejne wersje, które sa bardziej szczególowe. ... wysokosc decyzji, która byla ustawiona na okolo 100 metrów byla zachowana. Lot na tych 100 metrów odbywal sie przez okolo 7 sekund. Czy to byla rzeczywiscie wysokosc 100 metrów to juz jest sprawa watpliwa. Ja osobiscie mysle, ze nie bylo to swiadome ich dzialanie. Tutaj musial sie wkrasc jakis blad ...".  

Cos dodal takze Pawel Gras, który byl gosciem 'Sygnalów Dnia' w Programie Pierwszym Polskiego Radia:
"... Koncowy raport ma byc gotowy najblizej za kilka tygodni, a najdalej za kilka miesiecy. ... zapewnil, ze ujawnione wczoraj materialy pochodza z oryginalnych czarnych skrzynek i ze nie byly one zamieniane na inne egzemplarze. Jak podkreslil, strona polska od poczatku miala te nosniki. Zostaly one wydobyte z katastrofy, a nastepnie czekaly na przybycie polskich ekspertów i prokuratorów. Przy ich udziale zostaly wyciagniete, odplombowane i przekopiowane, bez ingerencji i zamiany skrzynek".

Jednak dzien 02 czerwca zakonczyl sie najciekawszą uwagą:  
"Wystarczy pobiezna analiza tzw. 'stenogramu', aby stwierdzic dziwne rozbieznosci z poprzednimi informacjami. Wczesniej podawano mianowicie dokladna godzine zerwania kabla energetycznego przez nasz samolot: 10-39-54 s. To ci dopiero, w 'stenogramie' o czasie
10-39-57 s. pada komenda podająca zdaje sie wysokosc 400 metrów...".  

Dzien 03 czerwca 2010 przyniosl komentarz pana Maciarewicza na tematy powyzej poruszane.  
Ponadto
Bernard Margueritte powiedzial wreszcie:
"
Zrozumieliśmy, że zostaliśmy  wprowadzeni w błąd przez dużą część polskiego establishmentu i mediów. Jako prezes międzynarodowej organizacji mediów, The International Communications Forum, ... chciałbym więc wyrazić przede wszystkim głęboki wstyd za zachowanie się ogromnej części polskich mediów w stosunku do Prezydenta Kaczyńskiego".  

Jarosław Kowalik
dnia 03 czerwca - w Sadkowie był na początku lat osiemdziesiątych dowódcą radiopelengatora, urządzenia służącego do sprowadzania samolotów na oś pasa startowego - zauwazyl:
"
Na lotnisku to kierownik lotów ma wszystkie informacje. Wie czy samolot jest w dobrym położeniu, wie wszystko. ...
  ślad katastrofy samolotu jest odchylony na kilometr od pasa o 30 stopni od jego osi. Gdyby służby prawidłowo prowadziły tupolewa, to nawet w razie wielkiego nieszczęścia, byłby on w osi pasa startowego. Zastanawiające jest to, że nikt nie ma kontaktu z kierownikiem lotu, który od razu poszedł na emeryturę. ... Żaden pilot nie jest samobójcą, więc zawsze opiera się na tym, co mówi ziemia. ... Dla pilota może być tylko informacja, że lotnisko jest otwarte lub zamknięte. Nie ma żadnych określeń pośrednich... Samolot nie miał prawa się znaleźć w tym miejscu, gdzie się znalazł, gdyby miał wszystkie prawidłowe dane... Przed podejściem do lądowania samolot jest prowadzony przez dalekie radary... Przy bliższym podejściu do lotniska, kierowanie przestrzenią odbywa się za pomocą Radiolokacyjnego Systemu Lądowania. Jego zasięg to 50 - 60 kilometrów... Załoga samolotu, podchodząca do lądowania, pyta radionamiernika ... pod jakim kątem wykonać manewr, aby znaleźć się na osi pasa startowego. Potem samolot wchodzi w oś pasa startowego. Dalej ma obowiązek przelecieć nad radiolatarniami. Dalsza radiolatarnia znajduje się miedzy 6 a 8 kilometrów od początku pasa startowego... Otrzymuje wtedy komunikat, że jest w osi. Lecąc dalej przelatuje nad bliższą radiolatarnią, która jest w odległości około 2 kilometrów przed początkiem pasa startowego. Tutaj również dostaje potwierdzenie. Potem jest świetlna droga lądowania. Dyżurny kierownik lotów obserwuje lądowanie i podpowiada pilotowi, czy samolot jest na dobrej drodze ...".  

Tego dnia przypomniano rowniez, ze
"19 października 1986 r. na terytorium RPA rozbił się Tu-134... Podobnie jak w przypadku katastrofy pod Smoleńskiem, maszyna roztrzaskała się, odchyliwszy się wcześniej o 37 stopni od właściwego toru lotu, a piloci obniżali samolot, zachowując się tak, jakby nie mieli świadomości, na jakiej wysokości się znajdują...".  


Ciagle wraca sprawa radiolatarni:  
"
Załoga wiedziała o charakterystycznym ukształtowaniu terenu. W stenogramach o 10.30.45 z ust drugiego pilota pada stwierdzenie: 'Najgorsze tam jest, że jest dziura tam'. To jasno udowadnia, że piloci brali poprawkę na ukształtowanie  terenu... Wyjaśnieniem byłaby fałszywa 'bliższa' radiolatarnia po drugiej stronie wąwozu - włączona, gdy samolot jest mniej więcej w połowie drogi między 'dalszą' ..., a 'bliższą'. W tym momencie autopilot przestawia się na fałszywą radiolatarnię, którą mija na założonej wysokości 100 m wg barycznego. Załoga jest pewna, że jest nad lotniskiem i nawigator zaczyna podawać wysokość wg radiowysokościomierza, a piloci schodzą do 80 m nad dnem wąwozu...".

Dnia 04 czerwca 2010 polskie media przypomnialy sobie niespodziewanie o sprawie kontrolera, ktora byla wiadoma od chwili wypadku. Wczesniej podawano takze, ze jakoby tenze kontroler to obywatel Bialorusi.
"...
relacjonuje dla 'Fakt' osoba z załogi polskiego jaka-40, który 10 kwietnia lądował w Smoleńsku tuż przed maszyną z prezydencką delegacją. Nasz rozmówca był już przesłuchany przez polską prokuraturę...
'
Po wylądowaniu cześć z nas stanęła przy pasie lotniska i czekała na tupolewa... Piloci wrócili do samolotu i przez radio rozmawiali z załogą prezydenckiej maszyny... nie byli spanikowani... Po kilkunastu minutach usłyszeli dźwięk nadlatującego Tu-154. Początkowo odgłos był całkowicie normalny, silnik pracował spokojnie. W pewnej chwili jednak dobiegł nas huk silnika, taki jak przy starcie, więc wiedzieliśmy od razu, że dzieje się coś złego. Po chwili usłyszeliśmy odgłos dwóch eksplozji, po nich jakieś głuche trzaski. I zapadła cisza. Byliśmy przerażeni, bo zdaliśmy sobie sprawę, że doszło do katastrofy. Członkowie załogi Jaka ruszyli do stojących przy płycie Rosjan z obsługi lotniska... Rosjanie jakby niczego nie rozumieli... po chwili zawracali, bo tam było coś zagrodzone. Musieli jechać inną stroną. Gdy nas mijali, pytaliśmy, czy coś wiedzą, co z tupolewem? Jeden z nich przez otwarte drzwi auta rzucił nam: 'Odlecieli'... Gdy auta rosyjskiej obsługi w końcu odjechały, z wieży wybiegł kontroler, głośno przeklinając. Krzyczał, że będzie miał straszne kłopoty, wielkie problemy. Łapał się za głowę, zakrywał rękami twarz, biegał w kółko i powtarzał...
'Job twoju mać, co teraz ze mną będzie?! Boże, będę mieć kłopoty, wielkie kłopoty!'... Kontrolera dobrze zapamiętał, bo wyglądał na bardzo starego człowieka, ze zniszczoną, nalaną, mocno czerwoną twarzą. Po chwili przez okno wieży wyjrzał człowiek w zielonym mundurze. Wybiegł i zabrał tego kontrolera. Wojskowi zamknęli zaraz wieżę, a nam kazali wrócić do jaka... Zamknęli nas na kilka godzin w samolocie... Nie pozwolono im wyjść, nikt nie chciał niczego im powiedzieć o losie załogi i pasażerów prezydenckiego samolotu... Dopiero jak go (tj. nowego kontrolera) sprowadzili, dostaliśmy pozwolenie na wylot...'.
Polska prokuratura wystąpiła do Rosjan już dwukrotnie z wnioskami o pomoc prawną, bo nasi śledczy chcą przesłuchać kontrolerów ze Smoleńska i obsługę lotniska... na razie nie ma rosyjskiej odpowiedzi. Nie wiadomo też, gdzie jest szef zmiany kontrolerów, który zaledwie 3 dni po katastrofie oficjalnie odszedł na emeryturę. I zniknął...".


Dzien 04 czerwca potwierdzil, ze racje mial pan J. Kaczynski, gdy komentowal rosyjskie sledztwo; "... wyniki sondażu przeprowadzonego na zlecenie 'Super Expressu' nie pozostawiają żadnych wątpliwości: aż 70 proc. badanych uważa, że nigdy nie poznamy prawdy o katastrofie. ... Brak zaufania do Rosjan pokazują też odpowiedzi na inne pytanie naszego sondażu. Aż 73 proc. badanych stwierdziło, że polski rząd powinien był walczyć o pełną kontrolę nad śledztwem w sprawie tragedii. ...".

Z dnia 04 na 05 czerwca dyskusja o katastrofie weszla w nowa faze, bowiem zadano pytanie:
"
A może zapis stenogramu jest jednak sfałszowany? ... na jakiej podstawie z założenia, że piloci ustawiali wcześniej wysokościomierze ciśnieniowe wyciągany jest jednoznaczny wniosek, że to właśnie z nich odczytywali wysokość przynajmniej w końcowej fazie lotu? ... jego przyjęcie prowadzi do wniosku, że tuż przed osiągnięciem 100 m samolot opadał z prędkością ok. 11-12 m/s, potem nagle przez 6-7 sekund leciał poziomo, a potem znów zaczął opadać z prędkością 11 m/s, a chwilę później nawet większą (25 m/s)... czy Tu-154M ważący ok. 65-70 ton może realnie w np. sekundę wyhamować prędkość opadania z 11-12 m/s do zera? Dlatego (przyjmując oczywiście wiarygodność stenogramu) bardziej pasuje tu jednak stwierdzenie, że przynajmniej od 100 m posługiwano się wysokościomierzem radiowym...".

A oto inne watpliwosci:
 "... 
stało się to na wysokości 100 metrów.
Musiało coś poważnego nastąpić po 10.40.49,6 albo błąd któregoś z pilotów albo awaria czegoś w samolocie. Nonsensem było świadome zniżanie się wtedy... Pilot wyraźnie stwierdził, że może spokojnie latać nad tym lotniskiem przez 30 minut i dopiero potem zdecydować na odlot na zapasowe... I jeszcze jedna ciekawostka: w stenogramie brak jest odczytu wysokości 350 metrów... pominięto go celowo, bo jasno wskazałby, że odczyty wysokości, na tym odcinku toru lotu, były jednak według wysokościomierza ciśnieniowego...".
Ktos inny podal
: "Samolot odszedł od linii na ok. 370 metrach".

Wedlug 'Super Express' z dnia 04 czerwca 2010 roku nawet Radio Echo Moskwy
"zdecydowało się przepytać kilku
rosyjskich pilotów i nawigatorów latających na Tu-154M... Nikołaj, doświadczony pilot tupolewa, stwierdził: 'Błąd kontrolera polegał również na tym, że nie wymusił odejścia na drugi krąg. Widać było, że ludzie się zabiją. Zbyt długo milczał'...".
Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiało TVP Info,
"kpt. Protasiuk miał prawo wierzyć, że dolatuje do pasa... To, że uderzyli w drzewo w odległości 1100 metrów, może sugerować, że byli przekonani, iż w tym miejscu powinien być pas lotniska. Pytanie, jak przebiegało naprowadzanie ze strony kontrolera rosyjskiego?...".

"Sledztwo internetowe" dnia 04 czerwca dostrzeglo w stenogramie informacje, ze:
"
w momencie 10.40.41,3 samolot osiąga wysość decyzji 100 metrow powyżej (nastawionej przez wszystkich członków załogi na ich wysokościomierach barycznych) wysokości pasa do lądowania. Tuż przed momentem osiągnięcia wysokości decyzji dyspozytor wieży o 10.40.39,9 zgłasza "*2 na kursie i ścieżce{2}". Oznacza to, że 2 km przed początkiem pasa samolot jest dokładnie na kursie i na ścieżce zejścia. Samolot leci na wysokości decyzji 100 m w poziomie około 600 metrów  do momentu 10.40.48,7. 10.40.48,7 - początek katastrofy na wysokości 100 m... W momencie 10.40.48,7 samolot nagle rozpoczyna spadanie... To nie było kontrolowane przez pilota podejście do lądowania... Samolot prawdopodobnie wpadł w korkociąg... Drugi pilot odpowiedzialny za sterowanie silnikiem krzyknął 'odchodzimy!' 10.40.50,5... Odczytywanie wysokości dokonywał... patrzący tylko w pilnowany przez siebie wysokościomierz, nawigator samolotu... Wysokościomierze baryczne wszyscy członkowie załogi mieli ustawione jednakowo i prawidłowo... Od 10.24.51,1 nastawiali wszyscy członkowie załogi na wysokościomierzach barycznych poziom lotniska 745 mm Hg, co drugi pilot o 10.29.58,3 podał również jako 993 hektopaskale. Wszyscy członkowie załogi tak swoje wysokościomierze baryczne ustawili i potwierdzili ustawienia. Nikt do samego końca nie wspomniał nawet o radiowysokościomierzu lub innej metodzie określania wysokości... O 10.30.14,2 i 10.30.21,9 dyspozytor wieży i dowódca samolotu uzgodnili, że wysokość mierzona jest na przyrządzie barycznym ustawionym na poziom lotniska 745... O 10.35.22,6  dyspozytor Smoleńska ustalił wysokość 100 metrów jako minimum zejścia. Samolot ustawiony do lotu poziomego na wysokości stałej 100 metrów, jak było między 10.40.41,3 i 10.40.49,2 bez specjalnego manewrowania nie będzie leciał wznosząc się i opadając nad pagórkami  utrzymując od nich stałą odległość 100 metrów... Na wysokości 100 metrów coś się stało i samolot spadł w okolice bliższej radiolatarni 1,1 km od pasa, przechylony na skrzydło ... potem przekoziołkował i ślizgał kilkaset metrów... 10.40.56 "*sygnał dźwiękowy 400Hz wysokość  niebezpieczna", 10.40.56 "*sygnał dźwiękowy 800 Hz bliższa prowadząca" ... akurat wtedy będąc w ślizgu na lewe skrzydło ... mieli końcem skrzydła kontakt z drzewami. Cudem z tego wyszli, ale wkrótce wykonali ćwierć beczki w lewo i się zaryli w pagórku. Istotne powody katastrofy są przed kontaktem z bliższą prowadzącą". 


Dzien 05 czerwca przynosi dalsze rewelacje - 
pisze portal efakt.pl - związane z rosyjskim kontrolerem lotow:
"
... 10 kwietnia w wieży ruchu lotniczego w Smoleńsku oprócz dwóch kontrolerów, którzy prowadzili prezydenckiego tupolewa, był ktoś jeszcze... był to prawdopodobnie wysoki rangą oficer rosyjskich służb specjalnych ... oficer ten był w stałym telefonicznym kontakcie ze zwierzchnikami w Moskwie i decydował o poczynaniach kontrolerów... zeznali rosyjskim śledczym przesłuchiwani tuż po katastrofie sami kontrolerzy... kontrolerzy nawet podali nazwisko tej osoby. Jednak do dziś tym człowiekiem nie zainteresowała się rosyjska prokuratura. Treść zeznań kontrolerów mają już nasi śledczy... badamy ten wątek - mówi nam pułkownik Zbigniew Rzepa z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie...".
Atak na kontrolerow jest juz nieustepliwy - dnia 05 czerwca 2010 w TVP1 o godz. 19.30 w Wiadomościach,
"
powiedziano iż naziemni kontrolerzy, na lotnisku w Smoleńsku, specjalnie podawali naszym pilotom błędne dane o pułapie chmur, aby ich zniechęcić do lądowania...". Ponadto "... z przedstawionych wyliczeń wynika, że wieża podała, iż samolot jest bliżej pasa startowego, niż to było w rzeczywistości. Okazało się to po obliczeniu prędkości samolotu. Ze stenogramów wynika, że każde ostatnie dwa kilometry samolot pokonuje średnio w 22 sekundy... Tymczasem po 20,6 sekundach rozbija się prawie kilometr przed nim. Oznaczałoby to, że samolot ostatnie dwadzieścia sekund leciał z prędkością 173 km/h... Jest druga możliwość - błędne wskazania z wieży. ... To, że uderzyli w drzewo w odległości 1100 m może sugerować, że byli przekonani, że w tym miejscu powinien być pas lotniska...".

Dnia 07 czerwca
dr Daniel Alain Korona stwierdzil:
"
Na 25 sekund przed katastrofą Tupolewa wieża w Smoleńsku nie powinna była podawać komunikatu '2 na kursie i ścieżce'. Podano samolotowi prezydenckiemu nieprawidłowe informacje i  komunikaty. Nieświadoma tego załoga była pewna, iż jest na właściwej ścieżce i że zaraz wyląduje...".
Opinia publiczna zostala tego dnia zawiadomiona, ze "... ujawnienie zapisów z rejestratora dźwięku MARS-BM, czyli jednej z czarnych skrzynek..." jest podpisane przez sześć osób sporządzających: "eksperci - Bartosz Stroiński, Sławomir Michalak i Waldemar Targalski... Znajduje się tam jednak tylko pięć odręcznych podpisów. Brak podpisu ppłk Bartosza Stroińskiego, który ujawnił w TVN-24, że podpisywał dokument zawierający stenogram z rozmów, a został opublikowany inny dokument...".
Powrocono tez do rewelacji publikowanych w 'W
iadomościach' TVP1:
"... 
Kontrolerzy na lotnisku w Smoleńsku chcieli zniechęcić załogę prezydenckiego Tu-154M do lądowania. Dlatego podali jej zaniżone dane o widoczności - wynika z zeznań pracowników lotniska... Zeznań, w których jest sporo nieścisłości... Starszy kierownik Paweł Pliusnin zeznał milicjantom, że podał załodze  nieprawdziwe dane o widoczności na lotnisku. Mówił o 400 m, gdy wynosiła ona jeszcze 800  m... Drugi przesłuchiwany kontroler Wiktor Ryżenko przyznał, że poza nim i Pliusninem, na wieży była jeszcze trzecia osoba o nazwisku  Krasnokutskij. Jak powiedział milicjantom Ryżenko, nie wykonywał on jednak żadnych czynności. Do tej pory nie został przesłuchany. '... Samopoczucie moje w dniu 10 kwietnia 2010 r. było dobre... tego dnia ja i Pliusnin odbyliśmy badanie lekarskie w punkcie zdrowia Jednostki Wojskowej 06755, w wyniku którego stwierdzono, że jestem zdrowy... ponieważ w punkcie zdrowia nikogo nie było...'. "

Dnia 08 czerwca nieustajaca dyskusja o przyczynach katastrofy trwa. Ciągle przewazają pytania
"
Jeżeli jest gdzieś niepodważalny dowód na to, że PLF101 podchodził do lądowania torem równoległym do osi pasa startowego w Smoleńsku i przesuniętym w stosunku do tej osi o kilkadziesiąt metrów na południe, to w połączeniu ze stenogramem jest to także dowód na działanie w tym czasie mobilnych radiolatarń NDB, podających linię podejścia na nieistniejący pas startowy. Jest to także dowód na świadome, przestępcze działanie kontroli  naziemnej na lotnisku...". 
Jarosław Kowalik juz dnia 03 czerwca podal, ze "... ślad katastrofy samolotu jest odchylony na kilometr od pasa o 30 stopni od jego osi. Gdyby służby  prawidłowo prowadziły tupolewa, to nawet w razie wielkiego nieszczęścia, byłby on w osi pasa startowego... Samolot nie miał prawa się znaleźć w tym miejscu, gdzie się znalazł, gdyby miał wszystkie prawidłowe dane... Przed podejściem do lądowania samolot jest prowadzony przez dalekie radary... Przy bliższym podejściu do lotniska, kierowanie przestrzenią odbywa się za pomocą Radiolokacyjnego Systemu Lądowania. Jego zasięg to 50 - 60 kilometrów... Załoga samolotu, podchodząca do lądowania, pyta radionamiernika ... pod jakim kątem wykonać manewr, aby znaleźć się na osi pasa startowego. Potem samolot wchodzi w oś pasa startowego. Dalej ma obowiązek przelecieć nad radiolatarniami. Dalsza radiolatarnia znajduje się miedzy 6 a 8 kilometrów od początku pasa startowego... Otrzymuje wtedy komunikat, że jest w osi. Lecąc dalej przelatuje nad bliższą radiolatarnią, która jest w odległości około 2 kilometrów przed początkiem pasa startowego. Tutaj również dostaje potwierdzenie. Potem jest świetlna droga lądowania. Dyżurny kierownik lotów obserwuje lądowanie i podpowiada pilotowi, czy samolot jest na dobrej drodze ...".  

Niedoinformowanym wyjasniono zas 08 czerwca 2010 roku, ze  
"
Gen. Błasik nie siedział za sterami - taką wiadomość podała PAP powołując się na swoje 'moskiewskie źródło'...";
RMF FM:
"... Konrad Piasecki: Czy wie pan już albo czy Polska wie, czy piloci próbowali poderwać maszynę w tych ostatnich sekundach lotu? Jerzy Miller: Zapisy pracy silnika wskazują, że rzeczywiście ta ostatnia faza była fazą chęci wznoszenia...".

Niektorzy piszą dnia 08 czerwca o 'tragicznej grotesce':
 "
...Jak pisze Fakt, wieża kontroli lotów (na wojskowym lotnisku w Smolensku) korzysta z danych stacji  oddalonej o 10 km i położonej na innej wysokości. Oznacza to, że rosyjscy kontrolerzy nie mieli dokładnych danych o pogodzie. Potwierdził to Jerzy Polaczek, były minister infrastruktury i członek sejmowej podkomisji ds. lotnictwa wyjaśniającej przyczyny katastrofy".
A dla fachowcow taki cytat:
"
TAWS miał mapy Smoleńska, bo wgrane zostały do niego mapy stworzone przez NASA w 2000 roku... za drugim razem TAWS odezwał się jak znaleźli się w dolinie i byli na kolizyjnym ze wzniesieniem. Czyli spełniły swoją rolę... Samolot nie mógł być jednocześnie na minus17m i +10m względem pasa, czyli albo wysokość była podawana (przynajmniej od jakiegoś momentu) z RW, albo to nie nasz TU-154 ściął brzozę oznaczoną numerem 1 na zdjęciach S. Amelina...".

Dzien 09 czerwca 2010 roku przyniosl zapis wypowiedzi Rafala Rogalskiego z dnia poprzedniego 08 czerwca w
Radio Maryja:
"... 
27  stycznia, zostało wysłane pismo właściwie jednobrzmiące do pana ministra Radosława Sikorskiego, ministra Andrzeja Przewoźnika i do ambasadora Rosji. Z informacją, że prezydent pragnie wziąć udział w uroczystościach 70 rocznicy zbrodni w Katyniu... 15 marca Władimir Grinin, ambasador Rosji w Polsce, oświadcza, że nadal nie można rozpocząć przygotowania wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu, ponieważ do tej pory do Moskwy nie dotarły żadne oficjalne informacje na ten temat... 6 kwietnia Janusz Kurtyka, prezes IPN, ogłasza podczas zorganizowanej konferencji, że do tej pory na wniosek polskich prokuratorów Rosjanie udostępnili zaledwie ok. 30 proc. akt prowadzonego przez nich śledztwa katyńskiego... Media spekulują, czy w trakcie uroczystości w Katyniu Putin przekaże szefowi polskiego rządu tzw. białoruską listę katyńską z nazwiskami 3870 Polaków zamordowanych w 1940 roku... 10 kwietnia 2010 tragedia prezydenckiego samolotu Tu-154M w Smoleńsku. Jako jedni z pierwszych na miejscu wypadku pojawiają się dwaj oficerowie Biura Ochrony Rządu, którzy ochraniają ciało prezydenta. Teren zabezpiecza następnie 180 funkcjonariuszy departamentu spraw wewnętrznych obwodu smoleńskiego i rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Tego samego dnia rząd RP wyraża kontrowersyjną zgodę na badanie katastrofy przez stronę rosyjską na podstawie konwencji chicagowskiej z 1944 r. o lotnictwie cywilnym... 24 kwietnia - Edmund Klich, przewodniczący Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego powołanej przez Ministerstwo Obrony Narodowej, będący jednocześnie przedstawicielem Polski akredytowanym przy rosyjskim Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym (MAK), krytykuje dotychczasowy przebieg śledztwa,  zwracając uwagę m.in. na to, że śledczy chcą całą winą obarczyć pilotów maszyny... 11 maja dziennikarze znajdują  radiokompas z kokpitu samolotu, dzięki któremu nawigator określał położenie samolotu względem radiolatarni umieszczonej przy lotnisku... 25 maja Edmund Klich, akredytowany przez władze RP przy rosyjskim MAK, obarcza pilotów odpowiedzialnością za spowodowanie katastrofy. Jego wypowiedzi wzbudzają sprzeciw prokuratorów polskich, którzy twierdzą, że za wcześnie jest wyrokować o winie na obecnym etapie śledztwa... oprac. JAC."

Dzien 09 czerwca konczy sie wykresem
katastrofy smolenskiej wedlug Zbigniewa Charnasa: "... Samolot schodził łagodnie z 500 metrów i jego przyziemiający es zaczyna się na około 7,5 km przed progiem pasa startowego, na wysokości trochę większej niż 400 m powyżej poziomu płyty lotniska. Około godziny 8.40.15 na wysokości bliskiej 330 m samolot znalazł się dokładnie na kursie prowadzącym wprost na próg pasa startowego. Znajdował się wówczas w odległości około 5 km od niego. W idealnym układzie osiągnąłby go dokładnie po minucie lotu,  zrealizowanego jednakże w 90-procentowej wiekszości w chmurach. Dalej jednak trajektoria lotu tupolewa dość  gwałtownie obniża się w kierunku linii naprowadzania wieży kontrolnej i jednocześnie w kierunku lotniskowej krawędzi porośniętego drzewami jaru... kiedy do pilotów dociera informacja, że samolot jest 6 km przed progiem pasa, to faktycznie znajduje się on 7,3 km przed nim. A kiedy pada stwierdzenie o 2 km, to jest to faktycznie 3,1 km...".  Pamietajmy jednak, ze kluczem jest informacja podana przez Jarosława Kowalika juz dnia 03 czerwca, ze  "... ślad katastrofy samolotu jest odchylony na kilometr od pasa o 30  stopni od jego osi. Gdyby służby prawidłowo prowadziły tupolewa, to nawet w razie wielkiego nieszczęścia, byłby on w osi pasa startowego...". Historia katastrof lotniczych przypomina rowniez, ze "19 października 1986 r. na terytorium RPA rozbił się Tu-134... Podobnie jak w przypadku katastrofy pod Smoleńskiem, maszyna roztrzaskała się, odchyliwszy się wcześniej o 37 stopni od właściwego toru lotu, a piloci obniżali samolot, zachowując się tak, jakby nie mieli świadomości, na jakiej wysokości się znajdują...".  

Jednak najwazniejsze slowa padly dnia 09 czerwca 2010 roku w tym artykule:
"
Zbulwersował mnie TVN wczoraj (dnia 07 czerwca 2010) w wieczornych Faktach. Wałkuje się sprawę 'nacisków', chociaż do osiągnięcia przez nasz rządowy samolot wysokości decyzji 100 metrów, na której wydarzyła się katastrofa, żadne działanie pilotów nie wskazywało, że wykonują jakieś polecenie pod przymusem lub działają wbrew sztuce lotniczej i woli dowódcy. ... Przebieg lotu był uzgodniony z dyspozytorem smoleńskiego lotniska a jego prawidłowość aż do osiągnięcia wysokości decyzji 100 metrów była wielokrotnie potwierdzana przez  dyspozytora wieży. Niemal co kilometr lotu dyspozytor potwierdzał, że samolot znajduje się prawidłowo na ścieżce i nie stwierdzał żadnych rozbieżności z zadanymi warunkami podejścia do pułapu decyzji o ewentualnym rozpoczęciu lądowania na wysokości 100 metrów. ...  Dowódca samolotu bez owijania w bawełnę informował każdego zaglądającego do kokpitu, że w Smoleńsku nie ma warunków do lądowania, że samolot będzie musiał odlecieć na założone wcześniej dla tego lotu lotnisko zapasowe (Mińsk lub Witebsk), ale że zrobi próbę czy da się zobaczyć pas do lądowania oraz, ze względu na duży zapas paliwa ewentualnie poczeka na taką możliwość krążąc do 30 minut nad lotniskiem. Chyba nikt nie zaprzeczy, że ta decyzja dowódcy samolotu była w tych warunkach optymalna... O godzinie10.24.51,2 dyspozytor lotniska stwierdza, że 'warunków do lądowania nie ma'. Dowódca tupolewa przyjmuje to do wiadomości, ale proponuje próbę podejścia, zastrzegając 'jeśli można'. Dyspozytor lotniska w Smoleńsku po uzyskaniu wszystkich niezbędnych informacji o 10.35.22,6 wyraził zgodę na warunkowe lądowanie wyznaczając pułap 100 metrów, jako wysokość dla zbadania warunków pogodowych i podjęcia wspólnie decyzji o lądowaniu lub odejściu na drugi krąg. Okazało się, że to nie Prezydent podejmował tę decyzję, ani nie generał Błasik... Dyspozytor i załoga samolotu dobrze się rozumieją i wykonują wzajemnie uzgodniony program lotu. Dyspozytor wyraźnie informuje 'pas wolny', czyli w przypadku podjęcia decyzji na 100 metrach będzie można na pasie lądować... Dyspozytor o godz. 10.39.40,8 uzupełnia te dane resztą informacji niezbędnych pilotowi dla wykonania lądowania. Podaje dodatkowe dane do lądowania: kierunek wiatru (azymut 120 stopni) i  prędkość wiatru (3 m/sek). ... W tym fragmencie widać trzy sprawy. Pierwsza, że między 6 i 3 kilometrem podchodzenie do wysokości decyzji odbywa się bez żadnej zmiany. Druga, że dyspozytor przez cały czas potwierdza prawidłowość schodzenia samolotu po ścieżce. Trzecią sprawą, jest wadliwe działanie TAWSu. Major Fiszer przypuszcza, że powodem tego jest zamieszanie między stopami i metrami. Załoga słusznie błędne informacje TAWS ignoruje. ...". 

Dzien 10 czerwca 2010, czwartek, 2 miesiace po katastrofie lotniczej, przynosi kolejną rewelacje o opublikowanym stenogramie:
"Wraz z zewnetrzną radiolatarnią (NDB) był zaistalowany Marker  Beacon ... Marker miał pinformować pilota kiedy nad nim przelatuje (w tym przypadku również nad NDB). W stenogramie jest, że wysokość nad zewn. markerem wynosiła 400 m, a prędkośc 300 km/h godz. Otóż, zgodnie z zapisam stenogramu czas sygnału zewn. markera (Marker Beacon) wynosi 7,8 sekundy. Jest to czas w jakim samolot wlatuje i wylatuje z elipsy ... Przy szybkości 300 km/h i wys. 400 m jest matematycznie niemożliwe, aby samolot przeleciał elipsę w 7,8 sek. Są mozliwe 3 przypadki: 1. Prędkośc i czas sygnału są prawidłowe... 2. Prędkośc i wysokość są prawidłowe... Wówczas, zgodnie ze wzorem na tangens, krótsza oś elipsy powinna mieć nie 730 m, ale 1040 m. Przy prędkości 300 km/h ( 83, 33 m/s) i wysokosci 400 m czas przelotu 1040 m wyniesie 12,5 sekundy. 3. Czas i wysokość są prawidłowe... Podane w stenogramie 3 wartości wykluczają sie wzajemnie...". 

Redakcja 'Newsweek' sprawdzila "co laczy kierujacego sledztwem Wladimira Putina z MAK, Samarą i Smolenskiem... samolot, po remoncie w Samarze byl na gwarancji. W przypadku stwierdzenia, ze katastrofa byla spowodowana awaria samolotu, Rosjanie mieli wyplacic Polsce 53 miliony zlotych rekompensaty... 1. Szefem zakladów remontowych w Samarze jest ziec kierujacego sledztwem W. Putina. 2. Wlascicielem tych zakladów jest pan Potanin, sponsor partii Putina 'Jedna Rosja'. 3. Zaklady certyfikuje MAK, który prowadzi sledztwo w sprawie Smolenska...".

Dzien 10 czerwca poglebil chaos informacyjny, bo "... Jezeli od 2 maja rosyjscy specjalisci nie posuneli sie w badaniu zawartosci czarnej skrzynki z nagraniami rozmów ... i jezeli tresc rozmów znana ze stenogramu w zasadniczych punktach nie pokrywa sie z relacją dyspozytora, jest czas najwyzszy, by strona polska zwrócila sie o czarne skrzynki... Polska prokuratura wyslala juz w sumie piec wniosków o pomoc prawna. W ostatnim oskarzyciele poprosili o wypozyczenie oryginalnych czarnych skrzynek. Okazalo sie bowiem, ze w cyfrowej kopii rejestratora rozmów z kokpitu jest blad... Dlatego w srode do Moskwy polecial minister Miller wraz z prokuratorem Parulskim. Wrócili w czwartek (dnia 10 czerwca 2010 roku) z nowa kopia nagran...".

Dnia 12 czerwca 2010 "mecenas Rafał Rogalski, pełnomocnik rodzin pięciu ofiar uważa, że Rosjanie nie przekazują naszym prokuratorom kluczowych materiałów. ... 'Dlaczego Rosjanie nie przekazali dokumentów dotyczących pracy wieży na lotnisku w Smoleńsku? Te informacje są podstawowymi w śledztwie. Instrukcje, regulaminy, wytyczne, rozkazy i rozmowy w wieży mogłyby wyjaśnić, czy do katastrofy nie doprowadziły błędy rosyjskiej obsługi' ...".
Nadal nikt nie odpowiedzial na zarzuty pana
Strassenburg Kleciaka, ze "... Zwłaszcza, że załoga prawie do samego końca korzystała z autopilota,
którego powinna deaktywować (wyłączyć), podchodząc do lądowania... Jeśli z zapisów rozmów faktycznie jednak wynika, że piloci świadomie zeszli na wysokość 20 m, a nie stóp (liczonych w dziesiątkach), i zrobili to w dodatku na autopilocie, który powinien zostać wyłączony na wysokości decyzyjnej 70 m, to albo celowo doprowadzili do własnej śmierci, albo zapisy rejestratorów lotu zostały sfałszowane. Innej możliwości po prostu nie ma...". Dodajmy jeszcze, ze "... załoga świadomie kontynuowała obniżanie wysokości do 20 m, chociaż nie widziała płyty lotniska, a samolot znajdował się ponad kilometr od pasa startowego, w dodatku  odchylony o ponad 40 m od jego osi. ... Pamiętajmy, że według Rosjan działanie żadnego z urządzeń pokładowych nie było zakłócone...".

Leszek MisiakGrzegorz Wierzchołowski napisali (a oto obszerny cytat), ze "... najbardziej zagadkowe jest ostatnie 15 sekund lotu, gdy po komendzie drugiego pilota Roberta Grzywny 'odchodzimy', Tu-154 gwałtownie zaczął tracić wysokość... O 10.26, kwadrans przed katastrofą, kpt. Arkadiusz Protasiuk mówił 'W tej chwili, w tych warunkach, które są obecnie, nie damy rady usiąść. Spróbujemy podejść, zrobimy jedno zajście, ale prawdopodobnie nic z tego nie będzie'. ... niemożliwe wydaje się, by załoga po komendzie 'odchodzimy' zdecydowała się na lądowanie... w zapisach rozmów zachowałaby się jakakolwiek reakcja na samobójcze obniżanie przez dowódcę maszyny wbrew komendzie drugiego pilota... według karty podejścia, na 70 m Tu-154 powinien odebrać sygnał bliższej radiolatarni, znajdującej się 1,1  km od pasa lotniska ... Tymczasem sygnał ten został odebrany... poniżej 20 m, trzy sekundy przed pierwszym uderzeniem w drzewa... Co więcej, niemal do końca wieża informowała, że Tu-154 jest 'na ścieżce i kursie'. Kontroler smoleńskiego lotniska przekazał załodze komendę zaprzestania zniżania '101 horyzont' dopiero trzynaście sekund przed katastrofą (na wysokości 50 m!), a gdy maszyna była na 20 m i zbliżała się do drzew, padł komunikat nakazujący... odejście na drugi krąg. ... Jeżeli samolot schodzi poniżej ścieżki podejścia, operator na wieży powinien zareagować 'jesteś poniżej ścieżki zniżania'. Takiej reakcji nie było... zastrzeżenia do pracy Rosjan ma polska prokuratura wojskowa. ... O tym, że na rosyjskiej wieży działy się dziwne rzeczy, świadczy kilka tajemniczych wydarzeń: zeznania rzekomego pracownika wieży kłamliwie oskarżającego Polaków o nieznajomość rosyjskiego, zniknięcie szefa kontrolerów na lotnisku i szefa zmiany (jeden z nich odszedł na emeryturę trzy dni po katastrofie, drugi rozpłynął się w powietrzu po zabraniu go przez nieokreślonego bliżej 'mundurowego'), brak zgody Rosjan na przesłuchanie obsługi lotniska przez polskich prokuratorów, a wreszcie ujawniona przez 'Fakt' obecność na wieży agenta rosyjskich służb specjalnych ... prawdopodobnie FSB lub GRU ... Zastanawiające, że pomocnik kontrolera wieży, Ryżenko ... został oddelegowany na lotnisko Smoleńsk-Siewiernyj 'do czasu zakończenia lotów 10 kwietnia'. Tak jest w protokołach zeznań. ... brak oświetlenia, skromna obsada wieży i płyty lotniska ... Z raportu  rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego ... wynika, że już po 13 minutach od katastrofy ... teren wypadku został otoczony przez 180 ... członków służby zarządu spraw wewnętrznych obwodu Smoleńskiego i Federalnej Służby Ochrony. Tuż po katastrofie na miejscu byli też funkcjonariusze OMON ... Z wyliczeń naszych ekspertów, dokonanych na podstawie czasów przelotu i wysokości ze stenogramów i raportu MAK, wynika, że tor lotu był zakłócony. Podobne zdanie ma mjr Waldemar Łubowski, pilot: 'Nie ma w stenogramach prośby załogi o sposób zajścia do lądowania, oni zostali wyprowadzeni na styczną do kręgu o promieniu 19 km. Przy takich warunkach to jest zdecydowanie za blisko. Wyprowadza się samoloty dalej, na około 30 km i ustawia w osi pasa po to, by załoga mogła zgrać wszystkie parametry i dokładnie się w niej utrzymywać...'. ... Marek Strassenburg Kleciak, specjalista od systemów trójwymiarowej nawigacji, mówi: 'Albo piloci byli samobójcami, albo na 80-90 m wydarzyło się coś, o czym jeszcze nie wiemy. Z moich wyliczeń wynika, że samolot leciał powyżej prawidłowej ścieżki podejścia, a poniżej punktu decyzji leciał poniżej tej ścieżki. Wytłumaczeniem sugerowanym przez stenogram, jeśli mu w ogóle wierzyć, jest to, że nawigator zaczął podawać pilotowi jako wysokości wskazania wysokościomierza radiowego zamiast wysokościomierza barometrycznego. Jest to kompletny absurd, ale z gatunku tych wytłumaczeń, które można przedstawić laikowi jako przyczynę katastrofy. Nawet początkujący nawigator nie popełni takiego błędu. Nie było żadnego powodu, by załoga miała złamać procedurę...'. ... Za pomocą meaconingu piloci mogli zostać sprowadzeni nad jar (rozległą dolinę) zamiast na smoleńskie lotnisko, natomiast bezpośrednią przyczyną katastrofy mogła być awaria lub inne zdarzenie, które  spowodowało, że piloci utracili wpływ na sterowność maszyny. ... mogło to być np. uszkodzenie serwozaworu hydraulicznego  steru samolotu... może to było przyczyną obecności gen. Błasika w kabinie pilotów i czytanie na głos instrukcji. ... Tuż przed katastrofą w Smoleńsku pojawiła się w tej okolicy gęsta mgła, która wpłynęła na to, że piloci z opóźnieniem zorientowali się, iż znajdują się obok ścieżki podejścia i tuż nad ziemią. ... Gdy pilot nastroi odpowiednio urządzenia w kabinie, samolot sam leci, tak jak mu się wytyczy ścieżkę. Leci, kierując się na anteny. Gdy samolot jest nastrojony na dalszą i bliższą radiolatarnię, pilot wie, że wyjdzie idealnie na pas startowy. Gdyby przeleciał na właściwej wysokości nad drugą, bliższą radiolatarnią, to wyleciałby równo na pas startowy. Nie ma innej możliwości. ... Zastosowanie fałszywej radiolatarni miałoby uzasadnienie, gdyby została umieszczona wcześniej. ... Chyba że odebrany sygnał, odnotowany w stenogramach, dotarł z prawdziwej radiolatarni, która w tym momencie znajdowała się w odległości około 40 m z prawej strony, a około półtora kilometra wcześniej na fałszywą ścieżkę skierował samolot marker fałszywej radiolatarni... (Ponadto) ustawienie przesuniętych  fałszywych APM-ów, czyli specjalnego oświetlenia naprowadzającego samolot na pas, a zarazem wygaszenie lub usunięcie prawdziwych świateł (znane są zdjęcia rosyjskich służb, które po katastrofie wkręcały żarówki do lamp). Są one ustawiane na progu pasa. Jeśli pilot zobaczyłby te światła, byłby przekonany, że widzi pas startowy".

Poslowie dnia
12 czerwca 2010 pytali Jerzego Millera: "... Jaka byla dokladna godzina katastrofy? (komentowali) 'prawda sie od nas  oddala'...".
Jednoznacznie podsumowano tego dnia: "...Przedlozony przez Rosjan stenogram rozmów z pokladu prezydenckiego Tu-154M nie jest spójny z punktu widzenia regul matematyki. ... W ocenie doswiadczonych lotników, na ostatnich kilometrach lotu prezydencki samolot powinien poruszac sie z predkoscia ok. 260-280 km/h... Potwierdza to predkosc srednia Tu-154M wyliczona na podstawie czasów wystapienia sygnalów radiolatarni (dalszej i blizszej), która oscyluje wokól wartosci 270 km/h. Dlaczego komunikaty kontrolera lotu sugerują znacznie szybsze pokonanie tego dystansu (szczególnie miedzy 6 i 3 kilometrem)? Jak wytlumaczyc te rozbieznosci?..."
Ponadto przypomniano ponownie, ze "...polska strona poprosila Rosjan, by funkcjonariusze BOR mogli wejsc na wieze w Smolensku. Rosjanie odmówili, podobnie jak nie zgodzili sie, by na wiezy byl polski nawigator, o co z kolei wystapil 36 Specjalny Pulk Lotnictwa  Transportowego. Odmowa Rosjan zostala przekazana 5 kwietnia - wynika ze zlozonych w prokuraturze zeznan funkcjonariuszy BOR, do których tresci dotarl 'Fakt'. ... agentom BOR - grupie, która przyleciala do Smolenska wczesniej i czekala na przylot delegacji - Rosjanie zakazali posiadania broni. Pistolety mieli jedynie ci borowcy w tupolewie. Agenci czekający na lotnisku nie mogli nawet poruszac sie w sasiedztwie wiezy. ... Borowcy mówili mi jeszcze na lotnisku, ze gdy spadl samolot, zostali stamtad przegonieni przez rosyjskie specsluzby...".

Dzien 13 czerwca 2010 rozpocząl sie ponowną analizą toru samolotu, z ktorej tylko podaje kilka szczegolow: "... Komunikat kontrolera o przejściu 3-go kilometra, przy odczycie 250 m, wskazywał, że są wciąż za wysoko... Na drugim kilometrze powinna była być osiągnięta wysokość 100 m. Po odczycie 150 m natychmiast nastąpił komunikat kontrolera - 2 km. ... Po odczycie 150 m nachylenie powinno było być zmniejszane, ponieważ celem był lot poziomy na wysokości 100 m, i zmiana kąta nie jest natychmiastowa. Zamiast zmniejszenia - nachylenie zostało  zwiększone lub było utrzymane. Sygnał TAWS, który  trwał 2,6 sekundy, wskazuje raczej na pierwszą akcję...".

Dnia 14 czerwca dyskusja krązy wokol tych samych problemow, pomijając jednak odchylenie od osi pasa lotniska i pomijając kwestie czasu upadku samolotu: "...prędkości pionowej ... wartość średnia ze 100 m na 20 m - 13,9 m/s. Wiedząc, że Tu-154 w ostatnich 5 sek. wzniósł się o ok.  15 m, wartość ta jest absolutnie nierealna, bowiem mając uprzednio prędkość pionową opadania rzędu 14 m/s nie zdążyłby się wznieść ani o 1  m. W tej sytuacji pozostaje tylko wariant, że odczyty były z radiowysokościomierza, ale wtedy wracamy do znanej już trajektorii także sprzecznej z prawami fizyki. Wniosek: ścieżka dźwiękowa nie jest prawdziwa (została nagrana na  prawdziwych odgłosach, aby je ukryć), albo nieprawdziwe są odczyty (mniej prawdopodobne). Dodatkowo ze stenogramu: 
10.40.06,7 alarm 'Terrain ahead' (ziemia z przodu)
10.40.13,5 wieża uspokaja '4 na kursie i trasie'
10.40.26,6 wieża uspokaja '3 na kursie i trasie' 
10.40.32,4 kontynuacja alarmu 'Terrain ahead' 
10.40.38,7 wieża ponownie uspokaja '2 na kursie i trasie' 
10.40.42,6 po kolejnym 'Terrain ahead' pojawia się alarm 'pull up' (podnieś), do rozbicia pozostało 30 s
... 
Tu-154 rozbił się 37,2 s od pierwszego 'pull up', ponieważ Tu-154 w ostatnich sekundach podniósł się dzięki refleksowi kapitana o ok. 15 m i  przeleciał dalsze kilkaset metrów. ... Możliwe wnioski: 1. tor Tu-154 już przy pierwszym 'pull up' był prawdopodobnie poziomy (nie mógł opadać,  bo w samej końcówce nie podniósłby się o 15 m), czyli załoga została oszukana - zamiast zejść na decyzyjną Tu-154 -& znalazła się ponad 100 m niżej. 2. ścieżka dźwiękowa z odczytami wysokości nie pochodzi z tego lotu. 3. obsługa wieży brała udział w oszustwie."

"Rosyjski samolot transportowy Il-76, który ... próbowal ladowac przed prezydenckim Tu-154, nie byl naprowadzony na wprost pasa i dwa razy znalazl sie na lewo od linii lądowania", wedlug RMF FM. "... informacja ta moze sugerowac zlą prace rosyjskich kontrolerów lotów... 'Albo jest jakis problem z radiolatarniami, albo jest problem związany z niewlasciwym oswietleniem pasa albo z komunikacją z wiezą'... ", zauwazyl Piotr Schram.

Dnia 15 czerwca probowano juz podsumowac wszystkie hipotezy. Tutaj o geopolityce, jako przyczynie katastrofy w Smolensku 10 kwietnia 2010 roku. Mamy tez syntezy. Obraz katastrofy coraz bardziej sie komplikuje. Trudno wierzyc wszystkiemu.
Ale podobne hipotezy stawial juz dnia 08 czerwca 2010 Tomasz Sakiewicz: "... O problemach z radiolatarnią informował samolot Jak-40 lądujący z polskimi dziennikarzami... Kontroler częściowo przyznał, że podawał nieprawdziwe dane... dla jej dobra. ... Przyjęto założenie, że ta katastrofa naraża ekipę Władimira Putina. Być może jakieś siły w Rosji mogłyby pójść i na taką grę, by tę ekipę osłabić.  Niedawno zmieniono szefa GRU, które konkurowało z ekipą kagiebowców od Putina... Co i kogo mogło tak zdeterminować, żeby mógł spowodować tragedię?...".

Ale wedlug
'Gazety Polskiej' "... Polskie służby posiadają bardzo ważny dowód w śledztwie, trzecią czarną skrzynkę. ... nie  przekazały Rosji jej oryginału, choć tego żądała strona rosyjska. Rejestrator jest dobrze zabezpieczony... Trzecia skrzynka to cyfrowy rejestrator szybkiego dostępu, produkcji warszawskiej firmy ATM PP, typu ATM-QAR/R128ENC. Ocalał on z katastrofy... zarejestrował on o wiele więcej parametrów, niż pierwotnie sądziła rosyjska komisja śledcza. Stanowił niezależną kopię głównego rejestratora pokładowego MŁP 14-5 ... 'da się z niego odczytać wszystko to, co z rejestratora MŁP-14-5, ponieważ QAR jest wpięty równolegle w instalacje MSRP-64 ... Pochylenie, przechylenie, kurs, przyspieszenia we wszystkich osiach itp., a także ... wysokość decyzji, naciśnięcie przycisku 'Uchod'-2 krąg. Wysokość z RW i baro'... W samolocie (Jak) czeka minister Jacek Sasin, który chciał zaraz po katastrofie (10 kwietnia 2010) wracać do Polski. Rosjanie nie pozwalają mu jednak ani odlecieć, ani wyjść na zewnątrz. Tłumaczą, że Jak-40 nie może wystartować, ponieważ na wieży nie ma kontrolera, bo jest właśnie przesłuchiwany. Dziwne, bo widzimy, że na lotnisku wciąż lądują rosyjskie samoloty i śmigłowce. Rosjanie pozwolili  wystartować Jakowi-40 z ministrem Sasinem dopiero po interwencji polskich konsulów... Także pojawienie się przed terminem lądowania prezydenckiego Tu-154 rosyjskiego Iła-76, który wykonał karkołomny manewr tuż nad płytą lotniska, jest do dziś niewyjaśnione. Rosjanie tłumaczyli, że iłem lecieli funkcjonariusze FSB mający chronić prezydenta RP. To jednak za wielki samolot do tego celu. Przy tym Ił-76 nie wylądował, a funkcjonariusze FSB mimo wszystko w Smoleńsku byli... Polscy śledczy nie mogą przeprowadzić własnej analizy fonoskopijnej oryginalnej czarnej skrzynki, która jest w rękach rosyjskich, ponieważ gen. Anodina kategorycznie stwierdziła, że Rosja nie zwróci ich Polsce. ...
Dlaczego FSB tak pilnie strzeże tajemnic katastrofy smoleńskiej? ... Niedługo po katastrofie 'Rzeczpospolita' podała, że polska Służba Kontrwywiadu Wojskowego na bieżąco otrzymywała informacje o położeniu prezydenckiego Tu-154 w drodze do Smoleńska. Informacje, które wpływały do SKW, były zbliżone do tych przesyłanych przez zwykłe urządzenia GPS. Były to dane m.in. o położeniu maszyny, jej wysokości i prędkości. ... SKW najprawdopodobniej już w momencie katastrofy posiadała też nagrania m.in. rozmów pilotów samolotu z wieżą kontroli lotów. Wojskowe służby mają bowiem tajną stację nasłuchową. ... Jeszcze bardziej zastanawiające jest milczenie wokół zdjęć  satelitarnych, jakie polski rząd otrzymał od National Security Agency (NSA)... Śledczy mieli określić je jako 'bardzo ważne materiały dowodowe
'...".

Dnia 17 czerwca 2010 roku powrocono niespodziewanie do rozwazan nad czasem katastrofy: "...jak się od 10.41 odejmie te osiem minut, które... nagrały się na trzydziestominutowej taśmie to wyjdzie nam godzina 10.33. Na forum smoleńskim pierwsza informacja o tym , że coś się stało jest z 10.25. Po pięćdziesięciu stronach dyskusji admin wyjaśnia, że mieli źle ustawiony zegar i trzeba dodać sześć minut = 10.31 lub 32...".

Powstaje wiec kolejny chaos dotyczący czasu upadku samolotu:  08.25 / 08.31 / 08.32 / 08.33 / 08.36 / 08.37 / 08.38 / 08.39 / 08.40 / 08.41 / 08.56 / 08.58 - ostatnia godzina z tu wymienionych pojawila sie w rosyjskich mediach tylko jeden raz.  


Tego
tez dnia kwestia czasu jest porownywana (Nasz Dziennik) ze stenogramem i w kontekscie pracy autopilota: "... Piloci zwrócili uwagę na dwie poważne kwestie związane ze stenogramami: 1. Stenogramy obejmują dłuższy odcinek czasu niż 30 minut... 2. Autopilot był nastawiony na określony czas, po upływie którego automatycznie przełączał sterowanie na odejście na drugi krąg. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że do tego nie doszło, albo że stenogramy o tym kłamią... W stenogramie rozmów zarejestrowanych na urządzeniu MARS-BM ...roi się od błędów. W transkrypcji brakuje kluczowych fragmentów rozmów i komend, które powinny padać w kabinie. Całość nagrania trwa aż 38 minut, przekracza to możliwości techniczne taśmy magnetycznej 70A-11 umieszczonej w rejestratorze CVR znajdującym się w pomarańczowym  zasobniku OL4... Długość nagrania na taśmie magnetycznej w powyższym rejestratorze jest równa 30 minut. Głowica kasuje poprzednie treści, nagrywając kolejne, a taśma obraca się w zamkniętym obwodzie. ... Długość taśmy nie powinna trwać 38.16,8 minuty. Początek zapisu: 10:02:48,6 czasu rosyjskiego, koniec zapisu: 10.41.05,4 czasu rosyjskiego. Czas o prawie jedną trzecią dłuższy niż możliwości techniczne taśmy stawia pod znakiem zapytania wiarygodność dokumentu...".

Przypomniano tez tekst z '
USA Today' z dnia 15 kwietnia: "... Prezydencki Tupolew był wyposażony w urządzenie zabezpieczające, które ostrzega pilotów przed nadmiernym zbliżeniem się do ziemi. Ten fakt pogłębia tylko tajemnicę upadku i eksplozji samolotu z Lechem Kaczyńskim. Na  zagadkowość katastrofy zwrócił uwagę dwa dni temu John Hamby, rzecznik Universal Avionics  Systems of Tucson - producenta urządzenia, zwanego Terrain Awareness and Warning System (TAWS)...".

Zakonczmy dzien 17 czerwca 2010 artykulem gromadzącym dowody na niescislosci w materialach przekazanych przez Rosjan: "...Na dalszym markerze samolot znajdował się na właściwym kursie podejścia. Na bliższym, kilometr od pasa, okazuje się, że samolot zszedł z osi 40 do 60 m na lewo, jego wysokość nad ziemią wynosi 2,5 m, tj. poniżej ścieżki zejścia, leci z prędkością ok. 280 km/h, z przepustnicami otworzonymi do odejścia i w tym właśnie momencie uderza w ziemię...".

Dnia 18 czerwca 2010 echem powraca artykul z 16 czerwca, ktory byl tlumaczeniem
'WW' tekstu Gene Poteat, jaki ukazał się w amerykańskim  piśmie 'Charleston Mercury'; autor jest specjalnym korespondentem do spraw wywiadu, emerytowanym oficerem służb wywiadowyczych  CIA.  Zacytuje obszerne fragmenty: "... Wizyta w Smoleńsku miała podkreślać ostateczne przyznanie się  Rosji jako sprawcy zbrodni, po latach  obciążania odpowiedzialnością Niemców. Przyznanie, do zbrodni, którą tak bardzo starali się ukrywać przez 70 lat. ... Praktycznie wszyscy w Polsce i wielu na całym świecie podejrzewali, że Rosja, a w szczególności Putin musieli przyłożyć do katastrofy rękę. ... TU-154M był wyposażony w amerykański TAWS w najnowocześniejszej wersji nazywanej GPWS. Podczas remontu zainstalowano również system telefonii satelitarnej. Ponieważ telefony satelitarne mogą zakłócać funkcjonowanie innych pokładowych urządzeń (co stwierdzono), podczas instalacji  wyeliminowano ten problem. ... Nadajniki systemu ILS na Smoleńskim lotnisku to rosyjska odmiana amerykańskiego systemu. System ILS emituje dwie wiązki - pierwsza tzw. glide slope pomaga we właściwym zniżaniu się do lądowania samolotu, druga utrzymuje samolot w osi pasa do lądowania. W pewnych okolicznościach instalacje naziemne mogą funkcjonować nieprawidłowo - może tak się zdarzyć np. w sytuacji,  gdy przed antenami nadajnika przebywałby w ruchu lub był zaparkowany jakiś pojazd. Amerykańscy piloci lądujący na ILS muszą uzyskać od wieży kontroli lotów zapewnienie, że teren przed antenami ILS jest czysty. ... Czterdzieści minut przed katastrofą rosyjski JAK-40 wiozący 40 osób wylądował bezpiecznie. Dwadzieścia minut przed katastrofą rosyjski samolot AWAC zaledwie dotknął kołami pasa w manewrze touch-and-go i nie wylądowawszy odleciał z powrotem do Moskwy... Na dalszym markerze samolot znajdował się na właściwym kursie podejścia. Na bliższym, kilometr od pasa okazuje się, że samolot zszedł z osi 40 do 60 m  na lewo, jego wysokość nad ziemią wynosi 2,5 m, tj. poniżej ścieżki zejścia, leci z prędkością ok. 280 km/h, z przepustnicami  otworzonymi do odejścia i w tym właśnie momencie uderza w ziemię.  ... Edmund Klich, szef polskiego KBWL oznajmił niedługo potem, że kontroler prowadzący rozmowy z  prezydenckim samolotem zniknął. Rosjanie stwierdzili, że przeszedł na emeryturę. ... Rosjanie błyskawicznie przejęli kontrolę nad terenem katastrofy, odnaleźli 'czarne skrzynki' oraz - takich okazji wywiad nigdy nie przepuści - ogołocili zwłoki wszystkich 96 martwych pasażerów z rzeczy osobistych, takich jak: bagaże, laptopy, nośniki pamięci flash, telefony, dokumenty, wszelkie dane z nazwiskami, numerami telefonów i korespondencją, tajne dyplomatyczne i wojskowe kody - łup dla rosyjskiego wywiadu... Funkcjonariusze rosyjskich służb bezpieczeństwa przesłuchiwali członków rodzin ofiar, którzy po ciała musieli polecieć do Moskwy. Przesłuchania trwały nierzadko godzinami, a warunkiem odzyskania ciał było zakończenie przesłuchań. Nie ma najmniejszych dowodów na to, że ciała wróciły w komplecie... rosyjskie dochodzenie łamie kilka umów - Konwencję Chicagowską, która zarządza prowadzenie dochodzeń międzynarodowych, czy dwustronne porozumienie z 1993 roku ... Polacy jednak widzą to wszystko jako Jałtę II ... Polska  wrze ...".

20 czerwca 2010 roku mozna rozpocząc filozoficzną mieszanką, bo dzien ten raczej nie sprzyja rozwazaniom o technicznej stronie katastrofy w Smolensku w dniu 10 kwietnia 2010 roku...

Pozostaje wiec interesujący artykul z
'Nasz Dziennik', z czwartku, 17 czerwca 2010, nr 139 podpisany przez Marte Ziarnik (wedlug 'bibula.com') "... Czy załoga Tu-154 M mogła zejść poniżej pułapu decyzji ustalonej na 100 metrów? ... wyklucza to instrukcja obsługi autopilota (system zarządzania lotem – Flight Managing System typu Universal Avionics UNS-1D)... Załoga ustawia (co znajduje odzwierciedlenie w stenogramie) tzw. wysokość docelową na 100 metrów. Poniżej tej wysokości autopilot nie zejdzie... Instrukcja obsługi samolotu Tu-154M zakłada, że po uzyskaniu wysokości docelowej kapitan ma 3,5 s na podjęcie decyzji o ewentualnym lądowaniu... jedynie po tzw. zobaczeniu ziemi. ... Jeśli zaś nie, należy wcisnąć przycisk 'odejście', co spowoduje zadanie przez autopilota startowego (maksymalnego) obrotu silników i wzniesienie na wysokość 500 metrów. Nie nastąpiło wyłączenie autopilota, a więc 'chęć' lądowania można wykluczyć... załoga wykluczała lądowanie w ryzykownych warunkach. Pilot sprawdza ilość paliwa, rozważając możliwość lądowania na lotnisku zapasowym. ... Przeczy to opinii rosyjskich ekspertów twierdzących, że ze względu na brak doświadczenia piloci w ogóle nie klasyfikowali podejścia jako trudnego. ... Nawigator mówi dwie kwestie jednocześnie... ze stenogramu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) wynika, że nawigator Artur Ziętek mówi dwie kwestie jednocześnie. Chodzi o końcową fazę lotu... nawigator kończy mówić '50' ..., a już ...zaczyna mówić '40' ... Mówił dwie rzeczy naraz. To niemożliwe z technicznego punktu widzenia... Lotnicy zwracają uwagę na jeszcze jeden fakt: oznaczenie 'niezrozumiałość tekstu' i 'niezidentyfikowanie autora wypowiedzi' pojawia się niemal zawsze w momencie, gdy mówić powinien kapitan Arkadiusz Protasiuk. Co dziwne, czytelne są zaś wszystkie wypowiedzi nawigatora...
Zastanawiająca jest także podana w stenogramie, nierealna, prędkość schodzenia maszyny. Nie dość, że jej wartość jest ekstremalna, to jeszcze samolot po 7-sekundowym locie poziomym traci 20 metrów wysokości w 1 sekundę, podczas gdy nie powinien w tym czasie przekraczać 4-6 metrów. To nie jest możliwe, zwłaszcza biorąc pod uwagę ukształtowanie terenu...
Nierzeczywisty jest także sam tor lotu, który wskazuje na tzw. sterowaną oscylację... Tymczasem autopilot miał zadany kąt zniżania 2 stopnie. Oscylacja nie jest możliwa, bo autopilot miał kontrolę nad samolotem, w przeciwnym wypadku nie wyrównałby na 7 sekundach. ... W przypadku normalnej ścieżki zniżania i zdarzeń CFIT - Controlled Flight Into Terrain (sterowane zderzenie z ziemią, dosł. kontrolowany lot w teren), tor lotu to nachylona linia prosta lub prosta przechodząca w krzywą (w przypadku części CFIT)... Tor lotu, który przyjął Tu-154M przed katastrofą, wskazuje natomiast na dwie możliwości przebiegu zdarzeń: świadome zanurkowanie pilota w jar lub przeciągnięcie (spadanie z powodu prędkości poniżej minimalnej) z odzyskaniem zdolności do lotu przy ziemi. ... O awarii może świadczyć fakt, iż mimo że na radiowysokościomierzu została ustawiona wartość docelowa schodzenia na 100 m, po przekroczeniu tej granicy nie pojawił się standardowy sygnał dźwiękowy. A przynajmniej nie ma tego w stenogramie ...
Eksperci wskazują też na dziwne zachowanie systemu ostrzegawczego TAWS. ... Piloci, ...że to nietypowa sytuacja, bo TAWS zawsze kończy komunikat, niezależnie od okoliczności. Wiarygodność zapisu MAK podważa brak autoryzacji identyfikacji głosów i podpisu pod dokumentem jednego z reprezentantów strony polskiej... MAK nie podał danych i nazwy laboratorium, w którym nagranie zostało odtworzone i zbadane. Nie ma też danych odnośnie do stanu technicznego badanego rejestratora, stopnia uszkodzeń taśmy i jakości samego nagrania, co powinno być zawsze ujęte w raporcie...
Rosyjski stenogram rozmów z kabiny załogi obejmuje: nagranie z dwóch mikrofonów otwartych..., nagranie z mikrofonów przy pulpitach technika samolotu i nawigatora, nagranie rozmów z wieżą kontroli, nagranie z pokładowego interkomu...
Wnioski z eksperckiej analizy ostatniej fazy lotu prezydenckiego Tu-154M. Członkowie załogi znali się dobrze, byli zintegrowani i nic nie wskazuje na ich niezgranie. ... Łączność działa poprawnie. Komunikaty radiowe, które nie pochodzą z mikrofonów otwartych i nie są wrażliwe na szumy, nie wykazują treści niezrozumiałych. Prawidłowo działa elektryka. Załoga wiedziała o złej widoczności, zanim otrzymała taką informację od kontroli białoruskiej. ... Wszelkie sugestie dotyczące działań pilota pod przymusem nie zyskują potwierdzenia w stenogramie. ... Załoga w sposób poprawny posługuje się radiostacją... Po wejściu w komunikację z wieżą w Moskwie załoga zostaje przekierowana na częstotliwość wieży Korsaż lotniska bazy lotniczej Smoleńsk Północny. Przebiega to sprawnie i zgodnie z przepisami lotniczymi. ... Decyzję odnośnie do wyboru lotniska zapasowego kapitan przekazuje Mariuszowi Kazanie... Kapitan i drugi pilot aktywnie uczestniczą w procesie decyzyjnym przed rozpoczęciem zniżania, prawidłowo wykonują czynności przewidziane przez procedury... Instrukcja wyklucza ignorowanie ostrzeżeń TAWS. Choć bardzo częsta jest opcja wyłączenia systemu, załoga Tu-154M najwyraźniej wybrała pierwszą, bezpieczniejszą... Ignorowanie komunikatów systemu nie wchodzi w grę i jest sprzeczne z jego instrukcją. ...
Drugi ciekawy fragment stenogramu to komunikat w języku rosyjskim  wypowiedziany przez kogoś określonego jako 'Bort' = 'Pokład'. Mówi on 'zrzut zakończony'. Jest to wysoce zastanawiające i wymaga dogłębnej analizy. Komunikat nie pochodzi raczej z pokładowego interkomu, oznaczenie go jako 'Bort' wydaje się nieuzasadnione. ... Brak odpowiedzi kapitana na komunikat załogi Jaka-40: 'Arek teraz widać 200'  odnośnie do pogorszenia warunków pogodowych. Odpowiedź nakazują zasady komunikacji radiowej. Tymczasem nie odpowiada nikt z załogi Tu-154M. Nie nagranie odpowiedzi jest wykluczone. Komunikacja zewnętrzna tak w tym przypadku, jak zawsze w zapisach rejestratorów MARS-BM jest w niemal 100 procentach czytelna i poprawnie zapisana. ... Kąt zniżania nie jest zachowany prawidłowo...
Kapitan Arkadiusz Protasiuk, choć zniżanie kontrolował manetką, nie mógł zejść poniżej zadanej wysokości docelowej 100 m, jak sugerują rosyjscy eksperci i jak zdaje się przekonywać komisja MAK...".

"Przy okazji wydarzeń związanych z katastrofą pod Smoleńskiem należy przypomnieć sylwetkę Marka Karpia, dyrektora Ośrodka Studiów Wschodnich, ...".

Powrocmy dnia 21 czerwca 2010 do interesujacej dyskusji o katastrofie w Smolensku 10 kwietnia 2010 roku:
"... (informacje) na temat 'katastrofy' pojawiające się jeszcze przed oficjalnym czasem, w którym nastąpiła tragedia... Dlaczego zgodnie ze stenogramem po komendzie 'ODCHODZIMY' samolot gwałtownie obniża pułap, a kapitan milczy? ... odpowiedzi na to pytanie należy szukać w zeznaniach kontrolera lotu ... Oto wycinek z podanej rozmowy: '... Oni przestali słuchać waszych rozkazów? Powinni dawać potwierdzenia, a nie dawali. Jakie potwierdzenia? Dane o wysokości przy podejściu do lądowania. Oni nawet nie dawali wam informacji o wysokości samolotu? Tak...'
... Pamiętamy również, że kontroler lotów twierdził, iż Tu-154m Lux 'zniknął z radarów' ... Wtedy wydał on komendę '101 horyzont' ... A przecież samolot przeleciał jeszcze od miejsca, w którym miał się rozbić (zbocze jaru) około kilometra ...
...pojawia się w stenogramie dziwaczna wypowiedź:
08.27.58   Bort   (niezr.) 'Zakończyłem zrzut, zniżanie na wschód'. 
08.28.04   Bort   'Pozwolili'.  Czy polscy piloci usłyszeli te dziwne słowa i zaniepokoili się widząc na radarze tuż przed sobą inny samolot?
08.29.17   044   A... Jeszcze jedno... AMP-y są oddalone od progu pasa jakieś 200 metrów.
08.29.24   2P   Dzięki.
08.29.27   2P   AMP-y rozstawili.
08.29.29   2P   Od progu pasa 200 metrów.
08.29.29   KBC   Spytaj, czy Rosjanie już przylecieli.
08.29.34   2P   A Rosjanie już przylecieli?
08.29.37   A   (niezr.)
08.29.40   044   Ił dwa razy odchodził i chyba gdzieś odlecieli.
...
Kapitan i Drugi wiedzą już, że nie są sami w powietrzu, jakiś inny samolot jest bardzo blisko i wzbudza ich niepokój i podejrzenia. Ale lecą dalej mając ten fakt na uwadze i obserwują rozwój wydarzeń...
...Chwilę tą (dot. katastrofy) ogląda Wiśniewski ze swego hotelu. Jak zeznał, widział nisko idący samolot, w lewym przechyle, samolot ten lewym skrzydłem prawie orał ziemię. Czy wynika z tego, że lewe skrzydło samolotu w tym momencie było jeszcze całe? Następnie Wiśniewski słyszy dwa wybuchy...
... Цитата (vic-666-666 10.4.2010, 11.47) Знакомый с покровки добирался, грит какой-то самолет упал  возле танка, никого не пускают,  все перекрыто, куча скорых... Возле танка? Ну вроде как ничего слышно не было ... живу то недалеко... A friend says some plane fell down next to TANK, nobody is allowed in, everything blocked, ton af emergencies... next to TANK? I could not hear anything of kind, I live nearby...".

Gieorgij Gordin, skomentowal z Rosji smierc Kaczyńskiego; a "... około 1300 kart rosyjskiego śledztwa: zeznania świadków, protokoły i dokumentacja fotograficzna z oględzin miejsca katastrofy i protokoły z identyfikacji ciał ofiar..." dotarły do polskiej prokuratury pocztą dyplomatyczną z Rosji.

Kwaśniewski zna przyczyny smoleńskiej katastrofy: "... We wczorajszym (tj. dnia 21 czerwca 2010 roku) wieczorze wyborczym powiedział... 'Można tworzyć relacje z Rosją i uznać katastrofę smoleńską za splot niekorzystnych  okoliczności albo doszukiwać się podwójnego dna, jak Kaczyński...'."

W zwiazku z katastrofa smolenska zwrocono dnia 22 czerwca uwage na kilka tragicznych wypadkow:
1. bp Mieczysław Cieślar zm. 18. 04. 2010 r., zginął w godzinach nocnych w wypadku samochodowym,
2. dr Dariusz Ratajczak zm. 28. 05. 2010 r., zginął w bardzo zagadkowych okolicznościach; był doktorem historii...,
3. Krzysztof Knyż zm. 02. 06. 2010 r., operator 'Faktów', informacja pojawiła się w serwisie tvn; "... pracował z W. Baterem, który pierwszego dnia podał poprawną godzinę katastrofy; ...smierć operatora nieomal przemilczana ... "
4. prof. Marek Dulinicz zm. 06. 06. 2010 r., szef 'rzekomej' grupy archeo, ktora miala wyjechac do Smolenska, zginal w wypadku samochodowym
5. Wojciech Sumliński (przeżył) 08. 06. 2010 r., dziennikarz śledczy uderzył w Białej Podlaskiej samochodem w mur cmentarny. W  oponie znaleziono poziomo wbity gwóźdź...
6. "...Pod koniec ubiegłego roku też zdarzyła się dziwna historia. Grzegorz Michniewicz, dyrektor generalny Kancelarii Premiera Tuska zmarł  nagle 23. 12. 2009 r., powiesił się na kablu od odkurzacza. Nie zostawił listu pożegnalnego...".  

Dnia 23 czerwca 2010 roku "w ocenie mecenasa Rafała Rogalskiego, pełnomocnika rodzin kilku ofiar, materiał dowodowy został  mocno okrojony. 1300 kart rosyjskiego śledztwa w sprawie kwietniowej katastrofy prezydenckiego tupolewa, które zostały przekazane stronie polskiej, to mniej niż 10 procent zebranego przez Rosjan materiału dowodowego".

W kontekscie katastrofy w Smolensku 10 kwietnia 2010 roku rozmawial z ks. prof. dr. hab. Tadeuszem Guzem, kierownikiem Katedry Filozofii Prawa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, pan Adam Kruczek: "... W potocznej świadomości politycznej Polaków utarło się - głównie pod wpływem mediów - przekonanie, że po 1989 r. 'skończył się w Polsce komunizm' i przynajmniej ta ideologia już nam nie zagraża. To było złudzenie? Tak, jedną z największych iluzji, jakiej uległa większość Polaków po roku 1989, było przekonanie, że po usunięciu zewnętrznych struktur realnego socjalizmu PRL i po rozpadzie Związku Sowieckiego można ogłosić również rozpad ideowy marksizmu-leninizmu. A to niestety wymaga ... ideowego przezwyciężenia, które do chwili obecnej w dziejach myśli ludzkiej nie nastąpiło. ... Ideowe przemiany, czyli przemiany myślenia, chcenia, przeżywania i rozumienia świata, są procesem rozłożonym na dziesiątki lat, a pewne przemiany w zakresie np. świadomości narodowej można nawet mierzyć w wiekach ...".

Wszyscy zaczynają byc zgodni, ze wraz z uplywem czasu i po przekazaniu Polsce kolejnych materialow ze sledztwa powstalych w Rosji, obraz katastrofy jest jeszcze bardziej skomplikowany i ma wiecej znakow zapytania; znalazlo to odbicie w artykule z dnia 12 czerwca, publikowanym tez dnia 23 czerwca 2010:
" ... 
Zdaniem emerytowanego pilota, kpt. Janusza Więckowskiego, jeżeli faktycznie piloci próbowali poderwać samolot, to w kluczowym momencie mogło dojść do awarii lub częściowego rozpadnięcia się silnika. ... niemożliwe wydaje się, by załoga po komendzie 'odchodzimy' zdecydowała się na lądowanie. ... Po trzecie wreszcie: według karty podejścia, na 70 m Tu-154 powinien odebrać sygnał bliższej radiolatarni, znajdującej się 1,1 km od pasa lotniska (dalsza radiolatarnia ulokowana jest w odległości 6,1 km od pasa). Tymczasem sygnał ten został odebrany... poniżej 20 m, trzy sekundy przed pierwszym uderzeniem w drzewa! ... Kontroler smoleńskiego lotniska  przekazał załodze komendę zaprzestania zniżania '101 horyzont' dopiero trzynaście sekund  przed katastrofą (na wysokości 50 m!), a gdy maszyna była na 20 m i zbliżała się do drzew, padł komunikat nakazujący odejście na drugi krąg. ...W ujawnionych stenogramach dziwi wysoki stopień zaszumienia taśm. Na niektórych stronach dokumentu wyrażenia 'niezrozumiałe'  stanowią 20 - 30 proc. zapisu ... Jakby tego było mało, głos należący według Rosjan do szefa protokołu MSZ Mariusza Kazany ... mógł być głosem zupełnie innej osoby... poinformowała rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak. ...
Być może lecieli według GPS, który im fałszywie pokazywał odległość do pasa. ... Marek Strassenburg Kleciak, ... mówi: 'Albo piloci byli samobójcami, albo na 80 - 90 m wydarzyło się coś, o czym jeszcze nie wiemy. Z moich wyliczeń wynika, że samolot leciał powyżej prawidłowej ścieżki podejścia, a poniżej punktu decyzji leciał poniżej tej ścieżki'...
Jedna z teorii utraty sterowności po minięciu dalszej radiolatarni (6,1 km od pasa) mówi, że mogło to być np. uszkodzenie serwozaworu hydraulicznego steru samolotu. ... Problem sterowności samolotu mógł zacząć się już na wysokości poniżej 400 m. ... Tuż przed katastrofą w Smoleńsku pojawiła się w tej okolicy gęsta mgła, która wpłynęła na to, że piloci z opóźnieniem zorientowali się, iż znajdują się obok ścieżki podejścia i tuż nad ziemią. ...
Jeśli w przypadku prezydenckiego Tu-154M miało miejsce celowe zakłócenie sygnału GPS, tzw. meaconing, to ... musiałyby być zakłócone również dane wysokości i odległości od pasa, lub wydarzyć się awaria. Pilot korzysta ze wskazań GPS, lecz jeśli sygnał GPS został zakłócony bez zastosowania fałszywych radiolatarni, to w odległości 6,1 km, na wysokości dalszej radiolatarni, pilot zorientowałby się, że znajduje się w złym położeniu. ... W przypadku zastosowania fałszywych radiolatarni szanse na uratowanie się maleją niemal do zera. ...
To wszystko dowodzi, że samolot był na fałszywym kursie...
Przy nalocie na radiolatarnię pilot obserwuje radiokompas. Lot obok linii osi pasa powoduje wychylenie wskaźnika tego urządzenia. Pilot zna wysokość położenia każdej radiolatarni i jej odległość od pasa, wie też, na jakiej wysokości powinien przelecieć nad każdą z nich. Piloci już przed startem przygotowują parametry ścieżki podejścia. ...
... zarówno dalsza, jak i bliższa radiolatarnia zostały przez urządzenia pokładowe wykryte. Podejrzewam, że radiolatarnie miały znaczenie pomocnicze, bo on mógł się kierować wskazaniami GPS, wykorzystując możliwości, jakie miał samolot - mówi ... Krzysztof Zalewski z magazynu 'Lotnictwo'...
Czy jednak sprowadzenie prezydenckiego Tu-154 z właściwej ścieżki podejścia w dolinę, obok pasa, poprzez sygnał z fałszywej bliższej  radiolatarni, było w przypadku tej katastrofy prawdopodobne? Samolot odebrał go, będąc poniżej 20 m nad ziemią. Zastosowanie fałszywej radiolatarni miałoby uzasadnienie, gdyby została umieszczona wcześniej. Odebranie jej sygnału tuż nad ziemią, czyli zaledwie 9 sekund przed katastrofą i poniżej 20 m od ziemi, a nie 70, jak nakazują procedury, nie ma sensu. ...".

Dnia 25 czerwca powrocono do dawnego (tlumaczyl
Leonardas Vilkas ze strony 'Tiesa apie antrąją Katynę sukeltų Trečiąjį pasaulinį karą'), a wielce dyskusyjnego tekstu: "... Prawda o 'Drugim Katyniu' wywołałaby Trzecią Wojnę Światową. ... W samolocie, który spadł z wysokości kilku metrów, nie pozostało ani jednej żyjącej, rannej osoby lub przynajmniej niezmasakrowanych zwłok  (tymczasem ze statystyki wynika, że w takich okolicznościach przeżywa około 80 proc. pasażerów i członków załogi). Ziemia na miejscu katastrofy nie była wypalona, choć powinno tak się stać, gdy spadnie samolot napełniony paliwem... Agencja 'Polskaweb News' podała, że na początku szef Sztabu Generalnego WP i inni wysocy oficerowie do Katynia mieli lecieć samolotem Casa C-295M, ale niespodziewanie w urządzeniach tego samolotu wykryto 'usterki techniczne'... Prezydent USA Franklin Delano Roosevelt kiedyś powiedział: 'W polityce nic nie zdarza się przypadkowo. Jeśli  jednak się zdarzy, bądźcie pewni, że tak zostało zaplanowane'."

Dzien 30 czerwca 2010 przyniosl sensacje ('Gazeta Polska' 29 czerwca): "... Wieża w Smoleńsku podała pilotom Tu-154, ...  'zejdźcie do 50 metrów'... Tak wynika z zeznań pilota Jaka-40, porucznika Artura Wosztyla, złożonych w  prokuraturze (karta1165)... Porucznik Wosztyl słyszał słowa kontrolera wieży wydawane po rosyjsku pilotom Tu-154 w radiostacji pokładowej Jaka-40... Rosyjski kontroler wypowiedział je, gdy drugi pilot Tu-154, Robert Grzywna, podał na wysokości 80 - 70 metrów komendę 'odchodzimy'... To dowodzi, że wieża  kontrolna w Smoleńsku kierowała  prezydencką maszynę do zderzenia z ziemią. Kontrolerzy  na lotnisku  Smoleńsk-Siewiernyj wiedzieli, że polski samolot był na fałszywej  ścieżce  schodzenia - był  kierowany wprost w dolinę, głęboką na 60  metrów... Jak zeznał Wosztyl, rosyjski kontroler powiedział do pilotów prezydenckiego tupolewa: 'jak na wysokości 50 metrów nie zobaczycie pasa,  odlatujcie'... Wieża wiedziała, że widoczność w pionie w rejonie lotniska wynosiła wówczas zaledwie 30 metrów Zejście polskiego Tu-154 do poziomu 50 metrów  oznaczało  nieuchronne zderzenie ze zboczem kończącej się doliny...". 

Dnia 02 lipca 2010 roku,
trzy dni po upublicznieniu przez 'Gazetę Polską'  zeznań por. Wosztyla (potwierdzonych przez Remigiusza Musia) "do Prokuratury Okręgowej w Warszawie przekazano materiały w sprawie publicznego  rozpowszechniania bez zezwolenia wiadomości ze śledztwa dotyczącego katastrofy prezydenckiego samolotu", wedlug rzecznika Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk. Zbigniewa Rzepy. Naczelna Prokuratura Wojskowa poinformowała, że "chodzi o upowszechnianą w mediach treść zeznań  Wiktora Ryżenki, kontrolera lotów smoleńskiego lotniska i Artura Wosztyla, pilota samolotu Jak-40 ...".

Dnia 04 lipca nadeszla oczekiwana przez wszystkich Polakow informacja ze Stanow Zjednoczonych: "... Wkrótce po aresztowaniu przez FBI grupy osób podejrzewanych o szpiegostwo na rzecz Rosji, przed komisją zagraniczną Izby Reprezentantów pojawił się znany republikański kongresmen Peter T. King. Polityk przedstawił komisji projekt rezolucji dotyczącej śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej ... Temat niezależnego międzynarodowego śledztwa podejmuje amerykański Kongres za sprawą republikańskiego kongresmena Petera T. Kinga, który 30 czerwca złożył w Kongresie USA projekt (sygn. H.RES.1489) rezolucji wzywającej do przeprowadzenia niezależnego  międzynarodowego śledztwa w sprawie katastrofy  smoleńskiej...".

Dnia 06 lipca 2010 roku sprawa katastrofy w Smolensku dnia 10 kwietnia 2010, spowodowala spor miedzy zalogą Jaka 40, a slawnym juz 
Edmundem Klichem. Jednoczesnie 04 lipca przypomniano Kodeks Karny, Art. 129: "Kto, będąc upoważniony do występowania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w stosunkach z rządem obcego państwa lub zagraniczną organizacją, działa na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10."

Ponadto Remigiusz Muś, "technik pokładowy Jaka 40, który wylądował 10 kwietnia w Smoleńsku, potwierdził w rozmowie z TVN24, że  kontroler z wieży w Smoleńsku zalecił załodze prezydenckiego Tupolewa zejście do wysokości 50 m. Informację o zeznaniach  pilota Jaka, który ujawnił treść komendy, podała 'Gazeta Polska'.
Muś twierdzi, że słyszał, jak wieża podała pilotom liczbę '50' jako wysokość  bezpiecznego zejścia samolotu. ... rosyjski kontroler wypowiedział komendę o 50 metrach, gdy drugi pilot Tu-154, Robert Grzywna, podał na wysokości 80 - 70 metrów komendę: 'odchodzimy'. To dowodzi, że wieża kontrolna w Smoleńsku kierowała  prezydencką maszynę do zderzenia z ziemią. ... komendy słyszanej przez Remigiusza Musia nie ma w stenogramach! W zapisie  rozmów z kokpitu wieża mówi nie o 50, a  100 metrach. Oznaczałoby to, że stenogramy zostały sfałszowane.  Pośrednio potwierdza to sam Muś w rozmowie z TVN24 ... Moze ona (tj. sprawa GPS) świadczyć o prawdziwości hipotezy celowego  zakłócania  sygnału  nawigacyjnego na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj. ...'GPS wyprowadzał nas w lewo, a radiolatarnie w prawo. No więc lecieliśmy wypadkową. Gdy zobaczyliśmy światła APM-ów, tak jak mówiłem, trzeba było 'dogiąć' w prawo. Ostatnio usłyszałem sugestię, że nasze karty podejścia nie są najaktualniejsze, że istnieją nowsze. Jeśli nawet tak jest, to nie otrzymaliśmy ich i lądowaliśmy - tak jak Tupolew -  według kart, które mieliśmy w Pułku. Opatrzone są one datą '2006 r.' Przed kwietniowymi lotami pytaliśmy stronę rosyjską - przez nasze MSZ -  czy są uaktualnienia. Otrzymaliśmy odpowiedź, że nic się nie zmieniło ... Dlaczego zatem GPS wszystkich wyprowadzał na lewo? Przecież TU-154 też schodziło na lewą stronę. Ił dwukrotnie tak samo' - powiedział technik Jaka...", wedlug Niezależna.pl.

"Żadne dokumenty na to nie wskazują - tak Edmund Klich, polski przedstawiciel przy Międzypaństwowej Komisji Lotniczej (MAK), komentuje dla PAP słowa członka załogi polskiego Jaka-40, który miał słyszeć, jak kontroler pozwala Tu-154 zejść na 50 metrów". Klich  przyznał, że 'w analizie' jest "kwestia rozbieżności w zeznaniach kontrolera lotu ze Smoleńska co do tego, czy 'prowadząc' polski samolot do lądowania rzeczywiście go widział - bo raz mówił, że widział, a innym razem, że nie".
Remigiusz Muś w wywiadzie twierdzi (podano 06 lipca 2010 roku), że "już po wylądowaniu Jaka-40, pozostając w kabinie, słyszał przez radio rozmowę między załogą Tu-154 i kontrolerem i słyszał wyraźnie, że kontroler miał zezwolić na zejście do 'wysokości decyzji' 50 m, na której załoga miała zdecydować, czy wyląduje. Według Musia, również załoga Jaka dostała zgodę na zejście do 50 m, podobnie jak załoga rosyjskiego Iła z funkcjonariuszami ochrony, który po nieudanej próbie lądowania odleciał na inne lotnisko...".

Dnia 09 lipca 2010 roku, po 3 miesiącach od katastrofy w Smolensku polskiego samolotu rządowego,
"...
p
olska prokuratura poprosiła USA o pomoc prawną w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej. ... Amerykanie mieli przechwycić i nagrać rozmowy toczące się na pokładzie samolotu lecącego na uroczystości w Katyniu, m. in. były to rozmowy prowadzone przez telefon satelitarny...".
Juz dwa dni wczesniej
"... 
prokuratura wojskowa zwróciła się o pomoc do Departamentu Sprawiedliwości USA... Prokuratorzy proszą m.in. o  sprawdzenie, czy istnieją naukowe i techniczne możliwości wygenerowania sztucznej mgły."
"Na stronie 388 (
notatki z akt śledztwa) znajduje się notatka mówiąca o możliwości rozpylenia środka chemicznego przez rosyjskiego Iła-76, który znalazł się w Smoleńsku niedługo przed Tu-154. Środek ten miał spowodować wystąpienie sztucznej mgły".
Portal
niezalezna.pl
, skomentowal to tak: "... sztucznie wytworzona mgła ułatwiłaby przeprowadzenie zamachu poprzez zakłócenie  nawigacji samolotu i zniszczenie maszyny w wyniku eksplozji bomby paliwowo-powietrznej ... Ta teoria tłumaczyłaby, dlaczego samolot TU 154 znalazł się tak nisko nad ziemią i dlaczego był tak bardzo zniszczony...".
'Nasz Dziennik' pisze o rozbieżności w materiałach ze śledztwa: "... to Ił-76 mógł uszkodzić linię energetyczną doprowadzającą prąd do lotniska Siewiernyj. Tymczasem z rosyjskich akt wynika, że zrobił to prezydencki tupolew, gdy ścinał wierzchołki drzew. ... w protokole rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego ... nie ma nawet śladu informacji o utracie skrzydła?... ".

Dnia 10 lipca 2010 roku, po trzech miesiącach od katastrofy w Smolensku polskiego samolotu prezydenckiego w dniu 10 kwietnia 2010 roku, sytuacja wokol sledztwa jest bardziej zagmatwana niz poprzednio, co sugeruje zaplanowane kroki dezinformacyjne i to z paru kierunkow jednoczesnie.
Wobec tego poproszono strone amerykanską, ktora posiada system ECHELON, o pomoc w sledztwie polskim. Wypowiedzial sie o tym Duncan Campbell, wspólpracujacy z BBC brytyjski dziennikarzy sledczy specjalizujący sie w systemach szpiegowania: "... Poprzez globalny system monitoringu Echelon Agencja Bezpieczenstwa Narodowego USA (NSA) sledzi rozmowy przywódców panstw... (ktore są) rutynowo nagrywane". NSA ma siedzibe w Fort Meade w stanie Maryland. "Przechwytuje informacje przesylane drogą radiowa, siecią komórkowa czy przez internet ... (zródla) emisji fal elektromagnetycznych. ...Amerykanie mogą rejestrowac takie rozmowy na podstawie pakietu ustaw przeciwdzialajacych terroryzmowi ... Zdaniem Campbella od czasu katastrofy w Smolensku Amerykanie odsluchali juz nagrane rozmowy ...", wedlug Macieja Dudy.

Ponadto ("Rzeczpospolita") przypomniano, ze:
"... 
w Polsce jest tzw. rejestrator eksploatacyjny Tu-154M (także na nim zapisywane są wszystkie ważne parametry lotu). Informacje z tego rejestratora, który Rosjanie przekazali nam niedługo po katastrofie, nie zostały ujawnione opinii publicznej. ...
Rosyjscy kontrolerzy lotu Paweł Waleriewicz Plusnin i Wiktor Anatoliewicz Ryżenko to jedni z głównych bohaterów... Plusnin w zeznaniach złożonych tuż po katastrofie przyznał, że świadomie podawał załodze Tu-154 nieprawdziwe dane o pogodzie. Kilkanaście minut przed wypadkiem zaniżał widoczność. Mówił lotnikom, że wynosi 400 metrów, podczas gdy widać było na 800 metrów. ... Gdy maszyna nadlatywała do Smoleńska, Plusnin nawiązał kontakt z Moskwą, z dyżurnym 'Logiki'. Co oznacza ten kryptonim? ... Zaraz po tragedii Plusnin udzielił wywiadu portalowi LifeNews.ru. Twierdził, że proponował załodze, by leciała na lotnisko zapasowe, ale Polacy mieli odmówić. Śladu takiej propozycji i ewentualnej odmowy nie ma w opublikowanych stenogramach. Wątpliwości budzą też działania Ryżenki, który sprowadzał tupolewa na pas. Posługując się wskazaniami radaru, podawał kpt. Protasiukowi informacje, że samolot jest na właściwej wysokości. ... Na przykład 4 km od pasa samolot powinien być 200 metrów nad ziemią. Tymczasem z meldunków nawigatora wynika, że był na 300 metrach. Mimo tego Ryżenko  mówił, że są na kursie i ścieżce podejścia. ... Podał załodze, że są 2 km od pasa i dopiero 13 sekund później wezwał Protasiuka do wyrównania lotu. Wtedy wypadek był już nieunikniony. Ryżenko powinien zareagować szybciej. ... prócz niego i Plusnina w dyspozytorni była trzecia osoba o nazwisku Krasnokutski. ... Trzeba wyjaśnić np. działanie radaru RSP-10MN, za pomocą którego Plusnin i Ryżenko sprowadzali tupolewa na ziemię. W kluczowych momentach Rosjanie nie korygowali wysokości samolotu, który był ponad ścieżką podejścia... Według technika z jaka-40 kontroler wydał pozwolenie na zejście do wysokości 50 m. Ryżenko zeznał, że na 2 km przed lądowiskiem kreska oznaczająca Tu-154 mrugnęła mu na monitorze radaru, choć samolot był wtedy na prawidłowej wysokości. ... czy aparat lub kamera były zamontowane w dyspozytorni? ...
Ważnym dowodem z Siewiernego są taśmy dokumentujące pracę kontrolerów. ... Zarejestrowana jest komunikacja kontrolerów z nadlatującym samolotem. Nagrane powinny być też rozmowy Plusnina z moskiewską 'Logiką'... Kolejna rzecz to radiolatarnie, które naprowadzają maszynę na pas lądowiska. Z fragmentów zeznań Artura Wosztyla ..., wynika, że sygnał bliższej radiolatarni przerywał. ...
... wynika, że odległość między lotniskowymi radiolatarniami była inna, niż oznaczono to w dokumentacji, którą dysponowały załogi polskich samolotów. Według rosyjskich danych z 2006 r. ta odległość wynosiła 5,15 km. Lotnik twierdzi, że w rzeczywistości była o 650 metrów  mniejsza. ...
... Chorąży Remigiusz Muś, technik pokładowy jaka-40, udzielił TVN 24 ważnego wywiadu ... Twierdził, że jego samolot miał od wieży w Smoleńsku zgodę na lądowanie. Przeczy to wcześniejszym informacjom, które 8 czerwca podała TVN 24 (powołując się na zeznania rosyjskich kontrolerów), że załoga wylądowała, bez zgody kontrolerów. ... Według jego relacji kontroler lotów ze Smoleńska wydawał podchodzącym do lądowania samolotom pozwolenie na zejście do wysokości 50 metrów. ...
Czy są dowody, które potwierdzą, że chorąży Muś mówi prawdę? Komunikacja wieży z samolotem ił-76 została nagrana na magnetofon w jaku-40. Taśmę ma prokuratura. ...
Są też świadkowie: polecenie musieli słyszeć pierwszy i drugi pilot jaka ... przyznał w rozmowie z 'Rzeczpospolita' płk Jerzy Artymiuk z Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
Największy kłopot jest z poleceniem 50 metrów, które wieża miała wydać Tu-154. Inni członkowie załogi jaka jej nie słyszeli ... a magnetofon był wyłączony ... Komenda powinna nagrać się na czarnej skrzynce tupolewa - jednak jej tam nie ma. ... Sprawę może wyjaśnić nagranie z magnetofonu, który był w wieży...
Zapis rozmów pilotów Tu-154 z wieżą w Smoleńsku ... dlaczego Rosjanie przysłali kopię, a nie oryginał? Przekazali nam pierwszą wersję stenogramów ... Czy mogli zmanipulować zapis? ...
chorąży Muś, który jako pierwszy ze świadków pod nazwiskiem, publicznie podważył wiarygodność stenogramów. Według niego nigdy nie padła komenda o pozwoleniu na zejście na 100 metrów zapisana w stenogramach ... Według Musia w tym czasie kontroler miał wydać zupełnie inne polecenie...
...spekulowano, że mogą je mieć np. Amerykanie...
Co ważniejsze, załoga - choć pułk o to prosił - nie dostała nowych kart podejścia, schematów lotniska i łączności na Siewiernym! Poleciano według starych danych z 2009 r., które nadeszły z polskich ataszatów faksem! ...
... Piloci 36 pułku latali z otwartymi drzwiami do kokpitu - do kabiny często wchodzili pasażerowie. ...
... Rosjanie przekazali nam 1300 kart śledztwa ... Polska prokuratura wciąż nie ma wielu istotnych dla sprawy materiałów: nie wie, jakie dokładnie urządzenia nawigacyjne były na lotnisku, nie ma zapisów rozmów kontrolerów ani oryginałów czarnych skrzynek. ... rosyjski wicepremier Siergiej Iwanow oświadczył, że wszystkie materiały zostały już przekazane. Nie bardzo wiadomo, jak to tłumaczyć ... W tej chwili w Rosji nie ma ani jednego polskiego prokuratora! ...".

Dnia 10 lipca przypomnijmy program TVN, 'Kropka nad i'08 lipca 2010, gdzie gosc Moniki Olejnik, Prokurator Generalny Andrzej Seremet powiedział: "... Broń konwencjonalna nie została użyta... wątek zamachu terrorystycznego przy użyciu  innego rodzaju broni niekonwencjonalnej jest nadal badany...
możliwość użycia elektronicznych środków o charakterze  niekonwencjonalnym wpływających na możliwość zakłócenia  nawigacji samolotu rzeczywiście została postawiona we  wniosku, który 30 czerwca tego roku Prokuratura skierowała do strony amerykańskiej
...
strona Polska wystąpiła o możliwość przesłuchania członków załogi IL-76 oraz kontrolerów lotu... strona Polska zwróciła się do Rosji z prośbą o wydanie wraku samolotu ...
... film i materiał fotograficzny wykonany według wszelkiego prawdopodobieństwa przez obywatela Białorusi - w tym zakresie prokuratorzy zwrócili się z odrębnym wnioskiem do Białorusi, wskazując pewne informacje, które pozwalają zidentyfikować te osoby, z prośbą o dokonanie szczegółowego przesłuchania tej osoby...
... do tej pory dysponujemy jedynie sekcją zwłok ciała pana Prezydenta. Lekarze polscy byli obecni w Rosji, ale w nie wszystkich
czynnościach sekcyjnych uczestniczyli, jeśli chodzi o obecność Prokuratorów polskich to jedynie prokurator Parulski uczestniczył w czynnościach sekcyjnych dotyczących ciała pana Prezydenta...".

Dnia 11 lipca 2010 roku celnie podsumowano zacieranie sladow (na przyklad w powyzej cytowanym artykule z "Rzeczpospolitej": "...
Największy kłopot jest z poleceniem 50 metrów, które wieża miała wydać Tu-154. Inni członkowie załogi jaka jej [komendy] nie słyszeli ... a magnetofon był wyłączony ...") wokol katastrofy w  Smolensku z dnia 10 kwietnia 2010 roku:
"... W okresie 3 miesięcy pojawiło się wiele różnych informacji dotyczących katastrofy, niestety wśród informacji można znaleźć fałszerstwa  wyssane z palca mające na celu podbić poczytność danej strony czy gazety. ... W sprawie  katastrofy smoleńskiej ilość  fałszerstw jest przerażająca, często gdy w jednym dniu pojawiała się jakaś informacja, już  następnego dnia była dementowana. ... Polska strona wciąż nie ma podstawowych informacji na temat pracy kontrolerów z lotniska Siewiernyj w dniu katastrofy. Dlaczego  kontroler Wiktor Ryżenko podaje załodze Tu-154, że samolot jest na ścieżce  podejścia do  lądowania, skoro na niej nie jest? Z jakiego powodu tak późno reaguje na gwałtowne zniżanie się maszyny? Niejasności rosną po ujawnieniu przez media zeznań pilota jaka-40, który lądował przed tupolewem, por. Artura Wosztyla i sensacyjnym wywiadzie, którego udzielił portalowi Tvn24.pl technik maszyny Remigiusz Muś. Obaj twierdzą, że  rosyjski kontroler sprowadzał samoloty, w tym jaka-40 i Tu-154M, na wysokość 50 metrów, co byłoby złamaniem zasad bezpieczeństwa. Słowa lotników stoją też w sprzeczności z tym, co wiemy z opublikowanych stenogramów rozmów wieży z tupolewem. ...".

Polskie prawo w takim przypadku mowi:
"Ustawa z dnia 6 czerwca 1997 r. - kodeks karny (Dz. U. Nr 88, poz. 553 z późniejszymi zmianami), która weszła w życie w dniu 1 września 1998 r. w artykule 177 § 1 kk określa: 'kto, naruszając chociażby nieumyślnie, zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, powoduje wypadek, w którym inna osoba odniosła obrażenia ciała określone w art. 157 § 1 kk, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.' W przypadku, kiedy skutkiem wypadku jest śmierć innej osoby albo ciężki uszczerbek na jej zdrowiu, zagrożenie karą pozbawienia wolności wynosi od 6 miesięcy do lat 8 (art.177& 2 kk). ... przez sprawcę będącego pod wpływem alkoholu lub środka odurzającego. Art. 178 kk., przewidujący zagrożenie do górnej granicy ustawowego zagrożenia zwiększonego o połowę czyli maksymalnie do 12 lat w przypadku śmierci lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dotyczy również sprawców wypadków naruszających zasady bezpieczeństwa w ruchu powietrznym...".

Trzy miesiace po katastrofie w Smolensku dnia 10 kwietnia 2010 roku, z Witoldem Waszczykowskim, byłym zastępcą Szefa Biura  Bezpieczeństwa Narodowego, rozmawia Paulina Jarosińska (dnia 10 lipca 2010 roku):
"... Strona polska nie wykazuje w ogóle woli, by doprowadzić do  wyjaśnienia sprawy. Cały czas przekaz był taki, że uspokajano Polaków, mówiąc, że mamy niezależną prokuraturę, a potem nagle okazało się, że trzeba powołać komisję rządową pod nadzorem ministra spraw wewnętrznych... Po trzech  miesiącach wciąż nie widzę woli, a wręcz przeciwnie: widzę skandaliczne próby zrzucania winy na śp. prezydenta. Padają bulwersujące oskarżenia, że właściwie sam na siebie zrobił zamach. Takie słowa wypowiedzieli ostatnio Janusz Palikot i Kazimierz Kutz. ... Jako Biuro Bezpieczeństwa Narodowego jesteśmy kompletnie odcięci od śledztwa, nie mamy żadnych nowych informacji oprócz tych, które otrzymujemy za pośrednictwem mediów. ...".

Dnia 13 lipca 2010 pan Jaroslaw Kaczynski udzielil wywiadu, (bedąc calkowicie zdeterminowanym) w ktorym m.in. powiedzial: "Jednak jest sprawą zupełnie oczywistą, że państwo polskie nie może przejść do porządku nad tą niespotykaną wprost tragedią. Uczynię wszystko, by wyjaśnić przyczyny katastrofy samolotu rządowego. To jest dziś dla mnie najważniejsze i osobiście, i politycznie. Będę zabiegał o  wyciągnięcie konsekwencji nie tylko prawnych wobec tych, którzy mogli przyczynić się do tego zdarzenia, ale także politycznych i moralnych. Ustalenie osób odpowiedzialnych politycznie za katastrofę smoleńską nie wymaga śledztwa. Ale to trzeba powiedzieć w odpowiednim momencie tak, by usłyszała o tym cała Polska i cały świat."

Wobec tego jego przeciwnicy w dniu nastepnym 14 lipca dostarczyli kolejną wersje stenogramow, doskonalej odczytanych, a zapewne nie ostatnią wersje: tym razem kapitan samolotu rządowego mial powiedziec na kilkadziesiąt sekund przed uderzeniem w ziemie, ze
"go zabiją jesli nie wyląduje...". Tym razem "wersje" są dostarczane juz z Polski a nie z Rosji, ale na bazie rosyjskich materialow, o ktorych wartosci dowodowej powiedzial dnia 18 maja pan Bogdan Święczkowski, były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i prokurator Prokuratury Krajowej w stanie spoczynku: "... Poza tym jako były szef ABW wiem, jak służby specjalne mogą próbować wpływać na różnego rodzaju urządzenia, chcąc nawet zmienić treść zapisów. Dlatego istnieje pewna obawa, że osoby nieuprawnione z kręgu jakichś służb specjalnych mogłyby próbować wpływać na zawartość tych urządzeń. ... za dotychczasowe działania Naczelnej Prokuratury Wojskowej, które mogły doprowadzić do znacznego utrudnienia śledztwa, ponosi odpowiedzialność ... jej obecny zwierzchnik, pułkownik Krzysztof Parulski". Podobna jest wersja TVN24: "Jak nie wyląduję(my), to mnie zabije(ą)". Lub to samo w aranzacji 'Gazety Wyborczej': "Jeśli nie wyląduję, będę miał przechlapane (przewalone)...".

Dnia 14 lipca 2010 roku ten pojedynek konczy artykul:
"... W protokole z dochodzenia w sprawie odłączenia linii wysokiego napięcia jest informacja, że przerwanie dostaw energii ze stacji elektroenergetycznej Siewiernaja nastąpiło w godzinach 10.39.35 - 10.41.11. Tymczasem ze stenogramów MAK wynika, iż polski samolot rządowy był wówczas na wysokości około 300 - 400 metrów. ... w odległości 6 km od tej linii. ... Nie zgadzają się nawet czasy. ... W protokole czytamy, że przerwanie dostaw nastąpiło 'przypuszczalnie z powodu upadku samolotu'. W odległości 10 metrów znajdowały się szczątki samolotu. ... Rosjanie początkowo oficjalnie oświadczyli, że znaleźli na miejscu zerwania linii części polskiego samolotu. Później jednak przyznali, iż znaleźli jedynie kawałek skrzydła Tu-154M. ... linia jest odległa zaledwie kilkaset metrów od ogrodzenia lotniska. Polski Tu-154M 101 był wtedy 5 - 6 km od niej. ... Najwcześniejszy moment oderwania tej części skrzydła to godzina 10.40.9, w stenogramie 'odgłos zderzenia z masywem leśnym'. ... straż pożarna przybyła tam o 10.44, samochód Ministerstwa do spraw Sytuacji  Nadzwyczajnych około 10.50. ... dlaczego rosyjski minister do spraw sytuacji  nadzwyczajnych podawał bardzo długo 10.56 jako godzinę katastrofy. ... Prawdopodobnie linię uszkodził zupełnie inny samolot, o którym jeszcze nie wiemy. Jeśli by tak było w rzeczywistości, to cała sprawa katastrofy naszego samolotu rządowego jeszcze bardziej by się skomplikowała. ... Ił-76 może być kluczowy w całej tej sprawie. ...".

Dnia 17 lipca 2010 roku powrocmy do niedawnej oficjalnej konferencji prasowej Jarosława Kaczyńskiego: "Nie może być tak, że w  Polsce demokracja jest po prostu cieniutką, przezroczystą fasadą, za którą kryją się zupełnie inne mechanizmy. W każdym demokratycznym kraju ludzie, którzy choćby po części w niewielkim stopniu odpowiadaliby za największą tragedię po 1945 roku ... musieliby zejść ze sceny politycznej...".

Wiemy juz dnia 17 lipca 2010 roku, ze będzie biała księga w sprawie katastrofy smoleńskiej już na jesieni. Zasięg białej księgi ma być międzynarodowy. J. Kaczynski bedzie dążyc "... do ujawnienia prawdy o katastrofie rządowej maszyny... katastrofy, o której mówił 'dziwna'...".
Według Małgorzaty Kidawy-Błońskiej wystąpienie prezesa PiS stoi w sprzeczności z jego deklaracjami z kampanii wyborczej. "Nie godzę się na to, by Jarosław Kaczyński ferował moralne wyroki", mówi Ryszard Kalisz.

Dnia 18 lipca 2010 roku posel
Ryszard Czarnecki pyta: "Czy Komisja Europejska zamierza zapytać władze Federacji Rosyjskiej o postępy  śledztwa ws. katastrofy samolotu TU-154, w którym 10 kwietnia 2010 r. tragicznie zginął prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Lech Kaczyński,  dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych, prezes banku centralnego, Rzecznik Praw Obywatelskich, wielu liderów partii politycznych, a także  przedstawiciele stowarzyszeń upamiętniających mord na polskich oficerach dokonany przez Związek Sowiecki w 1940 roku - w sumie 96 polskich obywateli? Rosyjscy prokuratorzy opóźniają przekazanie dokumentów w tej sprawie prokuraturze polskiej. Duża część opinii publicznej w Polsce uważa, że strona rosyjska śledztwo to prowadzi opieszale i wręcz ma coś do ukrycia."

"Dochodzenie w sprawie kwietniowej katastrofy pod Smoleńskiem, w której zginął między innymi prezydent Polski, zostało przedłużone do października" - poinformował rosyjski minister sprawiedliwości Aleksandr Konowałow. W tym czasie w Polsce zostanie wydana biala ksiega o katastrofie w Smolensku z dnia 10 kwietnia 2010 roku. Odpowiedz Komisji Europejskiej na zapytanie o katastrofie ma byc we wrzesnia 2010 roku.

Dnia 19 lipca 2010 roku zwrócono uwagę, że to, "co uchodzi za skrzydło tupolewa pozostawione przez niego po uderzeniu w brzozę, skrzydłem tupolewa nie jest. Gdyby okazało się to prawdą, to mielibyśmy pierwszy poważny dowód na to, że 10  kwietnia dokonano przestępstwa, a następnie fałszerstwa na światową skalę. Jeśli ten kawałek jest fragmentem innego samolotu, to świadczyłoby to, że przed smoleńskim lotniskiem doszło do jakiejś kolizji, tzn., że  równocześnie z polskim tupolewem rozbiła się inna, lekka maszyna ... Ta ostatnia nie musiała być pilotowana, lecz zdalnie sterowana. To, czy zderzyła się z polską ... to rzecz jeszcze do ustalenia. ... z tego, co słyszeliśmy wiele z tych drzew po prostu ścięto po  katastrofie...".

Wiemy tez, że "samolotowi lecącemu do Smoleńska paliwa może przybywać w trakcie przelotu: 10.10.14,9 'Około 11 ton do lądowania' (drugi pilot), 10.18.24,7 'Mamy około 13-12,5 tony' (drugi pilot), 10.23.55,0 'Pozostało 11 ton' (kapitan), 10.33.25,1 'Aktualnie mamy 12 ton' (inżynier pokładowy)". Oczywiście, te "nagłe skoki w ilości paliwa można tłumaczyć ... przeklejaniem (w trakcie montażu 'materiału dowodowego') nagranych  wypowiedzi członków polskiej załogi z różnych chwil (jeśli nie z różnych lotów 'debesciakow') ... Jest to zarazem ewidentny dowód  fałszowania oficjalnych dokumentów dostarczanych Polsce przez Rosjan. Nie zmienia to  jednak faktu, że  Rosjanie traktują stenogramy jako całkowicie wiarygodne...".

Na temat miedzynarodowych powiazan finansowych w kontekscie katastrofy w Smolensku dnia 10 kwietnia 2010 roku ponownie napisano  dyskusyjny artykul dnia 19 lipca 2010 roku. Zas tego dnia pan Wałęsa opisał wyjątkowo dokladnie "całą sekwencję wydarzeń, która  - w jego opinii - wiarygodnie składałaby się na scenariusz tragedii z 10 kwietnia. 'Prezydent wysłał szefa protokółu do pilotów z poleceniem lądowania, piloci odmówili. Prezydent wezwał i wysłał Generała, piloci odmówili. Generał po żołniersku załatwił lądowanie. Tak moim zdaniem wyglądało to lądowanie'."

W dniu 20 lipca 2010 roku w dyskusje o katastrofie w Smolensku zaangazowal sie portal litewski.
Portal litewski przytacza analizy austriackiej analityk Jane Bürgermeister oraz niemieckiego dziennikarza Gerharda Wisnewskiego. Litewska strona zwraca uwage po ponad stu dniach od katastrofy, ze "... zgodnie z wersja dominującą w Rosji, Tu-154M mial spasc dlatego, ze 'jego piloci nie zastosowali sie do zalecen wiezy kontrolnej lotniska wojskowego w Smolensku i usilowali wyladowac w nieodpowiednich warunkach pogodowych, gdy pas startowy byl pokryty gesta mglą'." Zdaniem Litwinów, "dziwne jest to, ze katastrofy nie przezyla ani jedna osoba badz ze nie znaleziono przynajmniej jednych niezmasakrowanych zwlok... dlaczego ziemia na miejscu katastrofy nie byla wypalona, choc powinno tak sie stac, gdy spadnie samolot napelniony paliwem... Porównuje smierc prezydenta Lecha Kaczynskiego do niewyjasnionej do tej pory katastrofy na Gibraltarze, w której zginal gen. Wladyslaw Sikorski".

Jednoczesnie amerykanski portal Prison Planet podaje opinie ekspertow, ze "... nagrane przez swiadków filmy z miejsca katastrofy oraz dane meteorologiczne z tej godziny zaprzeczają twierdzeniom, jakoby to mgla miala przeszkodzic pilotowi zorientowac sie... mgla - o ile nie jest wytwarzana sztucznie - powstaje, gdy wilgotnosc powietrza zblizona jest do 100 procent. Tymczasem dane meteorologiczne wskazują, ze 10 kwietnia pod Smolenskiem wynosila ona mniej niz 60 procent ... do tej pory nikt nie zanegowal autentycznosci opublikowanego w internecie amatorskiego filmiku, na którym slychac glosy w jezyku polskim ... 'Nie zabijajcie nas'... a nastepnie odglosy strzalów. ...".

Dzien wczesniej, ukazal sie komunikat rosyjskiego MAK: "19 Lipca 2010 ... zakończono analizę warunków meteorologicznych, warunki na lotnisku o godzinie 10.41: wiatr przy gruncie 110-130 stopni, prędkość wiatru 2 m/s, widoczność 300-500 m, mgła, zachmurzenie sięgające 10 stopni, warstwowe, dolna granica 40-50 m, temperatura powietrza +1, +2 stopni, warunki atmosferyczne na lotnisku Smoleńsk Sewiernyj nie spełniały wymogów lądowania, piloci byli o tym poinformowani, samolot wyleciał z Warszawy nie uzyskawszy prognozy i faktycznego stanu pogody na lotnisku docelowym, ... Załoga prezydenckiego samolotu była źle przygotowana do lotu... ".

Polska "Gazeta Wyborcza" dnia 21 lipca wyjasnila do konca sprawy pogodowe przytaczając wiarygodną wersje stenogramu: "
... Ze znanych już zapisów czarnych skrzynek wiemy, że o godz. 8.04 anonimowy głos w kokpicie mówi 'To będzie... makabra będzie. Nic nie będzie widać'. Siedem minut później drugi pilot dodaje 'Nie, no ziemię widać... Coś tam widać... Może nie będzie tragedii...'. W tym momencie załoga przygotowywała się już do procedury podejścia do lądowania...".

Dnia 22 lipca 2010 roku
rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa podkresla oficjalnie, ze: "... Nadal nie wykluczono żadnej z czterech hipotez dotyczących przyczyny katastrofy smoleńskiej... Każda z tych wersji jest ważna ... są to cztery wersje śledcze: awaria samolotu, skutek działań ludzkich ... po stronie polskiej, ewentualnie po stronie rosyjskiej, działanie osób trzecich ... m.in.  zamach terrorystyczny..." oraz czwarta wersja - organizacja lotu. "... Pytany, czy udało się ustalić, czy nie wykorzystano jakiejś  supertajnej broni do strącenia tupolewa, powiedział, że jest za wcześnie, by to ustalić. ... oprócz protokołów z sekcji zwłok ofiar katastrofy, prokuratura oczekuje od strony rosyjskiej dokumentów, aktów prawnych, które regulowały w dniu katastrofy ... kwestie ruchu lotniczego w Rosji. ... chodzi o dokumenty wewnętrzne, które nie są ogólnodostępne... protokoły zeznań świadków, między innymi naocznych świadków katastrofy i przesłuchania osób, które podczas katastrofy były w wieży kontrolnej w Smoleńsku. Zeznania kontrolerów są już w dyspozycji prokuratury ... Minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski zapowiadał w tym tygodniu po swojej wizycie w Rosji, że dokumenty, na które oczekuje prokuratura, mają trafić do Polski w sierpniu...".

Dnia 22 lipca dowiadujemy sie, ze "... Szef parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz ... zwrócił się w środę do premiera Donalda Tuska z pytaniem, czy również on został 'wprowadzony w błąd' przez minister zdrowia Ewę Kopacz w sprawie pracy polskich patomorfologów w Rosji. ... Rzepa pytany tam, czy polscy prokuratorzy i patomorfolodzy uczestniczyli w sekcjach zwłok ofiar smoleńskiej katastrofy, odpowiedział, że nie. ... nie było prokuratorów i nie było patomorfologów przy sekcji zwłok ofiar 'smolenskich'. To rzeczywiście jest samo w sobie szokujące, ale trzeba do tego jeszcze dodać, że przecież my wszyscy, na posiedzeniu Sejmu, przez panią minister Kopacz, która robiła to na polecenie pana premiera Tuska, byliśmy zapewniani, że właśnie byli - prokuratorzy i zwłaszcza patomorfolodzy... - 29 kwietnia podczas dyskusji nad informacją rządu o śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej. ...
'Z wielką uwagą obserwowałam pracę naszych patomorfologów przez pierwsze godziny...'."

Dnia 24 lipca 2010 odchodzą do kosza slawne zdjecia autorstwa Sergeja Amelina, bowiem czesc z nich jest falszerstwem - "... zostały  sfotografowane aparatem wbudowanym w komórkę Sony Ericsson W810i ... (takze) kilka zdjęć, które zostały upublicznione na stronie Yandex przez użytkownika BBC77 ... (autor zdjec) dezinformuje. Wpierw hipoteza dotycząca obrotu Tupolewa, później mix kilku fotografii w jednym zdjęciu ... Autor lub autorzy fałszujący to zdjęcie mieli zaledwie 24 godziny na wykonanie oraz  dostarczenie fałszerstwa Amelinowi. Przy dobrej organizacji wykonanie takiego fałszerstwa jest możliwe w krótkim czasie, ale po pierwsze autor fałszerstwa musi być przynajmniej średnio zaawansowanym grafikiem, po drugie musi mieć materiały źródłowe, a po trzecie musi mieć czas na wykonanie zdjęć modelu strażaka ...".

Znowu dnia 26 lipca 2010 roku dyskusja powraca do czasu katastrofy w Smolensku polskiego samolotu z Prezydentem RP na pokladzie.  "Zegarek gen. Błasika zatrzymał się na godz. 8.38 ... ".

"... C
zas? ... w okolicach 8.20 - 8.25 (poszlaki takie jak połączenia z telefonu satelitarnego i wpis z motoryzacyjnego forum w Smoleńsku) ... by zostać rozbitym w okolicach 8.36, przy czym zdarzenie to zostało zagłuszone drugim przelotem IŁa nad lotniskiem i Yakiem ... Około 8.50 - 8.53 Wiśniewski widzi 'mały, sportowy samolot, może wojskowy', który orząc ziemię lewym skrzydłem rozbija się w miejscu, gdzie od kilkunastu minut leżą resztki Tupoleva ... Około 8.56 wpada z komórką autor filmu ... i nagrywa widoczną przez chwilę sylwetkę śmigłowca ... Wiśniewski na miejscu jest koło 9.00 - i zastaje już błogi spokój ... Straż pożarna ... już dojechała ...".

Przypomnijmy jeszcze dnia 26 lipca 2010 roku, ze juz dnia 10 kwietnia "Gazeta Wspolczesna" o 09.49 podaje o katastrofie, a o godz. 13.12  dodaje, ze 3 osoby moze sie uratowaly. Teraz 26 lipca do sprawy powrocono: "... Co najmniej jedna z ofiar  katastrofy smoleńskiej zmarła od 10 do 19 minut po zderzeniu  tupolewa z ziemią. ...wynika z formalnej rosyjskiej dokumentacji medycznej. W akcie zgonu co najmniej jednego z pasażerów, do którego dotarł 'Nasz Dziennik', widnieje godzina 8.50 - 9.00 czasu  polskiego... Ze stenogramu moskiewskiego MAK wynika, że katastrofa polskiego tupolewa na lotnisku Smoleńsk Siewiernyj, w której nikt nie przeżył, nastąpiła o 8.41 czasu polskiego. Odgłos zderzenia z masywem leśnym stenogram MAK określa na 8.40, cały zapis urywa się o 8.41.05,4. Z raportu komitetu wynika, że sekundę później  nastąpiło rozerwanie kadłuba polskiego Tu-154M z 96 najważniejszymi osobami w państwie. ... to znaczy, że pasażer przeżył zderzenie z ziemią i zmarł po 19 minutach ... Ewa Błasik, żona gen. Andrzeja Błasika, dowódcy Sił Powietrznych RP, powiedziała w  rozmowie z 'Naszym Dziennikiem', że czas na zegarku jej męża zatrzymał się na godz.  8.38", wedlug Anny  Ambroziak.

Dnia 30 lipca 2010 obraz katastrofy w Smolensku jest bardziej zagmatwany niz kilka dni temu i mozna go porownac do katastrofy w Gibraltarze  1943:
"...
 Lekarz badający zwłoki (generala Wladyslawa Sikorskiego) stwierdził 'Badania wykazały u wszystkich ofiar wypadku wielokrotne  obrażenia ciała oraz rany na głowie'. Łubieński i Quale stwierdzili, że ciała były 'zmasakrowane' lub stanowiły 'jedną  ranę'. Cazalet i nie tylko on miał tak zmasakrowaną twarz, że został zidentyfikowany po bucie. A więc wszyscy, niezależnie od miejsca w  samolocie, otaczających ich przedmiotów i przyjętej pozycji ciała zostali potraktowani tak samo, a pilot tylko 'skręcił nogę w kostce'.  Zdumiewające i nieprawdopodobne. Ślady takie absolutnie nie wskazują na katastrofę komunikacyjną, bo w wyniku jednego uderzenia nie można mieć 'wielokrotnych obrażeń'. Wszak samolot nie koziołkował jak i nie odbijał się od band. Z tych samych przyczyn nie powinny występować powszechnie 'rany' na głowie tylko raczej rana na głowie, jedna rana od uderzenia się raz o coś ... Na uwagę zasługuje jeszcze jeden fakt. Na powierzchni wody znaleziono jedynie zwłoki Sikorskiego (nie licząc żywego jeszcze przez chwilę Whiteleya) i nastąpiło to niemal natychmiast po zdarzeniu. Co za niebywały zbieg okoliczności - z 14 potencjalnych ciał, pod ręką ratownika, na powierzchni wody pośród szeregu klamotów, znajduje się tylko to jedno, to właściwe - Sikorskiego! Zleceniodawcom zabójstwa zależało więc przede wszystkim na tym, aby natychmiast po incydencie było dla wszystkich jasne, że Sikorski nie żyje. Jego legenda musiała się  zakończyć nagle, odpowiednio dramatycznie i bez żadnych niedomówień. Reszta osób, dokumentów, bagażu i co tam  jeszcze mogła zaginąć, a Sikorski nie ... Na koniec rzecz znamienna. 'Katastrofa', śmierć głowy państwa, a w dokumentacji nie ma ani jednego zdjęcia. W ogóle nie ma zdjęć innych niż odległe plany. A ponoć fotografowane były wyłowione detale. Ponoć zrobiono zdjęcie popiersia zwłok Sikorskiego ...".

PAP podaje juz dnia 29 lipca 2010 roku, ze
"...
 Prokuratura bada wszystkie hipotezy katastrofy, łącznie z zamachem... Seremet zapewnił jednocześnie, że prokuratura cały czas bada wszystkie hipotezy katastrofy, łącznie z zamachem, choć ta 'wydaje się nieco mniej uprawniona niż pozostałe'... W śledztwie dotyczącym katastrofy w Smoleńsku możliwe jest postawienie 'określonym osobom zarzutów' dotyczących organizacji prezydenckiej wizyty...".

Dnia 30 lipca wnosi nieco do faktografii katastrofy w Smolensku 2010 rozmowa z Siergiejem Amielinem, docentem z Katedry Elektroniki i Technik Mikroprocesowych smoleńskiego oddziału Moskiewskiego Instytutu Energetyki:
"... 
Słyszał Pan od naocznych świadków, jak wyglądała katastrofa? Rozmawiałem z właścicielem działki rolnej, na której znajduje się brzoza. Właśnie o nią samolot złamał skrzydło. Ten człowiek odmówił podania imienia i nazwiska. Mogę powiedzieć tylko tyle, że jest emerytem i 10 kwietnia był na swojej działce letniskowej.  Opowiadał mi, że tego dnia była tak silna mgła, iż źle widział nawet wierzchołek brzozy. Nie dostrzegł  też zbliżającego się samolotu, słyszał jedynie jego dźwięk. Powiedział, że samolot przeleciał bardzo nisko i że to działo się tak szybko, iż nie zdążył nawet zorientować się, o co chodzi. Strumień powietrza zwalił go z nóg i odrzucił na bok. Mężczyzna usłyszał tylko uderzenie o drzewo i widział, jak brzoza się połamała. Kiedy już zdołał się podnieść, pobiegł w stronę miejsca, gdzie roztrzaskał się samolot. Myślał, że może pasażerowie będą potrzebować pomocy. Ale od jego działki do miejsca upadku samolotu jest dość daleko, bo ponad 500 m po prostej, a drogą jeszcze dalej. Dlatego znalazł się na miejscu jednocześnie ze strażakami, którzy go tam nie wpuścili. Ten człowiek powiedział mi też, że na jego działce  znajdowały się niewielkie szczątki skrzydła, a ziemia była zalana jakimś płynem. Myślę, że pochodził on z układu  hydraulicznego. Przy uderzeniu w brzozę nie tylko odłamała się część skrzydła, być może został uszkodzony układ  hydrauliczny. Dodatkowo sterowanie częściowo lub całkowicie odmówiło posłuszeństwa ... Minister Siergiej Szojgu mówił, że samolot był przełamany na dwie części. Jak już mówiłem, szczątki samolotu widziałem z daleka. Ale uważnie przestudiowałem wszystkie fotografie i materiały wideo, jakie udało mi się zrobić osobiście bądź dostać od innych osób, a na których wyraźnie widać, że samolot rozpadł się nie na dwie, ale  na kilka części! Duże szczątki to ogon samolotu, dwa kawałki skrzydeł z podwoziem i fragment kadłuba. Cała reszta  rozpadła się na drobne kawałeczki. Nie widziałem kokpitu. ...".

Dnia 30 lipca skomentowano glosy krytyki dotyczące wniosku polskiej prokuratury do USA o pomoc w sprawie  sztucznej mgły.
Wniosek ten został "przez część komentatorów wyśmiany i potraktowany jako uleganie  'oszołomom'... Tymczasem dotarliśmy do informacji, że urządzenie produkujące sztuczną mgłę powstanie wkrótce przy jednej z niemieckich  elektrowni atomowych... Już w głośnym tekście, jaki na początku maja 2010 r. ukazał się w tygodniku 'Polityka', hipoteza o sztucznej mgle ... posłużyła autorowi jako pretekst do wyszydzenia wszelkich 'teorii spiskowych' na temat katastrofy w Smoleńsku. Gdy polska prokuratura złożyła do Departamentu Sprawiedliwości USA wniosek o pomoc prawną - także w sprawie możliwości wytworzenia sztucznej mgły - internet wręcz zaroił się od seryjnie wypisywanych szyderstw o Polsce ... Czy Ił-76 mógł więc przyczynić się do pogorszenia warunków pogodowych w Smoleńsku? Techniczną możliwość takiego zabiegu potwierdził w rozmowie z nami ... polski fizyk: 'Środki wiążące fizycznie lub chemicznie tlen w atmosferze, a także środek wytwarzający sztuczną mgłę, mogły zostać rozpylone przez Iła w dwóch warstwach w osi pasa'... Aby jednak stwierdzić takie działanie, należałoby m.in. przeprowadzić analizę biochemiczną próbek gruntu ze Smoleńska ...
Jako przykład można podać niemieckojęzyczną depeszę agencji prasowej AFP z 22 lipca 2010 r., do której dotarliśmy. Według tekstu informacji, w Niemczech powstanie wkrótce urządzenie produkujące sztuczną mgłę, a zgodę na jego budowę wydało Ministerstwo Ochrony Środowiska Badenii-Wirtembergii. Wyrzutnie granatów mgielnych staną wokół elektrowni atomowej w Philippsburgu, aby w chwili, gdy jakiś samolot zejdzie z kursu i skieruje się w stronę reaktora, pociski zostana wystrzelone, utrudniając terrorystom precyzyjne przeprowadzenie ataku... ".

I jeszcze jedna zaskakująca informacja z 29 / 30 lipca:
"
'Gazeta Polska' podała, że funkcjonariusz BOR przeżył katastrofę i zaraz po rozbiciu  się  prezydenckiego tupolewa w Smoleńsku wykonał lub próbował wykonać  połączenie  telefoniczne. A dopiero potem zmarł w wyniku odniesionych ran... Sprawę połączeń  telefonicznych pasażerów Tu-154 z osobami spoza samolotu zajmuje się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego... Nadal nie wiadomo, o której tak naprawdę doszło do  wypadku. Najpierw podawano godzinę 8.56, potem 8.41. Zegarek generała Błasika zatrzymał się o godzinie 8.38 ...".

Dnia 30 lipca 2010 wiemy juz, ze 'Rzeczpospolita' podala:
"prokuratura dysponuje 2-minutowym filmem, nakręconym tuż przed startem prezydenckiego samolotu w Warszawie ... szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie Ireneusz Szeląg przyznał, że prokuratura ma w posiadaniu 2-minutowy film, nakręcony tuż przed  startem prezydenckiego samolotu. Co więcej, jak powiedział Szeląg, zdjęcia nakręcone 10 minut po starcie samolotu, nie pokazują  żadnych  niepokojących sygnałów...".

Dnia 31 lipca nadal pojawiają sie (trudne do zweryfikowania!) zaskakujące informacje, jak na przyklad w
najnowszym numerze 'Najwyższego Czasu' artykuł Leszka Szymowskiego 'Dowody matactwa': "... ujawniający zupełnie nowe dane ... Autor pisze: 'W ręce dziennikarza 'Najwyższego Czasu' wpadło ponad 100 zdjęć wykonanych w miejscu katastrofy przez funkcjonariusza FSB. Zdjęcia te zdobył polski wywiad, a naszej redakcji przekazał je znajomy funkcjonariusz Agencji Wywiadu... Najważniejsze zdjęcie zostało wykonane o godz. 12.52 czasu polskiego. Przedstawia zwłoki Lecha Kaczyńskiego leżące wsród szczątków rozbitego samolotu. Poza  oderwaną nogą, zwłoki są w stanie zbliżonym do nienaruszonego'... Okazuje się więc, że po pierwsze zostały one zidentyfikowane wcześniej niż twierdzili Rosjanie, a po drugie zostały póżniej celowo zmasakrowane ... Ekspert -  pirotechnik, który ogladał omawiane zdjęcia twierdzi, że przeczą one wersji MAK o przebiegu katastrofy.  Silniki TU154 są na nich nie zniszczone i ... nie pracowały w momencie wypadku.  Błoto na podwoziu świadczy o tym, że samolot uderzył kołami o miękki grunt i przekoziolkował... Polski wywiad sprawdził też zeznania Pawlenki, szefa dochodzeniowców smoleńskiego OMON-u, Wbrew temu co zeznawał, jedyny tego dnia telefon otrzymał on o godz 8.31, a więc wtedy, gdy samolot z Lechem Kaczyńskim na pokładzie był jeszcze w powietrzu...".

Ktos inny dnia 31 lipca przypomina: "... niedawno słyszałem nigdzie niepublikowane nagranie Wiśniewskiego, gdy kategorycznie twierdził, że na
miejscu katastrofy nie widział żadnych ofiar. ... Podobne tezy są w reportażu Jane Burgermeister z 18 kwietnia 2010 roku...".

Sobota dnia 31 lipca: "... Jeszcze 8 kwietnia lotnisko Siewiernyj nie miało wszystkich danych o przylocie prezydenckiego samolotu... Rzecznik MSZ potwierdził ..., że resort wiedział, iż 8 kwietnia lotnisko Siewiernyj nie miało jeszcze numeru zgody na przelot i lądowanie prezydenckiego tupolewa...".

'Nasz Dziennik' z dnia 31 lipca - 01 sierpnia 2010 roku informuje, ze: "... W pierwszej połowie lipca prokuratura zwróciła się do szefa Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego o przekazanie wyników analizy danych z tzw. rejestratora szybkiego dostępu (ATM), który znajdował się na pokładzie Tu-154M i był badany w Instytucie Technicznym Wojsk Lotniczych w Warszawie. Śledczy nie ujawniają, czy wniosek został już zrealizowany... Prokuratura pytana o to, czy w zapisach rejestratorów parametrów lotu znajdują się kluczowe dla analizy ostatniej fazy lotu dane (jak wskazania wariometru, prędkościomierza, stan wychylenia lotek, steru wysokości, steru kierunku czy obroty turbin), podkreśla, że 'nie ma wiedzy' w zakresie parametrów wskazanych przez 'Nasz Dziennik'... Jak wiemy, oryginały czarnych skrzynek wciąż znajdują się w Rosji...".

Dnia 02 sierpnia 2010 roku powracamy do sprawy mgly na lotnisku w Smolensku dnia 10 kwietnia 2010 roku rano. "...
Komunikat z godz. 07.00 (05.00 czasu polskiego) pokazywał, że widzialność wynosi 4 kilometry. Stacje meteo uaktualniają komunikaty co 3 godziny i taki uaktualniony komunikat z godz. 10.00 (08.00 czasu polskiego) dotarł do polskich służb o godzinie 10.25 (08.25 czasu polskiego) ... 7.00 AM widzialnośc 4 kilometrów WsPdWs 7.2 km/h ... zamglenia... A teraz proszę spojrzeć na dane z dnia 09. 04. 2010, a więc dzień przed katastrofą ... 7.00 AM widzialnośc 0.5 kilometrów wschodni 7.2 km/h ... mgła gęsta mgła... Jak widać widzialność 0.5 km o godz. 07.00 (06.00 czasu białoruskiego) była ale dzień wcześniej czyli 09. 04. 2010...".

Dnia 02 sierpnia 2010 roku tygodnik 'Wprost' ustalił, "kim jest tajemnicza trzecia osoba, która 10 kwietnia znajdowała się w wieży w Smoleńsku. Dopiero dwa miesiące po katastrofie pod Smoleńskiem polscy śledczy wystąpili do Rosjan o zapis rozmów prowadzonych 10 kwietnia między kontrolerami lotu oraz między kontrolerami a moskiewską 'Logiką'... Płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej przekazał także 'Wprost' informacje na temat tajemniczej trzeciej osoby, która 10 kwietnia znajdowała się w wieży. ... o nazwisku Krasnokutski. Okazuje się, że chodzi o rosyjskiego pułkownika, zastępcę dowódcy Jednostki Wojskowej nr 21350 w  Twerze ... Według 'Rzeczpospolitej' jeden z pracowników wieży był przesłuchiwany dwukrotnie i za każdym  razem mówił co innego. Drugi zeznał z kolei, że świadomie podawał pilotom prezydenckiego Tu-154  nieprawdziwe dane o pogodzie... Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie zwróciła się do Prokuratury Rosyjskiej z  wnioskiem o pomoc prawną z dnia 9 czerwca 2010 roku o przekazanie zapisu wszystkich rozmów prowadzonych w dniu 10 kwietnia 2010 roku w wieży kontroli lotów na lotnisku w Smoleńsku, w tym także z Logiką ... to kryptonim Dyżurnego Operacyjnego Sztabu Kierowania Lotnictwem Wojskowo-Transportowym Sił Powietrznych Federacji Rosyjskiej w Moskwie...".

I najwazniejszy artykul pod tytulem 'Dowody matactwa' pana Leszka Szymowskiego, zostal opublikowany w formie zdjecia.

Dnia 02 sierpnia 2010 roku docierają do opinii publicznej oswiadczenia: B'nai B'rith - "B'nai B'rith International
(hebr. Synowie Przymierza) opłakuje tragiczną stratę polskiego Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jego żony, Marii i blisko 100 liderów rządowych, wojskowych i kościelnych, w tragicznym wypadku samolotu 10 kwietnia. Grupa była w drodze na uroczystości upamiętniające 20 tys. oficerów polskich pomordowanych w sowieckiej masakrze w czasie II wojny światowej. Kaczyński był niezawodnym przyjacielem społeczności  żydowskiej, wspierającym edukację i pamięć o Holocauście. Jako prezydent Warszawy przyczynił się do  położenia fundamentów pod budowę Muzeum Historii Żydów Polskich, które zostanie otwarte w roku 2012. W czasie swej prezydentury odwiedził Izrael z okazji obchodów 60 rocznicy państwa żydowskiego, a także, na początku tego roku, przemawiał w Auschwitz w czasie ceremonii  65 rocznicy wyzwolenia nazistowskiego obozu koncentracyjnego. Jako zagorzały przeciwnik komunizmu, Kaczyński stał się zdecydowanym zwolennikiem partnerstwa transatlantyckiego ... Prezydent Kaczyński także osobiście okazał się być bliskim i zaufanym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych i Izraela".

Oraz oswiadczenie
wolnomularzy Wielkiego Wschodu Polski: "... składają kondolencje rodzinom i bliskim osób, które zginęły w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku. ... Każda Ofiara tej trudnej do przyjęcia i zrozumienia tragedii  zasługuje na szczególne oraz godne potraktowanie i uczczenie. Ruch wolnomularski stoi zawsze na straży demokracji i wynikającego z niej  porządku politycznego i społecznego w swoim kraju. Tym boleśniej odczuwamy fakt, iż w gronie nieżyjących jest tak wielu znaczących i oddanych Polsce przedstawicieli struktur i organizacji odpowiedzialnych za funkcjonowanie państwa i pozycję naszej Ojczyzny w świecie - z Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej Lechem Kaczyńskim na czele...".

Dnia 02 sierpnia 2010 roku premier Donald Tusk, pan Edmund Klich i nawet "Gazeta Wyborcza" zmieniają front w sprawie katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku w Smolensku:

"Szef rządu poinformował, że to jego inicjatywą było, aby akredytowany przez Polskę przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym (MAK) Edmund Klich zwrócił się w tej sprawie do szefowej MAK Tatiany Anodiny. ... Tusk: 'jeśli trzeba, sam porozmawiam... Problemy są tej skali...'. O podobny list do MAK premier zwrócił się też do ministra Millera ... 'w sposób bardziej formalny do szefowej MAK z precyzyjną informacją i kategorycznym oczekiwaniem'... 'Rzadko kiedy spotykamy się z kategorycznymi odmowami, natomiast niektórych dokumentów jak nie ma, tak nie ma i dlatego Edmund Klich zdecydował się na tę korespondencję...' ...".

"Rosja opóźnia udzielanie polskiej prokuraturze i komisji badania wypadków lotniczych informacji dotyczących przyczyn katastrofy smoleńskiej..." wedlug 'Gazety Wyborczej', a dalej "Edmund Klich, przedstawiciel Polski przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym w Moskwie, zażądał od Rosjan informacji w sprawie wypadku oraz pełnej otwartości i poszanowania zasad międzynarodowej współpracy... Zaczęły się schody. Rosjanie nie chcą udostępniać materiałów - powiedział nam kilka dni temu Edmund Klich...".

Dnia 06 sierpnia sledztwo w sprawie katastrofy smolenskiej z dnia 10 kwietnia 2010 roku nie posuwa sie do przodu, a staje sie obszarem walk politycznych w Polsce. Mamy publikacje fragmentow stenogramu:

10:35:14,4    D     "1-0-1,wykonujcie trzeci, radialna 19"
10:35:15,1    KWS   "Dziękuję"
10:35:19,9    KWS   "Wykonaliśmy trzeci, polski 101"
10:35:21,6    A     "3-3-0 (prędkość 330 km/h ?)"
10:35:22,6    D     "Polski 101, i do 100 metrow być gotowym do odejścia na drugi krąg"
10:35:29,5    KWS   "Tak jest"
10:35:59,2    SzT   "0,7 mil od osi"
10:36:25,4    SzT   "0-1"
10:36:34,1    A     "Klapy"
10:36:35,3    2P    "Klapy 28"
10:36:48,0    A     "(???)"
10:36:56,0    A     "(???)"
10:37:01,0    KWS   "Klapy"
10:37:01,3     044   "Arek, teraz widać 200"
10:37:01,4    KWS   "Klapy"
10:37:03,0    2P    "(???)"
10:37:04,0    KWS   "Dziękuję"
10:37:18,0    2P    "(???)"
10:37:23,1    KWS   "Wykonujemy czwarty, polski 101"
10:37:26,2    D     "101, wykonujcie czwarty"
10:37:38,0    2P    "(???)"
10:37;01,0  044   "Arek, teraz widać 200"
10:38:00,4    A     "Wkurzy się, jeśli ???"
10:38:02,0    2P    "(???)"
10:38:20,0    SzT   "Pół mili nam zostało"
10:38:37,0    2P    "I redukuję 300"
10:38:49,0    2P    "I klapy 36, mamy 2-8-0"
10:38:35,9    KWS   "Klapy 3-6"
10:39:04,2    KWS   "Dziękuję"
10:39:08,7    D     "101-y odległość 10, wejście na ścieżkę"
10:39:20,6    KWS   "Włączone i wypuszczone"
10:39:22,4    B/I   "Wypuszczone"
10:39:22,0    SzT   "Podwozie"
10:39:23,1    A     "(niezrozumiałe) (Głos w tle czytania karty)"
10:39:23,8    SzT   "Wentylatory kół"
10:39:24,6    B/I   "Włączone"
10:39:25,5    SzT   "I sterowanie przednim podwoziem"
10:39:26,0    KWS   "Włączone na 10"
10:39:28,3    SzT   "Dziękuję, karta zakończona"
10:39:30,1    D     "8 na kursie i śnieżce"
10:39:33,6    KWS   "Podwozie, klapy wypuszczone
10:39:37,3    D     "Pas wolny"
10:39:39,0    A     "(???)"
10:39:40,8    D     "Lądowanie dodatkowo 120-3 metry"
10:39:41,4    A     "???"
10:39:45,6    KWS   "Dziękuję"
10:39:49,9    D     "Podchodzicie do dalszej, na kursie i ścieżce, odleglość 6"
10:39:50,2    X "Sygnał dźwiękowy, F=845Hz dalsza prowadząca"
10:39:52,2    A     "Dalsza"
10:39:54,1    KWS   "???"
10:39:54,1    KWS   "(niezr)"
10:39:57,1    A     "400 metrów"

Table of contents for pages of the plane crash in Smolensk on 10 April 2010:
 First page to 12 August 2010
Second page
Third page
Fourth page
Fifth page
Sixth page
Seventh page
 
PART EIGHT until today


Podano, ze "... Wojciech Gawkowski, pełnomocnik prawny bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej, złożył dziś w Wojskowej Prokuraturze Okręgowej wniosek o ... dopuszczenie dowodu z zeznań ... sześciu Rosjan: Władimira Putina (premiera Rosji), Siergieja Ławrowa (ministra spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej), gen. Siergieja Szojgu (ministra ds. sytuacji nadzwyczajnych), Gieorgija Połtawczenko (pełnomocnika prezydenta Federacji Rosyjskiej), Władimira Titowa (wiceministra spraw zagranicznych Rosji) i Siergieja Antufjewa (gubernatora obwodu smoleńskiego)... Na okoliczność wizyt przedstawicieli władz RP na terenie Federacji Rosyjskiej 7 i 10 kwietnia 2010 r. oraz na okoliczność działań podjętych po katastrofie polskiego Tu-154 dnia 10 kwietnia 2010 r. ...".

W piątek, 6 sierpnia 2010, jedna z gazet informuje, ze : "... Wdowa po Przemysławie Gosiewskim oznajmiła, że nie wie, w co zostało ubrane ciało jej męża ... nie pozwolono rodzinom ofiar po powrocie trumien z Rosji na ich otworzenie ... Gosiewska podkreśliła, że padały nawet takie uzasadnienia, iż Rosjanie tego sobie życzyli ... Towarzyszący wdowie mecenas Rafał Rogalski powiedział, że otwarcie trumien jest możliwe w sytuacjach nadzwyczajnych, m.in. kiedy zachodzą wątpliwości co do osoby złożonej w trumnie ... ".

Dnia 09 sierpnia 2010 roku ukazaly sie rownolegle dwa teksty o awionice tupolewa rzadowego, tekst "fachowca" rosyjskiego i artykul polski. Odpowiedziano na nie podając dane o tejze awionice: "... UNS-1D (zdublowany) ... TAWS, radar pogodowy RDR-4B i wyświetlacz wielofunkcyjny MFD - 640 ... TAWS działał a piloci właściwie reagowali na jego komendy."

Juz 25 maja podano: "Rządowy Tu-154M wyposażony był w radiokompasy ARK-15M, radiowysokościomierze RW-5M, systemy nawigacji lądowania Kurs-MP-70, radiodalmierze SD-75, a także w odbiornik nawigacyjny GPS Bendix/King KLN-89. Najbardziej rozbudowanym urządzeniem nawigacyjnym był system FMS UNS-1D firmy Universal Avionics. Sercem tego systemu był komputer nawigacyjny NCU. Z systemem UNS-1D współpracowały: system sterowania samolotem ABSU-154-2, system kursowy TKS-P2, system antykolizyjny TAWS, radar pogodowy RDR-4B i wyświetlacz wielofunkcyjny MFD-640. W dziobowej części kadłuba zainstalowano stację radiolokacyjną Bedix/King RDR-4B przeznaczoną do wykrywania niebezpiecznych zjawisk pogodowych i obrazowania powierzchni ziemi podczas lotów w trudnych warunkach atmosferycznych" (wedlug "bibula.com").

Zwrocono tez uwage, ze: "... stan w jakim zachowala sie odziez niektórych ofiar smolenskiej katastrofy, diametralnie odbiega od zakresu obrazen, jakich doznali jej wlasciciele. Wciaz tez nie wiadomo, co stalo sie z kamizelkami kuloodpornymi oficerów BOR, które mialy byc przedmiotem badan polskich prokuratorów ... Jak wynika z relacji rodzin ofiar smolenskiej katastrofy, mundury niektórych tragicznie zmarlych pasazerów Tu-154M przetrwaly wypadek w dobrym stanie, podczas gdy ciala osób, które powinny je miec na sobie, zostaly bardzo powaznie uszkodzone. Sprawe bedzie szczególowo badal Parlamentarny Zespól do spraw Wyjasnienia Katastrofy Smolenskiej, który wstepnie przyjal, iz o stanie cial ofiar decydowalo miejsce, jakie zajmowaly w samolocie w chwili katastrofy ... niektóre mundury powrócily z oderwanymi pagonami ...".

Dnia 10 sierpnia 2010 roku, cztery miesiące po katastrofie w Smolensku polskiego samolotu rządowego z Prezydentem RP na pokladzie w dniu 10 kwietnia 2010 roku,
najwazniejszy artykul pod tytulem 'Dowody matactwa' pana Leszka Szymowskiego, zostal opublikowany w formie tekstowej w Internecie. A oto obszerne cytaty:
"... 
Działania rosyjskiej prokuratury nie mają faktycznie na celu wyjaśnienia przyczyn katastrofy tupolewa, lecz uwiarygodnienie wersji o błędzie pilotów. ... strona rosyjska dochowała wszelkich procedur od samego początku. Już po kilku minutach po tragedii na miejscu pojawiła się bowiem rosyjska ekipa ratunkowa, której niestety nie udało się nikomu pomóc, bowiem żaden z pasażerów nie przeżył ... 'Najwyższy CZAS!' zdobył dowody, że wersja strony rosyjskiej w całości rozmija się z prawdą. I co ciekawe, są to dowody wytworzone przez stronę  rosyjską. ...
... ponad 100 zdjęć wykonanych w miejscu katastrofy przez funkcjonariusza Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Zdjęcia te zdobył polski wywiad, a naszej redakcji przekazał je znajomy oficer Agencji Wywiadu. Najważniejsze zdjęcie zostało wykonane o godzinie 14.52 czasu moskiewskiego czyli o 12.52 czasu polskiego. Przedstawia zwłoki Lecha Kaczyńskiego leżące wśród szczątków rozbitego samolotu. Zwłoki są w stanie zbliżonym do nienaruszonego. Gdyby nie oderwana noga, Lech Kaczyński wygląda, jakby spał. ... dowodzi, że zwłoki prezydenta zostały zidentyfikowane znacznie wcześniej, niż ogłosili to oficjalnie Rosjanie. Bowiem dopiero kilkanaście minut po godzinie 16.00 gubernator obwodu smoleńskiego poinformował opinię publiczną o odnalezieniu zwłok Kaczyńskiego. Omawiane zdjęcie nie pasuje do wersji, którą przedstawili później Maks Kraczkowski i Joachim Brudziński ... Zwłoki prezydenta były zmasakrowane. Noga i ręka były oderwane od korpusu - wspominał jeden z posłów, odmawiając podania do publicznej wiadomości dalszych  szczegółów. ... zwłoki Lecha Kaczyńskiego najpierw przez ponad 4 godziny leżały nie pilnowane obok wraku samolotu, a później zostały  celowo zmasakrowane przez Rosjan! I w takim stanie zobaczyli je dopiero wieczorem posłowie PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele ...
Zdjęcie zwłok prezydenta dowodzi również tego, że na miejscu nie ma ani polskich ochroniarzy z BOR, ani nikogo z Rosjan, kto pilnowałby ciała Kaczyńskiego. ...
... Na omawianych zdjęciach bardzo dobrze widać poszczególne fragmenty rozbitego Tupolewa. Bardzo dobrze widać silniki i wirniki, które zachowały się w stanie niemal nienaruszonym. ... przeczą one wersji MAK o przebiegu katastrofy. W ostatnich sekundach lotu kapitan Arkadiusz Protasiuk otworzył całkowicie przepustnicę i zwiększył ciąg do maksymalnego. Nie zdążył jednak podnieść samolotu. ... Jeśli o ziemię uderzy silnik pracujący z taką prędkością, wirniki i części turbiny muszą rozpaść się na drobne kawałki, które można znaleźć w odległości kilku kilometrów ... Tymczasem silniki Tupolewa zachowały się prawie niezniszczone ...
... może to świadczyć tylko o tym, że w momencie uderzenia silnik nie pracował ... ślady barwy popielatej, które zachowały się na wraku silnika, to ślady materiału grafitowego, który zablokował pracę  turbiny i  wirników, powodując najpierw gwałtowne zejście samolotu, a później uderzenie o ziemię. Zatrzymane silniki, które nie pracowały w momencie uderzenia, nie wybuchły i dlatego pozostały całe. ...
Tej wersji przeczą zdjęcia, na których widać koła i golenie samolotu ... Są wyraźnie zabrudzone błotem. Jak to się stało, że koła i golenie samolotu wybrudziły się błotem, skoro maszyna uderzyła o ziemię odwrócona? ...
Wersji lansowanej przez MAK i rosyjską prokuraturę najbardziej przeczy amatorski film nagrany telefonem komórkowym tuż po katastrofie. Widać na nim sylwetki biegających ludzi i słychać odgłosy strzałów. ... Do jego wykonania przyznał się Władimir Iwanow ... Iwanow stwierdził, że na miejscu nie widział żadnych osób, a źródłem strzałów były wybuchy amunicji z magazynków należących do funkcjonariuszy BOR towarzyszących prezydentowi ... Aparat telefoniczny, którym, jak twierdził, wykonał film, nie posiada kamery ani funkcji nagrywania! Później okazało się, że Iwanow kłamał jeszcze jeden raz. Źródłem odgłosu strzałów nie mogła być amunicja należąca do funkcjonariuszy BOR. Znalezione przy nich magazynki były bowiem pełne i nie wybuchły po katastrofie...
Faktycznym autorem filmu był niejaki Andriej Mendierej ... 14 kwietnia 2010 roku spotkał się z nim oficer Agencji Wywiadu podający się za pracownika śledczego polskiej prokuratury ... Następnego dnia został zasztyletowany w Kijowie i kilka godzin później zmarł. Zabezpieczony w internecie film trafił do technika pracującego dla AW i ABW. Po kilku tygodniach ekspert oczyścił film z szumów. Po oczyszczeniu słychać komendy: strielaj, strielaj i rosyjskie zdanie: eta żenszczina żywiot ('ta kobieta żyje'). Słychać po polsku prośbę: 'Nie dobijajcie nas' ... widać mężczyznę w garniturze, który wyczołguje się spod wraku samolotu ...
Nagranie kończy się chwilę po tym, jak na lotnisku włączone zostały syreny alarmowe. Chwilę później na miejscu zjawiły się ekipy ratunkowe, dochodzeniowcy ... Wśród nich był pułkownik Nikita Siergiejewicz Pawlenko ... OMON-u. Następnego dnia, w rozmowie z prokuratorem, Pawlenko zeznał, że w sobotę 10 kwietnia miał zaplanowany urlop, ale został wezwany nagłym telefonem przez szefa ... Zaskoczenie śledczych wzbudziło to, że z drugiego końca miasta pułkownik przyjechał samochodem w ciągu kilku minut. Polski wywiad postanowił zweryfikować tę relację poprzez biling telefoniczny oficera. Okazało się, że jedyny tego dnia telefon pułkownik  Pawlenko otrzymał o godzinie 8.31, a więc wtedy, gdy samolot z Lechem Kaczyńskim na pokładzie był jeszcze w powietrzu ...".
Dnia 11 sierpnia 2010 roku krytycznie kontynuowano powyzsze wątki:
"...
Biegli powołani przez prokuraturę zbadają, czy silniki Tu-154M, który rozbił się 10 kwietnia br. pod Smoleńskiem, działały w chwili uderzenia o ziemię. Ich znikome zniszczenia świadczą o tym, że piloci odcięli dopływ paliwa tuż przed katastrofą. Załoga próbowała w ten sposób zminimalizować ryzyko wybuchu i pożaru ... 
Wprawdzie załoga usiłowała jeszcze wyciągnąć samolot, ale widząc, że niesterowna maszyna zmierza ku ziemi, zdecydowali się wyłączyć silniki ... tłumaczyłoby to wielkość zniszczeń silników samolotu, które po katastrofie pozostały w stosunkowo dobrym stanie...
Jest to oczywiste, bo dodatkowy pożar, poza straszną śmiercią pasażerów i załogi w płomieniach, praktycznie wyklucza szansę uratowania się kogokolwiek... podkreślił dr inż. Ryszard Drozdowicz, pilot, specjalista ds. aerodynamiki lotnictwa. Jak zauważył, takie działanie nie mogło być przyczyną anormalnej konfiguracji samolotu i jego trajektorii w krytycznej fazie lotu, a odpowiedź na pytanie, co się stało wcześniej, może przynieść jedynie analiza wraku samolotu oraz oryginalnych i kompletnych zapisów rejestratorów...
O informacje na temat szczegółów tych działań poprosiliśmy rzecznika Dowództwa Sił Powietrznych... odcięcie paliwa od silnika lecącego samolotu takiego jak Tu-154M jest możliwe tylko w sytuacjach awaryjnych, jak np. pożar maszyny. Kiedy zaś katastrofa jest nieunikniona, instrukcja przewiduje odcięcie paliwa od zbiorników i od silników.
Jak powiedział 'Naszemu Dziennikowi' płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej, sprawy techniczne są obecnie przedmiotem analiz komisji badających okoliczności katastrofy smoleńskiej ... Jeśli rejestrator ATM-QAR udało się odczytać w całości, informacje o pracy silników powinny się tam znajdować.
Czy jednak możliwe jest, że wszystkie silniki odmówiły posłuszeństwa? Śladem ma być obecność materiału grafitowego, który rzekomo je uszkodził. Jak tłumaczy gen. bryg. rez. Jan Baraniecki, były zastępca dowódcy Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej, który ma doświadczenie w wyjaśnianiu przyczyn katastrof lotniczych, istotne informacje na temat pracy silników znajdują się w rejestratorach pokładowych ...
Jego zdaniem, prawdopodobieństwo zatrzymania trzech silników jest znikome, chyba żeby dopuścić możliwość przeprowadzenia zamachu ...
Silniki przy uderzeniu w ziemię na ogół się nie rozsypują. One są bardzo ciężkie, więc zwykle się urywają i lecą do przodu. By silnik się rozpadł, samolot musiałby lecieć z bardzo dużą prędkością, to raczej zdarza się przy samolotach naddźwiękowych ... Baraniecki, pytany o ślady grafitu na silnikach, zaznaczył, że w jednostkach napędowych samolotów znajdują się elementy wykonane z tego materiału, które odpowiadają za szczelność ... 
Także według prof. dr. hab. inż. Piotra Wolańskiego, kierownika Zakładu Silników Lotniczych Politechniki Warszawskiej, jednoczesne zatrzymanie wszystkich silników samolotu jest mało realne ...
Choć wypadki zatrzymania silników występowały, to piloci oceniają ich prawdopodobieństwo jako bardzo niskie ...
Zdaniem dr. inż. Ryszarda Drozdowicza, zarówno awaria, jak i zamierzone wyłączenie jednocześnie trzech silników w powietrzu są możliwe ... z samolotem zaczęło się coś dziać na podejściu od wysokości ok. 200 metrów. Przy wypuszczonych klapach wyporowych oraz podwoziu, które dają duży opór aerodynamiczny, i minimalnej prędkości niewiele większej od prędkości przeciągnięcia, nagły zanik ciągu musiałby spowodować prawie natychmiastowe gwałtowne spadanie samolotu ... Jednak, jak zauważył, cząstkowy stenogram z rejestratora głosu takich sygnałów od pilotów nie zarejestrował, a samolot musiał uderzyć w ziemię 'płasko'. ...
Dla pilotów dyskusyjny pozostaje także sposób, w jaki samolot uderzył w ziemię. Jak zauważyli, publikowane fotografie z miejsca tragedii mogą wskazywać, że maszyna była mocno przechylona i niekoniecznie lądowała bezpośrednio na grzbiecie. Wątpliwości pozostawia też to, w jaki sposób doszło do uszkodzenia skrzydła ... skrzydło ucierpiało raczej na skutek kontaktu z ziemią ... Poza tym w opublikowanych stenogramach MAK nie znajdziemy informacji o reakcji załogi, która potwierdzałaby uderzenie w pojedyncze drzewo. Pilotów zastanawia też relacja Siergieja Amielina, który w 'Naszym Dzienniku' potwierdził, że na działce, na której rosła feralna brzoza, pozostały ślady cieczy i nie było to paliwo. Jeśli był to płyn z hydraulicznego układu przeniesienia sterowania, to należałoby dokładnie ustalić, czy jego wyciek nastąpił po kolizji z drzewem, czy też jego ślady można odnaleźć wcześniej ... ", wedlug Marcina Austyna.

Dzien 12 sierpnia 2010 roku, to jak poprzednia dyskusja o silnikach, gra prawd i falszow. Zacytujmy swietne porownanie: "... Być może pojawią  się cudownie znalezione na jakimś Chińskim serwerze zdjęcia satelitarne przedstawiające rejon katastrofy  TU-154M, tak jak to miało miejsce, gdy Polacy zaczęli dopytywać się o ciała ofiar katastrofy, których nie  widział ani Wiśniewski, ani Bahr. W tym przypadku pojawiła się paczka sfałszowanych zdjęć na stronie  yandex.ru (użytkownik BBC-77) ...
...być może okaże się że Cichocki miał na myśli zdjęcia satelitarne, ale te mniej dokładne ... pogodowe ... 29 kwietnia 2010 '... Polska  otrzymała od Stanów Zjednoczonych zdjęcia satelitarne miejsca  katastrofy pod Smoleńskiem. Poinformował o tym sekretarz Kolegium do spraw Służb Specjalnych, Jacek  Cichocki. Cichocki odpowiadał w Sejmie na pytania posłów po informacji premiera na temat działań rządu po katastrofie. Cichocki powiedział, że strona polska zwróciła się o udostępnienie zdjęć do jednego z państw NATO, które ma odpowiednie satelity. Jacek Cichocki uściślił, że to Stany Zjednoczone były adresatem prośby. Dodał, że jeśli komisja lub prokuratura, prowadzące śledztwo ws. wypadku, zwrócą się o te zdjęcia, to zostaną im przekazane ...'
... źródło: Polskie Radio ... 12 sierpnia (06.29) ' ... Prokuratura badająca katastrofę prezydenckiego samolotu nie ma fotografii satelitarnych zrobionych 10 kwietnia nad Smoleńskiem ... - informuje 'Gazeta Wyborcza' - ... zaraz po tragedii, zebrało się Centrum Antyterrorystyczne ABW. Jego analitycy zebrali informacje ... Dane przekazali prokuraturze. Mamy fotografie satelitarne z 5 i 12 kwietnia. Z 10 - nie - mówi 'Gazecie
Wyborczej' płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Prowadzący śledztwo mają z dnia katastrofy tylko fotografie zrobione przez znacznie mniej dokładne satelity meteorologiczne...' ... źródło: RMF... ".

Ale wszyscy jakby zapomnieli,
dlaczego rosyjski minister do spraw sytuacji  nadzwyczajnych podawał bardzo długo 10.56 jako godzinę katastrofy.

Ale wszyscy jakby zapomnieli, dlaczego rosyjski kontroler sprowadzał samoloty, w tym jaka-40 i Tu-154M, na wysokość 50 metrów, co byłoby złamaniem zasad bezpieczeństwa.

Pamietajmy jednak, ze kluczem jest informacja podana przez Jarosława Kowalika juz dnia 03 czerwca, ze  "... ślad katastrofy  samolotu jest odchylony na kilometr od pasa o 30  stopni od jego osi.  Gdyby służby prawidłowo prowadziły tupolewa, to nawet w razie wielkiego nieszczęścia, byłby on w osi pasa startowego...".

   Konferencja Jerzego Millera - kopia z dnia 18 stycznia 2011 roku.


 

Raport Zespolu Parlamentarnego Macierewicza z dnia 10 wrzesnia 2012 roku. Wnioski ze sledztwa - slady cyrkonu i wapnia na badanych probkach. Wypadek lotniczy, jego przyczyny i przebieg - Smolensk 2010 rok. Czesc piata.



Table of contents for pages of the plane crash in Smolensk on 10 April 2010:
 First page to 12 August 2010
Second page
Third page
Fourth page
Fifth page
Sixth page
Seventh page
 
PART EIGHT until today


COPYRIGHT BY BOGDAN KONSTANTYNOWICZ 

June 2010 / 03rd June 2011 

This all paper is sold subject to the condition that it shall not, by way of trade or otherwise, be lent, re-sold,  any public performances,  hired out, or   otherwise circulated without the publisher's prior consent in any form of binding or cover other than that in which it is published and without a similar condition including this condition being imposed on the subsequent purchaser.  Warning:   this paper / all website  is sold for  private home use only.  

© All rights reserved. No part of all this work  covered by  copyright  hereon may be reproduced in any form or by  any  means - graphic,  electronic, or mechanical - including photocopying,  recording, downloading,  uploading, taping, or storage in an information  retrieval system, without the  prior written permission of the copyright owner  - © author Bogdan Konstantynowicz.  


The author is greatly indebted to all those who kindly supplied information. I inform all readers about  statistic of my main website  bog4konsta 18898 times on  August the 31st, 2009 and this page was made over 7 years ago on March 9th, 2003; my  five "geocities" 42530 times (only single openings index.html), and were made in March 2003. My domain "konstantynowicz.info" July 2009 to May the 05th, 2010 - 9499; my all websites at Yahoo! host, March 2003 to 05th May 2010 - 53159. Many thanks for your help Osobom dyskutujacym w jezyku polskim - szczegolnie od 16 maja 2009 do 31 maja 2009 - w Internecie na temat moich stron, w tym o tej stronie poswieconej sowieckiej agresji na Polske w 1939 roku, pragne juz w kwietniu 2009 roku odpowiedziec w jezyku polskim: 1. dziekuje za obiektywizm i podawanie dodatkowych faktow z historii w: Sowieci pod Tomaszowem Lubelskim  Uwazajcie jednak na wlasne bledy, np. "regularna armia polska" to m.in. Front Polnocny, ktory toczyl wielodniowe boje z Armia Czerwoną; z Grupy Zieleniewskiego poszlo do radzieckiej niewoli tylko 10 / 15 tysiecy zolnierzy  z ogolnej liczby ponad 15000 / 17000; Opoczno nie lezy nad Wisla i nie dotarli tam nigdy sowieci - moze chodzi komus o OPOLE LUBELSKIE blisko srodkowego odcinka Wisly w dniach 1 i 2 pazdziernika 1939 roku - ta raczej pomylkowa inf. o Opocznie funkcjonuje od ok. 15 lat! Co do walk o stacje Mrozy  na Mazowszu, to data 25 wrzesnia moze jeszcze dotyczyc Niemcow, ale to trzeba jeszcze sprawdzic!; 2. wyjasniam, ze wiedza historyczna, w obszarze nie ujawnianych z powodow politycznych faktow, rodzi sie takze z przeprowadzania krytyki zrodel, ich porownywania, logicznego wiazania ze soba rozlicznych wydarzen oraz interpretacji zrodel pisemnym i nawet ustnych - nazywamy to kwerenda i zazwyczaj trwa to pokolenie; 3. aby generalizowac opinie o 1939 roku trzeba wiele lat badac tysiace pojedynczych malych faktow - te bowiem starano sie ukrywac przez dziesiatki lat z paru powodow: A. otoz na terenie Polski toczyly sie rownolegle i lacznie trzy wojny - ta z Rzeszą  Niemiecką, wlasciwie poznana; wojna domowa rozpetana przez grupe politykow i wyzszych dowodcow, z ktorych czesc to otoczenie generala Sikorskiego; oraz trzecia wojna - z Sowietami, a nie z Rosją (prezydent Rosji Borys Jelcyn dnia 25 sierpnia 1993 w Warszawie uzyl slowa przepraszam wobec calej Polski).

Jednak nie nalezy tych trzech wojen traktowac oddzielnie, jak to robią polscy historycy, np. publikując monografie o agresji sowieckiej lub w odseparowaniu od niej - o wojnie z Niemcami, albo rozpatrując postac Sikorskiego bez tla kampanii wrzesniowej w 1939 roku. To uniemozliwia do dzisiaj doglebną analize wydarzen z wrzesnia i z pazdziernika 1939 roku. Znieksztalca to tez wytlumaczenie polskich decyzji wojskowo - politycznych i to juz podejmowanych od nocy 09 na 10 wrzesnia 1939 roku, a potem w dniach 10 wrzesnia, 13 i 14 wrzesnia. Calosc wojny z Niemcami wygladalaby inaczej, gdyby nie rozkazy ewakuacyjne i odwrotowe, ktorych przyczyną byly dane o zblizajacej sie agresji sowieckiej i to
juz od wieczora 09 wrzesnia. Polskie dzialania w dniach 15 i 16 wrzesnia mialy prawie wylacznie przygotowac Kraj na inwazje Armii Czerwonej ewentualnie 15 lub 17 - 18 wrzesnia 1939 roku. Ogromne straty w dniach 13 - 17 wrzesnia 1939 byly spowodowane dywersją czesci wyzszych dowodcow polskich, podporządkowanych m.in. blednym rozkazom Sosnkowskiego - Sikorskiego i to juz od nocy 12 na 13 wrzesnia. Tak wiec w 1939 roku mielismy do czynienia z jedną wojną obronną, rozgrywaną w trzech plaszczyznach: niemieckiej, sowieckiej i domowej. Tylko wojne z Niemcami udalo nam sie wygrywac w dniach 15 - 17 wrzesnia, a niestety przewaga Armii Czerwonej byla zbyt wielka aby podjac z nią rownorzedną walke; wojna domowa doprowadzila w ostatecznosci do kleski Polski i to nie tylko w 1939 roku. Autor tej strony internetowej wyraza zadowolenie, ze po 70 latach, wlasnie posłowie polscy mają przyjąć 23 września 2009 roku przez aklamację, uchwale gdzie Katyń określono jako "zbrodnię wojenną", która ma "znamiona ludobójstwa", a data 23 wrzesnia jest w tym wypadku symbolicznym przypomnieniem generalnego szturmu Armii Czerwonej na Cukrownie Wozuczyn i Sztab Frontu Polnocnego generala dywizji Stefana Dab Biernackiego.

Ponadto"strategiczne i polityczne skutki związania Wehrmachtu w Polsce zostały przekreślone przez Stalina. Sowieci uderzyli 17 września, a chociaż prowadzili operacje nieudolnie i ślamazarnie, skutek polityczny był natychmiastowy.
Alianci zachodni, którzy 14 września zdecydowali się czasowo zawiesić główne działania zaczepne do momentu zakończenia koncentracji całości sił (co miało nastąpić miedzy 22 a 29 września) oraz do wyjaśnienia, czy główna część Wehrmachtu nie została w tym czasie przerzucona na zachód – zatrzymali 18 września wszystkie działania zaczepne na froncie zachodnim (jako ostatnie prowadzone na osi Metz-Trewir), a w początkach października ewakuowali zajęte wcześniej przedpola linii Zygfryda". 
B. drugi powod to spychanie na Niemcow ciezaru dzialan wojennych w 1939 roku, co jest nieprawda bo po 17 wrzesnia, a z cala pewnoscia po 20 wrzesnia, to Armia Czerwona prowadzila glowne boje z Polakami; 4. obecnosc Armii Czerwonej na przedpolu Pragi warszawskiej to opinia autora, ktora powstala na podstawie zrodel, danych posrednich i interpretacji dostepnego materialu, jak i na zwroceniu uwagi na to, co jest do chwili dzisiejszej nie publikowane - np. ruchy brygad pancernych sowieckich po ok. 24 / 25 wrzesnia 1939 roku, itd.; tak wiec informacja moja w Wikipedii o obecnosci Armii Czerwonej na przedmiesciach Pragi warszawskiej jest udokumentowana na tej stronie internetowej - wczytajcie sie w szczegoly; 5. bitwa pod Lukowem i Kockiem oraz Druga Bitwa pod Tomaszowem Lubelskim  - obie prowadzone glownie z Sowietami - to tematy tak oczywiste dla osob, ktore chociaz 10 lat gromadza o nich faktografie, ze jedynie podsune tutaj wszystkim pomysl wprowadzania do komputerowych baz danych, najdrobniejszych wydarzen, z uwzglednieniem godzin a nie dni, ze zwroceniem uwagi np. na to, ze wsie maja dwa krance - na jednym atakowali Sowieci, a z drugiego kranca wycofywali sie Niemcy, a miedzy nimi byli Polacy, to tylko dla przykladu...; 6. niestety trzeba czytac w kilku jezykach i trzeba przeczytac wszystko co jest dla Was dostepne wylacznie w wielkich miastach; 7. pamietajmy tez, ze niestety historycy sa najczesciej powiazani ze swoimi dostawcami zrodel i nie zawsze moga publikowac to co widzieli na wlasnym biurku; 8. tak wiec za kilka lat wspolnie z moimi czytelnikami doprowadzimy do calkowitej zmiany tresci podrecznikow szkolnych w aspekcie obrazu wojen z wrzesnia i pazdziernika 1939 roku; autor w tym miejscu wyjasnia (20 czerwca 2009), ze odpowiada na pytania wylącznie na lamach tej strony internetowej lub w korespondencji  z poczty bog4konsta@yahoo.com.

We bear in mind that the website was made up in memory of my father Edward Gwidon Konstantynowicz  who died on 03rd November 1987 in very strange circumstances, so now  this is independent website thanks to Los Angeles host Yahoo! 

Prawa autorskie dla Bogdana Konstantynowicza - wszelkie prawa zastrzeżone. Każda reprodukcja lub adaptacja całości bądź części niniejszej publikacji niezależnie od zastosowanej techniki (drukarskiej, fotograficznej,   komputerowej, nagrań fonograficznych itd.) wymaga pisemnej zgody Autora





November - December 2013 and January 2014 - new websites on the genealogy and history of the noble Konstantynowicz family in Russia 1772 - 1918, Poland 1918 - 1939 and next at a Polish territory 1939 - 2012.

The Russian military intelligence to 1918 and radio-intelligence (Sweden, Russia, Estonia, Poland) at the beginning of the 20th century. "...August 1931 to May 1935, Artuzov was the head of OGPU foreign intelligence / INO. May 1934 until early 1937, Artuzov was also deputy head of the IV Directorate of the Staff of the RKKA / the Soviet military intelligence / later GRU (to the IV Directorate from May 25, 1934; his raport to Stalin on June 23, 1934). On January 11, 1937, Artuzov was dismissed from his position as deputy head of the Soviet military intelligence. Artuzov wrote to Stalin on January 17, 1937. Artuzov was then sent back to the GUGB NKVD, was the head of archival department. On May 13, 1937, he was arrested...".

All on the life of the noble Konstantinovich family in tsarist Russia 1772 to 1918. The Duflon and Konstantinovich Company 1892 - 1918 in tsarist Russia. The Breguet Company and Edward Brown of Clerkenwell in Russia.

Cryptography, ciphers, radio and telegraph in Sweden, Switzerland, Russia (Nobel, Damm, Hagelin and Schilling) in 19th century and at the beginning of the 20th century. The Breguet Company and Edward Brown of Clerkenwell.

Cryptography, ciphers, radio and telegraph. History on the noble Constantinovich family in Russia in 19th century and at the beginning of the 20th century. The Breguet Company and Duflon & Constantinovich Company 1892 - 1918.

The noble Konstantynowicz family in new Poland 1945 - 2013.

Breguet, Brown, Masson, Rey, Armand, Constantinowitz / Konstantynowicz, Duflon and history of research on telegraph, radio and electricity. Deka Company in Petersburg, Moscow and Zaporoze - Russian engines and airplanes.


Table of contents for pages of the plane crash in Smolensk on 10 April 2010:
 First page to 12 August 2010
Second page
Third page
Fourth page
Fifth page
Sixth page
Seventh page
 
PART EIGHT
Page No 9 - April 2013.

Druga Konferencja Smolenska 21 i 22 pazdziernika 2013 roku w Warszawie

Katastrofa samolotu w Smolensku 10 kwietnia 2010 roku - czesc jedenasta. Sledztwo polskie w 2014 roku.